Radosław S. Czarnecki: Europejskie zakłopotanie i kulturowa konfuzja

[2011-09-01 22:59:24]

Das Recht der staerkeren Rasse,
die niedere zu vernichten
* General-leutnant Adrian Lothar von Trotha
(1904 r. podczas powstania Herero w dzisiejszej Namibii)



Aimé F.D. Césaire miał stwierdzić (w 1955 r.), że mieszczuch chrześcijański (czyli obywatel cywilizowanej Europy z przyległościami) nie może wybaczyć A. Hitlerowi jego ideologii oraz postępowania nie z tytułu zbrodni ludobójstwa (i jest przy tym tak dalece wyczynami nazizmu podczas II wojny światowej przerażony, zniesmaczony i oburzony) lecz z powodu przestępstwa polegającego na tym, iż A. Hitler zastosował w Europie (i to wobec Europejczyków), tych właśnie cywilizowanych, kulturalnych i porządnych bourgeois, brutalne działania kolonizatorskie jakie do tej pory dotyczyły jedynie - stosowanych nagminnie i masowo, w stosunku do; Arabów, kulisów w Indiach, Murzynów w Afryce, Aborygenów w Australii, Tasmańczyków, Indian czy Chińczyków.

Praktykowali je - te brutalne, krwawe, nieludzkie i ludobójcze prawa - właśnie ci Europejczycy, niosąc ponoć (?) dzikim, "prymitywnym" ludom prawo, kulturę, prawdziwą wiarę religijną, postęp, estetykę i ogładę na miarę Europy i cywilizowanego (czyli naszego) świata.

A.F.D. Césaire (1913-2008) to afro-karaibsko-francuski pisarz, poeta, eseista, twórca teatralny i polityk pochodzący z Martyniki, poseł z ramienia Komunistycznej Partii Francji (do 1956 r.), później - niezależny parlamentarzysta (do 1993 r.) reprezentujący interesy ludności tego karaibsko-zamorskiego departamentu Francji.

Powszechnie zapomniana i przemilczana to sentencja. Podobną paralelę możemy zastosować wobec radzieckiego stalinizmu.

Otóż zniesmaczenie, odraza oraz pogardę, by nie rzec - nienawiść, do tej formy totalitaryzmu (po pierwotnym "ukąszeniu" - jak mawiał prof. L. Kołakowski - i zauroczeniem radziecką formą rządów przez rzesze intelektualistów zachodnich) tłumaczyć można dwojako: to swoista forma zawiedzionej miłości i skutku wspomnianego ukąszenia marksistowskiego w sferze intelektualnej (zawód miłosny nader często przekształca się w nienawiść i pogardę) jak również podobieństwo atmosfery stworzonej przez stalinizm wobec podległych mu społeczeństw (i którymi on - stalinizm - rządził) do tego co Europa przerabiała już onegdaj w swojej historii - Święta Inkwizycja i cały entourage związany z dziejami tej instytucji. Zastosowane wówczas metody i formy prześladowania "Innego" - podobnie jak radzieckie rządy stalinowskie w Rosji / ZSRR (różnica jest jedynie w skali, "duch" owych represji pozostał taki sam) - zostały wpierw zaaprobowane jako działania Kościoła katolickiego przeciwko szerzącym się herezjom, mniejszościom etnicznym, religijnym itd: np. Żydzi czy Maurowie, a później przeniesione na wszystkich oponentów, schizmatyków, rzeczywistych albo wymyślonych przeciwników etc. Z czasem pod wpływem przerażenia z tytułu rozległości prześladowań - kontestowanych powszechnie później przez humanistów, intelektualistów, naukowców, jak również masowo z czasem przez prosty lud - owe praktyki zostały zanegowane, skrytykowane i następnie odrzucone (w czasie tzw. procesu demokratyzacji społeczeństw Zachodu). Wystarczy zapoznać się z "Księgą Inkwizycji"[1] (czyli podręcznikiem inkwizytora) napisanej przez średniowiecznego i prominentnego członka Świętej Inkwizycji, biskupa, legata papieskiego, francuskiego dominikanina, Bernarda Gui (1261-1331) gdzie kapitalnie uwidacznia się ta atmosfera wszechobecnej podejrzliwości, wzajemnego szczucia i masowego donosicielstwa, którą tworzył inkwizytor na terenie swego działania aby osiągną określony cel swej misji.

Europejski mieszczanin, bourgeois, chrześcijanin jest przerażony, zniesmaczony, zbulwersowany (bo musi w perspektywie dzisiejszych, obowiązujących powszechnie fantazmatów i medialnego prania mózgów) nie samymi zbrodniami, ich formą czy naukowym często pseudo-wytłumaczeniem, popełnionych przez nazistów czy stalinizm: on boi się swego własnego "odbicia w lustrze" - bo to jego alter ego, on stworzył nazizm, totalitarny stalinizm, faszyzm itp. radykalne i purytańskie (w etyce i moralności) ruchy społeczno-polityczne. Tak było wielokrotnie w historii. I tak jest dziś.

Nikt nie rodzi się Europejczykiem - mówi w rozmowie z J. Żakowskim prof. K. Pomian. Ale w ogóle kto (lub co) może być zaliczony do kategorii "Europejczyka"? Czy Hindusi i Indie, najbardziej pod względem prawodawstwa i zaawansowania demokracji (spuścizna kolonializmu i pobytu Brytyjczyków na Subkontynencie Indyjskim - mimo wszystkich ran i kulturowo-cywilizacyjnych zniszczeń) w tzw. do niedawana III Świecie, mogą uchodzić za kraj europejski? Bo zdaniem wielkiej części mainstreamowych mediów tylko zachodnio-europejskie standardy prawa, praktykowanie jedynej formy polityki: liberalnej demokracji, tutejsze podejście i rozumienie wolności osobistych i praw człowieka jest egzemplifikacją europejskości. A więc Rosja - kulturowo, geograficznie, historycznie, cywilizacyjnie, religijnie etc. będąca częścią Europy - nie zmieści się w takim widzeniu Starego Kontynentu (i cały, prawosławno-rosyjskojęzyczny Wschód Europy). Co nota bene wielu polskich dziennikarzy i publicystów skwapliwie podkreśla i celebruje.

To jest pokłosie zarówno epoki kolonialnej, która była jedną z faz podboju świata jaki cywilizacja Zachodu (gdzie Europejczyk z wysokim mniemaniem o swojej kulturze, osiągnięciach technologicznych, postępie i rozwoju osoby ludzkiej - ale dotyczy to jedynie rasy "białej" a nazizm, hitleryzm, faszyzm to hybrydy tego myślenia, tych postaw i sposobu percepcji świata[2] - niósł różnego rodzaju "dzikim", barbarzyńcom, Untermenschom itp.) prowadziła poczynając od epoki Wielkich Odkryć Geograficznych, jak i całej tradycji chrześcijańskiej (przekonanie o prawdziwości i jedyność religii Jezusa z Nazaretu wśród jego wyznawców od Średniowiecza po czasy współczesne połączone z misyjnością i ideami wypraw krzyżowych przeciwko "niewiernym" było poniekąd podłożem myślenia Europejczyków przedstawionego wyżej).

Jedna wiara, jedno prawo, jeden król miał zakrzyknąć w 1560 r. podczas francuskich Stanów Generalnych kanclerz króla Francji, Franciszka II, Michał de L’Hospital[3]. I to jest metafora obejmująca całość owego problemu; pewności siebie, wyższości własnego intelektu, absolutyzmu swoich racji, wyższości swojej formy rozwoju cywilizacyjno-kulturowego (by nie rzec - zarozumiałości), egoizmu i swoistej ksenofobii - wobec "Innego".

Przypominają się masowe chrzty Sasów dokonywane przez Karola Wielkiego (a tych którzy trwali przy dawnych, pogańskich bóstwach tępiono okrutnie i krwawo), krucjaty przeciwko Saracenom i różnej maści heretykom (np. albigensom[4]) czy poganom (Prusom, Wieletom czy Jaćwingom).

Po straszliwej kampanii - jak pisze J. Lecler - kapitularz saksoński Karola Wielkiego narzuca po prostu chrześcijaństwo podbitym ludom pod karą śmierci obalając jednym pociągnięciem kulturę i wierzenia Sasów: Odtąd każdy nieochrzczony Saksończyk, który będzie szukał schronienia między współziomkami i unikał w ten sposób przyjęcia chrztu, podlegać będzie karze śmierci[5]. Jest początek IX wieku.

Takie metody szerzenia wiary religijnej za pomocą miecza, później wiarę zastępują idee humanizmu, kult rozumu, postępu, reformy eklezjologicznej i teologiczno-doktrynalnej chrześcijaństwa, w XIX wieku jest to wyższość kultury Zachodu, dziś - demokracji, wolności etc. stają się z czasem immanencją cywilizacji zachodniej.

Emanacja takiego sposobu szerzenia idei, kultury, wierzeń religijnych, ideologii czy sposobu opisu świata wywodzi się poniekąd z wizji papieża Gelazego I (492-496) o dwóch mieczach: świeckim i duchowym. Pierwszy dzierży cesarz (a wraz z nim królowie, książęta, feudałowie czyli władza doczesna), drugi - papież z duchowieństwem. Wraz z osłabianiem władzy świeckiej (postępujące rozdrobnienie feudalne Europy, słabnięcie autorytetu cesarza etc.) duchowieństwo uzurpuje sobie - i przejmuje formalnie - kolejne płaszczyzny władzy doczesnej: to czasy potężnych papieży poczynając od Grzegorza VII (1073-1085), przez Aleksandra III (1159-1181) i Eugeniusza III (1145-1153); ale clou tych procesów stanowią rządy Innocentego III (1198-1216) będące szczytem papo-cezaryzmu - tę epokę kończy pontyfikat Bonifacego VIII (1294-1303). Później władza świecka - absolutyzm - skupia z kolei w swych rękach wszelkie prerogatywy: duchowe i doczesne. To stąd rodzi się cytowany okrzyk kanclerza M. de L’Hospitala podczas owych Stanów Generalnych.

Krańcowym efektem takiego sposobu myślenia (procesów jednoczenia wiary religijnej, władzy świeckiej, unilateralizmu kulturowego) staje się idea kościołów państwowych powstałych w krajach niemieckojęzycznych w okresie Reformacji i zasada cuius regio, eius religio[6] **.

Pokłosiem tego procesu jest kulturowy imperializm Zachodu i jego stosunek do innych cywilizacji: stąd "Innego" nazywa się dzikim, barbarzyńcą, Negrem, Kafrem, "bambusem", "asfaltem", "arabusem", "kitajcem" czy żółtkiem. To stąd w dzielnicach miast chińskich zajętych przez zachodnie mocarstwa kolonialne (XIX wiek) na mocy nie równoprawnych i poniżających układów - wymuszonych siłą na słabym Państwie Środka - w wielu miejscach widniały ostrzeżenia: psom i Chińczykom wstęp wzbroniony.

Czy ten stan rzeczy, XIX-wiecznych, statecznych i postępowych, europejskich bourgeois nie obrażał, nie zniesmaczał, nie zawstydzał? A przecież jak wykazuje S. Lindqvist okres kolonializmu i imperialnych podbojów Anglii, Francji, Holandii, Niemiec, Belgii, Włoch i USA to właściwe preludium dla rasizmu, shoah, zagłady gotowanej przez nazizm nie tylko Żydom ale i Słowianom czy Romom[7]. To wstęp do gułagów, Konsentrazionslagern (wymysł Brytyjczyków po raz pierwszy zastosowany w czasie wojen burskich w Afryce Pd.), masowych zbrodni i rzezi w dwóch wojnach zwanych światowymi (na skale "przemysłową", jak u Forda na taśmie produkcyjnej). "Ostatecznych rozwiązań" było w historii Zachodu całe mnóstwo - i dokonywano ich niezwykle skutecznie zarówno z pobudek rasowych, religijnych, kulturowych, ideologicznych bądź religijnych.

E. Fromm zwrócił kiedyś uwagę, iż chrześcijaństwo w swej uległości i poddańczej idei miłości bliźniego jednocześnie deprecjonuje podmiot miłujący - czyli osobę ludzką, pojedynczego człowieka, jednostkę. Miłość własna jest bowiem wg niego grzechem: kochanie innych jest cnotą, natomiast miłość siebie samego jest grzeszna[8]. Fromm konkluduje - i to jest najlepsza puentą postawy Europejczyków wobec innych kultur (i to w wymiarze grupowym jak i indywidualnym) - że miłość siebie samego nie może być grzechem, gdyż dotyczy to osoby, człowieka, jednostki i jest komplementarna do miłości względem "mego sąsiada". Nastawienie by siebie samego kochać na równi z bliźnim, tak jak drugiego człowieka, występuje u tych wszystkich, którzy są zdolni naprawdę kochać innych. Chrześcijaństwo - jak wykazuje historia Starego Kontynentu i dzieje kultury Zachodu (z którym było ono niezwykle ściśle związane przez niemal 1500 lat) - to substytut mający na celu uspokojenie sumienia wiernego członka jednego z wielu kościołów mieniących się chrześcijańskimi. Tak na prawdę nie jest to więc autentyczna miłość człowieka.

Czyli ktoś kto potrafi kochać siebie jakim jest (z wadami, przypadłościami i grzechami, ale równocześnie z zaletami, umiejętnościami i cnotami) potrafi też kochać "Innego".

Przypisy:
[1] B. Gui, "Księga Inkwizytora", Kraków 2000
[2] R.S. Czarnecki, "Wytępić całe to bydło" [w]: www.lewica.pl (recenzja książki).
[3] [za]: J. Lecler, "Historia tolerancji w wieku Reformacji", Warszawa 1964, s. 102.
[4] R.S. Czarnecki, "Dzieje kataryzmu w Europie", www.racjonalista.pl, s.7168 .
[5] [za], J. Lecler, "Historia tolerancji w wieku reformacji", dz. cyt. s. 103
[6] To sentencja streszczająca ugodę zawartą między cesarzem Karolem V Habsburgiem, a niemieckimi książętami protestanckim kończącej wojnę religijna w Niemczech (Augsburg 1555)
[7] S. Lindqvist, "Wytępić całe to bydło", Warszawa 2009.
[8] E. Fromm, "O sztuce miłości", Warszawa 1971, ss. 71-73

* - (niem.) Prawem (wyższych cywilizacyjnie i kulturowo) ras jest niszczenie ras niższych.
** - (łac.) czyj kraj, tego religia (oczywiście chodzi o panującego na danym terenie).

Radosław S. Czarnecki


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku