Ten 46-letni polityk i ekonomista, lider centrolewicowej PSOE od 2014 r., otrzymał nominację na nowego szefa rządu po tym, jak w wyniku przegłosowania wotum nieufności upadł rządzący od 7 lat konserwatywny gabinet Mariano Rajoya. Konstruktywny wniosek PSOE przeszedł stosunkiem 180 do 169 głosów. Oprócz socjalistów poparli go: Unidos Podemos, Compromis, Nueva Canarias, baskijskie partie PNV i EH Bildu, a także dwa separatystyczne ugrupowania z Katalonii: ERC i PdeCAT. Przeciwni dymisji premiera byli ludowcy, a także Ciudadanos, UPN i Foro Asturias.
Sánchez złożył ślubowanie przed królem Filipem VI, w obecności poprzedniego premiera. Podczas roty przysięgi na ceremonialnym stole leżał jedynie egzemplarz hiszpańskiej konstytucji. Zabrakło na nim tym razem Biblii oraz krzyża, które obecne były przy ślubowaniu wszystkich jego poprzedników. Sanchez chciał w ten sposób podkreślić świeckość hiszpańskiego państwa. Jest on zdeklarowanym ateistą.
Zapowiedź Sáncheza, że będzie chciał stworzyć rząd, który utrzyma się przez dwa lata, a więc do zaplanowanych na 2020 r. wyborów parlamentarnych, wydaje się więc być nieco na wyrost. Już samo tworzenie rządu nie będzie łatwym zadaniem. PSOE to druga siła polityczna w kraju, ale w liczącym 350 miejsc Kongresie Deputowanych, posiada tylko 84 mandaty. Hiszpański parlament jest obecnie najbardziej rozdrobniony od wielu lat i Sanchez będzie musiał poszukać koalicjantów. Naturalnym sojusznikiem wydaje się być lewicowa partia Podemos. Poparła ona wniosek PSOE o odwołanie rządu Rajoya. Ich współpraca może być mocno utrudniona. Oba ugrupowania rywalizują bowiem o podobny elektorat. Nawet razem nie dysponują one jednak parlamentarną większością. By przeszedł wniosek o wotum nieufności niezbędne było poparcie mniejszych ugrupowań regionalnych, m.in. baskijskich nacjonalistów i katalońskiej lewicy. Nie wiadomo jednak czy zechcą one wejść do koalicji bądź wesprzeć ją z zewnątrz.
fot. Wikimedia Commons