Przeciwnego zdania jest zaledwie 26 proc. uczestników sondażu. W badaniu aż 63 proc. uczestników deklarowało też wolę uczestniczenia w plebiscycie, ale tylko 17 proc. uznało, że Piotr Guział z WWS byłby lepszym prezydentem. Burmistrz Ursynowa ciągle jest słabo rozpoznawany, o czym świadczyć może aż 41 proc. respondentów nie wyrażających żadnego zdania w tej sprawie.
Komitet zbierający podpisy, wspierany przez liczne organizacje społeczne, związki zawodowe i większość opozycyjnych partii (ale bez udziału SLD), deklaruje, że zebrał już potrzebne mu do organizacji referendum 134 tys. podpisów. Jednocześnie WWS chce się zabezpieczyć na wypadek ewentualnego zakwestionowania ważności niektórych z nich, dlatego mówi o tym, że do lipca chce ich mieć nawet 300 tys. Wczoraj na ul. Chmielnej w centrum stolicy uruchomiony został licznik pokazujący liczbę podpisów. Mechanizm uruchomiono na siedzibie Stronnictwa Demokratycznego, powiązanego z WWS. Większym wyzwaniem od samego referendum będzie prawdopodobnie skłonienie do udziału w nim 387 tys. osób, czyli tylu ile potrzeba, aby jego wynik był wiążący. Na samo złożenie podpisów inicjatorzy referendum mają jeszcze 33 dni.
Tymczasem stolica nie jest jedynym miastem gdzie rozmachu nabierają inicjatywy zmierzające do odwołania polityczek PO z kierowniczych stanowisk w administracji samorządowej. Bliźniacza organizowania jest obecnie w Łodzi. Pod wnioskiem o odwołanie Hanny Zdanowskiej i całej rady miejskiej podpisało się już 60 tys. osób, podczas gdy wymagane jest 58 tys. Członkowie inicjatywy „Ratujmy nasze miasto” mają czas na złożenie swoich dokumentów do 19 czerwca, od tego czasu ich ważność zweryfikuje w ciągu 30 dni tutejszy komisarz wyborczy. Poprzednik Zdanowskiej na stanowisku prezydenckim, Jerzy Kropiwnicki (PiS) również został odwołany w zorganizowanym w tej sprawie plebiscycie.
Fot. Wikimedia Commons