Piotr Ciszewski: Krajobraz po bitwie

[2019-05-28 11:01:35]

Kolejne wybory pokazały niemoc lewicy w Polsce. Jedyny, z początku obiecujący, lewicowy projekt – Lewica Razem wypadł znacznie poniżej oczekiwań zdobywając jedynie około 1,3% głosów. Pomimo, że LR wystąpiła jako koalicja Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, Unii Pracy i Partii Razem jej wynik był niższy niż samodzielny ostatniego z tych ugrupowań w poprzednich wyborach parlamentarnych. Przyczyn tej klęski było kilka, zarówno w sferze programowej, jak i sposobie prowadzenia kampanii.

Egzotyczny sportowiec


Wybory do Parlamentu Europejskiego są bardzo trudnym wyzwaniem organizacyjnym. Do sprawnego działania potrzebne są struktury lokalne. Nowo powstała koalicja na takie oparcie nie mogła liczyć. Wybory samorządowe skończyły się porażką Partii Razem, która postawiła na kampanię do sejmików wojewódzkich, zamiast do rad miast, gdzie miała szansę na wprowadzenie radnych. Unia Pracy posiada pojedynczych samorządowców, a Ruch Sprawiedliwości Społecznej wystawił listy jedynie w części warszawskich dzielnic, co skończyło się łatwą do przewidzenia wyborczą klęską.

W tej sytuacji LR w wyborach do PE była skazana na los sportowca z egzotycznego kraju na olimpiadzie. Samo zebranie podpisów oraz zakwalifikowanie się stanowiło niemały sukces.
Brak lokalnych struktur utrudnił dotarcie do elektoratu lewicowego mieszkającego w małych i średnich miastach. Warto przypomnieć, że za czasów świetności SLD głównie stamtąd rekrutowali się jego wyborcy, kontestujący wielkomiejskie salony i elity. Wybory lewica powinna rozgrywać nie na warszawskich uniwersytetach, wśród studentów, lecz docierając do byłych pracowników PGRów, bezrobotnych czy klasy pracującej. Do tego potrzebni są jednak lokalni liderzy i liderki oraz dostosowanie przekazu do słabiej wykształconego odbiorcy. Tę lekcję odrobił PiS wygrywając właśnie poza największymi miastami. Należy więc prześledzić strategię tej formacji, jej język oraz struktury.

Lewica nie potrafiła wreszcie stworzyć dla potencjalnych wyborców poczucia wspólnoty. Pikniki, lokalne kluby sportowe, turystyka, strzelectwo, porady prawne, edukacja polityczna – to elementy tworzenia lokalnych wspólnot. W organizacji lewicowej ludzie powinni czuć się ważni i potrzebni. Im niżej taka organizacja będzie sięgać tym lepiej. To plan na okres między wyborami. Dzięki takiej wspólnocie uda się wyłonić rozpoznawalnych kandydatów oraz kandydatki.

Czym się odróżnić?

Brak struktur można było zniwelować wyraźnym przekazem, odróżniającym koalicję od innych ugrupowań. Przy braku społecznej lewicy oraz stopniu wykluczenia społecznego w Polsce wydawało się to realne. Dodatkowo akces RSS do koalicji pozwalał przypuszczać, że będzie ona bardziej lewicowa niż gdyby Razem startowało samodzielnie. Niestety praktyka kampanii pokazała, że to RSS przesunął się do politycznego centrum. Z udzielanych przez niego wywiadów wynikało, iż zamiast antykapitalizmu proponuje socjaldemokratyczne reformy typu europejska pensja minimalna oraz fundusz wspierający budownictwo komunalne. Przy obecnych uprawnieniach PE jest to postulat utopijny, nie do zrealizowania. Zabrakło również podkreślenia niedemokratyczności obecnej UE, którą rządzą organy nie poddane demokratycznej kontroli takie jak Komisja Europejska.

Wprawdzie informacje o tym pojawiały się, zwłaszcza w wypowiedziach Piotra Ikonowicza, jednak w samej kampanii były praktycznie nieobecne. Tymczasem należało je umieścić na koalicyjnych plakatach i billboardach, nawet obok haseł antykapitalistycznych. Oskarżą o totalitaryzm i komunizm? Niech oskarżają, dzięki temu paradoksalnie łatwiej trafić do antyestabliszmentowego elektoratu, czy grup wykluczonych.

Partia Razem, która swego czasu groziła sądem za nazywanie jej „komunistyczną” oraz dekomunizowała swoje szeregi, musiałaby jednak przyznać się do błędów, a RSS i UP pozbyć reformistycznych tendencji.

LR postawiła jednak na bycie intelektualną lewicą debatującą jak zreformować Unię Europejską. Dobry spot o pracy w Polsce porównanej z pracą na zachodzie był tylko wyjątkiem od tej reguły. Miał zresztą znikomy zasięg, ponieważ mało kto ogląda audycje komitetów wyborczych. Nie pomogła też, według wielu komentatorów, wygrana przez Adriana Zandberga, debata przedstawicieli komitetów wyborczych. Inne komitety podeszły do niej z przymrużeniem oka. Wiosna wystawiła bełkoczącego Krzysztofa Śmieszka, a PiS i KO polityków nawet nie z drugiego, lecz trzeciego rzędu.

Kandydaci i kandydatki LR próbowali zyskać organizując spotkania bezpośrednio z wyborcami, jednak to też nie przyniosło skutku.

Tematy tabu

Aby zaistnieć potrzebny był szok. Czy to się komuś podoba czy nie, w obecnych kampaniach elementy szoku i skandalu liczą się bardziej niż debaty. W przypadku LR dużo lepszy skutek przyniósłby ostry, lewicowy język, odmienny od znanego z wcześniejszych politycznych dyskusji.

LR nie pomogło też stronienie od najbardziej rozdmuchanych w kampanii tematów. Adrian Zandberg słusznie kontrował twierdzenia skrajnej prawicy, że kwestię roszczeń żydowskich rozwiązałoby wprowadzenie ustawy reprywatyzacyjnej. Lewica powinna jednak jasno wyartykułować to w kampanii, zamiast obawiać się oskarżeń o „antysemityzm”. Jasny przekaz „sprzeciwimy się wszelkim roszczeniom, bo uważamy nacjonalizację po roku 1944 za słuszną, nikt, ani Polak, ani Żyd, nie powinien bogacić się na publicznym mieniu” powinien wystarczyć.

Zabrakło również bardzo ważnego tematu stosunków międzynarodowych. Skrajna prawica z Konfederacji i bardziej „umiarkowana” z PiS grała kartą siania strachu przed uchodźcami, LGBT, „ideologią gender” itp. „zagrożeniami” płynącymi z Zachodu. Z kolei Koalicja Europejska straszyła „wschodnimi wpływami”. Zamiast wchodzić w tę rozgrywkę lub siedzieć cicho, co uczyniła LR, należało raczej zaakcentować imperialną politykę UE, sprzeciw wobec wojen napastniczych i odciąć się od straszenia Rosją. Partia Razem musiałaby jednak przyznać, że jej wcześniejsze analizy polityki międzynarodowej okazały się całkowicie błędne.

Media

Kandydaci i kandydatki LR skarżyli się na pomijanie przez media głównego nurtu, niezapraszanie na debaty, a nawet nieuwzględnianie komitetu w sondażach. Trudno się spodziewać aby kapitalistyczne, korporacyjne media zapewniały wolność debaty i równość dostępu zwolennikom wyzysku oraz tym którzy wyzysk chcą znieść.

To można jednak kontrować tworząc własne platformy medialne. Owszem będą one „przaśne” w porównaniu z wielkimi serwisami, ale różnego rodzaju blogi, portale, strony informacyjne, mogą stworzyć skuteczną alternatywną sieć. Podejście do tematyki medialnej wśród lewicowców było dotąd z kolei bardzo zachowawcze. Portale ledwo przędą, a w mediach społecznościowych posucha. Lewicowe profile są o wiele mniej liczne od prawicowej. W dodatku nie tworzą wspierającej się sieci i każdy działa jako osobne medium. Jeszcze gorzej jest na YT, gdzie filmy czy klipy przygotowywane przez skrajną prawicę zawładnęły sferą polityczną. Możemy się z tego śmiać, gdyż ogromna większość z nich to absurdalne, amatorskie produkcje, produkty grafomanii samorodnych komentatorów, czy przejawy zwykłego szaleństwa. Przez samą swoją liczbę osaczają jednak użytkownika, szukającego jakichś treści politycznych.

Tymczasem na lewicowych wydarzeniach kamery można policzyć na palcach. Relacje na żywo są naprawdę rzadkością, a youtuberów o lewicowych poglądach niemal nie ma. Polska lewica tkwi w czasach, w których internet uważano za jedynie dodatek do rozklejanych plakatów i rozdawanych ulotek. Nawet nieliczne kanały multimedialne są prowadzone bez spójnej koncepcji, nie linkując wzajemnie swoich treści. Liczba otwarć poszczególnych filmów pozostaje więc bardzo niska.

Tworzenie własnych mediów będzie więc wymagało wytworzenia lewicowych, wyszkolonych kadr – dziennikarzy i dziennikarek obywatelskich, komentatorów, youtuberów, grafików itp.

Czy wybory parlamentarne są już stracone? Obawiam się, że tak. Brak już czasu na wdrożenie planów naprawy. Można je zacząć wdrażać, jeśli główna siła koalicji, partia Razem, będzie w stanie przyznać się do błędów i zaprosi do współpracy więcej środowisk, również te, które kiedyś odrzucała.

Możliwy jest również scenariusz, w którym konieczne będzie tworzenie szerszego środowiska na lewo od upadającej Lewicy Razem, niekoniecznie z myślą o najbliższych wyborach.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku