Czy panarabska intifada ponownie rozpali palestyńskie ulice, a może zadanie stojące przed Palestyńczykami jest po prostu zbyt trudne?
Uwaga całego świata słusznie koncentruje się obecnie na Egipcie [tekst ukazał się w oryginale 11 lutego - przyp. red.]. Kilka tygodni po tym jak przywódca Tunezji Zine El Abidine Ben Ali uciekł do Arabii Saudyjskiej, zabierając ze sobą swój parszywy nochal, w podobny sposób upadł wspierany przez Stany Zjednoczone egipski tyran i dyktator Hosni Mubarak. Protesty wybuchają teraz na całym Bliskim Wschodzie, wprawiając o mocniejsze bicie serca dyktatorów Jemenu, Arabii Saudyjskiej i Jordanii. Obserwatorzy zastanawiają się czy panarabska intifada również ponownie rozpali palestyńskie ulice.
Palestyna jest jednak wyjątkowa. Izrael, poprzez swój rasistowski system apartheidu, wraz z wirtualnym państewkiem policyjnym Autonomii Palestyńskiej zgodnie współpracują nad zmuszeniem Palestyńczyków do uległości. Ten dwu-narodowy aparat represji składający się z Izraelczyków oraz skorumpowanych Palestyńczyków jest szczególnie trudnym przeciwnikiem. Dzieje się tak dlatego, że w czasie gdy Izraelczycy dopuszczają się na Palestyńczykach rzeczy, które profesor Juan Cole nazywa "powolnym ludobójstwem", funkcjonariusze Autonomii Palestyńskiej tłumią w Palestyńczykach uzasadnioną chęć oporu.
Palestine Papers [chodzi o ujawnione przez telewizję Al-Dżazira dokumenty przedstawiające między innymi stopień kolaboracji Autonomii Palestyńskiej z Izraelem - przyp. red.] dały wielu obserwatorom rzadką szansę wglądu w przebieg tak zwanego procesu pokojowego. Dzięki nim stało się jasne, że tam gdzie powinno dbać się o narodowe aspiracje ludności Palestyny, zalęgło się zepsucie, które rozszerza się na całe palestyńskie społeczeństwo.
Jak można się było spodziewać, reakcja Autonomii Palestyńskiej na ujawnienie tych dokumentów odsłoniła gangsterskie oblicze Mahmuda Abbasa. Wkrótce potem tajna policja i bandyci powiązani z władzami Autonomii zdewastowali biura Al-Dżaziry. Ten żenująco ewidentny akt chuligaństwa stanowił złowieszczą zapowiedź kolejnych ataków na siedziby stacji tym razem w wykonaniu reżimu Mubaraka. W Kairze zwolennicy reżimu podpalili biura stacji oraz atakowali i zatrzymywali dziennikarzy.
Na tym podobieństwa się nie kończą. Kiedy kilka tygodni temu młodzi Palestyńczycy zebrali się, aby zademonstrować swoją solidarność z Tunezyjczykami, zostali sponiewierani przez oprychów Abbasa. Tak samo zakończyła się demonstracja poparcia dla Egipcjan. Podobnie działają zbiry Mubaraka, które w trwającej 15 godzin bitwie na ulicach Kairu bez skrupułów atakowały pokojowych demonstrantów. Setki protestujących zostało rannych, a przynajmniej dziewięcioro zamordowanych - niektórzy przez snajperów.
Tymczasem Izrael w 2011 roku zabija Palestyńczyków w zadziwiająco niezmiennym tempie jednej osoby na dzień. Izraelczycy zabijają bezkarnie; wiedzą, że siły bezpieczeństwa reżimu Abbasa są im podporządkowane. Wiedzą również, że Autonomia Palestyńska istnieje po to, aby chronić ich przed oporem ze strony Palestyńczyków - przykładem takiego działania było pogrzebanie przez Autonomię Palestyńską raportu Goldstone'a dotyczącego zbrodni wojennych popełnionych przez Izrael i Hamas w czasie operacji "Płynny Ołów".
Łuk łączący Kair z Tel Awiwem i Ramallah stanowi strefę wpływów Stanów Zjednoczonych, będących główną siłą stojąca za despotami. Każdego roku Amerykanie dostarczają Izraelowi miliardy dolarów na budowę osiedli - w końcu pieniądze są wymienialne. Mubarak również otrzymuje miliardy, a Abbas setki milionów dolarów - na urzeczywistnienie żydowskiego państwa apartheidu.
Taki układ gwarantuje bezpieczeństwo Izraela, zapewnia bogactwo władzom Autonomii Palestyńskiej, a zwykłych Palestyńczyków pozostawia na łasce ciemiężycieli. Jest to układ, który pozwolił Saebowi Erekatowi, głównemu palestyńskiemu negocjatorowi, zaoferować Izraelczykom największą Jerozolimę w historii Izraela. Umożliwił on byłemu premierowi Autonomii Palestyńskiej Ahmedowi Qureiowi wykrzykiwać służalczo do Cipi Liwni, wówczas minister spraw zagranicznych Izraela, że pragnie na nią głosować. A także pozwala Mahmudowi Abbasowi po wybuchu rewolucji w Egipcie na telefon do Hosniego Mubaraka z wyrazami solidarności. Jest to układ, który umożliwia Izraelowi całkowite skolonizowanie Palestyny, osłabiając tym samym kruche fundamenty Autonomii Palestyńskiej.
Wiele wskazuje na to, że amerykańska ulica zaczyna zdawać sobie sprawę z nadużyć jakie niesie ze sobą "pomoc" rządu USA w tym regionie. Rewolucja wywołała dyskusję na czatach internetowych i w redakcyjnych komentarzach o tym, dlaczego Amerykanie wydają miliardy dolarów, aby wspierać brutalne, despotyczne reżimy.
Rozpoczyna się również dyskusja na temat pomocy finansowej dla Palestyny i autorytaryzmu. W reakcji na rozprawienie się z palestyńskimi protestantami Human Rights Watch wydał następujące oświadczenie: USA i UE powinny wstrzymać pomoc dla sił bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej, jeżeli władze Autonomii nie podejmą odpowiednich działań mających na celu zakończenie podobnych praktyk, i umożliwią Palestyńczykom korzystanie z prawa do wolności zgromadzeń i wypowiedzi.
Jednak Palestyńczycy ani nie chcą, ani nie mogą czekać, aż amerykańska i europejska opinia publiczna zmuszą rządy do wstrzymania funduszy dla AP i izraelskiego państwa apartheidu. 5 lutego kilku tysiącom Palestyńczyków udało się pokonać bandziorów Abbasa i zaprotestować przeciw jego reżimowi, solidaryzując się jednocześnie z Egipcjanami. Aczkolwiek wiele jeszcze należy zrobić, aby sprostać podwójnemu wyzwaniu jakie przed nimi stoi. Ludność Palestyny potrzebuje strategii rozwiązania skorumpowanych i skolonizowanych władz Autonomii Palestyńskiej. Human Rights Watch oferuje realny plan jak tego dokonać.
Pokonanie izraelskiego apartheidu przy równoczesnej walce o równe prawa w Palestynie/Izraelu stanie się o wiele łatwiejsze, jeżeli usunięta zostanie władza, która ten apartheid utrzymuje. Ruch na rzecz Bojkotu, Dywestycji [wycofania inwestycji] i Sankcji (Boycott, Divestment and Sanctions - BDS) mógłby działać bardziej efektywnie przeciwko reżimowi apartheidu, gdyby nie mógł on się ukrywać za kolaborantami we władzach Autonomii Palestyńskiej. Wysiłki ludności Palestyny muszą więc być wymierzone w obydwa reżimy.
Ahmed Moor
tłumaczenie: Piotr Duda
Artykuł ukazał się na stronie internetowej stacji Al-Dżazira (english.aljazeera.net). Dziękujemy wydawcy za zgodę na przedruk polskojęzycznej wersji tekstu.
Ahmed Moor jest palestyńsko-amerykańskim dziennikarzem piszącym z Kairu, urodzonym w Strefie Gazy.