62-letnia lekarka walczy o ponowny wybór na czele rozszerzonej koalicji centrolewicowej "Nowa Większość". W jej skład oprócz socjalistów i lewicowych chadeków w 23 lata po zakończeniu dyktatury generała Augusto Pinocheta weszli także komuniści.
Na pozyskanie głosów młodych wyborców w pierwszej, listopadowej turze głosowania wpłynęło m.in. zręczne włączenie przez nią do sztabu wyborczego liderów wielkich demonstracji i strajków młodzieży przeciwko prywatyzacji szkolnictwa wyższego, które poważnie popsuły w ostatnich latach wizerunek obecnego prezydenta Sebastiána Piñery.
Walcząc po ustawowej czteroletniej przerwie o drugą kadencję, Bachelet zapowiada "wielkie zmiany" w kraju, który od lat bogaci się, coraz gorzej tolerując "rosnące nierówności społeczne i majątkowe", o których mówiła przez cały czas kampanii kandydatka centrolewicy. To wyczucie nastrojów znacznej części społeczeństwa jest powszechne wśród chilijskich polityków - podkreślała prasa chilijska przed pierwsza turą wyborów. Dlatego wszyscy - w mniejszym lub większym stopniu - obiecywali poprawę sytuacji najuboższych Chilijczyków.
Najbardziej wiarygodna w tych obietnicach okazała się Bachelet, która wróciła do Chile po trzech latach przewodniczenia ONZ-owskiej instytucji zajmującej się problemami kobiet.
Jej główna rywalka Evelyn Matthei, kandydatka prawicy, ze względu na swego ojca, generała, który poparł przewrót z 1973 roku dokonany przez Pinocheta, miała zapewnione poparcie nie tylko chilijskich neoliberałów, lecz także "nostalgicznie nastrojonej" mniejszości wyborców dobrze wspominających wojskowego dyktatora. Uzyskała ponad 25 proc. głosów, podczas gdy Bachelet poparło w pierwszej turze 47 proc. głosujących.
W chwili oficjalnego zakończenia dyktatury Pinocheta poniżej granicy ubóstwa żyło 40 proc Chilijczyków. Obecnie - 14 proc. Przeciętne dochody na jednego mieszkańca wzrosły w tym samym czasie z około 5 000 dolarów do 20 000 dolarów. Są wyższe, niż w jakimkolwiek kraju Ameryki Łacińskiej, łącznie z szybko rozwijającą się Brazylią.
Piñera zostawi Chile jako kraj, w którym wzrost gospodarczy wynosi 5,5 proc. PKB, a rok zamknie się inflacją na poziomie 3 proc.
Fakt, że ojciec kandydatki lewicy, również generał, został zgładzony przez Pinocheta, a ona sama przeszła przez izbę tortur policji politycznej, także nie był bez znaczenia.
"Nowa" Michelle Bachelet wydaje się bardziej zdecydowana dokonać wielkich zmian w kraju coraz gorzej znoszącym nierówności. W programie ostro krytykowanym przez rządzącą prawicę Bachelet stawia sobie za zadanie zmianę konstytucji odziedziczonej po Pinochecie, zapewnienie bezpłatnej i utrzymanej na wysokim poziomie edukacji i podniesienie podatków dla przedsiębiorstw z 20 do 25 proc.
Bachelet, przywódczyni centrolewicy, która była w Ameryce Łacińskiej pierwszą kobietą prezydentem, powróciła do kraju z emigracji politycznej w 1979 roku, dokończyła rozpoczęte w NRD studia z tytułem lekarza chirurga i podjęła działalność polityczną w organizacji pozarządowej niosącej pomoc osobom torturowanym i dzieciom "zaginionych" działaczy opozycyjnych. Zdobyła także dyplom Międzyamerykańskiego Kolegium Obrony w Waszyngtonie, a w 1955 r. została członkinią komitetu centralnego chilijskiej Partii Socjalistycznej. W rządzie prezydenta Ricardo Lagosa (2000-2006) była ministrem zdrowia, a następnie obrony, zyskując poparcie znacznej części chilijskiej kadry oficerskiej.
"Fenomen Bachelet" narodził się, jak przypomina w przeddzień drugiej tury wyborów prasa chilijska, podczas wielkiej powodzi, która zatopiła północne dzielnice stolicy Chile. Ministerka Bachelet pojawiła się tam na czołgu i osobiście kierowała akcją ratowniczą.
Fot. Wikimedia Commons