Niewielki objętościowo zapis tego życia w postaci książkowej, wydanej u progu jubileuszu dziewięćdziesięciolecia Krzysztofa Dunina-Wąsowicza, jest dobitną miarą wielkości tego daru, tak dobitną, jak wyraziste było i nadal trwa jego życie – profesora historii i wybitnego uczestnika ruchu socjalistycznego, w zwierciadle którego ukazuje się przed nami rozległa panorama polskich dziejów ostatnich stu lat.
Wiemy o tych dziejach wiele – o dwóch wojnach światowych i dwóch fundamentalnych przemianach ustrojowych naszego państwa – lecz poprzez jednostkowe doświadczenie człowieka, aktywnie obecnego w tych dziejach, uzyskujemy szczególny wgląd w ich złożone drogi, dotykamy je jakby z bliska. Bo Krzysztof Dunin-Wąsowicz był tych dziejów szczególnym uczestnikiem: kiedy w domu rodzinnym słuchał opowieści sięgających wydarzeń powstania styczniowego, kiedy żył w klimacie kultu tego powstania a później Józefa Piłudskiego i idei niepodległościowej, i kiedy sam, w czasie II wojny, zaangażował się w ruchu konspiracyjnym (Zgrupowanie „Baszta”, Płomienie) w imię tej idei, i kiedy cudem ocalał z cel Pawiaka oraz hitlerowskiego obozu w Stuthoffie, i kiedy wreszcie włączył się w odbudowę kraju z wojennych ruin i zgliszcz.
Wybór, jakiego wówczas dokonał, a nie mógł być wyborem uwolnionym od wielu dylematów i rozterek, wyznaczył jego drogę budzącą głęboki szacunek: uznał wyzwoloną z koszmaru wojny i okupacji Polskę za jedyną, realną rzeczywistość, którą trzeba współtworzyć, czynić ją lepszą niż była, podjąć to dzieło czynną osobistą aktywnością. Tak wspomina racje dokonanego wyboru: „Dostrzegam wady i doceniam plusy Polski Ludowej. Do wad zaliczam przede wszystkim okres stalinowski i panujący wówczas terror… pogwałcenie praw człowieka, cenzura. Ale nawet w tym najgorszym okresie PRL można dostrzec plusy – przede wszystkim nie mający precedensu we wcześniejszej historii Polski awans społeczny… Trzeba powiedzieć, że postawy wrogie PRL w społeczeństwie nie były wcale powszechne. Ludzie chcieli się uczyć, pracować, ułożyć sobie życie rodzinne. Unikali polityki, wybierali pragmatyczną strategię”. I dalej: „Jako pracownicy naukowi nie byliśmy grupą świetnie zarabiającą. Ale nasze pensje nie były też najniższe… Na wiele rzeczy w PRL było mnie stać. Opłaciłem wkład lokatorski na mieszkanie spółdzielcze na Żoliborzu, które potem wykupiłem na własność. Mieszkam w nim do dziś… Stać mnie było na wyjazdy wakacyjne. Uważam, że Polska Ludowa stworzyła naukowcom dobre warunki do pracy.” Czytam te słowa, a wiem, że tak myśli i czuje wiele tysięcy polskich twórców nauki i kultury, choć często milczą. Nie milczą natomiast ci – jak ostatnio funkcjonariusze Biura Edukacji Publicznej krakowskiego IPN – których eksponowana w tym mieście wystawa nosiła tytuł „Zniewolony umysł, intelektualiści w służbie tyranii”. Ci funkcjonariusze nazywają siebie historykami, albo chcą uchodzić za takich. Ale czy są takimi, czy spełniają kryteria bycia nimi?
Na pytanie to, a szerzej – pytanie o cechy jakie powinny charakteryzować dobrego historyka tak formułuje swoją odpowiedź Krzysztof Dunin-Wąsowicz: „Po pierwsze, musi być historykiem, a nie kronikarzem, wyznawcą teorii spiskowych … odrzucam wszystko, co nie znajduje oparcia w faktach empirycznych, dociekam jak było naprawdę. Po drugie, historyk ma prawo do własnych ocen i poglądów, ale nie mogą mu one przesłonić naukowego charakteru jego badań. Po trzecie, przestrzegam przed uprawianiem tzw. polityki historycznej, która nie ma nic wspólnego z nauką. Politykę historyczną – podporządkowanie historii interesom ekipy rządzącej lub walczącej o władzę partii – traktuję jako groźne wynaturzenie”.
Mądrych lekcji jakich udziela Autor jest w tej książki o wiele więcej: wywodzą się w syntetycznym skrócie z jego ważnych dokonań badawczych zapisanych na kartach wielu książek, że wymienić unikalną monografię na temat dziejów polskiego ruchu socjalistycznego (1939–1945), rzecz o „Warszawie lat wojny i okupacji”, pionierskie badania historii ruchu ludowego w Polsce czy studia na temat działań eksterminacyjnych okupanta hitlerowskiego wobec narodu polskiego na przykładzie funkcjonowania obozu w Stuthoffie. Jak widać, spektrum badawcze Autora, było rozległe, nie zamknięte w jakimś wąskim przedziale czasu czy zakresie problematyki. Traktuje tę cechę swojej pracy jako metodę wielce pożyteczną dla szeroko rozumianej nauki.
Jej swoistym przedłużeniem była Jego pasja społecznikowska, wyrosła z etosu środowiska inteligencji żoliborskiej, której był i pozostał w trwałych związkach od wielu lat. Środowisko to przenikały aktywnie idee demokratycznego socjalizmu; była tam też stale i silnie zakorzeniona Polska Partia Socjalistyczna. Z tą partią związał się Krzysztof Dunin-Wąsowicz od lat młodości i pozostał wierny do dziś, piastując godność przewodniczącego Komisji Historycznej Rady Naczelnej PPS. Cieszy się w tym, i wielu innych, środowiskach niekwestionowanym autorytetem, wynikającym z budzącej szacunek rozległej wiedzy i niezłomności przekonań.
Zamykamy tę książkę ze świadomością spotkania z doświadczeniem jakby z innej epoki, wypełnionej dziś orszakami celebrytów w teatrze współczesnego życia. To doświadczenie jest odmienne, i ma zarazem znaczenie fundamentalne: przywraca bowiem sens wartościom podstawowym, jest ich ważnym drogowskazem.
PS. W końcowej części tej książki czytamy tekst, w którym Krystyna KULPIŃSKA-CAŁA dzieli się swymi wspomnieniami o Krzysztofie Dunin-Wąsowiczu, którego poznała siedemdziesiąt lat temu; dzieli się w sposób serdeczny i ciepły, tak ujmujący jaką jest sama od tylu już lat zaangażowana w liczne dzieła służące społecznemu dobru.
Krzysztof Dunin-Wąsowicz, Historyk, socjalista, pamiętnikarz, wspomnienia spisał Przemysław Prekiel, opracowanie i redakcja Krzysztof Pilawski, Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”, Warszawa 2012, s. 161 + s. 23 fotografie +3 nlb.
Wacława Mielewczyk
Recenzja ukazała się w czasopiśmie “Res Humana” nr 3/2012.