Stefan Zgliczyński: Uchodźcy, których nie ma
[2017-05-31 20:33:48]
Zdawałoby się, że w społeczeństwie tak dotkniętym przemocą wojenną i wielomilionową emigracją (po XIX-wiecznych powstaniach, bieżeństwie czasów I wojny światowej, hekatombie II i związanej z nią migracjach ocaleńców, Akcji Wisła, emigracji 1956 i 1968 r., lat 80. i obecnej, dobrowolnej, czysto ekonomicznej), w kraju, w którym kolejne nakłady Nocy w Lizbonie czy Łuku Triumfalnego, powieści Ericha Marii Remarque’a opisujących tragiczny los uchodźców z III Rzeszy, znikały błyskawicznie z półek księgarskich, empatia dla uciekających przed terrorem będzie czymś oczywistym. Nic bardziej błędnego. Hejt jaki wylał się na Kopacz po deklaracji przyjęcia tej śmiesznej liczby uchodźców, która później i tak zmalała do 60 rodzin syryjskich (i to koniecznie chrześcijańskich!) był nieprawdopodobny. Internet kipiał z nienawiści, a wizerunki pani premier w chuście i pasie szahida zaczęły zdobić tygodniki „dobrej zmiany". Politycy PiS z Kaczyńskim na czele, natychmiast wyczuli okazję do zbicia politycznego kapitału – zaczęły się nieustanne filipiki o zagrożeniu terrorystycznym i Platformie Obywatelskiej otwierającej polskie granice dla terroru i islamizacji. Od tej pory muzułmanin stał się synonimem terrorysty. Gdy w czasie kampanii wyborczej Kaczyński wygłosił przemówienie o uchodźcach, w których organizmach mogą się rzekomo znajdować groźne dla Polaków „pasożyty i pierwotniaki", zdawało się, że PiS kolejny raz przegra wybory – język kojarzący się z nazistowskim „Żydzi – Wszy – Tyfus plamisty" w kraju Auschwitz i Treblinki?! I znowu pudło. Jarosław Kaczyński i jego doradcy doskonale znają swój elektorat, jego fobie i lęki. PiS poszło w górę w sondażach, a politycy PO zaczęli zapewniać, że tak naprawdę to nie chcieli nikogo przyjmować… Ale tak jak w Niemczech przed 80 laty ziarno rasizmu i ksenofobii zostało zasiane. Efekt? Polska nie przyjęła żadnego uchodźcy, a minister Błaszczak jako punkt honoru przyjął utrzymanie tego stanu rzeczy. Rasistowskie i islamofobiczne fobie dotknęły nawet przyjmowanych wcześniej Czeczenów, uciekających przez terrorem wspieranego przez Kreml Szefa Republiki Czeczeńskiej (oficjalny tytuł), wszechwładnego Ramzana Kadyrowa – kilkuset niewpuszczonych do Polski Czeczenów (w tym dzieci) od miesięcy koczuje na dworcu w białoruskim Brześciu. Premier Szydło z właściwym sobie poczuciem humoru powiedziała w Strasburgu, że Polska jest krajem otwartym, gdyż przyjęła milion uchodźców z Ukrainy. Prawda jest taka, że od czasu wybuchu wojny na Ukrainie (tak, tak, na Ukrainie, podobnie jak i w Syrii trwa wojna) Ukraińcy złożyli w Polsce 5580 wniosków o przyznanie ochrony międzynarodowej. W ciągu ostatnich 3 lat status uchodźcy przyznano… 16 Ukraińcom. Różnica między 16 a milionem zdawałaby się spora, ale dla cieszącej się wysokim zaufaniem społecznym pani premier nie ma to znaczenia. W ostatnim sondażu Polityki Polacy stwierdzili kategorycznie, że najbardziej obawiają się nie utraty pracy, choroby czy śmierci bliskich, ale uchodźców i terrorystów. A ani jednych, ani drugich nie widzieli na oczy. Paliwo polityczne kłamstwa smoleńskiego powoli się wyczerpuje, więc politycy PiS-u i służące im wiernie pisemka „niepokornych" (które trudno nazwać pismami, a ich twórców dziennikarzami) znaleźli swoją Wunderwaffe – odczłowieczanie tym razem nie Żydów, a muzułmanów (czyli uchodźców i terrorystów w jednym). Błyskotliwy wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki stwierdził niedawno, że „zatrzymanie islamizacji to moje Westerplatte", dając niejako nadzieję, że za dwa tygodnie skapituluje. Ale nawet gdyby jakimś cudem PiS oddało władzę to alternatywa w postaci PO niewiele tu zmieni. Kilka dni temu Grzegorz Schetyna uspokoił Polaków, deklarując: „Platforma nie jest za przyjęciem uchodźców. Jestem za tym, by nie przyjeżdżali do Polski". Ta skandaliczna wypowiedź szefa gabinetu cieni powinna ostudzić zwolenników mniejszego zła, czyli Platformy Obywatelskiej. Tyle, że poza organizacjami humanitarnymi o pomaganiu uchodźcom, mówi w Polsce jedynie marginalna Partia Razem… Skoro nawet liberalni i lewicowi publicyści uważają, że „islam to problem", to odwróćmy pytanie – może chrześcijaństwo to problem? Jeśli Jezusa Chrystusa, bliskowschodniego buntownika, wciągnięto na sztandary kolejnej religijnej krucjaty, to może rzeczywistym problemem jest nie ich, a nasza rzekomo tak dobra i tolerancyjna religia? Najbardziej zeświecczone i otwarte kraje naszego kontynentu – Niemcy i Szwecja – które jeszcze w nieodległej przeszłości hołdowały polityce rasizmu i segregacji (w Szwecji do 1975 r. wysterylizowano 63 tys. osób „nieprzydatnych" i „niedostosowanych społecznie") okazały się krajami najbardziej otwartymi dla uciekających przed głodem i śmiercią. Więc może ma rację opluwany zarówno przez prawicę jak i liberałów Jan Tomasz Gross, że brak empatii dla uchodźców w Polsce wynika z naszej nieprzepracowanej historii wobec Żydów i innych mniejszości? Może symbolami nienawiści do Innego są właśnie chrześcijańskie symbole ryby, nalepiane na zderzaki samochodów i wlepki „Jezus mieszka w Polsce", obecne w katolickich domach? To przecież pod znakiem krzyża, a nie półksiężyca, dokonywano największych masakr w historii ludzkości. To ten symbol był na płaszczach, sztandarach i w nazwach ugrupowań szczycących się ludobójstwem w imieniu religii. Stosunek do uchodźców mówi więcej o nas niż cokolwiek innego. To w nim bowiem ogniskuje się nasz stosunek nie tylko do teraźniejszości, ale i historii. To na jego przykładzie najlepiej widać degrengoladę moralną społeczeństw rzekomo zawsze „europejskich", stanowiących jakoby „przedmurze chrześcijaństwa" – jak Polska czy Węgry. To dzisiejszy stosunek do uchodźców, tych „pierwszych uwięzionych na zewnątrz", jak ich określił na początku lat 80. Michel Foucault, mówi kim jesteśmy i dokąd zaszliśmy. Co tu dłużej ukrywać – mówi o nas jak najgorzej. Tekst pochodzi z majowego numeru miesięcznika "Le Monde diplomatique - edycja polska" |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?