Jedną z ostatnich zapowiedzi jest redukcja o 7 mld wydatków na służbę zdrowia. Na płacach personelu medycznego zamierza się zaoszczędzić około 500 mln. O 3 mld zmniejszą się nakłady na edukację. Liczba uczniów w klasach ma się zwiększyć o 20 proc., natomiast nauczycielom podwyższono obowiązkowe pensum do 25 godzin tygodniowo. Z kolei uczelniom wyższym pozwolono na podwyżkę o 2/3 opłat za naukę. Ograniczenia mają objąć również subsydia mieszkaniowe, inwestycje w infrastrukturę i pomoc dla imigrantów. Redukcją objęto także administrację państwową. Każde ministerstwo musi zmniejszyć wydatki o 15 proc., a tegoroczne płace urzędników państwowych zostaną zamrożone. Wzrosnąć mają podatki płacone przez przedsiębiorców. Jednocześnie wprowadza się podwyżkę cen energii elektrycznej o 7 proc. i gazu o 5 proc.
Ponadto rząd forsuje zmiany w prawie pracy ułatwiające przedsiębiorcom zwalnianie pracowników, mimo że stopa bezrobocia osiągnęła rekordowy poziom 24,4 proc. W okresie ostatnich 3 miesięcy pracę straciło około 366 tys. osób. Przeciwko tym planom protestują hiszpańskie związki zawodowe. Związkowcy zarzucają stronie rządowej brak negocjacji i konsultacji oraz odrzucanie wszelkich ofert dialogu i współpracy. Jak oświadczyli szefowie dwóch największych central: Powszechnego Związku Pracowników (Unión General de Trabajadores) i Komisji Robotniczych (Comisiones Obreras), Candido Mendez i Ignacio Toxo, minister pracy Fatima Bainez stanowczo odrzuciła możliwość negocjacji ze związkami zawodowymi.
Związkowcy krytykują też antyspołeczną politykę rządu. Ignacio Toxo określił aktualną sytuację jako gospodarczy i socjalny stan wyjątkowy, który doprowadzi do wielkich niepokojów. W proteście przeciwko antypracowniczym zmianom w prawie pracy oraz polityce ograniczania wydatków socjalnych hiszpańskie związki zawodowe zapowiadają demonstrację na 1 maja.
Bolesław K. Jaszczuk
Fot. Wikimedia Commons