Pomimo swojego wpływu w CNT, ta niezwykła organizacja anarchistyczna do 1936 pozostawała częściowo tajna, a ilość jej członków prawdopodobnie nie przekroczyła trzydziestu tysięcy. Strukturalnie stworzyła model wolnościowej organizacji. Grupy powinowactwa (tertulias) składały się z przyjaciół, których generalnie było około dwunastu (mężczyźni i kobiety). Kilka takich grup było koordynowanych przez lokalną federację i spotykało się, jeżeli było to możliwe, na comiesięcznych zebraniach. Ruch krajowy z kolei koordynowany był przez Komitet Półwyspowy, który ostentacyjnie sprawował bardzo mało władzy kierowniczej. Jego rola miała być ściśle administracyjna, na typową modłę bakuninowską. We wczesnych latach trzydziestych grupy powinowactwa były w rzeczywistości niezwykle autonomiczne i często przejawiały wyjątkowy stopień inicjatywy. Bliskość relacji faistów w każdej grupie sprawiała, że infiltracja przez policję była bardzo trudna. FAI, jako całość, było w stanie przetrwać najsurowsze represje przy zadziwiająco małych szkodach dla swojej organizacji. Jednakże w miarę upływu czasu Komitet Półwyspowy zaczął zyskiwać na prestiżu. Jego oświadczenia na temat wydarzeń i problemów często stawały się dyrektywami dla całego ruchu. Chociaż w żadnym wypadku nie był to organ autorytarny, to ostatecznie zaczął funkcjonować jako komitet centralny, którego decyzje, choć niewiążące w organizacji, były czymś więcej niż zwykłymi sugestiami. Chociaż przeciętny faista był silną osobowością i był gotowy do sprzeciwu wobec każdej decyzji, jaką uznałby za szczególnie trudną do przełknięcia, to FAI coraz bardziej stawało się celem samym w sobie i lojalność wobec organizacji, szczególnie podczas ataków, czy ciężkich trudności, często uciszała krytycyzm.
Nie ma wątpliwości, iż FAI ogromnie wzniosło społeczną świadomość przeciętnego członka CNT. Bardziej niż jakakolwiek inna siła, poza krnąbrnością pracodawców, FAI uczyniło z CNT rewolucyjną organizację syndykalistyczną, a może nawet prawdziwie anarchosyndykalistyczną. FAI, kładło nacisk na oddanie dla rewolucji i wolnościowego komunizmu i uzyskało spore wsparcie ze strony CNT (wsparcie było większe w anarchistycznej Saragossie niż w syndykalistycznej Barcelonie). Jednak FAI nie było w stanie całkowicie usunąć z CNT elementów reformistycznych (związek przyciągnął wielu robotników swoją bojowniczością w walce o poprawienie warunków ekonomicznych) i utrwalanie w CNT struktur hierarchicznych ciągle trwało.
W swoich wysiłkach kontrolowania CNT, FAI w rzeczywistości stało się ofiarą mniej rozwiniętych elementów związku. Peirat ma rację, kiedy mówi, iż CNT zebrało spore żniwa w FAI. Tak, jak reformiści w CNT byli skłonni do kompromisów z burżuazją i państwem, tak też i FAI było skłonne do kompromisów z reformistami, aby utrzymać kontrolę nad CNT. Wśród młodszych, mniej doświadczonych faistów sytuacja była czasami gorsza. Przesadna bojowniczość, która stawiała działanie nad teorią i śmiałość nad zrozumieniem, po niepowodzeniu obracała się w zwykły oportunizm.
Tak więc: CNT zapewniło niezwykle demokratyczną arenę dla najbardziej bojowniczej klasy pracującej w Europie; FAI dodało do tego zaczyn orientacji anarchistycznej i działań rewolucyjnych w granicach na jakie pozwalał związek zawodowy. Do 1936 obie organizacje stworzyły autentycznie wolnościowe struktury do takiego stopnia, do jakiego jakikolwiek ruch proletariacki może być prawdziwie wolnościowy. Dzięki swojej retoryce, przekonaniu i śmiałym działaniom, skierowali oczekiwania swoich członków ku rewolucji, która dałaby robotnikom kontrolę nad ekonomią i pozwoliła na utworzenie syndykalistycznych form administracji. Ten właśnie proces edukacji i organizacji klas, bardziej niż jakikolwiek inny czynnik w Hiszpanii, dał początek kolektywom. Do takiego stopnia, do jakiego CNT-FAI (niestety obie organizacje połączyły się po lipcu 1936) miało wpływ na region, kolektywy okazały się bardziej trwałe, komunistyczne i odporne na stalinowską kontrrewolucję, niż w regionach pozostających pod kontrolą Republiki.
Ponadto w regionach pod kontrolą CNT-FAI, robotnicy i chłopi pokazywali większy stopień inicjatywy w oporze wobec militarnego powstania. To nie socjalistyczny Madryt był pierwszym, który wziął sprawy w swoje ręce i pokonał zbuntowane garnizony: to syndykalistyczna Barcelona wyróżniła się w ten sposób od innych dużych miast Hiszpanii. Madryt powstał przeciwko garnizonowi Montany dopiero, kiedy rozeszła się wieść, iż armia została pokonana na ulicach Barcelony. Nawet w Madrycie największa inicjatywa została najprawdopodobniej pokazana przez lokalną organizację CNT, którą wspierali bojowniczy robotnicy budowlani.
W efekcie tego CNT-FAI ukazało wszystkie możliwości wysoce zorganizowanej i ogromnie bojowniczej klasy robotniczej - "klasycznego" proletariatu, którego podstawowe interesy były raz za razem udaremniane przez krótkowzroczną, nieustępliwą burżuazję. To dzięki takim "nieprzejednanym" zmaganiom anarchosyndykalizm i rewolucyjny marksizm rozwinęły swój taktyczny i teoretyczny arsenał.
Z drugiej strony CNT-FAI ujawniło też ograniczenia takiego rodzaju klasycznej walki - myślę, że można powiedzieć, iż Hiszpańska Rewolucja zaznaczyła koniec prawie stuletniej ery tzw. "rewolucji proletariackich", które rozpoczęły się z czerwcowym powstaniem robotników paryskich w 1848. Era ta odeszła do historii i w mojej opinii nigdy już nie wróci. Charakteryzowała się gorzką, często bezwzględną walką proletariatu i burżuazji. Była to era, w której klasie pracującej nie pozwolono na cieszenie się jej "działką" ekonomicznego zysku i dosłownie odmówiono jej prawa formowania jej własnych instytucji ochronnych. Kapitalizm przemysłowy był w Hiszpanii ciągle stosunkowo nowym zjawiskiem - niewystarczająco zasobnym, aby złagodzić niepokoje w klasie pracującej, jaki i niepewnym swojego miejsca w życiu politycznym - a jednak przywłaszczył sobie prawo do bezwzględnej eksploatacji "siły roboczej". Jednak to nowe zjawisko zaczynało już znajdywać swoją drogę - jeśli nie ku tradycyjnym liberalnym formom europejskim, to ku formom autorytarnym, które zapewniłyby mu warunki rozwoju.
Ekonomiczny kryzys lat trzydziestych (który był wtedy postrzegany przez radykałów całego świata jako ostateczny "chroniczny kryzys" kapitalizmu), w połączeniu z krótkowzroczną polityką hiszpańskich liberałów i klas rządzących, sprawił, że walka klas w Hiszpanii przerodziła się w gwałtowną wojnę klasową. Reformy agrarne Republiki z lat trzydziestych okazały się farsą. Liberałowie byli bardziej zajęci drażnieniem Kościoła, niż poważnym zajmowaniem się długoterminowymi, a nawet krótkoterminowymi problemami ekonomicznymi półwyspu. Socjaliści, którzy przyłączyli się do liberałów w rządzeniu krajem, byli bardziej zajęci rozwojem UGT kosztem CNT, niż poprawianiem materialnych warunków klasy robotniczej jako całości. CNT, pod silnym wpływem wybuchowych faistów, których radykalna edukacja odbywała się w bitwach pistolero we wczesnych latach dwudziestych, wybuchało w ciągłych powstaniach - o których daremności przywódcy najprawdopodobniej wiedzieli, ale chcieli za ich pomocą obudzić rewolucyjnego ducha klasy pracującej. Te niepowodzenia wszystkich elementów we wczesnych latach istnienia Republiki w spełnieniu obietnicy reform, nie zostawiły żadnego wyboru, poza rewolucją i wojną domową. Oprócz najbardziej zadedykowanych anarchistów, nikt naprawdę nie chciał tego konfliktu. Jednakże pomiędzy 1931, kiedy obalono monarchię, a 1936, kiedy zbuntowali się generałowie, wszyscy, jak we śnie, zbliżali się do ostatniej z wielkich rewolucji proletariackich - być może największej, pod względem inicjatywy okazanej przez uciśnionych. Wydaje się, iż era ta zebrała wszystkie swoje energie, tradycje i marzenia dla ostatniej, wielkiej konfrontacji - po czym nastąpił jej koniec.
Nie jest niczym dziwnym, iż najbardziej komunistyczne kolektywy w Rewolucji Hiszpańskiej pojawiły się raczej na wsi niż w miastach, wśród chłopów, którzy ciągle znajdowali się pod wpływem archaicznych tradycji kolektywnych i byli mniej usidleni przez ekonomię rynkową, niż ich miejscy kuzyni. Ascetyczne wartości, które miały tak wielki wpływ na te wysoce komunistyczne kolektywy, często były odbiciem ogromnego ubóstwa na terenach, na których były mocno zakorzenione. W takich wypadkach kooperacja i pomoc wzajemna stanowiły podstawowy warunek przetrwania społeczności. Gdzie indziej, na bardziej jałowych terenach Hiszpanii, potrzeba dzielenia się wodą i utrzymywania irygacji, stanowiły zachętę do rolnictwa kolektywnego. Tutaj kolektywizacja była koniecznością technologiczną i nawet Republika nie wtrącała się do niej. Te kolektywy są ważne nie tylko dlatego, iż wiele z nich praktykowało komunizm, ale również dlatego, że tak efektywnie działały w systemie ludowego zarządzania oddolnego. Przeczy to opinii wielu autorytarnych marksistów, że życie ekonomiczne musi być precyzyjnie planowane przez wysoce scentralizowaną władzę państwa, nie zgadza się też z kłamstwem, że kolektywizacja ludowa, w odróżnieniu od kolektywizacji państwowej, musi koniecznie doprowadzić do rywalizacji skolektywizowanych przedsiębiorstw o zyski i zasoby.
Jednakże w miastach kolektywizacja fabryk, systemu transportu i komunikacji przyjęła inną formę. Początkowo prawie cała ekonomia na terenach kontrolowanych przez CNT-FAI została przejęta przez wybrane spośród robotników komitety, luźno koordynowane przez wyższe komitety związkowe. Wraz z upływem czasu system ten stawał się coraz sztywniejszy. Wyższy komitet zaczął udaremniać inicjatywy niższych komitetów, chociaż decyzje ciągle musiały być ratyfikowane przez robotników. Efektem tego procesu była tendencja do centralizacji ekonomi na terenach CNT-FAI w rękach związku zawodowego. Stopień rozwoju tego procesu różnił się w zależności od branży i regionu. Przy ograniczonej wiedzy, jaką mamy, ciężko jednak o sformułowanie jakichś uogólnień. Proces centralizacji był kontynuowany z wejściem CNT-FAI do rządu katalońskiego w 1936, i wkrótce kontrolowane przez związki przedsiębiorstwa połączyły się z państwem. Do 1938 we wszystkich "republikańskich" miastach polityczna biurokracja zajęła miejsce komitetów robotniczych. Chociaż kontrola robotników istniała w teorii, w praktyce zupełnie zanikła.
Jeżeli komuny stworzyły podstawy dla kolektywów wiejskich, to komitety były podstawą kolektywów industrialnych. W rzeczywistości, nie licząc wiejskich komun, system komitetowy dominował wszędzie, gdzie załamało się państwo - zarówno w wioskach i miasteczkach, jak i w fabrykach i miejskich dzielnicach. "W ogniu akcji wszystko zostało ustawione w ten sposób, aby nakierować ludową reakcję przeciwko puczowi wojskowemu" - zaobserwował Pierre Broue i Emile Temime:
Wyznaczano je (komitety) na wiele sposobów. W wioskach, fabrykach i innych zakładach pracy wyznaczano czas wyborów na powszechnych zebraniach. We wszystkich wypadkach dbano, aby wszystkie partie i związki były w nich reprezentowane, nawet jeżeli nie istniały przed Rewolucją, ponieważ Komitet reprezentował wszystkich robotników, jak i całkowitą sumę ich organizacji: w wielu miejscach wybrani do komitetów doszli do porozumienia w sprawie tego, kto miał reprezentować ten, czy inny związek, kto miał być "republikanem", a kto "socjalistą". Bardzo często, w miasteczkach, najbardziej aktywne elementy wyznaczały same siebie. Czasami wyborcy, jako całość, wybierali ludzi z każdej organizacji do Komitetu, ale częściej członkowie komitetu byli wybierani bądź przez głosowanie wewnątrz ich własnej organizacji, bądź też wyznaczał ich po prostu lokalny komitet zarządzający partii lub związku zawodowego.
Blisko czterdzieści lat, które dzieli nas od Rewolucji Hiszpańskiej, przyniosło radykalne zmiany w Europie Zachodniej i Ameryce, zmiany, które mają swe odbicie również w obecnym społecznym rozwoju Hiszpanii. Klasyczny proletariat, który tak rozpaczliwie walczył o podstawowe środki do życia, ustępuje miejsca bardziej zamożnym robotnikom, których głównym celem nie jest już materialne przetrwanie i zatrudnienie, ale bardziej ludzki sposób życia i dająca spełnienie praca. Zmienia się również społeczna kompozycja siły roboczej - kieruje się bardziej ku handlu, usługom i profesjonalnemu zatrudnieniu, niż ku niewykwalifikowanej pracy w masowym przemyśle wytwórczym. Hiszpania, jak i reszta Europy, nie jest już krajem głównie rolniczym; większość ludności mieszka w miasteczkach i miastach, a nie w stosunkowo odizolowanych wioskach, które pielęgnowały wiejski kolektywizm. Kiedy pod koniec lat sześćdziesiątych odwiedziłem Barcelonę, widziałem równie dużo teczek "dyplomatycznych" w stylu amerykańskim, co pudełek na lunch.
Te zmiany w dążeniach i cechach klas nieburżuazyjnych w społeczeństwie kapitalistycznym są wynikiem radykalnej rewolucji industrialnej, która nastąpiła po Drugiej Wojnie Światowej oraz stosunkowej zamożności lub oczekiwania zamożności, która zakwestionowała wszystkie wartości materialnego niedostatku. Wartości te doprowadziły do historycznego napięcia pomiędzy irracjonalnością obecnego stylu życia i utopijną obietnicą społeczeństwa wyzwolonego. Młodzi robotnicy z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zapożyczają swoje wartości od relatywnie zamożnej młodzieży klasy średniej, która nie hipostazuje już etyki pracy, purytańskich zasad moralnych, hierarchicznego posłuszeństwa i materialnego zabezpieczenia, ale raczej dba o czas wolny dla rozwoju osobistego, wyzwolenie seksualne, twórczą i stymulującą pracę (w odróżnieniu od bezmyślnej pracy) oraz pokazuje prawie libidinalną pogardę dla autorytetu. Znaczący jest fakt, iż w Hiszpanii, uprzywilejowani studenci uniwersyteccy, którzy w latach trzydziestych grali rolę reakcyjną, w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych znajdują się pomiędzy najbardziej radykalnymi elementami społeczeństwa. Wraz z młodymi robotnikami i intelektualistami z różnych dziedzin, zaczynają przyjmować do różnego stopnia personalistyczne i utopijne cele, które sprawiają, iż purytańskie i nadmiernie zinstytucjonalizowane CNT-FAI wydaje się anachronizmem.
Ograniczenia ruchu związkowego, nawet w jego anarchosyndykalistycznym kształcie, zamanifestowały się w sposób oczywisty. Postrzeganie w związkach zawodowych (czy to syndykalistycznych, czy też nie) wrodzonego potencjału rewolucyjnego oznacza przyjęcie założenia, że interesy robotników i kapitalistów są z natury rzeczy niekompatybilne. Jest to w sposób oczywisty nieprawdą, jeżeli zdamy sobie sprawę z możliwości systemu do odtworzenia, a nawet pełnego stworzenia robotnika na obraz i podobieństwo represyjnej industrialnej kultury i racjonalności. Począwszy od rodziny, poprzez szkołę i instytucje religijne, mass media, do fabryki i ostatecznie związków zawodowych i "rewolucyjnych" partii, kapitalistyczne społeczeństwo pielęgnuje posłuszeństwo, hierarchię, etykę pracy i autorytarną dyscyplinę w klasie pracującej, jako całości; a nawet w wielu ruchach "wyzwoleńczych".
Fabryka i organizacje klasowe, które z niej wyrastają, grają najważniejszą rolę w kształtowaniu dobrze uregulowanej, prawie nieświadomej uległości dojrzałych robotników - uległości, która manifestuje się nie tyle w pozbawionej charakteru bierności, co w pragmatycznym zadedykowaniu hierarchicznej organizacji i autorytarnym przywódcom. Robotnicy mogą być bardzo bojowniczy i mogą wykazywać silne, a nawet potężne cechy charakteru w najbardziej wymagających sytuacjach społecznych; ale cechy te mogą tak samo (jeśli nie bardziej ochoczo) zostać zaangażowane w reformistycznej biurokracji robotniczej, co w wolnościowym ruchu rewolucyjnym. Robotnicy muszą wyrwać się z uchwytu kultury burżuazyjnej - a szczególnie fabryki - zanim będą w stanie stworzyć wyższą formę działania bezpośredniego, zwaną "rewolucją", a następnie stworzyć społeczeństwo kontrolowane przez nich bezpośrednio w miejscach pracy i społecznościach.
Jest to równoznaczne ze stwierdzeniem, iż robotnicy muszą postrzegać siebie jako istoty ludzkie, nie istoty klasowe; jako twórcze osobowości, nie "proletariusze", jako wolne jednostki, nie "masy". I przeznaczeniem wyzwolonego społeczeństwa musi być wolna komuna, nie konfederacja fabryk, jakkolwiek samorządowa by nie była. Nawet składnik ekonomiczny musi być "uczłowieczony" przez wprowadzenie do procesu pracy "powinowactwa przyjaźni", przez zmniejszenie roli uciążliwej pracy w życiu pracowników, przez totalne "przewartościowanie wartości" (używając słów Nietzschego) w produkcji, konsumpcji, jak również w społecznym i osobistym życiu.
Nawet chociaż pewne aspekty wolnościowej rewolucji w Hiszpanii straciły swoje znaczenie, anarchistyczne koncepcje, które mogą objąć i w pełni wyrazić mentalność dobrobytu, mogą mieć o wiele głębsze odniesienie do czasów współczesnych, niż autorytarne ideologie z lat trzydziestych, pomimo tendencji tych ideologii do wypełnienia próżni zostawionej przez nieobecność znaczących alternatyw i organizacji wolnościowych. Te anarchistyczne koncepcje nie mogą już dłużej opierać się na kolektywistycznych tradycjach wsi - te tradycje są już przeszłością, chociaż być może ich pamięć trwa wśród hiszpańskiej młodzieży w takim samym sensie, w jakim młodzież amerykańska zwróciła się dla inspiracji kulturowej ku plemiennym tradycjom amerykańskich Indian. Wraz ze zmierzchem znaczenia rodziny i w reakcji do urbanistycznej atomizacji, komuna zyskała wszędzie nowe znaczenie dla młodych, a nawet starszych ludzi - wspólny, wzajemnie wspierający się sposób życia, oparty raczej na selektywnym powinowactwie, niż na związkach pokrewieństwa. Rozkwitająca urbanizacja bardziej niż kiedykolwiek stwarza potrzebę decentralistycznych alternatyw dla wielkich aglomeracji miejskich. Groteskowa biurokratyzacja życia, która, słowami Camusa, degraduje każdego do pozycji funkcjonariusza, nadała nowej wartości nieautorytarnym instytucjom i bezpośredniemu działaniu. Powoli, pomimo komplikacji naszych czasów, zostaje wykuta nowa mentalność. Potencjalnie jest to mentalność wolnościowa, która może bezpośrednio zmieniać i zarządzać społeczeństwem - mentalność, która mogłaby zaangażować się w samodyscyplinę, samodziałanie i samozarządzanie, tak ważne dla rozwoju prawdziwie wolnego społeczeństwa. Tutaj wartości cenione tak wysoko przez tradycyjny anarchokomunizm ustanawiają bezpośrednią ciągłość ze współczesnymi formami anarchokomunizmu, która to ciągłość nadaje spójności intuicyjnym impulsom tej nowej świadomości.
Jeżeli jednak mamy osiągnąć te cele, współczesny anarchokomunizm nie może pozostać po prostu nastawieniem lub tendencją rozchodzącą się delikatnie w powietrzu jak kulturowa atmosfera. Musi być zorganizowany - dobrze zorganizowany - jeżeli ma w sposób efektywny wyrazić i rozprzestrzenić tę nową mentalność; musi mieć spójne podstawy teoretyczne i rozległą literaturę, musi być w stanie walczyć z autorytarnymi ruchami, które próbują zniszczyć intuicyjne impulsy wolnościowe naszych czasów i ukierunkować społeczne niepokoje na stworzenie hierarchicznych form organizacji. Pod tym względem hiszpański anarchizm ma głębokie odniesienie do naszych czasów, a Rewolucja Hiszpańska ciągle jest źródłem wartościowych lekcji w zakresie zarządzania oddolnego.
Aby zająć się tymi problemami, mogę być może zacząć od stwierdzenia, że mamy mało powodów, aby krytykować strukturalne formy, które CNT i FAI próbowały ustanowić. CNT prawie od samego początku zorganizowało swoje jednostki raczej jak fabryki, niż związki branżowe, a krajowe federacje zawodowe (Uniones de oficio), które powstały za czasów Pierwszej Międzynarodówki, zostały porzucone na rzecz federacji lokalnych (Federaciones locales). Struktura ta sytuowała fabrykę w społeczności, gdzie naprawdę było jej miejsce, jeżeli koncept "komuny" miał być realistyczny, a nie w łatwo manipulowanej sieci przemysłowej, bez trudu podlegającej państwowej nacjonalizacji. Centros obreros, federacje lokalne, staranne wyznaczanie delegatów do kongresów, eliminacja płatnych urzędników, ustanowienie federacji regionalnych, komitetów regionalnych, a nawet Komitetu Krajowego - wszystkie te instytucje byłby zgodne z zasadami wolnościowymi, jeśli dorastałby do swojego ideału. Najbardziej poważną klęskę struktury CNT poniosły w tym, że nie spełniły potrzeby zwoływania częstych zebrań robotników na poziomie lokalnym oraz potrzeby zwoływania częstych konferencji regionalnych i krajowych, aby bez przerwy rewaluować strategie CNT i zapobiec skoncentrowaniu władzy w wyższych komitetach. Pomimo częstości zebrań komitetów, podkomitetów, itd. regularna komunikacja pomiędzy robotnikami i "wpływowymi bojownikami" pozostawiała wiele do życzenia.
Rozwinęło się nieporozumienie odnośnie zasadniczego zagadnienia źródła podejmowania decyzji. Prawdziwym miejscem tego procesu powinny być zebrania na najniższym szczeblu, regularne kongresy, a w przypadku, kiedy wydarzenia i okoliczności wymagały szybkiej decyzji, konferencje w jasny sposób wybranych i podlegających odwołaniu delegatów wybranych dla tego celu. Jedyną odpowiedzialnością regionalnych i krajowych komitetów powinno być administrowanie - tzn. koordynowanie i wykonywanie strategicznych decyzji podjętych na zebraniach i konferencjach albo na kongresach delegatów.
Mimo to struktury CNT, jako związku syndykalistycznego i FAI, jako federacji anarchistycznej, pod wieloma względami zasługują na podziw. Moja krytyka na powyższych stronach nie odnosi się do samych form, ale raczej do odejścia od nich przez CNT i FAI. Próbowałem również wyjaśnić społeczne ograniczenia tamtego okresu – włączając w to mistykę klasycznego proletariatu - które osłabiały stosowanie się do tych form strukturalnych.
Inną kwestią był poważny problem w FAI, który ciągle jest źródłem nieporozumień wśród anarchistów - chodzi o problem "wpływowych bojowników" - bardziej doinformowanych, doświadczonych, "silnych" i oratorsko uzdolnionych jednostek, które miały skłonność do formułowania strategii na wszystkich poziomach organizacji.
Niemożliwe jest ignorowanie faktu, iż istoty ludzkie posiadają różny poziom wiedzy i świadomości. Fakt, że jako dzieci dłużej zależymy od dorosłych, że jesteśmy w dużej mierze produktami nabytej kultury, że wiedzę przekazują starsze osoby (jako wynik większego doświadczenia), prowadzi do takich różnic nawet w najbardziej wyzwolonych społeczeństwach. W społeczeństwach hierarchicznych, zależność mniej poinformowanych od bardziej poinformowanych jest zwykle źródłem manipulacji i władzy. Im starsza i bardziej doświadczona osoba, jak rodzic, tym większy ma przywilej do swojej dyspozycji, a wraz z nim alternatywę: używać wiedzę, doświadczenie i talenty oratorskie jako środki dominacji, czy też w celu pełnego miłości dzielenia się wiedzą i doświadczeniem, gdzie relacja między nauczycielem, a uczniem będzie egalitarna, a mniej doświadczona i poinformowana jednostka zawsze będzie mogła podejmować swoje własne decyzje.
Hegel błyskotliwie pisze o różnicy między Sokratesem, a Jezusem: Sokrates był nauczycielem, który próbował wzbudzić głód wiedzy u każdego, kto chciał z nim rozmawiać; Jezus był wyrocznią, głoszącą bezdyskusyjną prawdę wśród adorujących go uczniów. Jak pisze Hegel, różnica nie leżała tylko w charakterze tych dwóch ludzi, ale również w charakterze ich "zwolenników". Przyjaciele Sokratesa byli wychowani w tradycji społecznej, która "rozwijała ich moc w wielu kierunkach. Przyjęli tego demokratycznego ducha, który daje jednostce niezależność i czyni niemożliwością poleganie w pełni i absolutnie na jednej osobie (...) Kochali Sokratesa dzięki jego prawości i filozofii, a nie prawość i jego filozofię dzięki niemu". Z drugiej strony zwolennicy Jezusa byli posłusznymi akolitami: "Nie posiadając sami z siebie wielkiego zasobu duchowej energii, znaleźli podstawy swoich przekonań do nauk Jezusa głównie w swojej przyjaźni z nim i zależności od niego. Nie osiągnęli prawdy i wolności dzięki swoim własnym wysiłkom; tylko przez żmudną naukę doszli do mglistego zmysłu siebie i pewnych definicji ich dotyczących. Ich ambicją było uchwycenie, wierne utrzymywanie tej doktryny i przekazywanie jej w równie wierny sposób innym, bez żadnych dodatków, nie pozwalając na jakiekolwiek odejście od niej w szczegółach wypracowanych przez ich własne doświadczenie".
FAI - nielegalne z wyboru, czasami terrorystyczne w działaniu i agresywnie "macho" w ambitnej śmiałości - rozwinęło głęboko osobiste związku w grupach powinowactwa. Żal Durrutiego po śmierci Francisca Acaso był wyrazem prawdziwej miłości, nie tylko przyjaźni wyrastającej ze współpracy organizacyjnej. Jednakże w FAI, zarówno przyjaźń, jak i miłość, często opierały się na wymagającym towarzystwie, które żądało bezgranicznego dostosowania się do najbardziej "heroicznych" standardów ustanowionych przez "najśmielszych" bojowników w grupie. Takich związków raczej nie zakłócą doktrynalne nieporozumienia, czy też to, co często wydaje się być "tylko" zagadnieniami teoretycznymi. Ostatecznie związki takie doprowadzą do powstania przywódców i podkomendnych - co gorsza, przywódcy mają skłonność do protekcjonalności wobec podkomendnych, a ostatecznie zaczynają nimi manipulować.
Aby uniknąć tego procesu dewolucji, organizacja anarchistyczna musi być świadoma faktu, że ten proces może mieć miejsce, dlatego należy być wyczulonym na jego pojawienie się. Żeby być efektywną, ostrożność ta musi wyrażać się w bardziej pozytywny sposób. Nie może współistnieć z przypochlebianiem się, ambitną śmiałością i bezmyślną agresywnością, nie mówiąc już o równie bezmyślnym wielbieniu aktywizmu i "silnych charakterów". Organizacja musi zdać sobie sprawę, że istnieją pomiędzy jej członkami różnice w doświadczeniu i świadomości, i musi odnosić się do tych różnic z bacznością - nie ukrywać ich pod eufemizmem "wpływowy bojownik". Uczeń, tak samo jak nauczyciel, musi najpierw zapytać siebie, czy ma miejsce manipulacja i dominacja. Ponadto każdy musi być w pełni świadomy, że ten proces uczenia w ruchu jest nie do uniknięcia, jeżeli relacje mają stać się wyrównane dzięki przekazanej wiedzy i owoców doświadczenia. Do dużego stopnia konkluzja dotycząca natury tego procesu jest prawie intuicyjnie zdeterminowana przez wzorce zachowania, jakie rozwijają się pomiędzy towarzyszami. Ostatecznie wzorce te, w warunkach wolności, społecznych stosunków, przyjaźni i miłości, byłyby w kategorii "swobodnego dawania", które Jacob Bachofen wiąże ze społeczeństwem "matriarchalnym", nie zaś w wymagającym i surowym typie powiązanym z patriarchalizmem. W takich warunkach grupy powinowactwa i komuny osiągnęłyby najbardziej zaawansowany i wolnościowy wyraz swego człowieczeństwa. Już sama próba osiągnięcia tego celu wśród braci i sióstr jakościowo odróżniłaby ten ruch od innych i zapewniłaby, że pozostanie on wierny swoim wolnościowym zasadom.
Nasza epoka, która kładzie nacisk zarówno na rozwój jednostki, jak i na społeczne zarządzanie oddolne, stoi na wysoce korzystnej pozycji, aby ocenić autentyczną naturę wolnościowej organizacji i relacji. Wojna domowa, która gnębiła Hiszpanię w latach trzydziestych, nie jest już możliwa w czasach, kiedy wobec rewolucjonistów może zostać użyta broń jądrowa, naddźwiękowe samoloty, gaz nerwowy. Kapitalistyczne instytucje muszą być zniszczone przez molekularny historyczny proces dezintegracji i nielojalności do punktu, w którym jakikolwiek popularny, większościowy ruch będzie mógł doprowadzić do ich upadku, w poszukiwaniu wsparcia i moralnego autorytetu. Jednakże sytuacja, jaka wyniknie z tej zmiany - czy dojdzie do niej w sposób świadomy, czy też nie; czy będzie to sytuacja autorytarna, czy oparta na oddolnym zarządzaniu - będzie zależała w dużym stopniu od tego, czy rozwinie się świadomy i dobrze zorganizowany ruch wolnościowy.
(1973)
Murray Bookchin
Polskie tłumaczenie pochodzi z pisma "Jasna Polana".