W 2011 r. został laureatem poznańskiego konkursu "Metafory Rzeczywistości", do którego zgłoszono 156 sztuk. Miał wówczas 19 lat i był najmłodszym zwycięzcą w historii imprezy. Nagrodę za najlepszy dramat jury przyznało mu za sztukę Śmierć pracownika opowiadającą o borykaniu się młodych ludzi z bezrobociem we współczesnej Polsce. Bohaterem jest, zdawałoby się, idealny kandydat do pracy, której jednak, mimo to, nie dostaje. W centrum zainteresowania autora znajdują się także pracownicy tej samej firmy, do której tamten aplikował. Nieszczęśliwi, wypaleni. Spektakl w sezonie 2011/ 2012 grany jest w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Michał Kmiecik jest wrocławianinem. Ukończył Liceum Dwujęzyczne nr IV we Wrocławiu. W czerwcu 2011 r., podczas festiwalu "Walka Czarnucha z Europą", w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, wyreżyserował spektakl Until Lions Have Their Historians, Tales of the Hunt Shall Always Glorify the Hunter oparty na operze szkolnej Bertolta Brechta Ten, który mówi tak. Jego kolejny dramat, Wesele, zakwalifikował się do półfinału IV edycji Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Z kolei na Europejski Kongres Kultury (realizowany w koprodukcji Teatru Polskiego we Wrocławiu i "Krytyki Politycznej") przygotował spektakl Karabiny pana Yanga Youdego. Dobry człowiek z Hubei, traktujący o często beznadziejnej sytuacji polskich lokatorów prywatnych kamienic, traktowanych niezgodnie z prawem, zastraszanych, zagrożonych eksmisją przez bezwzględnych właścicieli. W przedstawieniu udział wzięli prawdziwi lokatorzy i lokatorki. Publikował w "Notatniku Teatralnym". Jest członkiem redakcji internetowego artzinu "Kofeina", współpracuje też z wydawnictwem muzycznym "Qulturap".
Kmiecik tak mówi o teatrze: "Teatr to trybuna, publicystyka, ma być aktualny. Wypali się po dwóch miesiącach, nie ma problemu. Nie wierzę w spektakle wychowujące pokolenia widzów. Coś z nimi jest nie tak. Mój zagramy kilka razy i zejdzie z afisza. Po co mam silić się na jakiś uniwersalizm? Trzeba uderzyć konkretem. Chcę robić sztukę, która koresponduje z codziennością widzów".(Przekrój, 16. 02. 2012)
Jedną z jego pierwszych sztuk było Wesele. Pisał ją w 2009 r., w czasie, kiedy media żyły rządową wojną z dopalaczami. Panem młodym jest tu nikt inny, jak Donald Tusk, który postanawia zorganizować swoje wesele, by odciągnąć uwagę opinii publicznej od aktualnych problemów.
W jednej z jego najnowszych sztuk, będącej bardzo luźną adaptacją Zbrodni i kary Dostojewskiego miejscem akcji jest warszawski bar mleczny Prasowy, zamknięty decyzją władz Śródmieścia, które w osobie burmistrza uważają, że centrum stolicy to nie miejsce na lokale dla ludzi niezamożnych. Raskolnikow, na wzór autentycznych warszawskich aktywistów, będzie okupował zamknięty bar, żądając jego przywrócenia, zaś Alona Iwanowa, lichwiarka, snuje domysły, kto jest winien śmierci Jolanty Brzeskiej – autentycznej postaci, działaczki zasłużonej dla środowiska warszawskich lokatorów, którą zamordowano w tajemniczych okolicznościach już ponad rok temu, a sprawca pozostaje "niewykryty". Wśród bohaterów przedstawienia znajduje się też postać autentyczna, choć pod zmienionym nazwiskiem – jeden z warszawskich kamieniczników, który szczególnie słynie ze stosowania bezwzględnych metod wobec lokatorów.
Język i przekaz Kmiecika jest żywy, aktualny, bez trudu trafia do odbiorców. Autor niekiedy tworzy swoiste kolarze, wplata do swoich utworów cytaty z różnych tekstów kultury, czerpie inspirację z klasyki. Jego sztuki zwracają uwagę na ważne współczesne problemy społeczne dotyczące zarówno ludzi uboższych, zagrożonych wykluczeniem, jak i młodych, którzy mimo aspiracji i umiejętności nie mają szans na realizację choćby najskromniejszych ze swoich marzeń.
Interesuje go teatr zaangażowany społecznie. Jak sam przyznaje, unika sztuk traktujących o problemach wybitnych jednostek, szczególnie ceni zaś Pawła Demirskiego i Monikę Strzępkę, autorów Tęczowej Trybuny 2012. Oni zresztą pomagali mu stawiać pierwsze kroki i po lekturze jego Wesela zaproponowali współpracę przy swoich projektach.
Ludzie teatr, którzy pracowali z nim dotychczas, powtarzają często, że jest przebojowy i charyzmatyczny. No i że jest młody. Mówi się, że jest nadzieją polskiego teatru. On sam, świadomy oczywiście swojego wieku, ma w sobie wyważoną pokorę ale i nadzieję, że ludzie patrzeć będą przede wszystkim na jego twórczość, nie wiek.
W wywiadzie dla Przekroju mówi: "Czuję ciśnienie wokół mnie, że przychodzi młody, świeży barbarzyńca, który przypierdoli wszystkim, będzie brudno, mocno i gniewnie. A mi zależy tylko na tym, by robić swoje, a to niekoniecznie musi być punkowe. Po premierze w Dramatycznym będę musiał się zorientować, co z moją szkołą. Studiuję filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim, ale na zajęciach pojawiałem się przez pierwszy miesiąc, potem wciągnęła mnie premiera "Śmierci pracownika" w Poznaniu, a teraz Warszawa. Mam nadzieję, że jeszcze mnie nie wykreślili. Jak tak, to pójdę na bezrobocie".
Magda Goetz
Artykuł ukazał się pierwotnie w serwisie "Oblicza Kultury". Fot. Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy im. Gustawa Holoubka