Ludowe Zgromadzenia Solidarności z Gezi rozprzestrzeniły się na całą Turcję
“Wszędzie jest Taksim, wszędzie jest opór” - to jedno z najpopularniejszych haseł powstania ludowego, które wyrosło z protestów w parku Taksim Gezi w Stambule w maju i czerwcu. Paradoksalnie, policyjna akcja z 15 czerwca, gdy brutalnie przepędzono demonstrantów z parku Gezi, dała impuls dla powstania bardziej rozwiniętych form oporu - “forów” lub “zgromadzeń ludowych” w różnych miejscach publicznych takich jak parki, w szczególności w zachodnich miastach Turcji. Miejsca te stały się przestrzenią do rozmów, dyskusji, krytyki i organizowania wydarzeń kulturalnych (np pokazów filmowych czy wystaw fotograficznych) poruszających kwestie społeczne, dzięki czemu możliwe stało się tworzenie wspólnego języka politycznego i poczucia solidarności dla tysięcy demonstrantów.
Do rozwiązania jednak pozostają różne kwestie, które często stają na drodze wydarzeń o tak masowej skali, gdzie miliony ludzi wychodzą na ulice by walczyć o zmiany ustrojowe a nie tylko kosmetyczne reformy. Są to kwestie strategii politycznej i organizacji, na przykład sprawa tego jak zakrzepić i rozszerzyć ludową siłę powstania i przekształcić ją w ruch, który zdolny będzie do trwałych działań rewolucyjnych. I to jaka będzie rola forów w tej mierze. Dzisiaj te pytania mają kluczowe znaczenie, gdyż Opór z Gezi trwa obecnie głównie w formie forów i przyciąga znacznie mniej uwagi ze strony krajowych i międzynarodowych mediów. Nie ma spaktakularnych aktów policyjnej przemocy, nie ma medialnych relacji.
Henri Lefebvre w swojej rewelacyjnej analizie wydarzeń Paryża 1968 roku The Explosion: Marxism and the French Upheaval, zauważył, że protesty wywoływały ekstatyczną proliferację słów - słów jakich nie używano wcześniej. Był to moment radosnej kreatywności, myślenia o rzeczach nie do pomyslenia. Była to erupcja, której nikt się nie spodziewał i nikt nie wiedział jak się z nią obejść (choć de facto protesty były kulminacją konkretnych walk historycznych). Jednak protesty odznaczały się problemem braku komunikacji pomiędzy różnymi osiedlami w mieście, szczególnie między centrum a peryferiami.
Z całą pewnością Opór z Gezi nie jest Paryżem '68. Ale podobna jest erupcja nieprzewidywalności i Stambuł stanął w obliczu podobnego problemu komunikacji. Fora powstały, by zająć się tym problemem. Nawet jeśli każde forum stopniowo wypracowało swój własny program i rytm, to fora mają również część wspólnych tematów do dyskusji i działają w ramach podobnej struktury.
Skoro powstanie było inspirowane, między innymi, ostatnimi ruchami studenckimi czy młodzieżowymi w Portugalii, Hiszpanii, Grecji, Egipcie i do pewnego stopnia w USA, nie jest zbiegiem okoliczności, że horyzontalistyczna organizacja i idee demokracji bezpośredniej były powszechne w ramach forów. Po tym jak policja przystąpiła do okupacji parku Gezi by przywrócić “porządek publiczny”, decentralizacja protestów w formie forów wydawała się nieunikniona. Ale nawet w czerwcu, wtedy gdy demonstranci okupowali park Gezi przez 15 dni, podejmowano próby organizowania samorządu poprzez formowanie kolektywów i grup ochotniczych. Ważną rolę odgrywały grupy o nazwie “Müşterekler” koordynujące działania bezpłatnej służby medycznej, stołówek, bibliotek, prowadzące warsztaty i organizujace zajęcia dla uczestników protestu i tworzące bazę danych z ustnych relacji, nagrań filmowych na temat przebiegu protestów i przemocy policji.
Różne grupy i organizacje rozbiły swoje namioty w których prowadziły działalność informacyjną i edukacyjną. Na przykład pracownicy przemysłu filmowego gromadzili filmy z protestów i organizowali spotkania ze znanymi aktorami. "Socjalistyczne feministki" zamazywały seksitowskie hasła na murach. Działacze związani z kurdyjskim ruchem wyzwoleńczym prowadzili spotkania na temat perspektyw niedawno rozpoczętego "procesu pokojowego" z udziałem rządu Turcji. Inni prowadzili dyskusje skoncentrowane na społecznych kosztach projektu rozwoju terenów miejskich prowadzonego przez rząd Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Mówiono także o zmianach klimatycznych, uprzedmiotowieniu przyrody, finansyzacji gospodarki, pracy na umowach śmieciowych i innych sprawach.
Tysiące ludzi - anarchiści, socjaliści, komuniści, związkowcy, feministki, środowiska LGBT, "antykapitalistyczni muzułmanie", grupy kurdyjskie, kibice piłkarscy i świeccy nacjonaliści - wystąpili wspólnie, niczym za sprawą cudu, przeciwko coraz bardziej autorytarnemu, populistycznemu i konserwatywnemu neoliberalizmowi reprezentowanemu przez AKP. I przez moment, w parku Gezi podziały zostały przezwyciężone przez wspólny cel jakim była walka ze współnym przeciwnikiem. Nie oznacza to jednak, że podziały zostały zamazane lub zapomniane. W rzeczywistości rząd robił co mógł, by wykorzystać podziały według znanych linii, np "Turcy przeciwko Kurdom" albo "muzułmanie przeciwko osobom świeckim". Celem odizolowania demonstrantów, rząd nazwał ich "wandalami" (çapulcu), "marginesem" lub agentami międzynarodowego spisku. Wielu liberalnych lub neoliberalnych socjologów podkreślało, że charakter ruchu jest związany z klasą średnią i że brakuje mu ludowego charakteru, zatem nie będzie miał ludowego odzewu czy potencjału. Mówili, że ruch jest ubocznym produktem tak zwanego boomu gospodarczego - tak jakby protesty dotyczyły jakichś kosmopolitycznych żądań "bogatych", np pracowników w białych kołnierzykach, których nie dotyczą obawy o niepewność życia w zadłużeniu w spekulacyjnej gospodarce kredytowej i kierowanej przez zagraniczny kapitał finansyzacji promowanej przez neoliberalną politykę AKP. Charakteryzacja ruchu jako ruchu klasy średniej lekceważy również fakt, że protesty przyciągnęły wiele osób o niskich dochodach, np z dzielnicy Tarlabaşı w pobliżu parku Gezi i szczególnie z peryferiów znanych z tego, że są bardzo zaangażowane politycznie (są one na ogól zamieszkane przez społeczności Kurdów Alevi i dobrze zorganizowane i zintegrowane z miejscowymi społecznościami grupy lewackie).
Na tym właśnie tle zorganizowane są fora. Choć nie wiadomo dokładnie jaka jest liczba forów albo tematyka wszystkich dyskusji, można szacować, że jest około 80 forów w różnych miastach Turcji - w tym ponad 45 działających w samym Stambule. Fakt, że żadna pojedyńcza osoba, organizacja czy instytucja (w tym państwo) nie jest w stanie szczegółowo określić kierunku działania ruchu, było siłą demonstrantów. To tłumaczy setki arbitralnych aresztowań i zatrzymań dokonywanych przez policję w czasie największego natężenia protestów i potem, aż do dzisiaj. Organizowane w publicznych parkach, większość forów spotkała się z policyjną przemocą. Stały się one platformą dla ludzi chcących podzielić się swoimi osobistymi doświadczeniami na temat przemocy i przypadków policyjnych ataków. Na forach organizowane są pochody i demonstracje przeciwko nielegalnym zatrzymaniom i niezliczonym policyjnym morderstwom, dyskutuje się na temat strategii samoobrony na wypadek możliwych ataków i tu można się dowiedzieć o tym co się dzieje w innych forach czy miejskich frontach walki.
To przynajmniej udało mi się zaobserwować na niektórych z forów w Stambule w których uczestniczyłem. Dwa najbardziej popularne fora to park Abbasağa (Beşiktaş) i park Yoğurtçu (Kadıköy). Tutaj ludzie utworzyli wielkie koło w środku którego ci którzy chcieli przemawiać mieli możliwosć wypowiedzenia się. Uczestnicy forum słuchali i komentowali, wyrażając aprobatę lub wątpliwości poprzez język znaków który znajomy jest każdemu kto widział zgromadzenia Occupy Wall Street w Nowym Jorku. Na niektórych forach, bardziej wyspecjalizowani mówcy (prawnicy, lekarze, dziennikarze) zapraszani byli do wykładów na temat takich sytuacji jak na przykład: Co robić gdy się jest aresztowanym lub zatrzymanym przez policję? Co począć w przypadku seksualnego napastowania ze strony policjantów w areszcie? Jak stworzyć alternatywne media, które mogą działać poza sojuszem kapitał - państwo? Media oficjalne w duzej części milczały na temat prawdziwego przebiegu protestów.
W czasie Ramadanu, "antykapitalistyczni muzułmanie" zorganizowali na różnych forach "Iftar na Ziemi” (uroczystą kolację na koniec postu w czasie Ramadanu). Antykapitalistyczna kolacja mocno kontrastowała z pełnymi przepychu kolacjami sponsorowanymi przez rząd. Kolacja Iftar 28 lipca zorganizowana w Taksim, która zgromadziła razem antykapitalistycznych muzułmanów i grupy lewicowe, zaatakowana została przez policję: użyto gazu łzawiącego i armatek wodnych bo park Gezi ponownie zamknięto dla ludzi.
W coraz większym stopniu, fora zaangażowały się w dyskusje na takie tematy jak: Jak wypracować kontr-strategie przeciwko rządowej polityce systematycznego i bezwzględnego oczerniania demonstrantów? Jak rozpopularyzować idee oporu w bardziej konserwatywnych dzielnicach, które nie poparły powstania i które były prowokowane przez rząd do przeciwstawiania się protestom. Czy warto zapraszać do udziału w forach szeregowych członków AKP lub innych radykalnych konserwatywno-religijnych grup? Jeśli tak - na jakiej zasadzie to robić? I jak "formować dialog" z tymi ludźmi jeśli kiedykolwiek się pojawią? Te pytania wymagały szybkiej odpowiedzi, gdyż kilka ze stambulskich forów zostało zaatakowanych przez "cywilów" z długimi norzami i maczetami (nie jest jasne czy byli to policjanci po cywilu).
Pozostaje ponadto inne ważne pytanie dotyczące podziałów wśród samych uczestników ruchu: Jak zapobiec przejęciu kontroli nad protestami przez prawicowe organizacje świeckich nacjonalistów (w tym Partię Pracy), albo uniknąć zbytnich wpływów nacjonalistycznej Ludowej Partii Republikańskiej (CHP), głównej partii opozycyjnej w parlamencie? Jakie są szanse wypracowania prawdziwego kolektywnego planu działania, który mógłby działać poza politycznym polem zdominowanym przez istniejące partie polityczne i który by miał za cel zmianę obecnego systemu polityczno-ekonomicznego? Jak myśleć o ruchu politycznym lub przestrzeni dla politycznych działań poza terminarzem narzuconym przez "demokrację wyborczą" lub żeby nie stać się bezpieczną dla systemu organizacją "społeczeństwa obywatelskiego"?
Obecnie nie istnieje żadna główna partia polityczna, której program koresponduje z erupcją wywołaną przez powstanie. Prawie wszystkie partie polityczne głęboko zaaobsorbowane przez zasady demokracji parlamentarnej pozostały w tyle za odwagą i kreatywnością ludowych protestów w których miliony wyszły na ulice. AKP wciąż utrzymuje, że reprezentuje ludzi przypominając ostatnie sukcesy wyborcze - w wyborach gdzie zaporą zapobiegającą wejściu do parlamentu jest próg 10% głosów w skali kraju, co eliminuje szanse partii mniejszościowych lub radykalnych - tak jakby demokracja kończyła się na urnie wyborczej. W świetle zbliżających się wyborów w marcu 2014 roku, presja na ograniczenie działań politycznych do kampanii wyborczych i uwięzienie ich w ramach istniejącego systemu - jest i będzie odczuwana. Zaczęło to też pobudzać rywalizację i konflikt pomiędzy CHP a grupami lewicowymi, które tworzyły główny nurt ruchu (nadając ruchowi antykapitalistycznej i anty-autorytarnej wizji) pomimo ich małej liczby.
Jednak moje ostatnie doświadczenia z forów w Stambule wskazują, że wielu demonstrantów ma dobrą świadomość tych problemów. Myśląc o lokalnych komitetach i grupach roboczych, poszukiwano dróg do wypracowania nowego języka politycznego i twórczego zaangażowania się w problemy społeczne, szczególnie problemy miejskiej biedoty stojącej w obliczu wysiedlenia na skutek projektów przebudowy miasta. Skupienie się na konkretnych problemach w poszczególnych osiedlach wydaje się dobrym sposobem na odejście od postrzegania polityki w kategoriach góra-dół. Umożliwia to grupom aktywistów organizowanie działalności politycznej wokół ważnych dla ludu kwestii społecznych. Można to połączyć z konstruktywnym zaangażowaniem z sprawy o szczególnym znaczeniu historycznym w danej chwili, takie jak na przykład "proces pokojowy" pomiędzy ruchem kurdyjskim a rządem tureckim (w tym masakrę w Roboski i wojnę w Rojava) i co być może jeszcze ważniejsze, uspołecznienie procesu pokojowego, tak by nie był ograniczony do "negocjacji" za zamkniętymi drzwiami. W tej dziedzinie działalność nowych formacji takich jak Demokratyczny Kongres Ludów (Halkların Demokratik Kongresi - HDK), który gromadzi kurdyjskie i tureckie grupy lewicowe, jest bardzo obiecująca. Zajmują się one polityczną pracą w forach i zgromadzeniach ludowych na terenie Turcji celem tworzenia i koordynowania lokalnych centrów zorganizowanej kontr-władzy.
Celem jest coś więcej niż "wygranie wyborów" w ciągu dwóch kolejnych lat pod sztandarem takiej czy innej istniejącej partii. I nie jest to niczym innym niż zasadzaniem ziaren pod przyszłą "demokrację ludową" która będzie wymagała kompletnej transformacji istniejącego charakteru klasowego władzy i likwidacji hierarchii ukonstytuowanych przez patriarchalny, homofobiczny kapitalizm neoliberalny. "To tylko początek, kontynuujemy walkę" głosi hasło ruchu oporu z Gezi.
Saygun Gökarıksel
tłumaczenie: Bartłomiej Zindulski
Autor jest współpracownikiem lewicowej koalicji Demokratyczny Kongres Ludów (HDK). Pracuje nad doktoratem z antropologii na City University of New York. Był uczestnikiem forów w Stambule w czasie erupcji tureckiego powstania.