Mateusz Romanowski: Lekcja empatii

[2013-10-21 22:52:15]

Zjadanie zwierząt jest książką poświęconą przede wszystkim mięsu i drodze, jaką przebywają zwierzęta przed wylądowaniem na naszych talerzach.

Mimo, że sam autor jest zadeklarowanym wegetarianinem, w swojej książce dopuszcza do głosu też inne osoby, często o zupełnie przeciwnych poglądach. Publikacja, mimo porażających opisów traktowania zwierząt w rzeźniach i przemysłowych hodowlach, przede wszystkim stawia pytanie o to, czy jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialność za to, co jemy. Wbrew temu, co twierdzi część „prawdziwych lewicowców” trywializujących zagadnienia związane z prawami zwierząt, ruchem ekologicznym, feministycznym i LGBT jako nieistotne, to co jemy (czy raczej procesy, które zachodzą, żebyśmy dalej jedli mięso), uderza nie tylko w zwierzęta, ale i zdrowie „wszystkożerców” i pracowników zatrudnionych w przemyśle hodowlanym.

Każda osoba, która decyduje się na przejście na wegetarianizm lub weganizm, ma własną historię swojej decyzji. Jeden z moich bliskich znajomych założył się kiedyś ze swoim bratem o to, że przez tydzień nie będzie jadł mięsa. Zakład miał miejsce dekadę temu, mięsa nie zjadł do dziś. Zjadanie zwierząt zaczyna się wyjątkowo niepozornie, od tego typu osobistej opowieści autora. Wspomnień z dzieciństwa, rodzinnych obiadów, pierwszych momentów refleksji nad tym co jemy, młodzieńczych, napadowych próbach przejścia na wegetarianizm, aż po małżeństwo i narodziny syna, które były bezpośrednim impulsem do zainteresowania się tematem losu zwierząt.

Te historie przyciągają przede wszystkim swoją pospolitością. Jonathan Safran Foer ma wyjątkowo lekkie pióro, nawet pisząc o czymś tak zwykłym jak jedzenie jest w stanie utrzymać zainteresowanie czytelnika. Jednak czym głębiej w książkę, tym bardziej oddalamy się od wspomnień babcinego kurczaka z marchewką. Już w następnym rozdziale jesteśmy zmuszeni odpowiedzieć sobie na pytanie: skoro jemy kurczaki, to dlaczego nie psy, jak robili to Rzymianie (konsumując „pieski oseski”), Indianie Dakota (przyrządzając psie wątróbki), Aztecy (nasi czworonożni przyjaciele byli głównym składnikiem ich diety) i do niedawna Hawajczycy (którzy z kolei jedli psie móżdżki i krew)? Czemu około 4 mln usypianych każdego roku czworonogów nie wędruje na nasze talerze zamiast ryb, których masowe połowy wyniszczają coraz więcej gatunków morskich stworzeń zagrożonych wyginięciem? Dlaczego, jak w orwellowskim Folwarku zwierzęcym „wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych"?

Odpowiedzi na te pytania znajdujemy już w następnym rozdziale, małej encyklopedii z definicjami wybranych przez autora haseł. Wiele z nich odkłamuje przekonania narosłe wokół terminów odnoszących się do traktowania zwierząt. W zależności od wagi, zagadnienia są potraktowane mniej bądź bardziej merytorycznie. Autor, żeby przybliżyć temat zapominania bądź wypierania ze świadomości cierpienia zwierząt, szuka nowego języka dla opisania tego problemu. Definiuje terminy takie jak „zwierzę”, „okrucieństwo”, „ekologia” i demaskuje wiele innych, które każą nam wierzyć, że kupowane przez nas jedzenie jest bardziej „etyczne” albo „ekologiczne”. Sam czytając wcześniej o chowie klatkowym kupowałem zawsze jajka od kur z wolnego wybiegu. Dopiero lektura książki uświadomiła mi, że oznacza to tyle, że kury mają dostęp do świeżego powietrza.

Najbardziej radykalna jest jednak ta część, w której autor opisuje historię swojego włamania na teren jednej z firm. Linia obrony „wszystkożerców” jest bardzo podobna do tej stosowanej przez współczesnych wolnorynkowców. Przez izolację większości z nas od procesu wytwarzania mięsa dalej wyobrażamy sobie słodkie prosiaczki przy korytkach i kurki spokojnie wysiadujące jajeczka, z których potem rano robimy jajecznicę. Podobnie większość z moich znajomych wielbicieli gospodarczego liberalizmu mówiącym o „prawdziwym kapitalizmie”, jak o miasteczkach, gdzie każda rodzina ma własną firmę i panuje „prawdziwa konkurencja”. W jednym i w drugim wypadku jest to myślenie życzeniowe. Odnoszące się do świata, którego nie ma. Nie chcemy wiedzieć o przestraszonych stworzeniach, na których człowiek wciąż eksperymentuje w imię produktywności. Ze skali okropności, które nie są dostępne dla naszych oczu, nie zdawał sobie sprawy nawet sam autor, który swoją wycieczkę na jedną z ferm podsumowuje zdaniem:

„Spodziewałem się Domku na prerii, a dostałem Łowcę androidów”. Oprócz współczesnych ferm od środka możemy się zapoznać z rozwojem chowu przemysłowego od lat 20. zeszłego wieku, kwestie związane ze współczesnymi, niszczącymi środowisko, metodami połowu ryb i działaniem korporacji dążącym do wyjęcia traktowania przez nich zwierząt spod jakichkolwiek standardów. Najciekawsze pozostają jednak głosy samych pracowników tego rodzaju zakładów, osób związanych z biznesem i aktywistów. Współczesne fermy to miejsca, w których cierpią nie tylko zwierzęta, ale, o czym warto pamiętać, łamane są tam na potęgę prawa pracownicze. Wyjątkowo przejmująca jest historia jednego z niewielu staromodnych hodowców drobiu, który ryzykując mniejszy zysk, postanowił pracować nad zwierzętami starymi metodami.

Zabijanie zwierząt nie jest publikacją pozbawioną wad. Nie trzeba wielkiej świadomości tego jak wygląda obecnie przemysł mleczarski, żeby wiedzieć, że dziś sam wegetarianizm nie wystarcza, żeby uchronić zwierzęta od cierpienia. Chyba, że mamy świadomość w jakich warunkach powstaje pite przez nas mleko i jedzone przez nas sery, co dziś zdarza się niezwykle rzadko. Na co zwrócił uwagę w posłowiu Dariusz Gzyra, wiele tematów zostało przemilczanych. Odrzuca też patetyczne zakończenie, które jest amerykańskie w tak złym stylu jak ballady zespołów post-grunge’owych. Mimo pewnych zgrzytów publikacja poza wyjątkową wrażliwością autora budzi jednak uznanie ilością materiałów źródłowych. Nieczęsto zdarza się, żeby książkę przekazującą tyle informacji czytało się jednym tchem.

I, co najważniejsze, nie mogę sobie wyobrazić osoby, która po jej przeczytaniu spojrzałaby na mięso tak samo.


Jonathan Safran Foer, Zjadanie zwierząt, przeł. Dominika Dymińska, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013.

Mateusz Romanowski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku