Na skutek decyzji rządowej z połowy lat 90. ubiegłego wieku - zezwalającej na przerobienie każdego samochodu na taksówkę - konkurencja jest zbyt duża i dlatego Chalid Al-Chamisi ma na podorędziu tyle smutnych historii o głodujących dzieciach swoich rozmówców. Z "Taxi" wyłania się społeczno-polityczny obraz Egiptu z początku XXI wieku (autor spisywał rozmowy od kwietnia 2005 do marca 2006 r.). Przede wszystkim bardzo silne są nastroje antyamerykańskie. Któryś z taksówkarzy pyta retorycznie autora, co by było, gdyby Egipt zachował się wobec Stanów Zjednoczonych tak, jak one wobec innych państw, tzn., gdyby zażądał pozbycia się przez USA broni masowego rażenia, zagroził użyciem siły dla obrony małej Kuby, gdyby wystąpił o prawo do kontrolowania wyborów w Stanach, bo nie można zagwarantować tam uczciwego przebiegu głosowania? Być może wtedy - kontynuuje kierowca (bardzo przypomina literacką figurę naiwnego prostaczka) - Amerykanie zrozumieliby niewłaściwość swojego postępowania wobec innych.
Powszechnie taksówkarze współczują Irakijczykom (wielu z nich wyjeżdżało przed laty na zarobek do Iraku). Mieli nadzieję, że Saddam Husajn pokona Amerykanów (Banda złodziei i banda łobuzów. Najechali i pozamiatane. Zniszczyli mój kochany Irak; Ale Bóg osądzi tyrana i przyjdzie jego godzina, inszallah). Sam autor w swoim komentarzu (bo co pewien czas udziela sobie głosu, odnosząc się do poglądów rozmówców) przyznaje się do iskry optymizmu, jaką rozpaliły w nim słowa kierowcy (...niech pan to zapamięta: ostatecznie wygra Irak. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, nie pierwszy). Radość przytłumiła jednak szybko amerykanizacja masowej kultury egipskiej (koszulki z flagą USA, coca-cola, marlboro, buty amerykańskich firm).
Egipt prezentowany w "Taxi" to kraj wielkich nierówności społecznych (bogate i biedne dzielnice Kairu), trawiony łapówkarstwem, spętany przez nieruchawą machinę urzędniczą, z dominującą rolą policji oraz służb specjalnych - sam Al-Chamisi powtarza kilkakrotnie, że za radą prawników nie przytacza wszystkich zasłyszanych opowieści, bo mógłby z zarzutem zniesławienia wylądować w areszcie (co prawda brakuje konsekwencji w książce, ponieważ taksówkarze nie mają obaw i swobodnie rozprawiają z pasażerem o wszystkim). Kraj, w którym nie przestrzega się ustanowionego prawa (np. Stowarzyszenie Braci Muzułmanów jest zakazane, ale działać mu wolno), w którym media informują głównie o wszelkich działaniach prezydenta Mubaraka, pomijając zagadnienia rzeczywiście ważne dla społeczeństwa (tu dygresja: kiedy prezydent wybrał się na przejażdżkę po stolicy, autor stał w korku trzy godziny). Głosem jednego z taksówkarzy Al-Chamisi oddaje też Mubarakowi sprawiedliwość: wybudował w Kairze metro, estakady, tunele (a może to przejaw skutecznej indoktrynacji?). Nie ulega jednak wątpliwości, że ostatnie lata to dramatyczne obniżenie poziomu życia Egipcjan - 10 proc. dzieci w Górnym Egipcie cierpi na niedorozwój umysłowy spowodowany niedożywieniem; wojsko ma trudności z rekrutacją nowych pilotów, bo większość kandydatów zostaje odrzucona ze względów zdrowotnych. Wraz z upływem czasu coraz bardziej obniża się poziom edukacji, a w konsekwencji rozwijają się korepetycje. Taksówkarze powszechnie narzekają na nieprzydatność szkół i rosnące koszty, jakie trzeba ponieść na wykształcenie dziecka. Dla większości Egipcjan coraz bardziej niedostępna staje się kultura - któryś z bohaterów książki przypomniał sobie ostatni pobyt w kinie, w 1984 r.; od tego czasu bilet podrożał tysiąckrotnie. Żaden taksówkarz nie miał szans na wejście na mecz Pucharu Narodów Afryki - cena najtańszego, dostępnego jedynie na czarnym rynku, biletu równała się ich miesięcznemu dochodowi. A powiem panu, że wcześniej czegoś takiego nie było. Widownią zawsze był biedny ludek. Trzecia i druga kategoria była zarezerwowana dla nas. Ale się skończyło i teraz możemy już tylko całować ziemię, po której przeszli bogaci.
Chalid Al-Chamisi pokazując Egipt z perspektywy biednego człowieka, pozwala nam lepiej zrozumieć ostatnie wydarzenia nad Nilem. Bunt był nieuchronny, zapowiadali go zresztą wprost rozmówcy dziennikarza.
"Taxi" jest książką szczególnie ciekawą dla Europejczyka, prezentuje bowiem inny niż nasz punkt widzenia i inne natężenie emocji. Przeczytajmy choćby taki fragment (taksówkarz marzył o podróży samochodem przez Afrykę - z północy na południe): Zapomniałem mu powiedzieć, że cały nasz afrykański kontynent jest pokawałkowany, rozczłonkowany, całkowicie skolonializowany i że nie dla syna Afryki swobodne przemieszczanie się po nim, ale dla Białego Pana, który pozakładał w niej drzwi otwierające się jedynie przed nim.
Poza odmiennościami są w tej książce także problemy wspólne dla Egipcjan i Polaków, tyle że u nas z rzadka pojawiają się publikacje mówiące z zaangażowaniem o życiu ludzi biednych.
Chalid Al-Chamisi, "Taxi. Opowieści z kursów po Kairze", przeł. Marcin Michalski, Wydawnictwo "Karakter", Kraków 2011, s. 253.
Małgorzata Kąkiel