Charkowski pomnik Lenina, największy na terenie Ukrainy, został zniszczony w sobotę 28 września, przy biernej postawie milicji, przez uczestników kilkutysięcznej manifestacji. Do tego celu użyto ciężkiego sprzętu, m.in. dźwigu.
Tłum, składający się z mężczyzn i kobiet w różnym wieku, w tym dzieci, był prowadzony przez członków ochotniczego batalionu „Azow”, a także młodych mężczyzn i kobiety w maskach - czytamy w raporcie specjalnej misji OBWE. Po dokonaniu dzieła dewastacji uczestnicy manifestacji wyryli wiertarką na postumencie nazistowski symbol „wilczego haka” i napis „Sława Ukrainie”.
Dzień później na placu Wolności, gdzie stał pomnik, doszło do zamieszek – nacjonalistyczni bojówkarze napadali na oburzonych mieszkańców, którzy przybyli na miejsce dewastacji. Milicja znów nie interweniowała. Natomiast w piątek 27 września milicjanci rozpędzili antywojenną manifestację zorganizowaną przez Komunistyczną Partię Ukrainy.
Zniszczenie pomnika wodza Rewolucji Październikowej potępiła rada miejska Charkowa i mer Gienadij Kernes. Radni zapowiedzieli odbudowę monumentu. W reakcji doradca ministra spraw wewnętrznych Zorian Szkiriak stwierdził w wypowiedzi dla ukraińskiej telewizji, że „miejsce Kernesa jest w więzieniu”.
W lutym od obrony pomników Lenina rozpoczęła się fala wielotysięcznych manifestacji tzw. Antymajdanu na terenie Południowo-Wschodniej Ukrainy, które doprowadziły m.in. do powstania ludowych republik Doniecka i Ługańska. Była to reakcja na tzw. Leninopad, który miał wówczas miejsce na terenie Centralnej Ukrainy, czyli masowe niszczenie wizerunków przywódcy bolszewików. Wówczas nacjonalistycznym radykałom w Charkowie nie udało się dopiąć swego, jednak w ostatnich miesiącach opozycja tym mieście została rozbita przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy a mieszkańcy zastraszeni.
Według przebywającego na emigracji politycznej lidera charkowskiego Antymajdanu Konstantina Dołgowa w aresztach przebywa około 200 działaczy opozycji z Charkowa, wielu zmuszonych zostało do ucieczki w obawie przed prześladowaniami, inni zasilili oddziały powstańczej armii Donbasu, zeszli do podziemia albo trafili do oddziałów partyzanckich, które dokonują ataków na wojska ukraińskie na terenie obwodu charkowskiego.
fot. archiwum