Tego samego dnia pod wodzą Giennadija Ziuganowa, przewodniczącego Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, ulicami Moskwy defilowało około 2 tys. młodych i niemłodych nostalgików komunizmu niosąc portrety Włodzimierza Lenina i Józefa Stalina. Dwie godziny przed tym pochodem Siergiej Mitrochin, przywódca liberalnej partii Jabłoko, złożył wieniec przed Ministerstwem Obrony i tablicą ku czci „obrońców demokracji i Konstytuanty". Ludzie ci, wyjaśnił, byli bohaterami. Z bronią w ręku stawili opór „bandytom politycznym", tzn. bolszewikom, którzy w styczniu 1918 r. rozwiązali Konstytuantę wybraną 25 listopada 1917 r., ponieważ nie uzyskali w niej większości. Władze miejskie Moskwy nie sprzyjają takim gestom liberałów: regularnie zakazują demonstracji organizowanych przez Jabłoko i udzielają komunistom zezwolenia na pochody z portretami Lenina i Stalina. Jeśli chodzi o Lenina, to leży on ciągle (wbrew swojej woli) w mauzoleum na Placu Czerwonym i wygląda na to, że długo tam pozostanie. Istnieją bowiem zbyt duże obawy o to, że przeniesienie go stamtąd wywoła zbyt dużo polemik.
Kontrowersyjna rewolucja
Te dwa przykłady świadczą, jak bardzo kontrowersyjnym wydarzeniem pozostaje w społeczeństwie rosyjskim Rewolucja Październikowa i jak bardzo delikatną sprawą jest dla władzy zarządzanie pamięcią o niej. O ile, za rządów Władimira Putina, bardzo antystalinowska wizja z czasów Borysa Jelcyna ustąpiła miejsca pozytywniejszemu postrzeganiu dawnego przywódcy, o tyle oba te okresy mocno łączy ze sobą bardzo negatywny ogląd wstrząsów rewolucyjnych. W 1996 r. 7 listopada stał się Świętem Jedności i Pojednania. W 2004 r. obchody rocznicy piotrogrodzkiego powstania zbrojnego utraciły status urzędowego święta. Rok później przyćmiło je ustanowienie Święta Jedności Narodowej, które przypadło na dzień… 4 listopada. Data ta przypomina o końcu zagranicznych interwencji wojskowych – szczególnie polsko-litewskich – w Carstwie Rosyjskim w 1612 r., a tym samym o końcu czasów Wielkiej Smuty i nastaniu dynastii Romanowych. Święto to obchodzono do 1917 r. Teraz rugowanie obchodów rocznicy Rewolucji Październikowej świadczy o próbie usunięcia tego wydarzenia z przestrzeni publicznej i zastąpienia innym, potrafiącym pojednać społeczeństwo.
Mimo wszystko obchody rocznicy zdobycia Pałacu Zimowego nie zanikły zupełnie. Od kilku lat władze rosyjskie organizują 7 listopada paradę wojskową na Placu Czerwonym. Nie są to jednak obchody rocznicy Rewolucji Październikowej, lecz rocznicy parady, która odbyła się tu 7 listopada 1941 r., w 24. rocznicę Października, kiedy u bram Moskwy stały wojska nazistowskie. Większość spośród biorących w niej udział 28 tys. żołnierzy poszła prosto z parady na front. Jak widać władza obecna nie decyduje się ani na wymazanie rewolucji, ani na obchodzenie jej rocznicy jako rocznicy rewolucji. Stara się stopić w jedno kilka wydarzeń historycznych tak, aby zapewnić obchodom większe poparcie zbiorowe.
Obserwatorzy zagraniczni od dawna zastanawiali się, czy władza zdecyduje się na obchody setnej rocznicy rewolucji, a jeśli tak, to jak będą one wyglądały. 4 listopada 2016 r., z konfliktem z Ukrainą w tle, prezydent Putin i patriarcha Cyryl zainaugurowali koło Placu Czerwonego kolosalny pomnik Włodzimierza I, wielkiego księcia kijowskiego, który w 988 r. doprowadził do chrztu Rusi – kolebki Ukraińców, Białorusinów i Rosjan. W 2013 r. obchodzono z przepychem czterechsetną rocznicę nastania dynastii Romanowów. W 2012 r. dwusetna rocznica „Wojny Ojczyźnianej" 1812 r. z wojskami napoleońskimi stała się okazją do urządzenia ogromnych uroczystości. Wreszcie każdego 9 maja [1] odbywają się olbrzymie obchody rocznicy kapitulacji Niemiec nazistowskich. Od 4 lat w dniu tym odbywają się defilady „pułku nieśmiertelnych" – kilka milionów osób niesie zdjęcia swoich przodków, którzy brali udział w „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej". Tym rozlicznym obchody przyświeca pewien logiczny schemat: organizuje się je na część zjednoczenia i centralizacji państwa rosyjskiego. Natomiast rewolucja kojarzy się ze zniszczeniem państwa, Rosją rzuconą na kolana i rozlewem krwi towarzyszącym strasznej wojnie domowej, w której interweniowały obce mocarstwa.
Jako zerwanie ze stabilnością, tradycjami i autorytetem państwa Rewolucja Październikowa reprezentuje to wszystko, czego nienawidzi władza. Dyskurs polityczny jest zresztą naznaczony retoryką antyrewolucyjną. W 2007 r. Władisław Surkow, doradca Putina, przypomniał wszystkim „idealistom", którym w Rosji marzy się rewolucja, że „działania romantycznych idealistów z reguły prowadzą do przejęcia władzy przez szaleńców i terrorystów" [2].
W poszukiwaniu interpretacji
Na celowniku władzy znajdowały się oczywiście „kolorowe rewolucje", zwłaszcza te, do których doszło w 2003 r. w Gruzji i w 2004 r. na Ukrainie i które postrzega się na Kremlu jako owoc zachodnich manewrów w przestrzeni poradzieckiej. Ruchy protestacyjne, które miały miejsce w Rosji w latach 2011-2012 i kwestionowały wyniki wyborów, ożywiły podejrzenia o zagraniczną ingerencję. Aby zdyskredytować demonstrantów władza nie piętnowała jedynie podkopywania suwerenności państwa, ale również rewolucyjny, a zatem niebezpieczny charakter tych protestów. W przemówieniu wygłoszonym 28 września 2015 r. w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ prezydent Putin napiętnował „eksport czegoś, co dziś nazywa się rewolucjami ‘demokratycznymi’". Oświadczył: „Nie należy zapominać o przeszłości. Jeśli o nas chodzi na przykład, to pamiętamy o historii Związku Radzieckiego. Eksport doświadczeń społecznych, próby zmierzające do prowokowania zmian w innym kraju wychodząc od własnych orientacji ideologicznych, często miały tragiczne reperkusje i nie były synonimami postępu, lecz regresu".
Trudno jednak przemilczać wydarzenie, które wywarło wpływ na dzieje świata. Słowo „rewolucja" jest już zresztą na ustach wszystkich. Nawet Ukraina przygotowuje obchody rocznicy „swojej" rewolucji, która – o czym wiadomo – będzie przedstawiona jako okres walki o niepodległość, zdławioną przez najeźdźców – rosyjskich bolszewików. Jesienią 2017 r. na całym świecie odbędą się niezliczone kolokwia i dyskusje przy okrągłych stołach, ukaże się mnóstwo filmów dokumentalnych i publikacji poświęconych Rewolucji Październikowej. Rosja nie pozostanie w tyle. Świadczy o tym organizowanie przez Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych, Instytut Dziejów Powszechnych Rosyjskiej Akademii Nauk i Rosyjskie Towarzystwo Historyczne międzynarodowej konferencji, w której we wrześniu br. weźmie udział ponad stu historyków, w tym 30 z Ameryki Łacińskiej.
Od wielu lat władza stara się wypracować własną interpretację Rewolucji Październikowej. Pierwsze oznaki tych starań widać było, poczynając od 2007 r., w podręcznikach historii, wprowadzanych w ramach projektu tworzenia nowych standardów edukacyjnych na szczeblu federacyjnym. Rewolucję Lutową, Rewolucję Październikową i wojnę domową zebrano w jednym bloku nazwanym Wielką Rewolucją Rosyjską, afiszując wolę usytuowania jej na takim samym poziomie co Wielką Rewolucję Francuską. Podkreślono dramatyczny aspekt wojny domowej i jej skutków: Rosja wyszła z tej „wielkiej tragedii" silniejsza niż wcześniej, pod postacią Związku Radzieckiego. W schemacie tym nie ma mowy o wskazywaniu winnych czy interesowaniu się rozbieżnymi wizjami politycznymi uczestników ówczesnych wydarzeń. Oto bowiem zarówno biali, jak i czerwoni gotowi byli oddać życie za Rosję – Rosję imperialną w przypadku białych, Rosję radziecką w przypadku czerwonych. Zarówno jedni, jak i drudzy mają zatem prawo do szacunku [3].
Termin Wielka Rewolucja Rosyjska powraca, również w środowisku naukowym [4]. Pozwala podkreślić znaczenie tego wydarzenia dla kraju i dla świata. Przede wszystkim pozwala jednak włączyć Październik do szerszego procesu, co zresztą starają się czynić historycy odkąd znikł radziecki „mit" Października, który przysłaniał „burżuazyjną" Rewolucję Lutową.
W 2015 r., w związku ze zbliżającą się setną rocznicą, zorganizowano w Moskwie pod egidą ministra kultury Władimira Miedinskiego konferencję przy okrągłym stole pt. Setna rocznica Wielkiej Rewolucji Rosyjskiej: zrozumienie w imię konsolidacji. Wzięli w niej udział przedstawiciele rozmaitych moskiewskich instytutów historii. Odbyła się w dawnym Muzeum Rewolucji, przemianowanym w 1998 r. na Państwowe Muzeum Współczesnej Historii Rosji. Tytuł konferencji wyraźnie świadczy o dokonanym wyborze: setna rocznica ma służyć „konsolidacji" społeczeństwa.
„Wielka Rewolucja Rosyjska 1917 r. na zawsze pozostanie jednym z najważniejszych wydarzeń XX w.", wyjaśnił Miedinski. „Obiektywne" studia nad tym okresem „pomogą nam uświadomić sobie potrzebę posiadania przez Rosję silnej władzy państwowej, popieranej przez wszystkie warstwy społeczeństwa." Podczas obchodów setnej rocznicy chodziło będzie o wyeksponowanie „ciągłości historycznego rozwoju Rosji, od Imperium Rosyjskiego, poprzez ZSRR, do Federacji Rosyjskiej". Należało będzie przypomnieć o tragicznym charakterze pęknięcia społeczeństwa w wyniku rewolucji 1917 r. i wojny domowej, podobnie jak o wadze poszanowania pamięci bohaterów z obu obozów (czerwonych i białych). Należało będzie również potępić terror rewolucyjny oraz przypomnieć, że „liczenie na pomoc zagranicznych sprzymierzeńców" w wewnętrznej walce politycznej jest „błędem" – co brzmi w dzisiejszej Rosji jak ostrzeżenie.
„Wyciąganie wniosków"
Prawdziwy początek obchodów miał miejsce w grudniu 2016 r., kiedy to Putin poprosił bardzo oficjalne Rosyjskie Towarzystwo Historyczne, aby utworzyło komitet organizacyjny. Setna rocznica będzie, wyjaśnił, „znakomitą okazją, aby przyjrzeć się jeszcze raz przyczynom i naturze rewolucji w Rosji – okazją nie tylko dla historyków i specjalistów. Społeczeństwu rosyjskiemu potrzebna jest obiektywna, uczciwa i głęboka analiza tych wydarzeń. To nasza wspólna historia i należy traktować ją z szacunkiem" [5]. Jak oświadczył Siergiej Naryszkin, który przewodniczył Dumie (parlamentowi) w latach 2011-2016 i przewodniczy Rosyjskiemu Towarzystwu Historycznemu, rocznica ta „nie powinna służyć organizowaniu uroczystości, nie należy jej świętować". Chodziło będzie przede wszystkim o „refleksję nad wydarzeniami, które miały miejsce sto lat temu, i o wyciągnięcie z nich wniosków". Najważniejszy z nich to „wartość jedności i solidarności obywatelskiej, zdolność społeczeństwa do zawierania kompromisów podczas najtrudniejszych zwrotów dziejowych, aby uniknąć radykalnego pęknięcia pod postacią wojny domowej" [6].
Tak więc władze zamierzają „wyciągnąć wnioski" z rewolucji. Jak jednak świadczy o tym lista licznych imprez – wystaw, publikacji, konferencji, dyskusji przy okrągłym stole, projektów badawczych, upamiętnień, filmów fabularnych i dokumentalnych – zaaprobowanych przez komitet organizacyjny obchodów setnej rocznicy – jest mało możliwe narzucenie jednolitego punktu widzenia. Historycy zaprezentują swój punkt widzenia, oporny wobec wszelkich mistyfikacji. Głos urzędowy będzie równoważony przez poglądy pochodzące ze środowisk zarówno naukowych i kulturalnych, jak i politycznych. Tak było już w latach 2007-2009, kiedy to władza próbowała narzucić pozytywną wizję stalinizmu, kładąc nacisk na forsowną modernizację kraju, która pozwoliła ZSRR odnieść zwycięstwo w II wojnie światowej. Uniemożliwiły to liczne publikacje: w serii pt. Historia stalinizmu, wydawanej przez Rosyjską Encyklopedię Polityczną (ROSSPEN), ukazało się już około stu poważnych dzieł.
Tym razem liczni historycy przypomną o tym, co nieraz zaciera się partyjnymi dyskursami czy apelami o konsolidację społeczeństwa wokół silnej władzy państwowej: obalenie caratu w lutym 1917 r., a następnie przejęcie władzy przez bolszewików w październiku było możliwe dlatego, że przytłaczająca większość społeczeństw Imperium Rosyjskiego pragnęła zmian, gdyż nie znosiła już głęboko nieegalitarnego systemu społecznego i politycznego. Zresztą 7 listopada 2016 r. było widać, że moskwianie wypytywani na ulicy przez dziennikarza bardzo dobrze wiedzą niemal po stu latach, że przynależność do obozu białych albo do obozu czerwonych to wcale nie było to samo. Kobieta w eleganckim kremowej płaszczu futrzanym odpowiedziała, że w 1917 r. jej rodzina była bardzo biedna, toteż ona popierałaby wówczas bolszewików, natomiast „obecnie, rzecz jasna, stałabym po stronie białych", dodała szeroko się uśmiechając.
Korine Amacher
tłum. Zbigniew M. Kowalewski
[1] Akt kapitulacji III Rzeszy podpisano 8 maja 1945 r. o godzinie 23:01 czasu berlińskiego, a 9 maja o godzinie 1:01 czasu moskiewskiego.
[2] Российская газета, 15 marca 2007 r.
[3] Por. K. Amacher, „Révolutions et révolutionnaires en Russie. Entre rejet et obsession", Revue d’études comparatives est-ouest t. 45 nr 2, 2014.
[4] А.В. Шубин, Великая Российская революция: от Февраля к Октябрю 1917 года, Москва, Родина-медиа 2014.
[5] РИА Новости, 1 grudnia 2016 r.
[6] РИА Новости, 27 grudnia 2016 r.
Tekst pochodzi z miesięcznika Le Monde Diplomatique - edycja polska