Wojciech Wojciechowski: Wokół Snowdena

[2014-10-16 00:17:55]

Mija już prawie rok, gdy „The Guardian" opublikował informacje ujawnione przez Edwarda Snowdena, ilustrujące niebywałe rozmiary masowej inwigilacji, jaką prowadziły po obu stronach globu amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) oraz brytyjska Centrala Łączności Rządowej (GCHQ).

Luke Harding w książce Polowanie na Snowdena porządkuje fakty i uzmysławia na nowo, jak bardzo może zostać zachwiana równowaga między ochroną bezpieczeństwa, ochroną swobód obywatelskich, a ochroną prywatności.

Harding, brytyjski dziennikarz współpracujący z Guardianem przedstawia nie tylko rewelacje ujawnione przez Amerykanina, ale także sumę bardzo wielu zdarzeń, jakie towarzyszyły całemu procesowi ujawniania informacji przekazanych przez Snowdena. Autor wchodzi także w buty biografa i opisuje pokrótce dotychczasowe życie i drogę zawodową informatyka-hakera, wychowanego w duchu konserwatywno-libertariańskim, który w roku 2003 postanawia służyć krajowi i chcąc wziąć udział w wojnie w Iraku zaciąga się do wojska. Niestety jest krótkowidzem z poważną wadą wzroku, podczas szkolenia łamie obie nogi i raczej nie weźmie udziału w sianiu dobrodziejstw demokracji w Iraku. Zacznie za to pracę w tajnej placówce NSA, a potem w dziale informatycznym CIA. Podróżuje po świecie i zabezpiecza komputery amerykańskich dyplomatów. Jednak w latach 2009-2012 dowiaduje się, „jak nieograniczone były szpiegowskie działania NSA", pisze Harding. Oni „chcą poznać wszystkie rozmowy i każdy przejaw działania na świecie", powiada Snowden cytowany w książce. Wtedy dojrzewa do roli sygnalisty ujawniającego masowe działania wywiadowcze dotyczące nie tylko obywateli USA, ale także reszty świata, nie pomijając także głów państw-sojuszników Ameryki.

Polowanie na Snowdena jest książką sprawnie napisaną i rzeczywiście przypomina szpiegowski thriller – aż trudno uwierzyć, że postaci są autentyczne. Warto jednak spojrzeć na nią, jak na pewien obraz państwa, zwłaszcza Ameryki, która po 11 września ze zdwojoną siłą inwigilacyjną zaczęła „dbać" o bezpieczeństwo swoich obywateli i obywatelek. Co gorsza, jak czytamy w Polowaniu…, „Snowden przestał wierzyć, że Kongres sprawuje rzeczywisty nadzór nad służbami wywiadowczymi. Miał wręcz wrażenie, że Kongres był częścią problemu".

Z kolei siłą napędową działań szpiegowskich był i jest rozwój technologiczny generujący u rządzących nieustające pożądanie posiadania coraz większej ilości informacji, a więc władzy i kontroli. Nie zapominajmy także o strachu. Na marginesie książki Hardinga warto przytoczyć refleksję amerykańskiego lingwisty i filozofa Noama Chomsky’ego, iż „strach jest w amerykańskim dyskursie politycznym i kulturze obecny nieprzerwanie od czasów kolonialnych. Ma on na pewno coś wspólnego z naszą historią, z podbojem kontynentu".

Zatem Polowanie na Snowdena jest książką nie tylko o dzielnym informatorze, roli prasy, jako czwartej władzy i zrozumieniu, czym jest interes publiczny. Jest to książka właśnie o władzy uosabianej przez konkretnych urzędników państwowych oraz władzy, jako możliwości wpływania na jednostki i rzeczywistość, którą posiada aparat państwa, interpretujący w dowolny sposób zapisy prawa antyterrorystycznego bądź łamiący konstytucję.

Opowieść o Snowdenie począwszy od jego dojrzewania do decyzji, aby wyjawić bardzo niewygodne dane, a na otrzymaniu azylu tymczasowego w Rosji kończąc, toczy się w aurze ciągłego poczucia zagrożenia. Nie chodzi jednak li tylko o obecność Snowdena w tajnych i tajemniczych centrach nasłuchowych NSA. Sami dziennikarze Glenn Greenwald i Laura Poitras, którzy w czerwcu 2013 r. spotkali się z Snowdenem w Hongkongu, mieli świadomość wagi otrzymanych informacji i także podjęli niezwykłe środki ostrożności (np. korzystanie z programów szyfrujących), aby bez przeszkód doszło do publikacji w Guardianie. Z kolei zespół nowojorskiej redakcji gazety podzielono na „wyspecjalizowane komórki, które porozumiewały się za pomocą zaszyfrowanych wiadomości", czytamy. Forma kontaktu drogą mailową bądź telefoniczną była wykluczona. Jeden z dziennikarzy powie: „musieliśmy szybko opanować sztukę szpiegowania". Niemniej jednak ze względu na pierwszą poprawkę do konstytucji, która mówi m.in. o wolności prasy, najlepszym miejscem do publikacji okazała się paradoksalnie amerykańska, a nie brytyjska filia Guardiana. Próba publikacji w Wielkiej Brytanii mogła skończyć się zakazem publikowania w wyniku nakazu sądu lub aresztowaniem dziennikarzy za złamanie ustawy o tajemnicy państwowej.

Przypomnijmy, że dzięki Snowdenowi światowa opinia publiczna dowiedziała się nie tylko o podsłuchiwaniu rozmów telefonicznych, ale ujawniona została także prezentacja składająca się z 41 slajdów, która wyjaśniała działanie programu PRISM, dzięki któremu amerykański wywiad miał dostęp do serwerów z ogromną ilością danych, takich jak nasze e-maile, posty bądź wiadomości z komunikatorów internetowych. A wszystko dzięki zgodzie podpisanej między wywiadem, a takimi gigantami jak Microsoft, Google, Apple czy Facebook. W tym kontekście warto przytoczyć za Hardingiem informacje o powrocie do maszyny do pisania przez Wysoką Komisję Indyjską w Londynie, bądź jeden z wydziałów FSB na Kremlu. „Maszyny do pisania, odręczne notatki i ukradkowe spotkania znów były w modzie", pisze dziennikarz. Jednym słowem, permanentny stan zagrożenia – zabawne i przerażające jednocześnie.

Opisane przez Hardinga działania Snowdena i dziennikarzy są relacją z bitwy o transparentność działań władz państwowych na rzecz bezpieczeństwa, przy równoczesnym zachowaniu autonomii jednostki i nienaruszaniu jej sfery prywatnej. W jakim stopniu burza wokół rewelacji Snowdena, a także publikacje podobne do książki Hardinga mogą spowodować znaczące zmiany legislacyjne i w jakim stopniu będą one skutkować większym zaufaniem do demokracji? Bez względu na odpowiedź, Julian Assange powiada, że na dzień dzisiejszy w obszarze komunikacji „wszyscy żyjemy w stanie wojennym".

Luke Harding, Polowanie na Snowdena, przeł. Agnieszka Krenc, Katarzyna Rosłan, Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik, Wielka Litera, Warszawa 2014.

Recenzja ukazała się w sierpniowym numerze miesięcznika "Le Monde Diplomatique. Edycja polska".

Wojciech Wojciechowski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


21 listopada:

1892 - Na zjeździe w Paryżu postanowiono utworzyć Polską Partię Socjalistyczną.

1918 - Odwołanie delegatów PPS z warszawskiej Rady Delegatów Robotniczych i utworzenie własnej Rady.

1918 - W czasie demonstracji robotniczej w Czeladzi żołnierze otworzyli ogień do manifestantów - 5 osób zabitych.

1918 - Rząd Jędrzeja Moraczewskiego wydał manifest zapowiadający reformę rolną i nacjonalizację niektórych gałęzi przemysłu.

1927 - USA: masakra w Columbine w stanie Kolorado - policja ostrzelała strajkujących górników ogniem karabinów maszynowych.

1936 - Polscy górnicy zadeklarowali jeden dzień pracy dla bezrobotnych, wydobywając na ten cel 9500 ton węgla.

1940 - W Krakowie grupa bojowa GL PPS (WRN) pod dowództwem M. Bomby dokonała aktu dywersji na terenie zakładów "Solvay", paląc 500 wagonów prasowanego siana.

2009 - Duńska Partia Komunistyczna założyła własną organizację młodzieżową Ungkommunisterne.


?
Lewica.pl na Facebooku