Agnieszka Mrozik: Antysemityzm nasz powszedni
[2018-06-04 18:41:10]
W ferworze gorącej dyskusji, dotyczącej przede wszystkim okresu wojny i powojnia jako swoistego pokłosia Zagłady, umyka jednak inny wątek – antysemityzmu Polaków sprzed września 1939 roku. To jemu właśnie poświęciła swoją pracę Anna Kłys – poznańska dziennikarka, autorka głośnej w swoim czasie książki Brudne serca. Jak zafałszowaliśmy historię chłopców z lasu i ubeków (2014) o nieoczywistościach wyborów politycznych młodych Polaków po zakończeniu wojny. W Tajemnicy pana Cukra Kłys zadała pytanie o genezę antysemickich postaw i zachowań: zapytała, jak to się stało, że w czasie wojny polscy sąsiedzi mordowali, okradali, wydawali Żydów nazistom, a po wojnie bywało, że kontynuowali ten proceder w sytuacji, gdy nie występowało już bezpośrednie zagrożenie ze strony hitlerowców. Materiał, który zgromadziła, uprawnił ją do postawienia tezy, że nie tylko strach, wojenne zdziczenie obyczajów, ale także powszechny jeszcze przed wojną antysemityzm pozwalał na te czyny, usprawiedliwiał je, podobnie jak usprawiedliwiał i przyzwalał na szokujące słowa o Żydach, z którymi Hitler miał „zrobić porządek”. Kłys podjęła wątek niepamięci czy też wypartej pamięci o przedwojennym polskim antysemityzmie, ale dotknęła też kwestii niechcianej pamięci Polaków o bogatej żydowskiej kulturze sprzed wojny, o żydowskim sąsiedztwie, którego śladów próżno współcześnie szukać w przestrzeni polskich miast, miasteczek i wiosek. Puste miejsce po Żydach wyznaczają dziś bowiem jedynie zaniedbane cmentarze, niezrekonstruowane synagogi, zatarte tablice upamiętniające ich wkład w polskie życie kulturalne, naukowe i polityczne. Podejmując niewygodny temat antysemityzmu w przedwojennej Polsce, autorka zostawiła głęboką rysę na silnie idealizowanym po 1989 roku obrazie II Rzeczypospolitej, podważyła tę z upodobaniem snutą przez konserwatywne i liberalne elity opowieść o Arkadii, sielskim świecie, który zniknął w mrokach wojny i PRL-u [4]. Odsłaniając ogromną skalę antysemityzmu Polaków, zakwestionowała też kilka popularnych w ostatnich latach tez, jak choćby tę, że antysemickie postawy i zachowania były rozpowszechnione głównie wśród chłopów zamieszkujących wschodnie rubieże Rzeczypospolitej, czyli na ciemnej, zabitej dechami wsi polskiej. Jej książka pokazała, że antysemityzm był obecny we wszystkich warstwach społecznych, grupach wiekowych i zawodowych, we wsiach, miastach i miasteczkach całej przedwojennej Polski. Na podstawie analizy prasy, kazań, ulotek, przemówień władz państwowych dowiodła, że w drugiej połowie lat 30. właściwie nie było w Polsce grupy czy regionu wolnego od tego, co nazywano „hecami” czy „zajściami” antysemickimi (jedynie w miejscowości Dubno na Wołyniu nie odnotowano przed wojną antyżydowskich „ekscesów”). W 1935 roku, po śmierci Józefa Piłsudskiego, który w opinii ówczesnej prawicy miał rozpościerać nad Żydami parasol ochronny, nawoływanie do „odżydzenia” miast i miasteczek, uczelni, organizacji politycznych, kulturalnych i sportowych, podobnie jak hasło „Won do Palestyny!” głośno rozbrzmiewały w Polsce przy jawnym przyzwoleniu władz. Premier Felicjan Sławoj Składkowski zwykł mawiać na przykład, że wprawdzie przemoc wobec Żydów jest niedopuszczalna, ale bojkot ekonomiczny żydowskiego handlu wręcz pożądany. Tajemnica pana Cukra odsłania rasistowskie podglebie najpopularniejszych w latach 30. haseł o konieczności pozbycia się żydowskiej konkurencji na rynku pracy, a tym samym rozwiązania kryzysu ekonomicznego, który od początku dekady paraliżował Europę i Amerykę. Autorka pokazuje, że antysemickie wystąpienia były nie tyle spontaniczne, ile dobrze zorganizowane. Ktoś kierował przecież wezwaniami do bojkotu żydowskich sklepów, sterował procesem nakładania na żydowskich handlarzy dodatkowych opłat, lobbował za wprowadzeniem getta ławkowego i numerus clausus na uczelniach czy zakazem członkostwa Żydów w klubach sportowych, organizacjach politycznych i kulturalnych. Ktoś propagował antysemickie figury Żyda-bolszewika, Żyda-zdrajcy, Żyda-tchórza, Żyda-mordercy dzieci itp., dając tym samym sygnał do i alibi dla wyzwisk, gróźb, pobić, podpaleń, morderstw. Ten „ktoś” to przede wszystkim narodowo-katolicka prawica: politycy, kler, publicyści, twórcy, naukowcy, których wystąpienia, hasła, teksty przedrukowywała na masową skalę tania prasa, docierając tym samym do społecznych dołów, choć nie omijając przecież elit. Autorka zderza to, co działo się w Polsce lat 30., z tym, co działo się w Niemczech po dojściu Hitlera do władzy – zarówno antysemicki język, jak i akty przemocy fizycznej – jednoznacznie pokazując, że w przededniu wybuchu wojny polska i niemiecka polityka wobec Żydów niewiele się różniły. Skoro więc matryca została zawczasu przygotowana, to czy powinna nas tak bardzo dziwić późniejsza agresja wielu Polaków wobec żydowskich sąsiadów, współpracowników, a niekiedy nawet kolegów i koleżanek? Książka Anny Kłys składa się z dwóch części. Pierwsza jest rozmową z urodzonym w 1933 roku w Polsce panem Cukrem, który na przełomie lat 40. i 50. wyemigrował z ocalałą z Holokaustu rodziną do Izraela. Próbując ustalić przyczyny opuszczenia przez niego Polski, oboje – pisarka i jej rozmówca – przechodzą przez bolesny proces zdzierania kolejnych warstw pamięci, niejako do spodu, przy czym w roli przewodnika po owym spodzie, po dnie pamięci, czyli właśnie po okresie przedwojennym, występują autorzy wspomnień o Kałuszynie, rodzinnym mieście pana Cukra, a także autorzy wspomnień o innych polskich miasteczkach wyludnionych, wytrzebionych w czasie wojny i nigdy więcej niezasiedlonych przez Żydów. Trudno powiedzieć, czy owo sięganie po głosy pamiętnikarzy podyktowane jest pragnieniem wypełnienia luk w pamięci samego pana Cukra, który był zbyt mały, by zapamiętać przedwojenną rzeczywistość, czy też jego świadomą decyzją, by osobistą pamięć o Polsce łączyć jedynie z tym, co dobre: z rodzinnym domem, smakiem potraw, przyrodą, zaś pamięć tego, co złe – antyżydowskich wystąpień – zakorzenić we wspomnieniach innych. Gdy pan Cukier mówi, że jest zbyt zmęczony, by kontynuować rozmowę, czuć w jego wypowiedzi rezygnację człowieka, który broni się przed pamięcią o tym, co złe, czy może raczej przed wspomnieniem, że to, co złe, było obecne w dziecinnym krajobrazie wcześniej, zanim wkroczyli weń Niemcy, i że sprawcami tego zła byli swoi, polscy sąsiedzi. Dlatego druga część książki – proces „porodu prawdy” o przedwojniu – jest rodzajem rekapitulacji śledztwa, które autorka przeprowadziła w pojedynkę, i o którego wynikach informuje pana Cukra w listach, prawdopodobnie nigdy niewysłanych, bo ich zawartość mogłaby się okazać zabójcza dla schorowanego osiemdziesięciolatka. Na podstawie lektury wspomnianej już taniej prasy, ulotek, kazań, przemówień, okolicznościowych wierszyków, listów otwartych, ale także opracowań historycznych, Kłys dociera do niewygodnej prawdy o przedwojennym antysemityzmie Polaków. Wstrząsające jest okrucieństwo, wyzierające ze szczegółowych opisów „zajść” i „hec”, oraz skala agresji wobec Żydów. Autorka przechodzi od drobiazgowej charakterystyki scen przemocy: pobić, podpaleń, kradzieży, zniszczenia mienia, wyzwisk, morderstw, do suchego wyliczenia aktów nienawiści. Niczym w kronice kryminalnej wzmianki stają się krótkie, ale jest ich coraz więcej: „5 lutego 1936 w Zagórowie w powiecie konińskim chłopi pobili dziewięć osób narodowości żydowskiej, zniszczono urządzenia bożnicy, sklepów, mieszkań. (…) W Kielcach pod koniec maja 1936 doszło do zajść przy ul. Piotrkowskiej. Niszczono sklepy, pobito przechodniów. (…) 22 czerwca 1936 roku wieczorem we wsi Cyganie (8 km od Borszczowa) zastrzelona została (strzał w głowę z bliskiej odległości) Rosa Kohn, wdowa (mieszkała z matką i dziewięcioletnią córką). Rosa prowadziła sklep, który był bojkotowany. (…) 30 sierpnia 1936 w Mińsku Mazowieckim nieznani sprawcy pobili ciężko Izaaka Dębusa i piekarza, Judla Mazesa. Policja prowadzi dochodzenie. (…) 14 września w Wysokiem Mazowieckiem zdemolowano 120 mieszkań, wybito 1146 szyb, wyrwano 11 okiennic, pobito trzydziestu obywateli narodowości żydowskiej. (…) Na pierwszym jarmarku listopadowym w Zambrowie młodzi endecy bili, przewracali stragany, wybijali szyby. W grudniu w Warce zdemolowano stragany, pobito handlarzy, w tym handlarza wiejskiego Motela Grosmana ciężko” [5]. Zaledwie kilka notek odmierzających kalendarz antysemickich aktów przemocy w samym tylko 1936 roku pozwala obalić jedną z bardziej rozpowszechnionych tez o marginalności tego rodzaju zdarzeń, ich rzekomo „incydentalnym” charakterze. Kłys pisze nie o incydentach, nie o marginesie, ale o regularnej „polsko-żydowskiej wojnie”, która stanowiła swoiste preludium do tego, co działo się na ziemiach polskich po wybuchu drugiej wojny światowej i nawet po jej zakończeniu. Ofiarami tej wojny byli Żydzi niezależnie od płci, wieku (najmłodsza ofiara, pięcioletni Abramek Szenker, zginęła w Warszawie 1 maja 1937 roku), statusu społecznego, sympatii politycznych. Natomiast sprawcami przemocy byli ich polscy sąsiedzi, współobywatele, współpracownicy, a niekiedy nawet koledzy – reprezentanci różnych grup społecznych, obu płci (choć z wyraźną przewagą mężczyzn), w różnym wieku (choć przeważały osoby młode i w średnim wieku), w przeważającej mierze zdeklarowani katolicy i narodowi patrioci (w tym zwłaszcza endecy i oenerowcy). Zaskoczone agresją ofiary najczęściej uciekały, kryły się, dostosowywały do żądań prześladowców (np. ograniczały handel w dniach objętych zakazem, zajmowały na uczelniach ławki „przeznaczone dla Żydów”), choć bywało, że stawiały opór, a niekiedy podejmowały działania odwetowe, raniąc czy nawet zabijając swych ciemiężycieli. Były to jednak przypadki rzadkie i prawie zawsze kończyły się tragicznie: śmiercią atakujących czy odpierających atak Żydów bądź wysokimi wyrokami więzienia dla nich. Raziły one surowością w zderzeniu z często śmiesznie niskimi karami wymierzanymi polskim sprawcom przemocy, co pokazuje, że wymiar sprawiedliwości zdecydowanie nierówno traktował przestępców wywodzących się z różnych grup etnicznych. Antysemityzm na sali sądowej był wcale nierzadki, jak nierzadki był w redakcjach czasopism, senatach uczelni, zarządach organizacji politycznych, kulturalnych, sportowych – wszędzie tam, gdzie kształtował się dyskurs legitymizujący przemoc wobec Żydów. W nielicznych omówieniach Tajemnicy pana Cukra dostępnych w internecie zwraca się uwagę, że autorka nakreśliła czarno-biały obraz relacji polsko-żydowskich przed wojną, że ze „skrajności” uczyniła normę, że z rzadka tylko udzieliła głosu tym osobom i środowiskom, które potępiały antysemickie postawy i zachowania oraz ujmowały się za Żydami jako pełnoprawnymi obywatelami II Rzeczypospolitej [6]. Istotnie, autorka odeszła od tak popularnej w polskiej debacie publicznej narracji, która domaga się natychmiastowego zrównoważenia uczynków haniebnych uczynkami chwalebnymi, postaw godnych potępienia postawami godnymi pochwały itp. Kłys oszczędnie oddała głos „sprawiedliwym”, bo nie o budowanie równowagi jej chodziło, ale o przypomnienie i rozliczenie krzywd, które Żydom wyrządzili Polacy. Jej książka okazała się kolejnym zwierciadłem, w którym polskie społeczeństwo, przeglądając się, ma szansę dostrzec swoje nie zawsze ładne oblicze. Mnie jednak uderza coś innego. Oto gdy autorka decyduje się przytoczyć wypowiedzi tych, którzy przeciwstawiali się antysemickim praktykom, sięga najczęściej po głosy przedstawicieli elit, uznanych autorytetów jak profesor Tadeusz Kotarbiński, cytowany w książce kilkukrotnie. Ich opór charakteryzowany jest jako odosobniony, wyjątkowy, przypomina samotne wyspy rozsiane na morzu okrucieństwa. W tych rzadkich przypadkach, gdy Kłys podaje przykłady zorganizowanych protestów w obronie Żydów i przeciwko antysemityzmowi, powołuje się z kolei jedynie na wystąpienia tych partii polskich i żydowskich, których nazwy są dziś do przełknięcia w debacie publicznej. W jej książce Bund, a zwłaszcza PPS zdaje się wyznaczać granicę zaangażowania w walkę polityczną z antysemityzmem, której autorka – podobnie zresztą jak mainstream debaty publicznej w Polsce – nie przekracza. Pomijając udział w tej walce komunizującej czy po prostu komunistycznej inteligencji polskiej i żydowskiej, zaangażowanie KPP i komunistycznych młodzieżówek, chcąc nie chcąc, wpisuje się w ogólną zmowę milczenia na temat roli radykalnej lewicy przed wojną (a później w jej trakcie) w zwalczaniu antysemityzmu. Przemilcza jednocześnie fakt, że uczyniła ona z tej walki jedno z głównych haseł swego programu politycznego; programu – dodajmy – który okazał się bliski wielu polskim (i nie tylko polskim) Żydom. Nie ma tu miejsca na szczegółową analizę tego problemu – podjęli się jej zresztą w ostatnich latach m.in. Jaff Schatz, Anna Landau-Czajka czy Kamil Kijek [7]. Wydaje się jednak, że bez wskazania, że Żydzi (i Polacy) stawiali antysemityzmowi opór nie tylko indywidualnie, ale też w sposób zorganizowany, bardzo często wiążąc swoje losy z różnymi odłamami lewicy, w tym komunistycznej, że były to ich wybory polityczne, ich decyzje, ich bunt i nadzieja na lepsze jutro – że bez tego wszystkiego obraz sytuacji Żydów i stosunków polsko-żydowskich w przedwojennej Polsce wciąż pozostanie niepełny. Możliwe jednak, że opowieść o tym żydowskim i polsko-żydowskim buncie, walce i marzeniach o świecie równych ludzi to po prostu materiał na kolejną książkę. Anna K. Kłys, Tajemnica pana Cukra. Polsko-żydowska wojna przed wojną, Wielka Litera, Warszawa 2015, ss. 368. PRZYPISY: [1]. Zob. np. prace Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN; J. T. Gross, Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, Sejny 2000; A. Bikont, My z Jedwabnego, Warszawa 2004; J. Tokarska-Bakir, Okrzyki pogromowe. Szkice z antropologii historycznej Polski lat 1939–1946, Wołowiec 2012; M. Tryczyk, Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów, Warszawa 2015. [2]. Zob. np. Kto odpowiada za pogrom kielecki? Minister Anna Zalewska: „Różne były zawiłości historyczne”, tvn24.pl, 13.07.2016; Poseł Żalek: „Żydów w Jedwabnem zamordowali Niemcy”, polsatnews.pl, 7.02.2018. [3]. Zob. np. Wokół Jedwabnego, t. 1-2, pod red. P. Machcewicza, K. Persaka, Warszawa 2002. [4]. Pisałam o tym w tekście II RP: raj utracony, raj odzyskany, „Bez Dogmatu” 2012, nr 93, s. 9-12. [5]. A. Kłys, Tajemnica pana Cukra. Polsko-żydowska wojna przed wojną, Warszawa 2015, s. 302, 304-305, 308. [6]. Zob. np. http://o-historii.pl/tajemnica-cukra-polsko-zydowska-wojna-wojna-k-klys-recenzja/, dostęp 20.02.2018. [7]. Zob. J. Schatz, Jews and the Communist Movement in Interwar Poland, „Studies in Contemporary Jewry” 2004, nr 20, s. 13-27; A. Landau-Czajka, Syn będzie Lech… Asymilacja Żydów w Polsce międzywojennej, Warszawa 2006; K. Kijek, Dzieci modernizmu. Świadomość, kultura i socjalizacja polityczna młodzieży żydowskiej w II Rzeczypospolitej, Wrocław 2017. Recenzja ukazała się w 115. numerze kwartalnika „Bez Dogmatu”. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
21 listopada:
1892 - Na zjeździe w Paryżu postanowiono utworzyć Polską Partię Socjalistyczną.
1918 - Odwołanie delegatów PPS z warszawskiej Rady Delegatów Robotniczych i utworzenie własnej Rady.
1918 - W czasie demonstracji robotniczej w Czeladzi żołnierze otworzyli ogień do manifestantów - 5 osób zabitych.
1918 - Rząd Jędrzeja Moraczewskiego wydał manifest zapowiadający reformę rolną i nacjonalizację niektórych gałęzi przemysłu.
1927 - USA: masakra w Columbine w stanie Kolorado - policja ostrzelała strajkujących górników ogniem karabinów maszynowych.
1936 - Polscy górnicy zadeklarowali jeden dzień pracy dla bezrobotnych, wydobywając na ten cel 9500 ton węgla.
1940 - W Krakowie grupa bojowa GL PPS (WRN) pod dowództwem M. Bomby dokonała aktu dywersji na terenie zakładów "Solvay", paląc 500 wagonów prasowanego siana.
2009 - Duńska Partia Komunistyczna założyła własną organizację młodzieżową Ungkommunisterne.
?