Po lekturze jej drugiej książki nie jestem pewien, czy takie pisanie ma coś wspólnego z prawdziwą literaturą. Snellman potrafi poruszyć do żywego i zobrazować problem z wielu perspektyw. Stawia tezę i pozostawia z pytaniami, na które trudno znaleźć odpowiedź. Tym razem otrzymujemy dość przewrotną opowieść o trudach integrowania się muzułmańskiej emigracji w kapitalistycznym świecie wolności, która jawi się jako zagrożenie, a przecież daje uchodźcom z krajów ogarniętych konfliktami (też na tle religijnym) pewną stabilność i możliwość życia po swojemu. Muzułmanie w powieści Snellman nie chcą jednak żyć po swojemu. Uciekli setki kilometrów od świata, w którym trwa wieczne piekło muzułmańskich sporów. Zamienili ten żar na fiński chłód, ale tak naprawdę nadal pozostali mentalnie tam, skąd przybyli. Czasem tylko niektórzy przekonują się, iż laicka Europa z jej możliwościami, może być tym lepszym światem. Tak uważa Anyżka F. Muumin, somalijska emigrantka w Helsinkach, która chce się odciąć od miejsca, skąd przybyła i wtopić się w pełen uciech świat wolnych fińskich Śniegolek.
Snellman po raz kolejny uczyni bohaterkami młode dziewczyny, które często bezkrytycznie przyjmują wzorce serwowane im przez popkulturę XXI wieku. Dziewczynki ze Świata Maskotek rozprawiały o zniewoleniu, dziecięcej pornografii i fakcie stawania się młodych odbiorczyń produktami czasów, do jakich nie dorosły. Anyżka i jej fińska przyjaciółka Wanda to bohaterki, które mają coś wspólnego z Jasmin Martin i Lindą Rossi. Anyżka pragnie być Śniegolką, mieć czerwone bikini, iść na koncert Madonny, odkrywać nowe lądy, poznać intrygującego chłopaka z dredami i wyzwolić się od nakazowego stylu życia, który funduje jej zamknięty na fińskość i europejskość w ogóle ojciec. Wanda żyje zupełnie inaczej; ma ekscentryczną i tolerancyjną matkę – pisarkę, jest małą anarchistką i freeganką, może wszystko i wszystko jej wolno. Korzysta z tego i chce umożliwić to Anyżce. Dziewczynki nie wpadają w szpony przestępczego gangu jak bohaterki „Dziewczynek ze Świata Maskotek”, ale obie w mniejszym lub większym stopniu są zagubione, bo żyją marzeniami i projekcjami wyobraźni stymulowanej przez świat ulotnych wartości, zmienności i kolorowych miraży.
Anyżka mieszka na szóstym piętrze Domu Uchodźców z liczną rodziną, dla której wyjazd do Finlandii jest tylko geograficzną zmianą miejsca zamieszkania. Ojciec Mahmad to człowiek, który trzyma twardą ręką rodzinę w rozsypce, bo kapitalistyczny świat zagraża bardziej niż najzagorzalsi przeciwnicy Mahometa. Mahmad ma dwa zegarki: jeden odmierza czas fiński, drugi zaś wskazuje czas modłów. Głowa rodziny doskonale wie, co jest właściwe (halal), a co godne potępienia (haram). Hermetycznie oddzielony od fińskości, żyje w świecie wartości i zasad, których nie uznaje dorastająca Anyżka. Dziewczynka żyje zaś w opresyjnym domu wiecznej podejrzliwości, kontroli, przesłuchań i przemocy. To, co ją fascynuje, a czego nie jest w stanie zrozumieć jej ojciec, jest zdecydowanie haram. Mentalność Mahmada jest prosta – to, co niezrozumiałe, jest złe, niewłaściwe. Anyżka jest świadkiem współistnienia dwóch światów. Zamkniętego muzułmańskiego, dla którego Śniegole nie znajdują zrozumienia i otwartego, wolnego świata Finlandii może niedoskonałej, ale dążącej do ideału kraju, w którym godnie się żyje.
Wraz ze wzrostem świadomości Anyżki i coraz silniejszym przekonaniem, iż muzułmańskie wartości nie są warte kultu, obserwujemy zupełnie odwrotny proces u Alli-Zahry, starszej siostry Wandy. Dziewczyna ma za sobą traumatyczne przejścia, jej twarz szpecą blizny, na ciele ma liczne przekłucia, tatuaże. Pewnego dnia postanawia odnaleźć system spójnych wartości i spokój w tym, co kształtuje świadomość muzułmanów. Alla-Zahra inicjuje ruch Wiernoty i Tolerakcji, dzięki którym możliwe będzie zbliżenie laickiego świata do tego, co bezpieczne i dające wewnętrzny spokój w religii islamu oraz kulturze sterowanej przez tę religię. Im bardziej Anyżka się wyzwala, tym silniej Alla-Zahra wiąże chustę na głowie i tym mocniej kryje siebie pod hidżabem. Jedna z nich ucieka przed czymś, co dla drugiej stanowi wyzwolenie. Kiedy splotą się losy obu bohaterek, finałowej tragedii nie sposób będzie uniknąć…
Anyżka lubi przebywać na balkonie. Jej ojciec zajmuje się zabudową przestrzeni balkonowej i sam nie znosi tych miejsc. Tymczasem – jak rozprawiają bogowie - „balkon to stan umysłu”. Anyżka chciałaby widzieć tam życie. Chce zasadzić wrzosy, cieszyć się świeżym powietrzem, spoglądać na okolicę z perspektywy szóstego piętra. Ojciec pragnie jedynie umieścić na balkonie antenę satelitarną, by bez większych problemów odbierać programy ze świata, z którego uciekł, a nie te sugerowane przez świat, w jakim żyje, ale który dla niego nie istnieje. Przestrzeń balkonu będzie wiązać się z fabułą coraz silniej, a sam tytuł dość prowokacyjnie wskaże, iż żaden bóg nie wpłynie na ludzkie wybory oraz rozwój (albo cofanie się) świadomości tych, którzy dokonują wyborów nie zawsze świadomie.
Anja Snellman to pisarka wyraźna i taka, dzięki której z opowiadanej historii można wysnuć szereg kolejnych, innych. Bogowie na balkonie ukazują dwie nieukształtowane jeszcze osobowości – jedna uznaje tradycję muzułmańską za opresyjną, druga chce się do niej zbliżyć. Książka iskrzy ciekawą metaforyką – np. serce Anyżki robi gwiazdę, gdy dziewczynka dostrzega fascynującego ją chłopca. Dodatkowo ukrytymi sensami i taką konstrukcją fabularną, dzięki której zderzenie dwóch różnych osobowości każe w obu znaleźć mimo wszystko jakieś podobieństwa. Ciekawa rzecz, choć Dziewczynki ze Świata Maskotek to była książka bardziej wyrazista, mocniej zapadająca w pamięć. Niemniej jednak lektura nowej powieści Snellman to też jakość i historia, które warto znać.
Anja Snellman, Bogowie na balkonie, przeł. Sebastian Musielak, Świat Książki, Warszawa 2013.
Jarosław Czechowicz
Recenzja ukazała się pierwotnie na blogu Krytycznym Okiem.