Ekwador, kraj o niezwykłym bogactwie przyrodniczym, ale równie dramatycznej historii politycznej – od krwawych zamachów stanu w XX wieku, przez...
Nie mamy w Polsce pamięci społecznej po pandemii COVID-19. Jest tylko jedna duża grupa, która dobrze pamięta pandemię i umie wykorzystać ją...
Nie ma chyba bardziej żałosnego komentatora niż „geopolityk”. Wydaje mu się, że „na chłodno” analizuje fakty i jest ponad te...
Xawier Woliński: Prawicowa rewolucja kulturalna
Michał Peno: Gorzki posmak kultury - wszyscy jesteśmy włóczęgami
Adam Jaśkow: Skąd znowu ten Brecht
Piotr Sadzik: Odebranie prawicy monopolu na śmiech to kwestia życia i śmierci
Filip Ilkowski: Cały świat, sikorki i rewolucja pracownicza
Jarosław Klebaniuk: Jak pies
Przemysław Prekiel: Wielki budowniczy Radomia
Piotr Ikonowicz: Stawiają słuszną diagnozę, ale nie wyciągają z niej wniosków
Kancelaria Erdogana poinformowała, że konta mailowe personelu, które stały się celem ataku typu phishing (wyłudzanie informacji przez podszywanie się pod zaufaną osobę, czy instytucję), natychmiast zablokowano.
Demonstracje antyrządowe w Ankarze rozpoczęły się 31 maja, a w pierwszych dniach czerwca objęły także kilkadziesiąt innych miejscowości w Turcji. Początkowo miały na celu sprzeciw wobec planów przebudowy stambulskiego placu Taksim i postawienia na miejscu parku nowego meczetu. Szybko jednak ich charakter stał się bardziej uniwersalny. Demonstranci zarzucają Erdoganowi i jego islamsko-konserwatywnej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) między innymi próbę islamizacji kraju i autorytarny sposób sprawowania rządów.
W nocy z 4 na 5 czerwca turecka policja ponownie użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, aby rozpędzić setki uczestników demonstracji w Stambule i Ankarze.
Fot. Wikimedia Commons
