Anita Pieńkowska: Namiętność wobec idei - (anty)podręcznik

[2015-02-04 18:32:25]

Od długiego czasu marzy mi się lektura powieści o feministkach. Nie mam tu na myśli beletrystyki, która przetwarza, interpretuje i ilustruje feminizm, opowiadając o źródłach kobiecej siły (np. Bokserki Grażyny Plebanek), wytwarzając pamięć ciągłości genealogii kobiecej (np. cykl Joanny Bator), oddając esencję postawy przekraczania (np. Inga Iwasiów), malując galerię różnorodności pod wspólnym mianownikiem (np. Sylwia Chutnik), czy prezentując patriarchalne poglądy w krzywym zwierciadle (Biało-czerwony Dawida Bieńkowskiego). Powieść o feministce, a szczególnie neofitce, byłaby wglądem w świat żarliwego zaangażowania z jednej strony oraz wyczekiwanego poczucia wspólnoty z drugiej. Powieść taka nie dość, że humanizowałaby postacie jawiące się z zewnątrz jako posągi ze sztandarami, to jeszcze uzmysławiałaby jak różnorodny i niemonolityczny jest sam ruch. I tak oto, niczym w odpowiedzi na niezwerbalizowane wołanie, Prószyński i S-ka wydał Bostończyków Henry’ego Jamesa, pierwsze tłumaczenie tekstu z 1886 roku na język polski.

James kreśli obraz skomplikowanych relacji skoncentrowanych wokół młodej, utalentowanej mówczyni Vereny Tarrant. Olive Chancellor, emancypantka z Bostonu, która pragnie, aby nowo poznana przyjaciółka swoim talentem przyczyniła się do wzmocnienia, zintensyfikowania i upowszechnienia idei równouprawnienia, rywalizuje w subtelnych scenach konfrontacji z Basilem Ransomem, swoim konserwatywnym kuzynem z Południa, pragnącym „nawrócić” zjawiskową dziewczynę na właściwą „wiarę”. W ciągu dwóch lat akcji Verena pod wpływem licznych lektur wspólnie dyskutowanych z mentorką przeobraża się z uzdolnionej dziewczynki grającej w rytm ojcowskiej batuty w pełnoprawną reprezentantkę ruchu, której właściwym debiutem stać się ma wystąpienie przed setkami słuchaczy w Boston Music Hall. Jej intelektualny rozwój ilustrowany jest w odniesieniu do spotkań z różnorakimi, nierzadko kontrastowymi typami, w tym z kpiącymi z niej studentami, z szukającym sensacji dziennikarzem, z absztyfikantami, z legendarnymi sufrażystkami i abolicjonistkami, z pragnącymi akcesu do towarzystwa nuworyszami, ze skupioną na działaniu nie zaś debatach lekarką, z zasłuchanymi w wirtuozerii jej słów przedstawicielami wyższej warstwy społecznej czy punktowo, choć systematycznie z Basilem Ransomem.

Po książkę Henry’ego Jamesa sięgnęłam głównie z myślą o Olive, chcąc porównać wizerunek sufrażystki/emancypantki/feministki sprzed ponad stu lat z dzisiejszym, pragnąc odkryć jak wiek turbulencji politycznych i społecznych zmodyfikował go, przekształcił a może zahibernował. Moja ciekawość zasadzała się zatem głównie na odbiciu w zwierciadle, jego krzywiznach, nieregularnościach czy prawidłach. Człowiek w swej esencji jest niezmienny – myślałam – a zatem sposób obrazowania „ryczących radykalistek” prawdopodobnie zakorzeniony jest na mapie społecznej na stałe, a wachlarz argumentacji mających je ośmieszyć równie monochromatyczny jak dzisiaj (dowodem głos męski w powieści: „Zniewieściałe jest to całe pokolenie, jakby męskość była na wymarciu, zniewieściałe i histeryczne, nerwowe i przegadane”, 422). Spodziewałam się z niepokojem, że w moje ręce, zgodnie z zapowiedziami recenzentów i wydawcy, trafi satyra na „postępowość, która nierzadko okazuje się wsteczna”. Szczęśliwie otrzymałam coś więcej: ewoluujący wzrok oceniającego rzeczywistość narratora, który z pewnego siebie, autorytarnego prześmiewcy przemienia się w migotliwego w swych osądach obserwatora, empatycznego (grecka empátheia oznacza ‘cierpienie’ – sic!) wobec ludzkiego dramatu. Powieść Jamesa stała się dla mnie głównie obserwacją natury namiętności, zbiorem klatek filmowych ujmujących ją jako pożądanie obiektu, osoby ale także idei. Na przykładzie Vereny James zauważył między innymi, że możliwa jest zmiana obiektu pragnienia z idei na mężczyznę, nie naruszając jednocześnie siły pragnienia. Wielu recenzentów poszukiwało w powieści stanowiska narratora wobec ruchu feministycznego – wydaje się, że jego wybór, aby zaprezentować historię długotrwałego wysiłku intelektualnego zakończonego zgodą na zanegowanie siebie, na zduszenie talentu, jest o wiele bardziej wyrazistą deklaracją niż podkreślana przez niejednego krytyka nuta satyryczna, którą James swoją powieść rozpoczyna.

Dla jednych jest to tekst o fanatyzmie i egoizmie [1], dla innych o walce o trofeum, wymienności prawa do obiektu pożądania a zatem niezmienności modelu hierarchicznej nad nim władzy, w którym dziewczyna na zawsze pozostaje obiektem wymiany rynkowej – dokonywanej czy to przez ojca, czy przez mentorkę, czy ostatecznie przez przyszłego męża [2]. Z mojej perspektywy James ponad wspomniane wyżej ujęcia ukazał przede wszystkim zawiłości pożądania, w tym głównie namiętności wobec idei. Zaproponował przynajmniej dwie ilustracje: Olive i Verenę.

W postaci Olive narrator ukazał posągowe, bezwzględne poświęcenie i poczucie posłannictwa, samotna walka z sercem na dłoni oraz poszukiwanie uwznioślenia, które prześmiewczo określa narrator z początku „durzeniem się w Celu, wzdychaniem do Emancypacji”. To zaś, zdaniem niektórych [3], to świadectwo niemożności odnalezienia przez żyjącą w dostatku kobietę swojego miejsca w świecie. Mam szczere wątpliwości, czy historia Olive przypomina casus feministek amerykańskich z lat 50., znudzonych pań domu z wyższym wykształceniem parających się nauką obsługi nowych gadżetów do obsługi domu.

Vereny, niewinnej, naiwnej, bezbronnej, nie traktuje Olive jako obiekt pożądania czy zdobycz oznaczającą wyzwanie – jak widzi ją Basil, a narzędzie do osiągnięcia wyższego celu. Z jednej strony izoluje ją od świata, z drugiej zaś przygotowuje intelektualnie, aby zdolna była go zdobyć, by gotowa była na interwencję w obliczu kontrargumentów. Przyjaźń i trening intelektualny wydają się tu bardziej wyrazistymi elementami niż te, które wykuły określenie „bostońskie małżeństwo” z podtekstem odnoszące się do mieszkających wspólnie niezamężnych kobiet. Pytanie tylko, czy i/lub które uprzedmiotowienie jest lepsze (jeśli możliwe jest tu wartościowanie).

Rzecz komplikuje się wtedy, gdy uświadomimy sobie, że tak Basil stanowi dla Vereny, jak ona dla niego, wyzwanie. Celem obojga jest zaś nawrócenie drugiej strony na własną wiarę. Warto zauważyć, że w postaci Basila zaznacza się niezwykle interesująca i niełatwa do uchwycenia figura – jest nią opiekuńczy patriarchat, przejmujący kuratelę nad niesamodzielną istotą, którą otulać należy troską, traktować niczym jajko a to wszystko z niezachwianą charyzmą, kurtuazją i uprzejmością nieznoszącą, niegrzecznego rzecz jasna, sprzeciwu.

Narracja powieści jest niespieszna, przyglądająca się wszystkiemu wokół z ogromną uwagą – dla czytelników przyzwyczajonych do szybkiej satysfakcji może się niekiedy wydawać zbyt leniwa i flegmatyczna. Narrator z każdym kolejnym rozdziałem traci pewność ocen, która na początku powieści okazałaby się niechybnie dla wielu odbiorców nieznośna, gdyby nie piękne i błyskotliwe porównania: „Przypływy współczucia i zapału ukształtowały je tak, jak czas kształtuje marmurowe popiersia, z wolna pozbawiając je ostrości i detali” (36). Narrator waha się z oddaniem którejś ze stron swojej sympatii, z tego powodu czytelnik także ma z tym kłopot (co nie każdego cieszy [4]). Dzięki temu z satyry społecznej (czy krytyki „wsteczności postępu” w duchu Emancypantek Bolesława Prusa z 1894, powieści mogącej być zainspirowaną właśnie Bostończykami) przeobraża swą opowieść w psychologiczne zapytania, w których mistrzowsko przeczy każdemu z prezentowanych stanowisk, za cel nadrzędny uznając niedopowiedziane konstatacje na temat kondycji człowieka uwikłanego w namiętność. Wydaje się, że konstrukcyjnie powieść wykoleja się w ostatnich rozdziałach – niespieszna nagle nabiera niewiarygodnego rozpędu, jakby redaktor pisma „The Century Magazine”, w którym publikowana była w odcinkach w latach 1885–1886, nie mógł doczekać się wypisania ostatniego czeku. Rozwiązanie pojawia się znienacka, jest niewygodne, wywołuje dyskomfort – w środku rośnie czytelnicza niezgoda na wybrany przez autora finał i dziwna, na kształt popkulturowej, potrzeba łatwiejszego, choć nie mniej tragicznego, rozwiązania: uśmiercenie któregoś/którejś z bohaterów/ek.

Pruszyński i S-ka usatysfakcjonował moje pragnienie lektury powieści o feministkach jedynie częściowo – choć i za to chwała mu. Mam nadzieję, że ta przygoda to tylko fragment dłuższej, pasjonującej podróży. Być może bowiem w czyjejś szufladzie skrywa się wciągająca beletrystyka ilustrująca historie z życia takich kobiet jak na przykład Anna Żarnowska, którą wyobrażam sobie podczas posiedzenia rady Wydziału Historycznego przekonującą współpracowników do słuszności finansowania projektu „Kobieta i…”, czy Maria Janion otoczona wianuszkiem zasłuchanych w głoszonych przez nią teoriach seminarzystów i seminarzystek.

Przypisy:

[1] https://kawazcynamonem.wordpress.com/2014/07/08/bostonczycy-henry-james/
[2] http://wyborcza.pl/1,75475,16167273,
_Bostonczycy__po_raz_pierwszy_w_polskim_przekladzie.html
[3] http://wmeritum.pl/przeciaganie-liny-henry-james-bostonczycy-recenzja/
[4] https://kawazcynamonem.wordpress.com/2014/07/08/bostonczycy-henry-james/

Henry James, Bostończycy, tłum. Magdalena Moltzan-Małkowska, Pruszyński i S-ka, Warszawa 2014

Recenzja ukazała się na portalu literaturaiplec.pl

Anita Pieńkowska


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku