Przemysław Wielgosz: Charlie/Ahmed

[2015-01-19 19:52:57]

Pierwsza reakcja na doniesienia o masakrze w redakcji Charlie Hebdo jest tyleż emocjonalna, co oczywista. Bezwzględna solidarność z ofiarami i równie bezwzględne potępienie napastników. Równie ważna jest jednak reakcja druga, już wolna od emocji i świadoma tego, że pierwotny odruch empatii z zaatakowanymi staje się narzędziem zastraszania i organizowania nienawiści. Bo nie można z czystym sumieniem głosić „je suis Charlie” nie zauważając tych, którzy chcą z tej frazy uczynić hasło do nagonki i okrzyk pogromowy. Trudno też nie zauważyć stosowania podwójnych standardów. Kiedy podczas inwazji na Gazę latem zeszłego roku armia izraelska zabiła 7 dziennikarzy nie wywołało takiej fali oburzenia w Europie. Czy dlatego, że byli Palestyńczykami?

Zamachy na Charlie Hebdo można wyjaśnić choć nie sposób ich usprawiedliwić. Nie należy jednak bezkrytycznie utożsamiać linii tego satyrycznego tygodnika z jakąś emanacją idei wolności słowa. Nie zawsze była ona mu tak bliska jakby się to wydawało. Pismo, które zaczynało w latach 60. od anarchistycznych ataków na władzę, po roku 2000 zmieniło front popierając izraelską agresję podczas drugiej intifady (a także na Liban w 2006 r.). Odtąd na celowniku rysowników Charlie znaleźli się nie tylko silni i syci, ale też słabi i głodni. Dlatego przypisywanie im związków z tradycją oświeceniową jest zupełnie nietrafione. Ta przecież stawiała czoła autorytarnej władzy, a nie jej ofiarom. Rysunkowe ataki na islam towarzyszące atakom amerykańskich, izraelskich i francuskich bombowców czy dronów na wsie i miasta zamieszkiwane przez muzułmanów nie zasługują na miano odważnej krytyki religijnego autorytetu. Raczej już są tchórzliwym podżeganiem. Zupełnie tak samo jak karykatury Żydów ukazujące się w polskiej prasie po marcu 1968 r., które nie były wyrazem wolności słowa, ale jego zniewolenia i instrumentalizacji przez rządzących.

Nie ma wątpliwości, że kule zamachowców z Paryża uderzą w społeczność muzułmańską we Francji. Trudno o lepszy prezent dla skrajnej prawicy z Frontu Narodowego, który po wygraniu wyborów europejskich szykuje się do przejęcia władzy w kraju. Pamiętać trzeba jednak, że fala islamofobii narasta już od kilku lat, i to w całej Europie. W Szwajcarii zakazano budowy minaretów, w Szwecji i Holandii mnożą się ataki na meczety, włoscy neofaszyści i niemiecka organizacja PEGIDA regularnie organizują wielotysięczne manifestacje przeciw rzekomemu zalewowi muzułmańskich imigrantów, w Polsce strony islamofobiczne mają dziesiątki tysięcy fanów, a w niektórych klubach pojawiły się patrole „zniechęcające dziewczyny do zadawania się z Arabami”. Media wciąż eksploatują rasistowskie wizje zderzenia cywilizacji kreując muzułmanów na groźnych obcych, przenikających pory społeczeństwa i zatruwających zdrowe ciało Zachodu. Przykład idzie z góry: Silvio Berlusconi, Nicolas Sarkozy wygrywali wybory strasząc imigrantami, muzułmanami i Romami, a potem bezwzględnie ich dyskryminując. Dziś czyni to David Cameron, a od kilku dni prezydent Hollande także wydaje się podążać w tę stronę.

Żaden pojedynczy krwawy zamach nie zmieni faktu, że Europie zagraża przede wszystkim ekstremizm faszystowski, a nie dżihadyzm. Obydwa zresztą wywodzą się z tego samego podłoża – głębokiego kryzysu ekonomicznego, wzrostu nierówności, pauperyzacji klas ludowych oraz średnich i wycofywania się państwa z roli czynnika wzmacniającego spójność społeczną i bezpieczeństwo socjalne. W takiej sytuacji teza jakoby imigranci nie chcieli się integrować jest bzdurą. To państwa hołdujące neoliberalnym dogmatom wyrzekają się swoich obowiązków odmawiając imigrantom, a także wszystkim innym, wsparcia w budowaniu więzi społecznych i integracji. Ludzie jednak potrzebują jakiejś wspólnoty. W tej sytuacji więzi oparte na tożsamościach partykularnych (religii, rasie, etniczności, kulturze) zastępują przynależności uniwersalne (klasa, naród polityczny). Na tym podłożu krzewią się ideologie wykluczenia (bo tożsamości zawsze mają tendencję do ekskluzywności). Tyle, że islamski dżihadyzm dotyczy ułamka procenta z 6% mniejszości religijnej w Europie, a skrajna, islamofobiczna i antyimigrancka prawica to dziś często druga lub trzecia siła polityczna w wielu krajach (we Francji, Holandii, Szwajcarii, Austrii, Norwegii, Danii), która wywiera realny wpływ na rządy. Europejska wojna z imigrantami prowadzona pod jej naciskiem przez unijną agencję Frontex co roku przynosi setki ofiar.

Skalę zagrożenia szowinizmem pokazują zbrojne ataki na meczety, domy modlitwy, a nawet bary z kebabem nazajutrz po zamachu w Paryżu. Nie miały konkretnych celów, wymierzono je w całą społeczność muzułmańską realizując barbarzyńską zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Co charakterystyczne nie wzbudziły one masowego oburzenia i odruchów solidarności na wielką skalę. Podobnie jak fakt, że wśród ofiar zamachowców był policjant muzułmanin. Symptomatyczne, że akty przemocy dokonywane przez muzułmanów automatycznie łączone są z ich religią (i jej wszystkimi wyznawcami), ale już ich poświęcenie w słusznej sprawie, np. uratowanie 14 osób przez Lassanę Bathily, z islamem i ogółem muzułmanów łączone nie jest.

W Europie czuć pogromem. Dlatego w równym stopniu jak potępienia zamachów potrzebujemy solidarności z ofiarami islamofobii i polityki antyimigranckiej. Hasło „je suis Charlie” powinno zyskać dopełnienie w „je suis Ahmed”. W przeciwnym razie udowodnimy jedynie, że stosujemy podwójne standardy, narażając się na miano pożytecznych idiotów nowego faszyzmu.

[1] Ahmed Merabet to policjant zabity przez zamachowców, którzy zaatakowali redakcję Charlie Hebdo.

Przemysław Wielgosz



Artykuł pochodzi ze styczniowego numeru "Le Monde diplomatique - edycja polska".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku