Podczas badań terenowych dla potrzeb mojej pracy dyplomowej zatytułowanej "Ci, którzy budują Oslo" o polskich pracownikach kontraktowych w sektorze budowlanym w okolicach Oslo natknęłam się na poważne przypadki dezinformowania pracowników, naruszenia praw pracowniczych oraz szokujące warunki pracy.
Mało kto zdecydował się przyznać dla ilu tego typu przedsiębiorstw pracował. Moi respondenci często opowiadali o wszystkich innych aspektach pracy, na ogół dając bardziej wymijające odpowiedzi na pytania o charakterystyki firm, jak i formę umów z pracodawcami. Niektórzy twierdzili, że nie mieli informacji o pracodawcy, jego narodowości lub statusie formalnym, a inni bali się z tą wiedzą zdradzać. Obawiali się, że udzielenie takich informacji w wywiadzie może spowodować represje ze strony szefów.
Zarówno postawy tych, którzy twierdzili, że nie wiedzą dla jakiej firmy pracują, jak i pracowników, którzy nie chcieli ujawniać informacji ze względu na strach wskazują na atmosferę zagrożenia. Niezależnie od powodu, dla którego respondenci nie udzielali mi informacji, jest to wystarczający dowód, by stwierdzić, że cechą charakterystyczną reżimu ich pracy jest niepewność.
Ograniczony dostęp do informacji może być postrzegany jako słabość zgromadzonego przeze mnie materiału. Z drugiej jednak strony, paradoksalnie luki te wzmacniają moje wnioski, ponieważ potwierdzają brak podstawowego bezpieczeństwa warunków pracy polskich robotników.
Kilku polskich migrantów zarobkowych zostało w sposób rażący źle poinformowanych w procesie rekrutacji, a w Oslo zastało zupełnie inne od spodziewanych warunki. Zostali wprowadzeni w błąd w kwestiach tak ważnych jak zakres zleconych prac, długość czasu pracy i warunki uzyskania pełnego etatu, wiarygodność pracodawcy, szkolenia BHP i zakwaterowanie. Skutki błędnych informacji, takich jak utrata pracowników nie przerażają ani pracodawców, ani biur rekrutacyjnych ze względu na dużą liczbę chętnych, którzy co roku przyjeżdżają do Norwegii. Zawsze będzie łatwo przyciągnąć nowych, którzy są chcą szukać szczęścia w innym kraju, a zatem ryzyko jest niewielkie.
W konsekwencji, moi respondenci zmuszeni byli do zaakceptowania następujących warunków:
· pracy poniżej kwalifikacji, tj. w charakterze zamiatacza/pomocnika a nie majstra/budowlańca;
· ryzyka pozostawania bez zleceń i wynagrodzeń przez kilka miesięcy;
· dużych opóźnień wypłaty wynagrodzeń dla osób pracujących nielegalnie, bez umowy o pracę;
· braku szkoleń dotyczących norweskich przepisów bezpieczeństwa;
· mieszkania w ciasnych i umeblowanych lokalach.
W obrazie który się wyłonił zdarzały się też jakieś jasne strony. Sami zainteresowani mogli we własnym interesie przedstawiać sytuację nieco inaczej, jednak jest jasne, że nie można tych "polskich warunków pracy" porównać z norweskimi. Wydaje się po prostu niemożliwe aby na dłuższą metę można było utrzymać tak uciążliwe warunki pracy dla polskich pracowników budowlanych. Istnieje wiele sił politycznych w Norwegii, które chcą powstrzymać dumping socjalny.
Jednym z głównych wniosków płynących z mojej pracy jest, że niezbędne są właściwie ukierunkowane zmiany. Związki zawodowe budowlańców oraz przedstawiciele Norweskiej Zjednoczonej Federacji Związków Zawodowych (Fellesforbundet) zaczęli organizować polskich pracowników budowlanych oraz wywierać presję na pracodawców. Także rząd uchwalił przepisy mających na celu zapobieganie dumpingowi socjalnemu.
W ten sposób w jednej branży trudne "typowo polskie" warunki zatrudnienia występują obok "typowo norweskich", deregulując ją. Co więcej, nie da się dłużej utrzymywać znacznie gorszych warunków pracy niż te standardowe w społeczeństwie, które chce temu przeciwdziałać. Na podstawie moich ustaleń wierzę, że "obrazy nędzy" imigracji prowadzącej do dumpingu socjalnego i rozwoju nowej podklasy pracy autorstwa m.in. Ottar Brox (2005), w najlepszym razie uznać można za przesadzone.
W Norwegii opinie o migracjach zarobkowych są podzielone, ale fakty pozostają faktami: migracje zarobkowe się zdarzają i najprawdopodobniej zdarzać się będą nadal. W tej sytuacji możemy wyciągnąć dalsze wnioski z doświadczeń powojennego pokolenia i jego dążeń do równości. Trudno się nie zgodzić, że dzisiejsi budowniczy kraju mają takie samo prawo do godnych warunków pracy jak ci budujący go po zakończeniu wojny.
Ina Smith-Meyer
tłumaczenie: Maria Skóra
Artykuł ukazał sie na stronie internetowej norweskiej Socjalistycznej Partii Lewicy (www.sv.no).