Abdul Haq: Bomby pomagają Talibom
[2001-11-03 15:07:32]
Najprawdopodobniej USA podjęły już decyzję co będą robić, i jakiekolwiek moje sugestie są spóźnione. Niemniej, chcę powiedzieć, że akcja wojskowa w obecnych okolicznościach tylko skomplikuje sytuację – zwłaszcza, jeśli wojna będzie się ciągnąć przez długi czas i zginie w niej wielu cywilów. Najlepszą rzeczą, którą mogłyby zrobić Stany Zjednoczone, byłaby praca na rzecz politycznego rozwiązania konfliktu, z udziałem wszystkich afgańskich grup i frakcji. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z pośrednią zachętą do pogłębienia istniejących podziałów, wspieranych przez ościenne kraje i mającących bardzo zły wpływ na cały region. Nie sądzę, żeby amerykańskie bombardowania przyniosły zamierzone efekty. Zanim ataki się rozpoczęły, poparcie dla Talibów wśród ludności było bardzo niskie, a oni sami obawiali się wojny. Ale kiedy rozpoczęto bombardowania, ludzie zaczęli mówić: "Nie jest tak źle. Bywało gorzej. Możemy to przetrwać". To jest zachowanie, które wielokrotnie widziałem w czasie bitwy. Żołnierz ucieka przerażony. Po chwili zdaje sobie sprawę, że wcane nie jest w bezpośrednim niebezpieczeństwie. Zatrzymuje się i stawia czoła wrogowi, powraca mu odwaga... A więc w ostatnich tygodniach widziałem znaczący wzrost poparcia ludności dla Talibów. Próbowaliśmy wywołać rewoltę na kontrolowanych przez nich terenach, ale USA nie dały nam na to szansy. Wydaje się, że Amerykanie są do tego stopnia zdeterminowani, żeby zaatakować, że nawet jeśli przyszedłby ktoś z najlepszą na świecie propozycją, jak tego uniknąć – nie posłuchaliby go. To w znaczącym stopniu paraliżowało nasze działania. USA powinny dokonywać nacisków przede wszystkim przy pomocy pieniędzy, a nie bombardowań. Stanowiska przywódców Talibów nie zmieni się ani bombami, ani rozmowami. Zamiast tego powinno się prowadzić negocjacje z talibskimi dowódcami średniego szczebla, byłymi mudżahedinami, starszyzną plemienną. To oni muszą oświadczyć, że Talibowie mają odejść, a z tymi, którzy się na to nie zgadzają, trzeba walczyć – i nad przekonaniem ich do tego pracuję. Wszyscy mówią mi, że aby mogło się to stać, musi pojawić się alternatywna struktura polityczna, tak aby obecni podkomendni Talibów mieli gdzie przejść. Większość z nich nie zechce oddać się pod komendę Sojuszu Północnego. Sojuszowi nie można pozwolić przejąć pełni władzy, ponieważ skończy się to krwawą zemstą na wszystkich, którzy kiedykolwiek przeciwko nim walczyli i wepchnie żołnierzy z powrotem w ramiona Talibów. Poza tym Sojuszowi Północnemu, ze względów etnicznych, nie można pozwolić na atakowanie Kabulu, ani marsz na południe i wschód (czyli w stronę terytoriów zamieszkałych przez Pasztunów). Mam sygnały od wielu dowódców, którzy służą obecnie pod komendą Talibów, że gdyby udało się doprowadzić to takiego układu, przejdą na drugą stronę frontu. Mówiłem to przedstawicielom amerykańskiej administracji, i podobnie mówiło im to wielu innych przywódców afgańskiej opozycji. Niestety, jest niemożliwe znalezienie kogokolwiek poniżej rangi prezydenta, kto chciałby wziąć odpowiedzialność za podjęcie takiej decyzji. Jeśli USA będą nadal bombardować Afganistan i pomagać Sojuszowi Północnemu, nasza praca stanie się o wiele trudniejsza. Problem polega na tym, że Amerykanie nie kontrolują działań dowódców Sojuszu, i nie są w stanie powstrzymać ich, jeśli ci zdecydują się zaatakować Kabul albo masakrować cywilów. Bo też jak mogliby ich kontrolować? Grożąc, że ich też zbombardują? Talibowie wywodzą się przede wszystkim spośród Pasztunów, i to Pasztunowie są kluczem do pozbycia się ich z Afganistanu. Za każdym razem, kiedy Talibowie słabną, odwołują się do pasztuńskiego nacjonalizmu, i osiągają z tego wymierne efekty. Kampanie przeciwko Talibom musi składać się z dwóch stadiów: wojskowego, prowadzonego przez samych Afgańczyków - nie USA, a następnie pokojowego, czyli powołania Loya Jirga (wielkiego zgromadzenia narodowego), aby stworzyć przyszły rząd reprezentatywny dla wszystkich plemion i grup etnicznych. Powinniśmy skoncentrować się na unikaniu rozlewu krwi. Reżim Talibów przypomina kryształową kulę. Jest bardzo twardy, ale kruchy. Jeśli uderzyć w odpowiedni sposób, rozpadnie się na milion odłamków. Ale bombardowanie całego Afganistanu to nie jest ten odpowiedni sposób. Zamiast tego, powinniśmy skupić się na likwidacji ich centralnego przywództwa, które jest bardzo małą i zamkniętą grupką, a zarazem jedyną rzeczą, która trzyma wszystkich Talibów razem. Jeśli oni zginą, każdy żołnierz walczący dziś pod komendą Talibów, weźmie swojego kałasznikowa, swój koc – i odejdzie do domu. To będzie koniec tego reżimu. Tymczasem USA starają się pokazać muskuły, zaliczyć efektowne zwycięstwo i nastraszyć wszystkich na świecie. Nie obchodzą ich ani cierpienia Afgańczyków, ani ilu żołnierzy stracą przy tej okazji. I to nam się nie podoba. Dziś Afgańczykom każe się cierpieć za arabskich fanatyków, ale wszyscy przecież wiemy, kto przywiózł tych wszystkich Arabów do Afganistanu w latach osiemdziesiątych, uzbroił ich, dał im bazy. Przecież zrobili to Amerykanie i CIA. I to ci Amerykanie, którzy to zrobili, dostali medale i robili przez te wszystkie lata błyskotliwe kariery, podczas gdy Afgańczycy cierpieli przez arabskich fundamentalistów i ich sojuszników. Teraz, kiedy Ameryka została zaatakowana, zamiast ukarać odpowiedzialnych za dzisiejszą siłę fundamentalistów Amerykanów, każe się Afgańczyków. (przedruk z The Guardian, 2.11.2001) Tłumaczenie: Adrian Zandberg |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?