Paulina Januszewska: Współistnienie? Ta, jasne! Żydowska komiczka kontra Netanjahu
Przemysław Stefaniak: Czy sukces koncertu powinniśmy mierzyć tym ile osób kupi bilet?
Xawier Woliński: Prawicowa rewolucja kulturalna
Michał Peno: Gorzki posmak kultury - wszyscy jesteśmy włóczęgami
Filip Ilkowski: Cały świat, sikorki i rewolucja pracownicza
Jarosław Klebaniuk: Jak pies
Przemysław Prekiel: Wielki budowniczy Radomia
Piotr Ikonowicz: Stawiają słuszną diagnozę, ale nie wyciągają z niej wniosków
21 lipca minister spraw wewnętrznych Manuel Valls poinformował, że do nowych aktów przemocy doszło w mieście Elancourt, gdzie według policji około 50 napastników obrzuciło funkcjonariuszy między innymi koktajlami Mołotowa. Valls zapowiedział wzmocnienie obecności policyjnej, dopóki sytuacja się nie uspokoi.
Wcześniej, w nocy 19 na 20 lipca około 250 ludzi starło się z policją w pobliskim mieście Trappes. 14-letni chłopiec został poważnie ranny w oko, a kilka osób doznało lżejszych obrażeń.
Przyczyną zamieszek było zatrzymanie 18 lipca mężczyzny, który – jak twierdzi prokuratura – zaatakował policjanta i próbował go dusić, gdy ten chciał skontrolować jego żonę zakrywającą twarz nikabem. Mężczyzna, Francuz, który przeszedł na islam, został na krótko zatrzymany, a następnie zwolniony i umieszczony pod dozorem sądowym.
Prawo we Francji od 2011 roku zakazuje zasłaniania twarzy np. burką czy nikabem, lecz także kominiarką lub kaskiem motocyklowym, w miejscach publicznych: na dworcach, w parkach, sklepach i urzędach. Osoba łamiąca wspomniany zakaz może otrzymać grzywnę do 150 euro. W pewnych wypadkach sąd może nakazać, zamiast lub oprócz kary pieniężnej, obowiązkowy udział na własny koszt w kursie przypominającym o "wartościach republikańskich". Osobom, które zmuszają kobiety do wkładania burek, nikabów czy innych tego rodzaju zasłon grozi natomiast grzywna w wysokości do 30 tysięcy euro.
Fot. Wikimedia Commons
