Z dużym zdziwieniem przyjęliśmy pańską niedzielną wypowiedź na temat tzw. ruchu "antyglobalizacyjnego", którego nasza organizacja czuje się częścią. Wydaje nam się ona przynajmniej niefortunna. Pozwalamy sobie przekazać Panu kilka faktów, których, jak się okazuje, nie był Pan dotychczas świadomy.
1. Twierdzenie, jakoby ruch antyglobalizacyjny był przeciwny nowoczesnym technologiom jest nieprawdziwe. Neoliberalna propaganda, która przedstawia “antyglobalistów” jako np. przeciwników internetu, jest śmieszna i żałosna, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, ruch “antyglobalistyczny” zorganizował się w skali globalnej dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii. W ten właśnie sposób myśl ludzi takich, jak Noam Chomsky czy Susan George dociera do milionów ludzi, którzy wierzą, że “Inny świat jest możliwy”. Dzieje się tak pomimo blokady, jaką na nowe ruchy społeczne nakładają kapitalistyczne, korporacyjne media. Po drugie, przyznawanie się świata wielkiego biznesu, głównego propagatora neoliberalnej globalizacji, do autorstwa nowych technologii mija się w większości wypadków z prawdą. Przykładem może być choćby właśnie Internet, który stworzyli pracujący na uniwersytetach programiści-zapaleńcy. Sukces Internetu jest w dużej mierze spowodowany tym, że jego twórcy udostępnili światu zasady funkcjonowania sieci za darmo, nie żądając opłat licencyjnych ani rygorystycznej ochrony praw własności intelektualnej – o co walczą wielkie firmy. Gwiazda Światowego Forum Ekonomicznego, współwłaściciel Microsoftu, Bill Gates, był przez lata przeciwny idei zdecentralizowanego Internetu – twierdząc m.in., że nie może mieć sensu coś, na czym nie mógłby zarobić pieniędzy...
Nowoczesne technologie mogą być motorem rozwoju gospodarczego krajów biednych. Żaden “antyglobalista” tego nie neguje. Problem w tym, że światowe elity finansowe, które obradowały w Nowym Jorku, zgodnie z własnym interesem i bez jakiejkolwiek demokratycznej kontroli, same chcą decydować, kto na nowoczesność zasłużył, a kto nie. Przeciwko temu brakowi demokracji i podejmowaniu decyzji przez rynek, a nie przez obywateli, protestujemy.
2. Podane przez Pana konkluzje Forum, takie jak fakt, że "nie da się utrzymać tak wysokiego poziomu zadłużenia krajów Trzeciego Świata, że nie możemy patrzeć na zagrożenie ze strony AIDS, czy brak środków medycznych", to bynajmniej nie pomysły elit biznesu, ale wyśmiewanego przez Pana ruchu “antyglobalizacyjnego”. Ruch ten zrodził się ze sprzeciwu wobec lichwiarskiej polityki bogatych państw i instytucji finansowych, sprzeciwu wobec obstawania przy "prawach własności intelektualnej", które kosztowały życie miliony ludzi, urodzonych w biednych krajach, nie mogących sobie pozwolić na opłacanie licencji na leki. Udawanie, że te pomysły to nowość, która zrodziła się w głowach uczestników Forum Gospodarczego jest po prostu śmieszne.
3. Ruch “antyglobalizacyjny” od lat formułuje odpowiedzi na pytania, które zadawaliście sobie Państwo w Nowym Jorku – takie jak choćby wprowadzenie podatku od obrotów kapitałowych (podatku Tobina). Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby z nich skorzystać. Trzeba wykazać się intelektualną i obywatelską uczciwością, by przyznać, że świat urządzony przez możnych tego świata nie jest tym, czego oczekuje przytłaczająca większość mieszkańców globu. Obrady Światowego Forum Gospodarczego pokazują, że nawet niektórzy spośród beneficjentów neoliberalnej globalizacji zaczynają dostrzegać głęboką niesprawiedliwość współczesnego porządku społecznego. Niestety, fasada słów, takich jak np. wypowiedź dyrektora MFW, Koehlera, o “egoizmie społeczeństw bogatej Północy”, służy zwykle tylko do ataku na zdobycze socjalne europejskich pracowników i ma na celu sprowadzenie ich płac do poziomu III Świata. Nie usłyszeliśmy za to żadnych deklaracji dotyczących np. transferu części zysków multikorporacji na realizację inwestycji społecznych w krajach zaniedbanego, od lat wyzyskiwanego Południa.
Dlatego będziemy Państwu przypominać o ideałach sprawiedliwości społecznej, powszechnej demokracji i zrównoważonego rozwoju, tak jak robiliśmy to Seatle, Pradze, Genui, Nowym Jorku... Jak Pan słusznie zauważył: "To nie jest tak, że jeśli to wszystko zasłonimy, to nie widzimy problemów. Te problemy przyjdą. One będą naszymi problemami".
Krajowy Komitet Wykonawczy
Federacji Młodych Unii Pracy