Pirc Musar, lewicowo-liberalna prawniczka, wystartowała w wyborach jako niezależna kandydatka wspierana przez dwóch lewicowych byłych prezydentów. Poparcie premiera Roberta Goloba i dwóch największych partii koalicyjnych otrzymała dopiero po pierwszej turze wyborów.
Wcześniej Ruch Wolności, któremu szefuje obecny premier, oraz koalicyjni Socjaldemokraci poparli socjalistycznego europosła Milana Brgleza, który ostatecznie zdobył ostatecznie 15,45 proc. głosów.
Pirc Musar była pierwszą osobą, która ogłosiła swoją kandydaturę w wyborach i z początkowo prowadziła w sondażach. W pierwszej turze najwięcej osób zagłosowało jednak na Anže Logara, którego poparło go 33,95 proc. osób, podczas gdy Pirc Musar – 26,88 proc.
W swoim przemówieniu po ogłoszeniu wyników drugiej tury polityk podkreśliła, że chce być prezydentem wszystkich Słoweńców. Przekonywała też, że jako kandydatka bezpartyjna jest w stanie niwelować podziały polityczne. Różnorodność czyni nas bogatymi – powiedziała.
Jej zdaniem prezydent musi zabrać głos, gdy prawa człowieka są łamane, gdy mowa nienawiści przeważa nad mową pełną szacunku, gdy konstytucja i prawo są łamane, gdy państwo opiekuńcze upada, a demokracji podcina się skrzydła.
Jak zauważają tamtejsze media, polityczka nawiązała w ten sposób do krytyki ustępującego, centrolewicowego prezydenta Boruta Pahora, który nie zabierał głosu w sprawie kontrowersyjnego podejścia poprzedniego rządu do zarządzania pandemią COVID-19 i tłumienia antyrządowych protestów.
Pahor nie mógł wystartować w tegorocznych wyborach, ponieważ piastował już stanowisko prezydenta przez dwie kadencje.
fot. Wikimedia Commons