Dziękuję Parlamentowi Europejskiemu i komisji LIBE za podjęcie wyzwania związanego z masową inwigilacją. Inwigilacja, która dotyczy raczej całych narodów, a nie tylko jednostek, może stać się największym współczesnym zagrożeniem dla praw człowieka (...) Kultura poufności uniemożliwia naszym społeczeństwom ustanowienie odpowiedniej równowagi między prawem do prywatności a interesami rządów - napisał Snowden w oświadczeniu odczytanym europosłom podczas posiedzenia komisji swobód obywatelskich PE (LIBE) przez amerykańską adwokatkę Jesselyn Radack. Komisja ta prowadzi śledztwo w sprawie doniesień o programie inwigilacji PRISM realizowanym przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).
Zdaniem Snowdena publiczna dyskusja o pogodzeniu prawa do prywatności z interesami rządów nie jest możliwa bez publicznej wiedzy na ten temat. W moim kraju za ujawnianie tej wiedzy jest się prześladowanym i wypędzanym - stwierdził Amerykanin i zaapelował o lepszą ochronę dla osób, które chcą informować o nieprawidłowych działaniach służb.
Snowden, były informatyk w NSA, nie był widziany publicznie od czasu, gdy 1 sierpnia otrzymał azyl tymczasowy w Rosji po ponad miesięcznym pobycie w strefie tranzytowej moskiewskiego lotniska Szeremietiewo, dokąd przyleciał 23 czerwca z Hongkongu. Władze USA, które oskarżają Snowedena o szpiegostwo, wielokrotnie apelowały do rządu Rosji o jego wydanie.
Komisja LIBE wysłuchała 30 września kilkorga byłych pracowników wywiadu USA i Wielkiej Brytanii, którzy potwierdzili doniesienia Snowdena, oskarżając służby tych państw o to, że pod przykrywką walki z terroryzmem na masową skalę inwigilują obywateli.
Nigdy nie wyobrażałem sobie, że USA mogą stosować metody (dawnej wschodnioniemieckiej bezpieki) Stasi - powiedział były pracownik NSA Thomas Drake. Jego zdaniem agencja ta stworzyła tajny system elektronicznego gromadzenia danych, który służy już nie tylko walce z terroryzmem, ale obrabowywaniu ludzi z ich wolności.
Wyolbrzymia się zagrożenie, aby mieć dostęp do tych danych (...) Byłem świadkiem tego, jak po (zamachach na USA) 11 września 2001 r. powstawało państwo nadzoru, które narusza zasady prywatności - dodał Drake. Uważa on, że w ten sposób działają systemy państw totalitarnych.
W 2006 r. Drake odszedł z NSA i ujawnił mediom informacje na temat działań wywiadu. W odwecie wszczęto przeciwko niemu dochodzenie kryminalne, pozbawiono go statusu urzędnika służby cywilnej i emerytury.
W podobnej sytuacji znalazła się Annie Machon (na zdjęciu), która pracowała dla brytyjskiego kontrwywiadu MI-5. Zrezygnowała z pracy i przekazała odpowiednim organom informacje o nieprawidłowych - jej zdaniem - działaniach tych służb. Zaapelowała też o wprowadzenie prawa chroniącego informatorów, którzy ujawniają opinii publicznej kulisy nieprawidłowych działań tajnych służb.
Informatorzy mogą zrobić coś dobrego, pomóc powstrzymać ten buldożer państwa totalitarnego - powiedziała Machon. Według niej w Wielkiej Brytanii są ustawy, które pozwalają nakładać mediom kaganiec. Dziennikarze mogą być skazywani za kontakty z informatorami.
Na początku czerwca brytyjski dziennik "The Guardian" i amerykański "The Washington Post" ujawniły dokumenty na temat istniejącego od 2007 roku programu PRISM. Podały, że w ramach tego programu NSA i FBI sprawdzają dane na serwerach takich firm jak Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Paltalk, AOL, Skype, YouTube i Apple; agenci służb specjalnych mają dostęp do plików audio i wideo, maili, czatów czy przesyłanych fotografii i dokumentów.
Komisja PE, która prowadzi swoje śledztwo jawnie, chce je zakończyć do końca roku. Zamierza przesłuchać również m.in. przedstawicieli władz USA, w tym ambasadora tego państwa przy UE oraz reprezentantów NSA.
Fot. profil Annie Machon na FB