Zwycięska SVP, która w kampanii stawiała na nastroje antyimigracyjne, uzyskała 25,6 proc. głosów, zdobywając 53 mandaty w 200-osobowej Radzie Narodowej, niższej izbie szwajcarskiego parlamentu. To o 12 mniej niż przed czterema laty.
Na drugim i trzecim miejscu, z również nieco gorszymi wynikami niż w 2015 r., uplasowały się Socjaldemokratyczna Partia Szwajcarii (SP) - 16,8 proc. i Wolna Demokratyczna Partia Szwajcarii (FDP-L) - 15,1 proc. Zdobyły one odpowiednio 39 i 29 mandatów, obie tracąc po cztery.
Na czwartą pozycję w parlamencie wysunęła się niespodziewanie Zielona Partia Szwajcarii (GPS), która uzyskała 13,2 proc. głosów i w przyszłym parlamencie będzie miała 28 przedstawicieli, o 17 więcej niż dotychczas.Jednocześnie swój wynik znacząco poprawiła także Zielona Partia Liberalna Szwajcarii (glp), którą poparło 7,8 proc. wyborców. W Radzie Narodowej zasiądzie 16 jej deputowanych.
GPS w tych wyborach pokonali Chrześcijańsko-Demokratyczną Partię Ludową Szwajcarii (CVP), która zdobyła 11,4 proc. głosów i do parlamentu wprowadzi 25 deputowanych.
Ze względu na dobry wynik GPS liczy, że po raz pierwszy będzie miała swojego przedstawiciela w Radzie Federalnej, czyli rządzie Szwajcarii. W tym siedmioosobowym organie prezydentura rotacyjnie przypada kolejno do każdego z członków, zaś decyzje podejmowane są na zasadzie konsensusu. Obecnie SVP, socjaldemokraci i liberałowie mają w niej po dwóch przedstawicieli, a chadecy z CVP - jednego.
Wskazuje się jednak, iż zgodnie ze szwajcarskim zwyczajem politycznym kwestia taka jest brana pod uwagę dopiero wówczas, gdy dana partia odnotowuje znaczący wzrost poparcia w co najmniej dwóch wyborach z rzędu. Przez ostatnie 60 lat krajem rządziły praktycznie te same cztery największe ugrupowania. Zielonych wśród nich nie było.
fot. Wikimedia Commons