Sejm uchwalił ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych. Pracę nad nią trwały 11 lat. Wniosek o uchwalenie takiej ustawy zgłosili w 1993 roku Jacek Kuroń i posłowie lewicy.

Obecna ustawa nie wprowadza jednak żadnych nowych rozwiązań dotyczących sytuacji mniejszości w Polsce. Potwierdza jedynie prawa, które mniejszości narodowe i tak już miały zagwarantowane przez inne akty prawne. Zmodyfikowano jednak dwa zapisy: o języku narodowym jako języku pomocniczym oraz o podwójnych nazwach miejscowości.

W myśl tych zapisów przedstawiciele mniejszości narodowych i etnicznych nie będą mogli posługiwać się w urzędach językiem narodowym jako językiem pomocniczym. Możliwość taką wykreślono na wniosek Platformy Obywatelskiej. Poprawkę tę poparli posłowie PO, Prawa i Sprawiedliwości, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Ligi Polskich Rodzin, Samoobrony i kół skrajnie prawicowych. Kazimierz Plocke z PO tak argumentował wniosek swojego ugrupowania: Uważamy, że w polskich urzędach jedynym używanym językiem powinien być polski. Jeśli dziś dopuścilibyśmy języki mniejszości w urzędach gmin, jutro może mielibyśmy je w urzędach centralnych.

Zaostrzono także przepisy o podwójnym nazewnictwie miejscowości w gminach zamieszkałych przez mniejszości narodowe i etniczne. Tablice w języku polskim i języku mniejszości będą dopuszczone tylko w gminach, gdzie przedstawiciele mniejszości stanowią co najmniej połowę mieszkańców gminy. Faktycznie z możliwości podwójnego nazewnictwa będą mogły skorzystać tylko cztery gminy zamieszkałe w większości przez mniejszość białoruską oraz gmina Puńsk na Suwalszczyźnie, gdzie dominuje mniejszość litewska.

Prawica wygrała głosowania nad kluczowymi poprawkami 12 głosami. Na wczorajszych obradach nieobecnych było 28 (sic!) posłów SLD (między innymi: Leszek Miller, Józef Oleksy, Włodzimierz Cimoszewicz, Tadeusz Iwiński), 4 posłów SdPl i 2 posłów UP. Klasa polityczna udowodniła tym głosowaniem, że nienawidzi Żydów, cyklistów i dziennikarzy. A o kilkudziesięciu posłach SLD nieobecnych podczas głosowania mogę tylko powiedzieć, że nie szanują siebie, swoich wyborców i swojej partii, która w programie ma ochronę praw mniejszości narodowych. - skomentował absencję posłów lewicy Jerzy Szteliga z SLD.