Halbersztadt: W sprawie perspektyw lewicy
[2002-04-19 12:11:12]
W niedzielne popołudnie, łypiąc jednym okiem na wspólny telewizyjny występ lewicowej minister Łybackiej i prawicowego ministra Komorowskiego, studiowałem sobie na portalu artykuł Perspektywy lewicy. Dzięki łypaniu okiem na telewizor dowiedziałem, że lewica jest lewicowa bo jest wykształcona i dba o wykształcenie społeczeństwa (tu Komorowski oponował wskazując na zabicie reformy edukacji) - a prawica spiskowała w PRL i wywalczyła Polsce niepodległość. Już mnie nawet nie męczy, że trudno zrozumieć co jest lewicowego w SLD. Okazuje się że sprawy stoją jeszcze dziwniej. Konsekwencją dominującej pozycji SLD, czyli post-PZPR, na lewicy jest, że prawica ma monopol na spiskowanie w PRL i wywalczenie niepodległości. A nie jest to prawda. I to nie tylko dlatego, że Andrzej Celiński dołączył do ekipy SLD, a "Pax" był równie "peerelowski" jak SB, choć wszystko w nim było prawicowe. Wróćmy jednak do głównego tematu. Czy aktywność OPZZ może uruchomić istotne przemiany w polskiej lewicy, jak ma nadzieję autor Perspektyw? To zależy jak się rozumie lewicowość. Jeśli lewicowość to gardłowanie, że należy zabrać tym co coś mają, to OPZZ zawsze było lewicowe. Jak cały PRL. Jeśli lewicowość to realizacja etosu przebudowy świata zgodnie z dość pojemnym, lecz określonym przesłaniem ideowym, to już od dawna klasyczne związki zawodowe niezbyt się w tym mieszczą. Wydaje się, że co do klasycznych związków zawodowych nie powinno być złudzeń gdyż: (1) w sposób znaczący są obecne głównie w branżach schyłkowych, (2) generalnie reprezentują konserwatywne podejście - koncentrują się na zachowaniu stanu zastanego, (3) ich kośćcem jest biurokracja związkowa składająca się z ludzi - często mniej niż przeciętnych - czerpiących osobiste korzyści ze swojej pozycji, (4) czołówka tej biurokracji jest zintegrowana z establishmentem, dla którego wykonuje zadanie utrzymywania w ryzach swych członków. Dlatego nie wyobrażam sobie dla klasycznych związków zawodowych innej roli we współczesnym społeczeństwie niż ariergardy. Muszę powiedzieć, że już bardziej wiarygodne niż przemiana ariergardy w awangardę był by dla mnie całkiem nowy sposób publicznego angażowania się mający na celu upodmiotowienie tych co nie są pracodawcami. Czy jest szansa na ruch społeczny będący nośnikiem takich zmian? Nośnik się wyłania choć nie wiadomo czego. Jeśli co trzy miesiące będziemy mieli w Europie półmilionowe demonstracje, z perspektywa comiesięcznego takiego zlotu w Brukseli (grubo ponad 100 mln ludzi żyje w zasięgu 5 godz. dojazdu pociągiem) to struktury organizacyjne stojące za tymi inicjatywami będą miały szansę stanięcia na czele zasadniczej przebudowy rzeczywistości. Wydaje mi się, że ta przebudowa powinna mieć to sporo wspólnego z polskim posierpniowym doświadczeniem, którego spadkiem poza sentymentem i tradycją jest synteza w postaci oliwskiego programu Solidarności z 1981 roku. Bardzo ważne są dwa ówczesne czynniki które w ogóle nie funkcjonują w dzisiejszej Solidarności i czynią ją równie przydatna dla przyszłości jak jest przydatny OPZZ. Tymi czynnikami były: (1) zapoczątkowane przez KOR współdziałanie inteligencji i robotników, (2) terenowa struktura organizacyjna. Nawiązywanie do Solidarności 80-81 mógłby być ważnym polski wkładem w konstytuowanie się Nowej Europy. Ale przecież tego nie powie im i nam prezydent Kwaśniewski. Już prędzej można by się tego spodziewać po papieżu Wojtyle. Lecz rzecz nie w tym by powiedzieć, trzeba jeszcze coś zrobić. Oprócz regularnych zlotów, które mają przecież głównie sens promocyjno-mobilizacyjny potrzebne są uwiarygodniające te zloty działania praktyczne. Działania będące próbami wypracowania reguł społeczeństwa alternatywnego i realizacji tych reguł w ramach oddolnych inicjatyw lokalnych. W Europie Unii Europejskiej jest wiele do zakwestionowania, łącznie z brakiem demokracji. Lecz w stosunku do innych formuł organizacji społeczeństw nie wygląda ona źle. Nawet legendarna biurokracja brukselska posiada znacznie wyższym poziomie kompetencji niż biurokracje narodowe, szczególnie takich krajów jak Polska. A braki demokracji w strukturach europejskich są do nadrobienia. Dlatego alternatywną perspektywę rozwojową bardziej widzę w szeroko rozumianych ramach europejskich niż w perspektywie globalnej, czy narodowej. Wyobrażam sobie, że należałoby więc wyjść od takiego rozumienia świata jaki przedstawiają Hardt/Negri w Empire [http://www.hup.harvard.edu/pdf/HAREMI.pdf] (nie ma w nim centrum i peryferii, lecz jest ich przemieszanie) i na użytek europejski wypracować koncepcję oddolnego rozwoju, w którym szansę na awans cywilizacyjny ma każdy. Jak na razie trudno mieć sprecyzowane wyobrażenie jak koncepcja "oddolnego socjalizmu naszych czasów" mogłaby wyglądać, ale wydaje się że powinna ona być budowana na opozycji lub afirmacji poszczególnych cech współczesnego liberalizmu. Neoliberalizm (ten końca XX wieku i dzisiejszych czasów) to przede wszystkim wolny przepływ kapitału, pracy i usług, którym towarzyszy wyraźny wysiłek blokowania lokalnego rozwijania wiedzy. Dokonuje się tego za pomocą ochrony tzw. praw własności intelektualnej i przemysłowej. Właśnie dzięki temu mechanizmowi największe współczesne fortuny (szefów Microsoftu) powstały w wyniku sprzedaży produktów, w których cenie 40% wynoszą koszty reklamy, 20% zysk monopolistycznego producenta, a koszt poniesionych prac badawczych jest marginesowy. Dlatego w ustrojowej alternatywie powinno być zawarte blokowanie spekulacyjnego, czy pasożytniczego kapitału, a odnośnie swobody nacisk powinien być położony przepływ wiedzy. Ale by uczynić alternatywę atrakcyjną politycznie należy jeszcze praktycznie udowodnić, że kapitał ludzki i społeczny ulega pomnożeniu dzięki uszczupleniu wynikających z praw własności przywilejów, szczególnie tych które dotyczą opacznie rozumianej własności intelektualnej, czy przemysłowej. Istnieją pośrednie dowody co do korzyści z tego rodzaju alternatywnego podejścia. Przecież i obecnie nie wszystko jest blokowane i dlatego można wskazać pewne osiągnięcia wynikające z ograniczenia działania prawa własności (Linux - najpoważniejsza zadra w dobrym samopoczuciu Microsoftu). Głośno są wyrażane głębiej idące tego rodzaju postulaty (Richard Stallman - guru wolnego jak wolność oprogramowania - niedawno zaczął się domagać by wszystkie czasopisma naukowe były bez ograniczeń dostępne w Internecie), w części przeradzające się w konkretne działania (MIT - najsłynniejsza politechnika świata - ogłosił plan udostępnienia w ten sposób wszystkich skryptów akademickich). Symptomatyczne dla dzisiejszych trendów jest to, że Gazeta Wyborcza zaczęła w miarę obiektywnie przedstawiać postulaty "anty-globalistów". Symptomatyczne też, że wymienione przykłady, może w dużej części z wyjątkiem Linuxa, zawdzięczamy Amerykanom. Należy jednak praktycznie udowodnić, że alternatywne podejście rzeczywiście odblokowuje rozwój lokalny i daje szansę jednostkom. Czy potrafimy to oddolnie robić w Polsce? Kłopot z tym, że Polacy mimo solidarnościowej tradycji i doświadczeń są w tych sprawach całkiem niewiarygodni. W Polsce efekty rozwoju lokalnego są dość wątpliwe, choć infrastrukturę prawną stworzono już w 1990 r. i chyba w maju odbyły się wybory samorządowe w których solidarnościowe komitety obywatelskie zdobyły prawie wszystko. A dziś władze lokalne są przecież bardziej skorumpowane niż państwowe, poziom zaufania do polityków lokalnych jest wprost tragiczny. Do tego w krajach zachodnioeuropejskich społeczeństwo obywatelskie jest na pewno czymś bardziej realnym niż u nas. Jest prawdziwym wyzwaniem doprowadzenie do tego byśmy w takich niesprzyjających okolicznościach byli pełnoprawnymi twórcami nowej rzeczywistości. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?