Lisowski: Składki na biurokratów

[2003-06-19 21:42:08]

Czy pieniądze lepiej zainwestować na przyszłość lub wydać na najpilniejsze potrzeby, czy też szastać nimi na prawo i lewo, robiąc bezsensowne zakupy? Każdy rozsądny człowiek wybrałby to pierwsze rozwiązania. Logika podpowiada, że jeśli nie ma się zbyt dużo funduszy a sytuacja jest ciężka i nie ma widoków na jej poprawę, należy je rozsądnie wykorzystywać. Niestety władze OPZZ i cała związkowa biurokracja centralna wydają się myśleć zupełnie innymi kategoriami.

Terenowe struktury branżowych związków zawodowych klepią biedę. Nie mają pieniędzy nawet na odpowiedniej wielkości biura, nie mówiąc już o ich komputeryzacji czy zorganizowaniu na przykład porad prawnych. Przedstawiciele pracowników z zakładów pracy nie mają nawet co marzyć o systemie profesjonalnych szkoleń z zakresu prawa pracy czy organizowania się. Jeśli już jakieś seminaria mają miejsce, to są to zwykle pokazówki, które później szeroko opisuje się w prasie związkowej. Liderzy OPZZ mają się wtedy czym pochwalić i sprawia się wrażenie, że robią dobrą robotę w środowiskach pracowniczych.

Tymczasem, centrala w Warszawie bawi się w najlepsze. Pomimo że pieniądze na składki związkowe płacą zwykle niezbyt dobrze sytuowani pracownicy, fundusze idą w dużej mierze na utrzymanie centrali i pracujących w niej osób. W zeszłym roku, w warszawskiej siedzibie OPZZ zamontowano między innymi nowe szybkie windy. Było to konieczne, ponieważ pan przewodniczący Maciej Manicki i jego zastępcy są zbyt wielkimi personami, aby wchodzić na drugie piętro po schodach, lub korzystać ze starej windy. Zmieniony został również wystrój biur związku, które wcześniej bynajmniej nie przypominały sypiącej się rudery. Ściany pomalowano na pastelowe kolory, a przy wejściu zawieszono podświetlane logo z pleksi, które wygląda tak jakby kosztowało tyle, co szkolenie dla sporej grupy działaczy terenowych. W budynku zamontowano też nowe, przeszklone drzwi, robione specjalnie na zamówienie, gdyż standardowe wzory najwyraźniej nie odpowiadały kierownictwu. Za tą zmianą poszło zresztą absurdalne zarządzenie, że przeszklonych drzwi nie można niczym zasłaniać. Pracownicy komentowali to twierdząc, że to po to, aby przewodniczący mógł, przechadzając się korytarzami, sprawdzać co robią. Wymieniono zresztą nawet drzwi do łazienek. Było to wprost konieczne.
Zmieniono też i obniżono sufity. Czemu miało to służyć, poza zmarnowaniem dalszych pieniędzy, nie wiedzą nawet sami pracownicy centrali OPZZ. „Pierwszy raz widzę, żeby ktoś robił remont, aby zmniejszyć pomieszczenia” powiedział mi jeden z nich.

Kolejną "trafioną" inwestycją było nowe oświetlenie w siedzibie OPZZ, która coraz bardziej przypomina wykwintne biurowce ZUSu. Podobnie jak one, centrala OPZZ wygląda jak pałac i jest budowana za pieniądze odebrane zwykłym ludziom, którzy wpłacając je liczyli na coś zupełnie innego. Zapomina się natomiast o potrzebach regionów. Radom Wojewódzkim związku przydałyby się na przykład komputery z dostępem do Internetu, tyle że nie stać ich na to, ponieważ sporą część składek rabuje centrala. Związkowe biuletyny są więc nadal rozsyłane za pomocą faksu i kserowane przez terenowych działaczy.

Od czasu do czasu pieniądze ze składek są marnowane w jeszcze bardziej spektakularny sposób. Było tak na przykład przed ostatnimi wyborami prezydenckimi, gdy OPZZ zorganizował nadzwyczajny kongres, aby pokazać, jak zależy mu na reelekcji Aleksandra Kwaśniewskiego. Rozpoczynał się on od pokazu laserowego, a miał miejsce w Warszawie na Torwarze, który jest jedną z najdroższych hal, jakie można było znaleźć. Podobnie zresztą było na zwykłym kongresie. Wprawdzie odbył się on w ośrodku w Spale i wynajęcie go było tańsze, ale pieniądze przeznaczono między innymi na wielki teleekran, który pokazywał przemawiającego i podobne „innowacje”.

Osobna sprawa to kompetencje pracowników warszawskiej centrali OPZZ. Przychodząc tam nie sposób nie zauważyć, że najwyraźniej większość z nich została tam zatrudniona z litości, ponieważ innej pracy na pewno by nie znaleźli. Ludzie, od których działań zależy wielokrotnie los robotników i ich praw, zajmują się parzeniem kawy, układaniem pasjansów na komputerach i kombinowaniem, jak tu się nie napracować i wziąć wypłatę. Niestety, z przykrością należy stwierdzić, że w większości przypadków idealnie sprawdza się tu neoliberalna wizja związkowca jako pasożyta. Zresztą nawet gdyby ktoś chciał zacząć energicznie działać, to i tak natrafi na gąszcz wewnętrznych zarządzeń, które to uniemożliwiają. Do wydrukowania czegokolwiek z związkowej drukarni trzeba na przykład uzyskać pisemne pozwolenie wiceprzewodniczącego, z jego podpisem. Oczywiście nader często jest on nieosiągalny. Szybkie reagowanie, które powinno być atutem związku, jest niemożliwe. Wydaje się, że OPZZ jest w coraz mniejszym stopniu zdolny do organizowania jakichkolwiek protestów.

Tymczasem szefostwo OPZZ wydaje się bardzo zadowolone z takiego stanu. Opływa we wszelkie dostatki. Przewodniczący Manicki i jego zastępcy to ważni gracze polityczni, którzy zawsze dostaną jakiś kawałek z tortu dzielonego przez SLD. Tworzą oni pozory, że walczą o prawa pracownicze, aby do końca nie stracić wiarygodności i nie zdenerwować zbytnio szeregowych członków związku, starają się jednak być przy tym bardzo delikatni. Gdyby za bardzo naciskali na „lewicowy” rząd - mogliby przecież stracić korzyści. Przykładem działania na zasadzie „pokażemy radykalizm, a później i tak zrobimy to czego chcą władze” były obchody tegorocznego pierwszego maja. OPZZ najpierw postanowił, że ze względu na fatalną sytuację ekonomiczną wycofuje się z organizacji pochodów, ale później jego przewodniczący przemawiał 1 maja wspólnie z Leszkiem Millerem, aby potem udać się na bankiet do prezydenta, gdzie bawił się wspólnie z bogaczami i politykami jako „przedstawiciel świata pracy”. Okazało się, że Święto Pracy, według OPZZ jest festynem, ale nie dniem w którym można przedstawić swoje niezadowolenie. Tym samym nawiązał do czasów PRL, gdy rzeczywiście 1 maja składało się hołd władzom.

Bardzo marnie wypadł w tym roku również Dzień Walki z Bezrobociem. Organizowane przez OPZZ demonstracje były bardzo skromne. Nie doszło również na szczeblu centralnym do porozumienia z innymi centralami, w celu przygotowania wspólnego protestu. Przyczyną nie była bynajmniej poprawa sytuacji w kraju, ale zmiana rządów. Teraz, gdy u władzy jest SLD biurokratom z OPZZ po prostu nie wypada zbyt głośno protestować, a że rząd nie spełnił oczekiwań zwykłych ludzi - trudno, ich problem.

Znamienne było zachowanie się centrali OPZZ w stosunku do strajku pracowników Fabryki Kabli Ożarów. Biurokraci związkowi udawali że nie ma żadnego problemu, pomimo że Ożarów znajduje się kilkanaście kilometrów od Warszawy. Gdy załoga zakładu toczyła walkę o swoje prawa, oni uznali protest za polityczny i odmówili pomocy. OPZZ mógł znacząco wesprzeć protestujących, zorganizować solidarnościowe demonstracje, wspomóc ich logistycznie i finansowo. Nie uczynił nic. To dobra nauczka dla wszelkich lokalnych działaczy związkowych. Jeśli płacisz składki i oczekujesz że w zamian za to centrala stanie po twojej stronie w przypadku konfliktu z pracodawcą, mylisz się. Pan Manicki, czy ktokolwiek z jego otoczenia może uznać, że twój protest jest niesłuszny i o pomocy możesz sobie pomarzyć.

Nic dziwnego, że przyszłość polskich związków zawodowych jawi się w czarnych barwach. Nie reprezentują one pracowników, a jedynie interes garstki biurokratów. Ich klęska polega również na tym, że nie potrafią przyciągnąć ludzi młodych. Niemal wszystkie zachodnioeuropejskie centrale związkowe mają swoje organizacje młodzieżowe, zajmujące się szkoleniem osób wchodzących na rynek pracy czy pomocą dla absolwentów, którzy nie mogą znaleźć zatrudnienia. W Polsce na ostatnim kongresie OPZZ średnia wieku wynosiła około 50 lat, a ludzi poniżej 35 roku życia można było policzyć na palcach. Żaden z występujących członków władz nie odniósł się do problemów młodzieży, tak jakby nie interesowały one OPZZ. Sam kongres zresztą był popisem biurokracji i umiarkowania, a wśród gości znaleźli się przedstawiciele pracodawców oraz cała elita władzy. Elementem tego show był na przykład przylot helikopterem premiera Millera. Na dyskusje programowe i rzeczowe podsumowanie działalności nie starczyło czasu. Wystąpili jedynie starannie dobrani delegaci, którzy zgłosili się już wcześniej. Nie było mowy o czymś takim, jak głosy z sali.

Czy istnieje możliwość zmiany tego stanu? Tak, ale bardzo mało realna, ponieważ niemal wszystkie stanowiska w OPZZ są obsadzone tą samą kliką, działającą wręcz na niekorzyść pracowników, a inne organizacje związkowe postrzegającą jako wrogów, gorszych nawet od pracodawców. Sama struktura OPZZ, ściśle zhierarchizowana i skomplikowana wyklucza jakiekolwiek zmiany. Już od lat mówi się na przykład o projekcie likwidacji federacji branżowych związków zawodowych, jako struktur zbędnych i nie mających jasno określonych kompetencji, pożerających przy tym pieniądze ze składek. O zmianach mówi się, ale się ich nie wprowadza. Jedynymi zmianami, na jakie mogą liczyć związkowcy jest zmiana koloru ścian w biurach centrali. Ten układ musiałby wcześniej zostać rozbity, jednak wydaje się, że OPZZ jest już stracony dla bardziej radykalnych działań. Będą je z pewnością prowadzić struktury zakładowe i terenowe, ale na pewno nie centrala.

Jan Lisowski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku