Rewolucja na sprzedaż

[2003-03-12 12:53:36]

W poprzednim artykule („młodzi” aparatczycy) zająłem się problemem młodych polityków, dla których jedynym celem jest kariera. Nie jest to jednak jedyne wynaturzenie, obecne w organizacjach lewicowych i uznających się za lewicowe. Na drugim końcu spektrum mamy wszelkiej maści „rewolucjonistów” z bogatych rodzin. Celowo słowo rewolucjonista piszę w cudzysłowiu, ponieważ z prawdziwym radykalizmem ich działania nie mają nic wspólnego.

Kiedy okazało się że ruch antyglobalizacyjny i w ogóle różne formy kontestacji systemu kapitalistycznego stały się modne, część koncernów doszła do wniosku, że da się na tym zarobić. Paradoksalnie działania części „przeciwników systemu” przysparzają więc zysków kapitalistom. Coraz częściej w drogich sklepach pojawiają się na przykład bluzy z Che Guevarą czy ubrania wzorowane na tych noszonych przez Czarny Blok. W Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej doszło wręcz do tego, że na wystawach sklepowych są wywieszane czarno czerwone i czerwone sztandary, mające przyciągać „radykałów”. W Polsce jeszcze tego nie ma, ale już teraz jedna z firm, sprzedających tkaniny, używa na swoich bilboardach wizerunku Che (swoją drogą ciekawe co by się stało, gdyby użyli na przykład Jana Pawła II). Pewną prześmiewczą reakcją na tą tendencję, jest rozpowszechnianie przez przedstawicieli ruchu przeciwników globalizacji kapitalizmu wizerunków Che z symbolem Nike na berecie. Ma to zwrócić uwagę na wykorzystywanie symboli do celów komercyjnych. Również w sferze kultury coraz więcej komercji ukrywa się pod przykrywką „alternatywy” czego przykładem jest zespół „Ich Troje”, który miał nawet zagrać na reaktywowanym festiwalu w Jarocinie (na szczęście do reaktywowania, a co za tym idzie kompromitacji nie doszło)

Niestety zauważam że coraz więcej młodych ludzi daje się zmanipulować i nabiera na rewolucyjne reklamówki. Jest to możliwe dzięki temu, że większość z nich nie ma żadnego głębszego przygotowania, a działalność polityczną traktują bardziej powierzchownie. Nie widzą że pomiędzy siedzeniem w gabinetach, a bieganiem na demonstracjach ze sztandarem ZSRR i rozśmieszaniem swoimi hasłami przechodniów jest spora przestrzeń na sensowne, a jednocześnie radykalne działanie. Ubrania takich „rewolucjonistów” kosztują więcej niż średnia krajowa, a ich kontakty z klasą pracującą są praktycznie żadne. No chyba że kontaktami można nazwać na przykład wezwanie hydraulika do cieknącej rury. Rozmowy z robotnikami są zresztą dla nich zbędne. Obracają się w świecie szkół prywatnych i uniwersytetów. Właśnie tam, a nie na strajkach czy protestach pracowniczych, wypracowują własne teorie. Nie zauważają że niewiele się w tym różnią się od neoliberałów. Tak samo jak oni przychodzą do społeczeństwa z objawionymi prawdami. Robotnicy, wbrew deklaracjom o „obronie klasy pracującej”, są dla nich jedynie pionkami w grze, a gdy nie słuchają to znaczy że są po prostu głupi. Przedstawicielem klasy pracującej może być przecież jedynie ktoś, należący do organizacji, mającej w nazwie przymiotnik „rewolucyjna”, „antykapitalistyczna” czy „socjalistyczna”. Gdy tworzyła się jedna z takich grup i jej członkowie zastanawiali się nad nazwą, jeden z moich kolegów stwierdził, żeby zrobili po prostu kartki z tego typu przymiotnikami i po prostu wylosowali dwie lub trzy. Dochodzi do paradoksów, gdy student czy licealista zarzuca lewicowemu działaczowi związkowemu, że ten nie działa jak powinien.

„.Naprawdę u podstawy wszelkiej roboty społecznej leży oddanie się i ogromna ofiarność osobista; gdybyśmy przyjrzeli się żywotom i czynom działaczy społecznych, nieustannie przychodziłby nam na myśl wyraz bohaterstwo ” (Piotr Kropotkin „Pomoc wzajemna”, Łódź – Warszawa 1946, s.219).

Jakże dalecy od tych słów Piotra Kropotkina są obecni młodzi „rewolucjoniści”, kolekcjonujący koszulki z Che Guevarą, Trockim czy Leninem. Dla znaczącej większości z nich działalność społeczna, stojąca u podstaw wszelkich ruchów socjalistycznych, jest całkowicie nieważna. Trudno się temu dziwić. Codzienna praca i tworzenie czegoś jest o wiele trudniejsze niż bawienie się w kolejne pikiety i demonstracje. Więcej dobrego przychodzi z akcji typu „food not bombs”, czyli rozdawania darmowych posiłków, tworzenia mediów niezależnych czy organizowania spotkań z przedstawicielami pracowników, niż z dziesiątek uchwał oraz oświadczeń, wyjętych żywcem z dzieł, żyjących w poprzednich wiekach, klasyków. Młodzi „rewolucjoniści” produkują tony makulatury, której i tak nie czyta nikt, poza wąskim gronem hobbystów. O ile poważne ruchy społeczne wyznają zasadę najpierw akcja, a później oświadczenie, zrozumiałe i czytelne dla wszystkich, to pseudorewolucjoniści zapisują tony papieru zamiast działać. Mamy więc dzisiaj dziesiątki opracowań, dotyczących Rewolucji Październikowej, popełnionych przez znanych lub nieznanych sprawców, brakuje natomiast na przykład spójnej oceny obecnego systemu i opartej na szerszych opracowaniach alternatywy dla niego. Zagraniczna radykalna lewica od dłuższego czasu debatuje nad tymi kwestiami. W Polsce ograniczono je do kilku sloganów, ponieważ brakuje ludzi myślących, którzy mogliby się nad tym zastanowić.

Jeśli chodzi o podstawy ideologiczne większości grup „rewolucyjnych”, to ograniczają się one do bezmyślnego cytowania klasyków, tak jakby ich członkowie nie pamiętali, że nawet sam Marks, gdy zobaczył dogmatyzm części swoich zwolenników, stwierdził, że nie jest marksistą. Czytanie ze zrozumieniem jest najwyraźniej obce pseudorewolucjonistom.
W zasadzie opisane wcześniej zjawiska można by zakwalifikować jako folklor polityczny, gdyby nie fakt, że przez pryzmat tego folkloru jest postrzegana cała radykalna lewica, na której jest mimo wszystko kilka sensownych grup i osób. Cały ruch jest odbierany jako grupa wariatów, ze względu na grupę wariatów, biegających z flagami ZSRR oraz czerwonymi gwiazdami w klapie i najgłośniej krzyczącymi. Oczywiście wcześniej czy później ta moda im przejdzie. Bogaci rodzice załatwią pracę, a dzieci zajmą się czym innym. Szkody zostaną jednak już wyrządzone, a konsekwencje poniosą ci którzy swoją działalność traktują poważnie.

Za powierzchownością części ruchu idzie również jego bezkrytyczność. Część działaczy zaczyna gloryfikować na przykład zbrodniczy reżim ZSRR czy fascynować się Koreą Północną. Wprawdzie dotyczy to jedynie jednostek, ale co pomyśli sobie przeciętny człowiek oglądając stronę o Kim Ir Senie, robioną przez człowieka, który uważa się za radykalnego lewicowca. Z pewnością będzie w przyszłości unikał jakiegokolwiek kontaktu z grupami radykalnej lewicy. Pomimo że większość działaczy zdecydowanie odcina się od stalinizmu, bez izolowania jego zwolenników, nie ma mowy o stworzeniu czegoś sensownego.

Wszystkim zafascynowanym Rewolucją Październikową, flagami ZSRR czy Koreą Pn. należałoby umożliwić stworzenie jakiegoś kółka hobbystycznego. Mieliby wtedy swobodę robienia akademii ku czci, pisania górnolotnych tekstów, czy robienia dziesięcioosobowych demonstracji rocznicowych. Byłoby to o tyle korzystne, że przestaliby się zajmować współczesną polityką, która i tak nie jest ich najmocniejszą stroną. Przestaliby dzięki temu psuć swoją obecnością wszelkie protesty. Ludzie mieliby też jasno zaznaczony wybór – albo zajmują się działaniem, albo wolą rewolucyjne koszulki i spotkania w gronie kilku znajomych, marzących o powrocie ZSRR. Ponieważ jednak nie jest to realne (zarówno powrót ZSRR, jak i nakłonienie pseudorewolucjonistów do zmiany profilu działań) należy wszelkich krzykaczy odizolować i na każdym kroku pokazywać, że radykalna lewica się od nich odcina. Trzeba również tworzyć realną lewicową alternatywę, zarówno dla obecnego układu politycznego, jak i wszelkich "rewolucyjnych" sekt, umiejących tylko głośno krzyczeć.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku