Marek Tobolewski: Yes. yes, yes... men!

[2015-07-26 12:22:22]

Z okazji polskiej premiery trzeciego pełnego metrażu Yes Manów prezentujemy tę grupę, przypominamy ich poprzednie filmy oraz co bardziej głośne akcje.

W Polsce w 1989 r. tzw. realny socjalizm jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienił się w imperium wolnego rynku. Reklamę, PR, manipulacyjne techniki sprzedaży „kupiliśmy” więc od razu. Krytyczna refleksja przychodzi znacznie później i wolniej. A wspierają ją doświadczenia zagraniczne, np. takie jak działalność amerykańskiej grupy The Yes Men.

To weterani nurtu culture jamming, czyli prowokacji kulturowych, wykoślawiających język reklamy w celu obnażenia jego prawdziwej natury.

Ich pierwszą inicjatywą, która zdobyła sławę, była Organizacja Wyzwolenia Barbie (Barbie Liberation Organization, BLO). W 1993 r. późniejsi Yes Mani podrzucili do sklepów spreparowane przez siebie zabawki firmy Mattel: lalki Barbie oraz GI Joe’a. Sęk tkwił w tym, że zamieniono im nagrania. A że sprawa działa się w okolicach świąt Bożego Narodzenia, zdumione dzieci odkrywały pod choinkami Barbie odgrażającą się niskim głosem: „Zemsta należy do mnie!”. Oraz srogiego wojaka GI Joe popiskującego dziewczęcym głosikiem o planowaniu ślubu.

O zdumiewającej damsko-męskiej transformacji doniosły media. Eksperci byli zszokowani. W Polsce z pewnością nie obeszłoby się przy takiej okazji bez egzorcyzmów przeciw demonowi o imieniu Dżęder!

Największym echem odbiły się na świecie akcje Yes Manów, uwiecznione w ich filmach. Stylizowane na dokumenty, są jednocześnie przezabawnymi komediami antykorporacyjnymi. Choć pewnie zasadniej byłoby powiedzieć, że PRO-korpo. Bo ich wymowa jest wprawdzie niechętna komercyjnej i korporacyjnej propagandzie, ale polega nie na jej negowaniu, lecz przeciwnie – satyrycznym wyolbrzymieniu. Yes Mani – jak sama nazwa wskazuje – nie krytykują, ale poTAKują.

W pewnym sensie realizują całkiem typowe kampanie reklamowe i PR-owe. Ich działania tym tylko różnią się od swych prawdziwych odpowiedników, że od początku są mistyfikacją. To mistrzowskie opowieści, które są przezabawnym naigrywaniem się z komunikacji, pod którą się podszywają.

Yes Mani kreują fikcję (strony internetowe, postacie, prezentacje…), ale atakują nią rzeczywiście istniejące osoby, firmy i organizacje. Nazywając swoje działania „poprawianiem tożsamości” (identity correction), posługują się przede wszystkim wyolbrzymiającą wszystko satyrą. Czasem przy tym tak skutecznie wcielają się w swoich oponentów, że bywają brani za ich reprezentantów. I to wtedy właśnie otwiera się przed nimi prawdziwe pole do popisu.

Zapraszani do mediów i na poważne konferencje, wygłaszają doprowadzone do absurdu neoliberalne androny. O tym, że wielkie koncerny są tak potężne, że nie muszą się z nikim liczyć, że żywność typu fast-food byłaby bardziej dostępna, gdyby poddać ją recyklingowi (czyli odzyskiwać z… odchodów!), że obniżenie kosztów pracy mogłaby zapewnić współczesna forma niewolnictwa…

Ich mistyfikacje są naprawdę przedniego sortu i potrafią rozbawić niemal do łez. Lecz mają też swój tragiczny wymiar, gdy okazuje się, że ich wystąpienia mało kogo szokują, a możni tego świata biorą je za dobrą monetę. Ba, nawet ochoczo je oklaskują.

W pierwszym filmie „The Yes Men” autorzy występujący jako Andy Bichlbaum i Mike Bonanno robią w konia między innymi Światową Organizację Handlu (WTO) i McDonald’sa. Ośmieszają też kampanię prezydencką Busha juniora. Promują współczesne niewolnictwo, przedstawiają innowacyjne hamburgery „z odzysku” z kanalizacji, zachwalają ekologiczny wizerunek Busha.

Drugi pełny metraż ekipy – „Yes Mani naprawiają świat” – dokumentuje m.in. najsłynniejszą manipulację dowcipnisiów, kiedy to podszywając się pod rzeczników Dow Chemicals wystąpili w BBC World. W imieniu koncernu wzięli odpowiedzialność za największą w historii katastrofę przemysłową w indyjskim Bhopal. W 1984 r. w wyniku wydzielenia toksyn z fabryki Union Carbide India Limited, przejętej później przez Dow Chemicals, śmierć poniosło tam ok. 3800 osób, a blisko pół miliona ucierpiało w wyniku skażenia! Andy Bichlbaum jako Jude Finisterra, rzekomy przedstawiciel Dow Chemicals zapowiedział w londyńskim studiu telewizyjnym ofiarom i ich rodzinom wypłatę odszkodowań, co spowodowało… gigantyczne spadki notowań firmy na giełdzie.

W specyficzny też sposób Yes Mani przyjęli zwycięstwo Obamy. 12 listopada 2008 r. w wielu miastach USA tysiące wolontariuszy rozdawały fałszywki „New York Timesa”, krzyczącego na jedynce: „Koniec wojny w Iraku!”. Ba, w środku 14-stronicowej gazety sam Exxon Mobil (już znacjonalizowany!) cieszy się w reklamie, że wojna się skończyła, a zyski popłyną do pracowników, a nie amerykańskich menadżerów, bo „zawsze popierał innowacje”!

W tym wyjątkowym numerze dziennika przeczytać też można było o powszechnych ubezpieczeniach, bezpłatnych studiach, sprawiedliwej gospodarce, progresywnych podatkach, a nawet zrzutce sektora naftowego na badania zmian klimatycznych.

Jest i słowo o zamknięciu Guantanamo (wraz z – tu mały polski akcent – „tajnymi więzieniami CIA we Wschodniej Europie i Afganistanie”).

Swoje bogate doświadczenia w poprawianiu korporacyjnych tożsamości Yes Mani wykorzystali do krzewienia idei na całym świecie. Od kilku lat funkcjonuje ich projekt YesLab. Służy on radą i wsparciem grupom, organizacjom i naukowcom z całego świata, pragnącym skutecznie go zmieniać za pomocą miksu antykorporacyjnej satyry i inteligentnie używanych narzędzi marketingowych.

W tym roku na ekrany wszedł trzeci pełnometrażowy film ekipy: „The Yes Men are Revolting”. Jako „Yes Mani idą na rewolucję” właśnie pojawia się w polskich kinach. Tym razem obejrzymy nie tylko pełne humoru zmagania bohaterów z możnymi tego świata, ale również, jak taka nierówna, lecz słuszna walka, wpływa na ich życie osobiste. Tematem przewodnim jest największe wyzwanie współczesności – zmiany klimatyczne dotykające całą planetę. Czy jesteśmy skazani na zagładę gatunku? Yes Mani stają do boju o przyszłość. Jak z zwykle z jajem i profesjonalnie jak chyba nigdy dotąd. To daje nadzieję zarówno na udany seans, jak i powodzenie w walce o świat. Jeśli ktoś ma go uratować, to przecież nie bezduszne korporacje i chciwi politycy – lecz właśnie idealiści, którzy potrafią swą aktywistyczną pasję przekuć na skuteczne narzędzie zmiany.

Marek Tobolewski



Tekst ukazał się pierwotnie na stronie www.antygencja.pl

Fot. The Yes Men (2003) / Movie Film Posters


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku