***
W ubiegłym roku zadłużenie Krakowa wzrosło o 200 mln złotych i wynosi obecnie blisko 700 mln. Zarząd miasta planował, że spłaci długi m.in. dzięki środkom uzyskanym z prywatyzacji spółek komunalnych. Jednak według ostatnich szacunków majątek przewidziany na sprzedaż może być warty zaledwie połowę kwoty, którą planowały za niego uzyskać władze. W tej sytuacji zarząd zamierza wstrzymać prywatyzację miejskich spółek. MPK (transport), MPEC (ogrzewanie) i MPWiK (wodociągi i kanalizacja) przynajmniej na razie pozostaną w rękach miasta.- To skutek świadomej polityki zarządu wywodzącego się z AWS - tak rosnące zadłużenie miasta skomentował dla lewica.pl radny PPS, Jan Kozłowski. - Podczas kadencji prezydenta Gołasia miejskie inwestycje finansowane były przede wszystkim z kredytów. Budowano drogi, mosty i estakady. Władze twierdzą, że sytuacja wcale nie jest zła, bowiem zadłużenie nie przekracza ustawowych 60 proc. budżetu miasta.
- Można nie zgadzać się w polityką inwestycyjną obecnego zarządu, ale trudno oskarżać go o marnowanie środków, jak zdają się to sugerować wypowiedzi radnych opozycji z UW i SLD - dodał Kozłowski. Tymczasem agencja Standard & Poor`s obniżyła swoją ocenę Krakowa. W ubiegłym roku S&P przyznała miastu rating BBB+, tj. uznała, że ma ono zdolność do spłacania zaciągniętych kredytów, a jego wiarygodności grozi jedynie pogorszenie zewnętrznych warunków makroekonomicznych. Zmiana perspektywy ratingowej ze stabilnej na negatywną oznacza, że najpewniej sam rating ulegnie obniżeniu. Dla miasta będzie to oznaczać trudności w uzyskaniu dalszego dopływu kapitału - trudniej będzie sprzedać kolejne obligacje, gorsze też zapewne będą warunki pozyskiwania nowych kredytów.
***
Problemy z uzyskaniem kredytów od dawna trapią krakowską Hutę im. Tadeusza Sendzimira. Potrzebnych kombinatowi środków nie chcą udzielić banki zagraniczne, a PKO BP stawia wysokie wymagania odnośnie gwarancji spłaty ewentualnej pożyczki. Zarówno zarząd firmy, jak i działające w niej związki domagają się przyznania kredytu, za który obiecał poręczyć rząd. "Solidarność 80", obecnie najbardziej bojowa z organizacji związkowych działających w zakładzie, skierowała do premiera Leszka Millera pismo, wzywające do przyznania kredytu dla huty. Leszek Miller podczas kwietniowej wizyty w Krakowie zapewniał, że rządowa decyzja w sprawie gwarancji będzie gotowa w połowie maja. Jednocześnie "S80" zdecydowała o odłożeniu do końca tygodnia planowanej od dawna akcji protestacyjnej.W hucie niepokój wzbudziła również pogłoska, jakoby zarząd przedsiębiorstwa nosił się z zamiarem wstrzymania modernizacji walcowni blach gorących. Oznaczałoby to zaprzepaszczenie szans na rozwój nowoczesnej produkcji towarów, na które obecnie na rynku jest największy popyt. Prezes kombinatu Czesław Skowronek zapewniał dziś Radio Kraków, że ta inwestycja będzie realizowana.
***
Tymczasem maleją szanse na wspólną listę krakowskiej centroprawicy podczas jesiennych wyborów samorządowych. Własną kampanię rozpoczęła Unia Wolności, niezadowolona, że PiS i PO nie chcą przystać na trójczłonową koalicję, a proponują jedynie przyjęcie pojedynczych działaczy UW na własną listę. - Nie chcemy być traktowani z pozycji dzidziusia, którego ktoś może do siebie przytulić - powiedział dziennikarzowi krakowskiego dodatku "Gazety Wyborczej" Jerzy Meysztowicz, szef małopolskiej UW.Powołany przez unitów Obywatelski Komitet "Twoje Miasto" jako pierwszy zgłosił swojego kandydata do wyborów na prezydenta miasta. Jest nim Józef Lassota, który był już prezydentem Krakowa w latach 1991-1997. W czasie jego kadencji wiceprezydentem był prezes małopolskiego UPR, Stanisław Żółtek, aresztowany na początku marcu br. pod zarzutem łapownictwa. Meysztowicz w wypowiedzi dla "GW" przyznał, że po wysunięciu kandydatury Lassoty powołanie wspólnej listy trzech partii będzie "bardzo trudne, ale nie wykluczamy rozmów".
***
W czwartek przez centrum Krakowa przeszedł barwny korowód, w którym brylował Lajkonik, jedna z najbardziej znanych postaci charakterystycznych dla miasta.Doroczny przemarsz odbywa się tradycyjnie w oktawę Bożego Ciała. Lajkonik wraz z towarzyszami w południe rusza z dziedzińca klasztoru Norbertanek na Zwierzyńcu, by pod wieczór dotrzeć do Rynku. Pod Wieżą Ratuszową "zdziera" haracz od prezydenta miasta, a potem wypija wraz z nim toast za pomyślność Krakowa.
Na trasie przemarszu Lajkonik swą buławą uderza "na szczęście" przechodniów, gapiów i handlowców, zbierając za to drobne podarki. Wraz z nim przez miasto maszeruje orkiestra oraz poprzebierani włóczkowie.
Według legendy, która - jak twierdzą historycy - nie ma nic wspólnego z prawdą, pochód wiąże się z najazdem Tatarów na Kraków. Krwawą jatkę, którą urządzili najeźdźcy podczas procesji Bożego Ciała, miała przerwać interwencja kongregacji włóczków (flisaków). Ich dowódca po pokonaniu wroga przywdział strój zabitego chana i triumfalnie wjechał do miasta, oznajmiając, że jest ono wolne od niebezpieczeństwa.
Dziś rolę włóczków biorą na siebie pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, a za Lajkonika od kilkunastu lat przebiera się Zbigniew Glonek. Reporter lewica.pl otrzymał szczęśliwe uderzenie buławą, jednak wśród śmiechów, muzyki i gwizdków policjantów kierujących ruchem ulicznym, nie udało mu się uzyskać opinii wodociągowców o tym, czy i jak wyobrażają sobie kultywowanie odwiecznej tradycji w przypadku sprywatyzowania ich firmy przez zarząd miasta.