Jakub Baran: No future

[2016-03-13 20:34:37]

Film Miara człowieka w reżyserii Stéphane Brizé opowiada historię bezrobotnego Thierry Taugourdeau – w tej roli nagrodzony Złotą Palmą Vincent Lindon – który po zwolnieniu z fabryki, od ponad roku bezskutecznie szuka pracy.

Thierry, mimo że bezrobotny, jest ciągle zajęty. Pomiędzy meldunkiem w pośredniaku, poprawianiem CV, szukaniem ofert pracy i rozmowami kwalifikacyjnymi, musi jeszcze zabezpieczyć środki do życia, opiekować się niepełnosprawnym synem i wspierać żonę w pracach domowych. Widać tu jak na dłoni rozróżnienie na pracę (work) i zatrudnienie (labor), wprowadzone przez Guy’a Standinga. Trzeba się bardzo napracować, żeby w końcu dostać wymarzoną pracę.

W przypadku Thierry’ego „wymarzoną pracą” okazuje się śmieciowe stanowisko ochroniarza w jednym z hipermarketów. Człowiek, który przez całe zawodowe życie obsługiwał specjalistyczne maszyny, sam wykonuje pracę, która już za chwilę zostanie zastąpiona przez roboty (według uniwersytetu Oxforda i Deloitte wskaźnik zagrożenia robotyzacją dla pracowników ochrony wynosi 89%). Sam hipermarket jest żywcem wyjęty z Nadzorować i karać Michela Foucaulta. Każdy ruch klientów i pracowników jest rejestrowany przez kamery. Na własne oczy możemy zobaczyć to, co widzą pracownicy ochrony na ekranach monitoringu. Po seansie Miary człowieka, wchodząc do sklepu wielkopowierzchniowego, już nigdy nie poczujecie się bezpiecznie. Właściwie nie wiadomo czy głównym zadaniem Thierry’ego jest ściganie drobnych złodziei – w tym emerytów bez środków do życia – czy raczej dyscyplinowanie kasjerek. Kierownictwo chce oszczędzić na etatach, więc każde, nawet błahe wykroczenie, staje się pretekstem do zwolnienia. Thierry staje przed dylematem, czy pozostać w zgodzie ze sobą, stawić opór i znaleźć się na bruku, czy schować kompas moralny do kieszeni i zachować pracę. Pomysł wspólnej walki pracowników przeciwko niesprawiedliwemu traktowaniu w ogóle się nie pojawia, a rozwiązanie, które wybiera Thierry, jest najgorsze z możliwych…

Brizé faktycznie postanowił skroić film na miarę człowieka, oko kamery jest zafiksowane na głównym bohaterze. Dzięki temu możemy wczuć się w sytuację Thierry’ego, co zresztą nie jest trudne – większość z nas doświadczała podobnych przygód na rynku pracy. Niestety przyjęcie jednostkowej perspektywy sprawia, że znajdujemy się w kropce. Widać to wyraźnie w scenie rozmowy między Thierrym kilkoma innymi wyrzuconymi z pracy kolegami, zrzeszonymi w związku zawodowym. Kiedy tamci obmyślają dalsze kroki procesu przeciwko pracodawcy, główny bohater chce się odciąć, zacząć nowe życie, zostawić przeszłość za sobą. Pomimo trudności postanawia być self-made manem, zaciska zęby, zapisuje się na dodatkowe szkolenia z autoprezentacji i ze zdwojoną siłą szuka ofert pracy. Niestety, kończy jak baron Munchausen, który chce się sam wyciągnąć z bagna za włosy.

Historia Thierry’ego pokazuje nie tylko, że w pojedynkę nic nie wskóramy, ale też koniec pewnej epoki. Jeżeli walfare state wytworzył pewną podmiotowość, jaką był pracownik – bo już nie robotnik per se, to w późnym kapitalizmie, szczególnie po kryzysie 2008 roku, ta podmiotowość traci rację bytu. Ośmiogodzinny dzień pracy, czas wolny, własne mieszkanie, mężczyzna zarabiający pensję pozwalającą na utrzymanie rodziny, żona wykonująca przede wszystkim pracę opiekuńczą i reprodukcyjną, a także poczucie godności wynikające z uczestnictwa w społecznym podziale pracy, kończy się bezpowrotnie. Francuski tytuł filmu La Loi du marché („prawo rynku”) trafia w punkt, tytułową miarę człowieka wyznacza bowiem rynek, a nie poczucie własnej wartości czy kręgosłup moralny.

Z polskiej perspektywy sytuacja Thierry’ego nie jest tragiczna. Wciąż stać go na opłacanie nauki syna, ma domek letniskowy, który może spieniężyć, własne mieszkanie, zdolność kredytową, która pozwalają mu przetrwać okres poszukiwania pracy. To, co dobija głównego bohatera, to nie bieda, ale lęk przed nieuchronną deklasacją i niepewność jutra. W jednej ze scen agentka ubezpieczeniowa, próbując wcisnąć Thierry’emu polisę na życie, mówi, że wprawdzie czasy są niepewne – w oryginale précaire – ale jeżeli kupi sobie ubezpieczenie, to na pewno poczuje się lepiej. Thierry odmawia. Nie ma pieniędzy na opłacanie składek, ale co gorsza, nie wierzy, że ma przed sobą jakąś przyszłość.

Prekariat, do którego zalicza się Thierry, to klasa okradziona z przyszłości. Miara człowieka nie daje nam żadnej nadziei, ale lekcja, która płynie z filmu, wydaje się jasna – jeżeli mamy mieć kiedyś jakąś przyszłość, to musimy wywalczyć ją wspólnie.

Miara człowieka
, reż. Stéphane Brizé, Francja 2015.


Recenzja ukazała się na portalu rownosc.info.pl.


Jakub Baran


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku