W sobotnich wyborach prezydenckich zwyciężyli kandydaci stronnictw lewicy parlamentarnej. Żaden z nich nie uzyskał jednak większości głosów, zatem 17 kwietnia będziemy świadkami drugiej tury głosowania. Weźmie w niej udział zwycięzca pierwszej tury - Vladimír Mečiar (na zdjęciu), lider Partii Ludowej-Ruchu na rzecz Demokratycznej Słowacji (LS-HZDS), premier niepodległej Słowacji w latach 1993-1998, którego poparło nieco ponad 650 tys. osób, co stanowi 32,74% wszystkich głosujących.

Przeciwnikiem Mečiara w drugiej turze będzie, dość niespodziewanie, Ivan Gašparovič, były przewodniczący słowackiego parlamentu (Narodnej Rady), zgłoszony przez ugrupowanie SMER i popierany przez kilka mniejszych partii lewicowych i narodowych. Gašparoviča poparło niemal 443 tys. osób, co stanowi 22,28% głosujących.

Przepadła kandydatura Eduarda Kukana, ministra spraw zagranicznych, kandydata rządzącej Słowackiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (SDKÚ), do wczoraj "murowanego" uczestnika drugiej tury wyborów, który otrzymał 439 tys. głosów (22,10%). Niespodziewanie niski wynik uzyskał urzędujący jeszcze przezydent Rudolf Schuster. Jako jedyny nie miał poparcia żadnej partii politycznej. Efektem tego było zdobycie zaledwie 7,43% głosów. Pozostałych ośmiu kandydatów zdobyło łącznie 14% głosów.

Frekwencja w wyborach prezydenckich wyniosła 47,94%. Są to jednak wybory ważne, gdyż konstytucja słowacka nie przewiduje progu frekwencji w wyborach prezydenckich czy parlamentarnych.

Fiaskiem zakończyło się referendum w sprawie przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych. Za wcześniejszymi wyborami opowiedziało się około 90% głosujących, jednak referendum jest nieważne wobec frekwencji kształtującej się na poziomie 35,86%. Najniższą frekwencję odnotowano w okręgach Bratislava i Trnava (27%), najwyższą w okręgach Žilina i Trenčín (44%).