16 sierpnia funkcjonariusze południowoafrykańskiej policji otworzyli ogień do uczestników strajku w kopalni Lonmin w miejscowości Marikana. Zabitych zostało 36 górników a 76 zostało rannych. Była to pierwsza tak brutalna akcja policji w tym kraju od czasu zakończenia ery Apartheidu. Publikujemy poniżej oświadczenie redakcji południowoafrykańskiego pisma lewicowego "Amandla!" ("Władza!") w reakcji na to wydarzenie. Pismo "Amandla!" określa się jako "postępowy magazyn na rzecz sprawiedliwości społecznej" i wydawane jest przez organizację pozarządową o tej samej nazwie.
Żadne wydarzenie od czasu zakończenia Apartheidu nie podsumowuje powierzchowności transformacji w tym kraju w takim stopniu jak masakra w Marikana. To co się zdarzyło będzie dyskutowane przez lata. Jest już jasne, że górnicy będą obwiniani za przemoc. Górnicy będą przedstawiani jako dzikusy. Jednak faktem pozostaje to, że uzbrojona po zęby policja otworzyła ogień ostrą amunicją i brutalnie zabiła 35 górników. Wielu innych zostało rannych. Niektórzy umrą od ran. Innych dziesieciu robotników zabito przed masakrą.
Nie była to samowolka nieuczciwych gliniarzy. Masakra była rezultatem decyzji podjętej na górze policyjnych struktur. Policja obiecała odpowiedzieć siłą i przybyła uzbrojona w ostrą amunicję. Zachowywali się nie lepiej niż policja Apartheidu w czasie zajść w Sharpeville, w czasie powstania w Soweto w 1976 roku czy protestów w 1980 roku, gdy zabito wielu naszych ludzi. Ta masakra jest echem i odgłosem agresywnej i pełnej przemocy reakcji policji na społeczne protesty w sprawie jakości usług publicznych. Jest to krwawa plama na nowej Afryce Południowej.
To jest przejaw nieudolności naszych przywódców. To jest nieudolność przywódców rządu: ministrów Pracy i Zasobów Mineralnych, którzy byli nieobecni w czasie całego czasu zajść, Ministra Policji, który utrzymuje, że to nie polityczny lecz pracowniczy spór i broni działań policjantów, nieudolność prezydenta, który w obliczu tego kryzysu potrafi jedynie publikować frazesy, zamiast zmobilizować rząd i jego ogromne środki by natychmiast odpowiedzieć na problemy górników a teraz także ich pogrążonych w żałobie rodzin.
Była to też nieudolność i zdrada ze strony kierownictwa kopalni Lonmin, które uchyliło się od dotrzymania obietnic złożonych przywódcom związkowym i spotkania się z pracownikami i wysłuchania ich skarg. Kierownictwo robi salta między zgodą na negocjacje z robotnikami a wycofywaniem się z tego i mówieniem, że obowiązuje wciąż dwuletnie porozumienie z Krajowym Związkiem Górników (NUM).
Jest to też niestety nieudolność przywództwa związkowego: w pierwszej kolejności NUM, które uznaje wszelką opozycję w stosunku do swoich liderów jako przestępstwo i dowodzi, że taka opozycja jest z pewnością tworem Izby Kopalń (Chamber of Mines - południowoafrykańska konfederacja pracodawców przemysłu górniczego - przyp. red.). To oczywiście jest nieprawda. Jest to także nieudolność przywódców Stowarzyszenia Górników i Pracowników Budowlanych (AMCU), które działa oportunistycznie starając się zwerbować rozczarowanych członków NUM, mobilizuje robotników wokół nierealnych żądań i uchyla się od potępienia przemocy ze strony swoich członków.
Poziom przemocy w naszych kopalniach pokazuje głębokie podziały i polaryzację społeczeństwa południowoafrykańskiego. Górnicy są zatrudniani w skrajnych warunkach biedy, często mieszkają w obozach nędzy i plugastwa, bez podstawowych usług. Są często zatrudniani przez agencje pośrednictwa pracy na nieformalnych warunkach i pozbawieni godnych warunków pracy.
"Dziki strajk" (jak inne podobne strajki w kopalniach), który zapoczątkował wydarzenia, które doprowadziły do rzezi, jest odpowiedzią na strukturalną przemoc południowoafrykańskiego systemu górniczego. Jednakże jest to też odpowiedź na coś innego, czego nie możemy ignorować. Wzbogaceni właściciele kopalń z doświadczeniem kooptacji BEE widzą możliwość włożenia klina między "rozsądnych" przywódców związkowych a robotników. Wabią związki miłymi relacjami, oddzielając je od robotniczych szeregów. Gniew w kopalniach jest głęboko zakorzenionym gniewem na kopalniane kierownictwo, gniewem, który stopniowo kierowany jest na uległość i nieudolność związkowego kierownictwa w reprezentowaniu interesów robotniczych.
Alienacja między członkami związku a związkowym kierownictwem jest czynnikiem, który wpłynął na to co sie stało w Lonmin i co się dzieje w innych kopalniach platyny. Niemniej jednak, rzeź ponad 35 górników jest skutkiem przemocy państwa, szczególnie policji. Najmniej, co może zrobić minister Mthethwa, to wzięcie na siebie odpowiedzialności i rezygnacja.
redakcja pisma "Amandla!"
tłumaczenie: Bartłomiej Zindulski