Gustav Landauer urodził się w Karlsruhe (Niemcy), 7 kwietnia 1870 roku, w rodzinie o burżuazyjnych korzeniach. Bardzo szybko wszedł w konflikt z nauczycielami i rodzicami, ale pomimo tego zdobył doskonałe wykształcenie. Porzucił college po studiach nad literaturą, filozofią i medycyną. Przeprowadził się do Berlina i przez krótki czas był pod opieką Johanna Mosta. Później większy wpływ wywierał na niego, reprezentujący przeciwny kierunek, tołstojowiec Benedikt Friedlander. W latach 1893-1899 Landauer wydawał „The Socialist”, który pomimo swojej nazwy był pismem anarchistycznym. Więzienie stawało się jego domem w 1893, 1896 i w 1899 roku, za każdy razem w wyniku obywatelskiego nieposłuszeństwa. Kiedy w 1893 wziął udział w Kongresie Międzynarodówki Socjaldemokratycznej, August Bebel potępił go jako agenta policji. Próba dostania się na Międzynarodowy Kongres w 1896 zakończyła się jedynie częściowym sukcesem. W tym czasie Landauer był pod wpływem Kropotkina, ale przed 1900 r. przesunął się na pozycje znacznie bliższe Proudhona i Tołstoja, zalecając bierną opozycję zamiast przemocy i skłaniając się ku upowszechnianiu spółdzielczych przedsiębiorstw, jako jedynej sensownej drodze ku zmianom społecznym.
W 1900 Landauer dołączył także do grupy literackiej Neue Gemeinschaft, gdzie zaprzyjaźnił się z Martinem Buberem oraz z anarchistą Erichem Muhsamem. Dwa lata później wziął ślub i wyjechał na rok do Anglii, gdzie mieszkał drzwi w drzwi z Piotrem Kropotkinem. Przyjaźnił się również z Maxem Nettlauem oraz z powieściopisarzem Constantinem Brunnerem. Mniej więcej w tym samym czasie wydał dzieła Mistrza Eckharta, który obok Spinozy miał ogromny wpływ na jego poglądy. Landauer coraz bardziej pozbywał się złudzeń co do jałowości i dogmatyzmu lewicy i zaczął przesuwać się w stronę komunitaryzmu. W 1908 została założona Federacja Socjalistyczna promowania rozwoju społeczności, a rok później „The Socialist” ponownie zaczął wychodzić. W 1911 Landauer napisał swą najbardziej znaną pracę „For Socialism”. Federacja Socjalistyczna rozprzestrzeniła się w Niemczech i w Szwajcarii, gdzie działało około dwudziestu lokalnych organizacji, a ilość uczestników zebrań sięgała 800 osób. Anarchistyczni przeciwnicy Landauera oskarżali go o osłabienie ruchu poprzez odciąganie działaczy od walki klasowej. Próby tworzenia społeczności, bezpłatnych szkół i spółek zostały jednak ukrócone przez wojnę. Wydawanie „The Socialist” zakończono, z oczywistych powodów, z początkiem 1915.
Pomimo, iż aktywnie sprzeciwiał się wojnie, Landauer skoncentrował się na literaturze, pisząc sztuki oraz prace na temat Szekspira, Holderlina, Goethego i Strindberga. (Miał to szczęście, że żył na długo przed Polityczną Poprawnością i jej nienawiścią do „Martwych Białych Europejczyków”). Gdy w 1918 wybuchła w Niemczech rewolucja, przebywał w Bawarii ze swym przyjacielem Kurtem Eisherem, który przewodził ruchowi rewolucyjnemu. Lecz Landauer zaczął krytykować Eishera, pragnąc republiki rad robotniczych, a nie tylko lewicowej wersji socjaldemokracji. Rady robotnicze zdawały się być jedyną nadzieją na złamanie kapitalizmu i państwa. Landauer wstąpił do Bawarskiej Rady Robotniczej i miał spore poparcie wśród robotników przewodząc 80-tysięcznej demonstracji na rzecz republiki rad robotniczych. Kiedy rady przejęły kontrolę nad Monachium Landauer stanął na czele informacji. Jednakże niedługo po powstaniu Republiki Robotniczej prawicowa ofensywa pozwoliła komunistom przejąć kontrolę. Landauer został zwolniony. Republika komunistyczna została wkrótce obalona przez protonazistowskie Freikorpsy. Landauer został aresztowany i umieszczony w więzieniu Stadelheim. Według słów jego przyjaciela Enrsta Tollera, zaciągnęli go na podwórze więzienia. Oficer uderzył go w twarz. Mężczyźni wołali: „Brudny komuch! Wykończmy go!”. Grad ciosów kolbami karabinów spadł na niego. Deptali go dopóki nie zmarł. Jego ostatnie słowa brzmiał: „Śmiało, zabijcie mnie, bądźcie mężczyznami!”. Arystokrata ostatecznie odpowiedzialny za zbrodnię, major baron von Gagern, nie został nigdy postawiony przed sądem.
Podczas gdy dominujący nurt anarchizmu, nie wspominając o lewicy, w dużej mierze zignorował wkład Landauera, nie można powiedzieć, że nie wywarł on żadnego wpływu. Jego poglądy były ważne dla niemieckiego anarchisty Ericha Mushama, ekonomisty Silvio Gesella, filozofa Martina Bubera i teologa Eberharda Arnolda. Jego myśl była ważna dla chrześcijańskiego komunitariańskiego ruchu Bruderhoff oraz anarchistycznych kibuców w Izraelu. Niestety niewiele z jego prac zostało przetłumaczonych, dlatego jest on nieznany poza światem niemieckojęzycznym.
Landauer jako anarchista
Można by go uznać za bezpośredniego spadkobiercę Proudhona. Tak jak „ojciec anarchizmu” przeciwstawiał się abstrakcji i przemocy, podkreślał racjonalizm, siły kreatywne i wzajemną pomoc. Tak jak u Proudhona, jego indywidualizm był indywidualizmem społecznym. Lub, jak ujął to Eryk Muhsam, „…anarchia, esencję której została scharakteryzowana Gustava Landauer jako porządek społeczny stworzony na mocy dobrowolnej umowy.” Ten pogląd został powtórzony przez kolejnego wielbiciela, Eberharda Arnolda, „…anarchia musi być tutaj rozumiana jako porządek, organiczny w swej strukturze, porządek oparty na dobrowolnych zrzeszeniach.” Podziwiał i doceniał także Maxa Stirnera, ale jako „społeczny indywidualista” nie mógł przyjąć Stirnerowskiej formy indywidualizmu, postrzegając jednostkę jako „nierozerwalnie związaną” z zarówno przeszłą jak i współczesną ludzkością. Wpływ na Landauera mieli również tołstojowiec Benedikt Friedlander, Etienne LaBoetie oraz Kropotkin. Nietzsche, Goethe, Spinoza i Mistrz Eckhart byli także istotni. Landauer i jego spojrzenie na świat może być traktowane jako synteza powyższych myślicieli, zbudowaną na bazie anarchizmu Proudhona.
Państwo
Poniższe stwierdzenie jest zapewne jedyną dobrze znaną wypowiedzią Landauera, przynajmniej wśród anarchistów. „Państwo jest stanem, swego rodzaju relacją między ludźmi, sposobem zachowania, niszczymy go wchodząc w inne relacje, zachowując się odmiennie w stosunku do siebie… My jesteśmy państwem i będziemy państwem dopóki nie utworzymy instytucji, które stworzą prawdziwe społeczeństwo.” Zauważcie, że nie czyni on polityków kozłami ofiarnymi – „my jesteśmy państwem…”. Ale pomimo tego, wewnętrznie, nigdy tak na prawdę nie zaakceptowaliśmy państwa. Jest ono narzucone nam, przynajmniej w dzisiejszym świecie, przez nas samych. Społeczeństwo i państwo to dwa różne byty. „Państwo nigdy nie jest tworzone wewnątrz jednostki… nigdy nie było dobrowolne… Dawno temu istniały społeczności… Dziś mamy władzę, prawo i państwo.” Landauer wyszedł poza typową anarchistyczną koncepcję państwa: „Landauer postąpił dalej niż Kropotkin opierając się głównie na bezpośrednim spojrzeniu w głąb natury państwa. Państwo nie jest bowiem, jak sądzi Kropotkin, instytucją, którą może zniszczyć rewolucja”.
Końcowym rezultatem zastąpienia wolnej współpracy i jego świadomości (społeczeństwa) państwem jest „społeczna śmierć”. Jest to bardzo widoczne dzisiaj w rozkładzie społeczności, w zanikaniu dobrowolnej, ochotniczej pracy, w braku solidarności – wszystko zostało zastąpione przez państwowe systemy i prawa.
Martin Buber, posługując się koncepcjami Landauera, wyjaśnia, w jaki sposób państwo determinuje stopień przymusu w społeczeństwie. „Ludzie żyjący razem w określony czasie i miejscu są tylko do pewnego stopnia zdolni, do wspólnego poprawnego życia, zgodnie z ich własną wolną wolą;… stopień nieumiejętności stworzenia dobrowolnego poprawnego porządku determinuje stopień uzasadnionego przymusu. Oczywiście rzeczywisty zasięg państwa jest mniej lub bardziej poszerzony – a najbardziej rozszerzony jest rodzaj państwa, który wyrósłby ze stopnia uzasadnionego przymusu. Ta stała różnica (której rezultat nazywam ‘państwem niepohamowanym’) między państwem w teorii i państwem w praktyce jest wyjaśniona przez okoliczności historyczne, że skoncentrowana władza nie abdykuje, chyba że z konieczności. Opiera się przystosowaniu do wzrastającej zdolności stworzenia dobrowolnego porządku tak długo, jak ten wzrost nie potrafi wywrzeć nacisku na skoncentrowaną władzę…; ‘Widzimy – mówi Landauer – jak coś martwego dla naszego ducha może pobudzić siły życiowe w naszym ciele’”.
Jest tylko jeden sposób by pokonać siłę państwa według Landauera i Bubera. (Poniższe zdanie jest parafrazą wypowiedzi Bubera.) „Jedynie rozwój prawdziwej organicznej struktury, związków ludzi i rodzin w różne społeczności oraz społeczności w zrzeszenia, nic innego, który „niszczy” państwo poprzez wyparcie go… zrzeszenia bez wystarczająco witalnego społecznego ducha nie stworzą społeczeństwa na miejscu państwa – to tylko podtrzyma państwo w samym sobie i rezultatem nie będzie nic innego, jak tylko państwo tj. polityka siły i ekspansjonizm podtrzymywany przez biurokrację”.
Przemoc i zmiana społeczna
Jak przeczytaliśmy powyżej, Landauer nie wierzył w stwarzanie i demonizowanie kozłów ofiarnych, ani też szerzenie zazdrości i nienawiści. Prawdziwym wrogiem nie była burżuazja, lecz obecny stan ducha ludzi. Na państwo składało się abstrakcyjne myślenie, alienacja, materializm, a przede wszystkim posłuszeństwo. Bez tego kapitalizm i państwo nie mogły przetrwać.
Brutalne akty nie mogły doprowadzić do lepszego świata, gdyż „bardziej ludzka przyszłość może zaistnieć tylko wtedy, gdy obecnie istnieje bardziej ludzka rzeczywistość”. To abstrakcja, mechaniczne myślenie i zimnokrwista logika leżą u podstaw mentalności terrorystycznej, a nie, jak kiedyś myślano, emocjonalizm. „Przyzwyczaili się do życia z ideami, nie ludźmi. Istnieją dwie utrwalone, oddzielne klasy, które stoją naprzeciw siebie jako wrogowie; nie zabijają ludzi, ale idee wyzyskiwaczy, oprawców… Od siły nie można się czegokolwiek spodziewać, zarówno od siły dzisiejszej klasy rządzącej, jak i siły tak zwanych rewolucjonistów, którzy być może próbowaliby… dyktatorskimi dekretami urzeczywistnić, z niczego, socjalistyczne społeczeństwo”. Dla Landauera, Tołstojowska walka bez przemocy „(…) jest jednocześnie możliwością osiągnięcia tego celu, by cała przymusowa dominacja upadła… kiedy niewolnicy zaprzestaną gromadzić siły… Nasze rozwiązanie idzie dużo dalej (niż destrukcja). Najpierw budujmy! W przyszłości okaże się, czy wciąż istnieje coś wartego niszczenia”. Lecz pomimo, iż opowiadał się on za brakiem przemocy, umiarem i budowaniem a nie niszczeniem, był rewolucjonistą, jakim widzimy go jako przywódcę ruchu rad robotniczych w Bawarii. W zasadzie życie Gustava Landauera (podobnie Proudhona) pokazuje jak bardzo powierzchowny jest pogląd, iż umiar i brak przemocy są zawsze nierewolucyjne.
Martin Buber uważał go za rewolucjonistę całkowitego, acz nie używającego przemocy. „Landauer powiedział kiedyś o Walterze Whitemanie, poecie heroicznej demokracji, którego był tłumaczem, że, podobnie jak Proudhon (z którym według Landauera miał on wiele duchowych podobieństw), Whiteman jednoczył konserwatywnego i rewolucyjnego ducha -Indywidualizm i Socjalizm. Można to także powiedzieć o Landauerze. Ostatecznie to, co miał na myśli to rewolucyjne zachowanie: rewolucyjna selekcja elementów wartych zachowania i dostosowanie ich do odnowy bytu społecznego. Marksiści wciąż potępiali jego propozycję socjalistycznej kolonii jako implikującą wycofanie się ze świata wyzysku ludzi i bezwzględnej walki z nim… Żaden zarzut nie nigdy się nie sprawdził. Wszystko co Landauer myślał i zaplanował, powiedział i napisał… było przesiąknięte wielką wiarą w rewolucję i wolą ku niej… Lecz długofalowa walka o wolność, którą nazywa Rewolucją, może przynieść owoce jedynie gdy ‘będziemy przepełnieni duchem nie rewolucji, lecz odrodzenia’. Prędzej czy później okaże się, że, jak największy socjalista – Proudhon – deklarował w swych wyjątkowych, aczkolwiek dziś zapomnianych, słowach, społeczna rewolucja w ogóle nie przypomina rewolucji politycznej; że choć nie może przyjść i pozostać żywa bez pomocy tej ostatniej, jest bezsprzecznie pokojową strukturą, organizowaniem nowego ducha dla nowego ducha i niczego innego”.
Alternatywa dla kapitalizmu
Landauer nie definiował socjalizmu w ujęciu marksistowskim, ani też w stylu Bakuninowskiego kolektywizmu, a raczej jako mutualizm Proudhona. „Niezależna jednostka, która nie pozwala nikomu wtrącać się w swój interes, dla której jej dom i miejsce pracy są całym światem; autonomiczna lokalna społeczność, kraj lub zbiór społeczności, i tak dalej, wciąż rozszerzając się w coraz bardziej wszechstronne grupy o coraz bardziej malejącej liczbie funkcji… to wszystko jest socjalizmem. Zadaniem socjalizmu jest zorganizowanie wymiennej gospodarki tak, aby każdy…pracował tylko dla siebie”.
Należy także podkreślić, iż pogląd Landauera na kapitalizm był bliższy Proudhonowi niż marksistom. Nie był przeciwny wymianie ani własności prywatnej. Dla Landauera kapitalizm był wypaczeniem wymiany przez przywilej – ostatecznie stworzonym i popartym przez państwo. Co więcej, duch kapitalizmu był wyrachowany i materialistyczny w swym wykluczeniu każdego innego aspektu ludzkiej egzystencji.
Według Landauera istniejący ruch socjalistyczny został zasymilowany przez kapitalizm i państwo, a dalekosiężna rewolucja socjalistyczna nie miałaby miejsca właśnie z powodu tej zdolności do przystosowania. Krytykował on pogląd Marksa, jako, że współpraca i socjalizm wyrastają automatycznie z kapitalizmu, uważał to za myślenie życzeniowe. Wg H. J. Heydorn, Landauer zauważył, iż „kapitalistyczne społeczeństwo, reprezentowane przez istniejące państwo, doskonale dostosowuje się do zmieniających się warunków, integrując proletariat poprzez wprowadzenie ustawodawstwa socjalnego, powodując raczej jego degenerację niż prowadząc do socjalistycznego społeczeństwa. Raczej pochłania ono socjalistów, sprawiając, że ich ideologia staje się zbyteczna”.
Nikt nie mógł po prostu przekształcić kapitalizmu w socjalizm, „niemożliwym stało się przekształcenie… kapitalizmu bezpośrednio w socjalistyczną gospodarkę wymienną”. Jedynym sposobem na zbudowanie socjalizmu i nie pozwolenie na zniszczenie go, była praca poza państwem poprzez lokalne dobrowolne organizacje.
Siła tych organizacji leżała w fakcie, iż robotnicy mieli większą moc jako konsumenci niż jako pracownicy. Stąd faworyzował spółdzielnie spożywców, gdyż traktował je jako środek powiększania tej zdolności i postrzegał „spółdzielnie jako pierwszy krok…do socjalizmu”. Czuł także potrzebę stworzenia kas kredytowych, ponieważ stowarzyszenia konsumencko-producenckie będą w końcu kontrolować „spory kapitał pieniężny”. „Nic nie może powstrzymać zjednoczonych konsumentów od pracy tylko dla siebie z pomocą wspólnego kredytu, od budowania fabryk, miejsc pracy, domów dla siebie, od zagospodarowywania ziemi, nic – jeśli tylko mają oni chęć i zaczną to”.
Razem z dobrowolnymi stowarzyszeniami ekonomicznymi pojawiłyby się nowe społeczności. „Podstawową formą kultury socjalizmu jest liga społeczności z ich niezależnymi gospodarkami i systemem wymiany. Społeczeństwo jest zrzeszeniem zrzeszeń (society of societies)”. Te socjalistyczne społeczności miały być odcięte tak bardzo, jak tylko się dało, od kapitalistycznych powiązań, i z całą pewnością to właśnie stowarzyszenia ekonomiczne pozwoliłyby na to.
Rozwój społeczności był kluczem do obalenia kapitalizmu, uważał on, iż „społeczeństwo może być kapitalistyczne tylko dlatego, iż masy są pozbawione ziemi”. Pogląd ten, podobny do Thomasa Jeffersona, Thomasa Spence’a i agrarystów, mówi, iż ludzie bez ziemi są zależni od kapitalistów jeśli chodzi o ich domy i jedzenie. Ludzie posiadający grunty nie płacą czynszu i rosną na własnej żywności, posiadają więc znaczną niezależność. Jeśli musieliby pracować dla kogoś innego, byłoby to raczej na ich warunkach, a nie na warunkach pracodawcy. Dlatego też moc umowy pomiędzy pracownikiem a pracodawcą jest tu zrównoważona. Z drugiej strony pracownik bez ziemi jest kierowany głodem i potrzebą płacenia czynszów, dlatego też jego pozycja nie jest równa w momencie zawierania umów z potencjalnym pracodawcą. Rywalizacja działa na korzyść robotników posiadających swoją ziemię, możliwości wyzyskiwania są zminimalizowane a przedsiębiorstwa pozostają niewielkie, nie posiadające większej mocy niż inni uczestnicy rynku.
Jeden aspekt myśli Landauera mógłby zaszokować dzisiejszego lewicowca, być może umożliwiając potępienie tego obrońcy rad robotniczych jako „prawicowca”. Co miał na myśli mówiąc, że „walka robotników w ich roli producenta rani robotników w ich rzeczywistości jako klientów”? Stara się on nam przekazać, że jeśli grupa robotników poprzez strajk lub w jakikolwiek inny sposób jest w stanie podnieść swe płace, wzrost ich zarobków rozprzestrzeni się na całą klasę robotniczą w postaci wyższych płac. Tak więc zdobywane zarobki są formą dotacji, płaconych przez klasę pracującą jako całość. To nie był niezwykły pogląd w tym czasie wśród rewolucyjnych socjalistów. Ci socjaliści podkreślali wiarę w fakt, iż akcje ekonomiczne miały ograniczoną zdolność wyzwolenia robotników, i że jedynie akcja polityczna mogły do tego doprowadzić. Jako przeciwnik polityki Landauer nie mógł, oczywiście, się z tym zgodzić. Dla niego tworzenie społeczności i mutualistycznej alternatywy ekonomicznej były lepszą strategią dla zarówno ekonomicznego jak i politycznego aktywizmu. Zarówno jednak Landauer, jak i rewolucyjni socjaliści zdawali się nie zdawać sobie sprawy z produkcyjności. Jeżeli zarobki rosną w tym samym tempie co produkcyjność, biorąc pod uwagę monopol i wszelkie inne formy ingerencji rządu, nie powinien nastąpić wzrost cen. W zasadzie prawdziwe ceny większości produktów spadły w ostatnich latach, ponieważ produkcyjność przewyższała zarobki. Jego koncepcja sprawdza się jedynie wówczas, gdy przemysły są chronione lub dotowane przez rząd. Wówczas cała pracująca populacja płaci na wzrost płacy mniejszości robotniczej.
Landauer nie był przeciwnikiem pracy, lecz sądził, iż wolna praca była istotą życia. Według Eberharda Arnolda, „Gustav Landauer spodziewał się znaleźć wybawienie w prawdziwej pracy (work-true work), która jest napełniona, prowadzona i zorganizowanego przez bratniego ducha wolnego od chciwości; w pracy postrzeganej jako istota szczerych dłoni i jako świadek jedności czystego i prawdziwego ducha. Fundamentalne znamię przyszłości widzi on w pracy jako wyrazie ducha, jako zabezpieczeniu potrzeb ludzi, jako wspólnym działaniu. Razem z radością jaką człowiek znajduje w koleżeństwie i w okazywaniu sobie wzajemnie sympatii, ludzka radość ze swej pracy sprawi, iż człowiek będzie traktował swą pracę jako spełnienie swego życia i dlatego też odnajdzie radość w życiu. Człowiek musi czerpać satysfakcje z tego co robi; jego dusza musi brać czynny udział w funkcjonowaniu jego ciała”.
Społeczeństwo i świadomość etniczna
Landauer, podobnie jak zrobił z państwem, odrzucił też reifikację społeczeństwa. Społeczeństwo nie było abstrakcyjnym pojęciem stojącym ponad jednostką, lecz „zwielokrotnieniem małych współzależności (multiplicity of small inter-relations)”. Ważnymi pośród tych „małych współzależności” były „wspólnoty naturalne” lub realne jednostki społeczne dla społeczeństwa bez przymusu. To były rodziny, społeczności lokalne oraz etnie (volk). „Mój dom, mój ogród, moja żona i dzieci – mój świat! Na tym uczuciu, na tej wyjątkowej solidarności, tej dobrowolnej więzi, tej małej naturalnej społeczności, wyrastają wszystkie większe organizmy”. Landauer nie szukał zwycięstwa proletariatu nad klasą kapitalistów, ale raczej wyłonienia się nowego organicznego ludu (volk) z miast wprost na wieś, gdzie mogliby stworzyć nowe społeczności.
Co Landauer rozumiał pod pojęciem Volk? Z pewnością nie to, co naziści, kiedy ukradli ten termin! A zatem, „świadomość etniczna… [to] wewnętrzna, indywidualna świadomość społecznych więzi, które wymagają wspólnych działań”. Ta świadomość ludu jest „rodzajową pamięcią i historyczną esencją przodków ludzi, zakorzenioną mocno we wspólnym języku, podobnie jak psychiczny profil każdego osobnika uformowany jest przez kulturowe interakcje grupy w jej środowisku”.
Każda etnia jest częścią ludzkości i naturalną wspólnotą pokoju. To odróżnia ją od państwa i nacjonalizmu, bo „państwa są naturalnymi wrogami, narody zaś nie”. Etnia jest kulturą i społeczeństwem wyrastającym z regionu, jest synonimem narodu. Jednakże, jak sami widzieliśmy, chodzi o naród w takim znaczeniu, w jaki Rdzenni Amerykanie używają tego pojęcia, nie jako rasy lub państwa narodowego. Co więcej, „każdy naród jest anarchistyczny, to znaczy pozbawiony przymusu, jako że naród i przymus są absolutnie nie do pogodzenia”. To zdanie mogłoby być odebrane jako całkowicie idealistyczne, w porównaniu z endemicznym zwaśnieniem grup plemiennych, ale może być postrzegane jako ideał. Taki idealny koncept nie jest jedynie utopią, ponieważ pokojowe narody istnieją. Doskonałym przykładem ludu i narodu w ujęciu Landauera (który przypomina o innych) mogłyby być społeczności Akadyjczyków w Nowym Brunszwiku i Nowej Szkocji. Mają oni wspólną historię, język i kulturę, mają rozległy samorząd, ale nie chcą stworzyć państwa, nie czują też wrogości czy szowinizmu w stosunku do swoich nieakadyjskich sąsiadów.
Według Landauera tak jak państwo i nacjonalizm tworzą fałszywe społeczności, międzynarodowe organizacje i kongresy nie byłyby niczym więcej niż tylko sztucznym społeczeństwem świata (z całą pewnością nie podobałoby mu się NATO, Światowa Organizacja Handlu i ONZ).
Filozofia
Nie da się zrozumieć Landauera zapominając o jego żydowskim pochodzeniu. W przeciwieństwie do wielu radykalnych Żydów, nie wyparł się on swej kultury i religii, a jego sposób myślenia może być odczytany jako naturalny owoc tych wpływów. „Historia zbawienia i oczyszczenia człowieka, przymierze jako Bund lub federacja… wywodzi się… z żydowskiego dziedzictwa”. (Dla Landauera) „…prorocy Starego Testamentu, z ich bezustanną wytrwałością, tworzą wzór na wszystkie czasy”. „…reguły siły zostaną zastąpione przez reguły ducha gdy proroctwo Izajasza będzie spełnione”. „…wiara, że ludzie są jednością w duchu… jest również najgłębszą wiarą Landauera”.
Landauer nie ufał wszystkim jednostronnym argumentacjom i redukcyjnemu racjonalizmowi. W ten sposób jego filozofia odzwierciedlała jego własną złożoną osobowość – kogoś kto był jednocześnie Niemcem i Żydem, lub jak sam mawiał: „akceptuje złożoną jednostkę, jaką jestem”. Kochał różnorodność i bał się abstrakcyjnego, niezróżnicowanego socjalistycznego świata, preferował formę „pojednania w różnorodności. Gatunek ludzki nie oznacza identyczności; raczej federację różnych ludzi i narodów”. Wolał holizm raczej niż fragmentujący i manichejski racjonalizm. Dla niego prawdziwy socjalista „myśli holistycznie”. „Duch jest zachłanny w stosunku do całości w żywym wszechświecie”. Jak Eugene Lunn uważa, „tylko życie emocjonalne rodziny i aktywny udział w życiu lokalnej społeczności mogą dać pewność, że poświęcenie danej osoby dla narodu i ludzkości ma swe korzenie w bezpośrednim doświadczeniu, a nie w teorii”. Dla Landauera wartość nauki „nie leży w jej rzekomo dokładnym objaśnieniu rzeczywistości jako takiej… naukowe generalizacje są ważne TYLKO jako wstępne obserwacje…”.
W czasie gdy zaledwie nieliczni, o ile w ogóle, socjaliści mieli jakiekolwiek pojęcie o głębi duszy, Landauer rozwijał swą psychologię. Zawierała się tu zarówno nasza codzienna racjonalność jak i przedracjonalna, zbiorowa i pradawna wiedza, która istniała poza naszą zwykłą świadomością. „…jeśli porzucimy nasz konceptualne myśli oraz zmysłowe istnienie, i zanurzymy się w naszych najbardziej skrytych głębiach, będziemy częścią całego, niekończącego się świata. Ponieważ ten świat żyje w nas, jest naszym początkiem, tzn. ciągle w nas działa, bez niego przestaniemy być sobą. Najgłębsza część naszego indywidualnego istnienia to ta, która jest najbardziej powszechna”. Ta wewnętrzna podróż była czymś, co go fascynowało głównie przez swój mistycyzm, co tłumaczy jego badania nad Mistrzem Eckhartem.
Zauważył, że metoda dzięki której poznajemy świat, była metaforą, która jest oparta na kulturowo zdeterminowanych danych. Dehumanizacja była spowodowana przez zreifikowany racjonalizm i utratę wewnętrznej subiektywności. Trzeba zaznaczyć, że Landauer nie był irracjonalistą ale marzył o równowadze lub syntezie racjonalnych i głębokich pre-racjonalnych treści psychiki. Nacisk na jeden tylko czynnik mógłby spowodować wyniesienie jednostronnych (i dlatego prawdopodobnie szkodliwych) indywiduów (co udowodnił tak dobitnie XX wiek Hitlerem i Stalinem).
Filozofia historii Landauera była przeciwna jemu współczesnym. Nie wierzył w Postęp i ponownie wprowadził cykliczną koncepcję klasycznego społeczeństwa. „Europa i Ameryka upadały… od odkrycia Ameryki”. Grecja i średniowieczna Europa miały „wspólnego ducha, sprzężenie wielu stowarzyszeń… jesteśmy ludźmi upadku…”. Jednakże to poczucie spadku nie było całkowite, jak w przypadku antycznych Greków, w nowoczesnym świecie istniał technologiczny postęp. Ten rodzaj postępu kontynuowałby się aż do momentu gdy „wspólny duch, dobrowolność i społeczna energia… nie powstaną na nowo…” (w ten sposób) „…holistyczna perspektywa… znów się pojawi”. Upadek, o którym mówi, dotyczył lokalnych, dobrowolnych stowarzyszeń. Zastąpienie ich państwem nie było postępem, lecz cofnięciem się do barbarzyństwa Ery Brązu.
Marksizm
W czasach Landauera tylko kilka prac Marksa, poza „Manifestem Komunistycznym” i raczej prostą „Krytyką ekonomii politycznej”, było znanych. Ważne prace, jak „Rękopisy” z 1844 r., „Ideologia niemiecka” i „Krytyka programu gotajskiego”, nie były dostępne. Dlatego też jego krytyka marksizmu dotyczyła raczej wulgarnego ortodoksyjnego marksizmu niż rzeczywistej myśli Marksa. Ortodoksyjny marksizm był np. tak prostackim wierzeniem, jak determinizm ekonomiczny i refleksyjna teoria wiedzy (według której idee były po prostu lustrzanym odbiciem tzw. materialnej rzeczywistości). Tak samo proletariat miał zostać wydobyty z nędzy, kapitalizm miał upaść, a zwycięstwo socjalizmu miało być nieuchronne. W latach 1890-tych takie wierzenia – pomimo ich oczywistych wad – stały się niezbędnym wymogiem dla marksistów, i „naukowy socjalizm”, o ile kiedykolwiek była taka rzecz, zdegenerował się do świeckiego kultu religijnego, którym, oprócz kilku wyjątkowych indywidualności, odtąd pozostał. Landauer nie miał za wiele cierpliwości dla takich pseudonaukowych „wielkich paplanin” i poświęcił sporą część swej książki „For Socialism” na atak przeciw ortodoksyjnemu marksizmowi. A zatem, zaatakował Marksowski scjentyzm, „tak zwane historyczne prawa rozwoju, które mają rzekomo moc praw natury…” (i) „niepomiernie głupie założenie, że istnieje nauka, która może odkryć… z całą pewnością przyszłość opierając się na danych i informacjach o przeszłości oraz faktach i warunkach teraźniejszości”.
Landauer był prawdziwym anty-Marksem. Różnił się od marksistów zarówno w teorii, jak i w praktyce. Nie był za nacjonalizacją przemysłu, ale raczej przekształceniem go w spółdzielnie. Wymiana miała być uwolniona od warunków kapitalizmu a nie zakazana, jak w utopii marksistowskiej. Farmerzy, rzemieślnicy i drobni handlarze byli postrzegani nie jako pogardzana drobna burżuazja lecz jako część realnego istniejącego społeczeństwa. W związku z tym Landauera koncepcja demokracji była populistyczna a nie marksistowska (gdzie proletariat rządziłby ponad innymi klasami). Jak widzimy, walka klas i akcja polityczna, z którą Marks wiązał nadzieje, nie miała perspektyw wedle Landauera. To był ślepy zaułek.
Co do leninizmu, Landauer okazał się prorokiem w czasie, gdy wielu współczesnych mu radykałów tarzało się we własnym złudzeniu. Widział to jako „zasadę Robespierre’a” i nową formę niewolnictwa. Bolszewizm „pracując na rzecz reżimu militarnego… będzie potworniejszy niż wszystko, co świat dotąd widział”.
Larry Gambone
* Kluczowe dla filozofii Landauera pojęcie „community” tłumaczymy tu na ogół jako społeczność, czasem jednak jako społeczeństwo lub wspólnota.
Tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Inny Świat” nr 24
fot. Wikimedia Commons