Ciszewski: "Trybuna Ludu" powraca

[2003-09-18 22:30:13]

Warszawa przeżyła 11 września najazd Hunów, barbarzyńców, potrafiących jedynie niszczyć wszystko na swojej drodze, nie ważne czy było to związane z władzami, czy po prostu przypadkowo znalazło się w zasięgu tej hałastry. Oczywiście większość przybyłych była pijana, ponieważ inaczej nie da się wytłumaczyć takiego poziomu agresji. Dzielni funkcjonariusze prewencji próbowali zapanować nad tym zamieszaniem, ale niestety ulegli wobec liczebnej przewagi wroga. Byli oczywiście też ograniczeni tym, ze nie chcieli aby żadnej postronnej osobie stała się krzywda.

Taki oto obraz górniczej demonstracji z 11.09 pojawia się po przeczytaniu relacji prasowych. Najdalej posunęła się „lewicowa”(?) Trybuna „Ludu?”. Podaje ona dramatyczne fakty, jak to biedni politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej znaleźli się na celowniku demonstrantów. Jerzy Wenderlich tłumaczy że było to straszne i omal nie został trafiony kamieniem, gdy stał w oknie gmachu na Rozbrat. Starszym czytelnikom zapewne łezka się w oku zakręciła, ponieważ stylistyka artykułu bardzo przypominała te z 1976 roku. Zamienić jedynie „wichrzycieli z Radomia” na „pijanych górników” i wszystko byłoby tak samo. Wtedy również podpalanie budynków, należących do PZPR przedstawiano jako ogromny wandalizm. Wtedy także partyjni aparatczycy wyrastali na męczenników, którzy nieśli kulturę polityczną, ale zostali zaatakowani przez agresywny tłum, nic dziwnego że należało użyć oddziałów ZOMO. Nasze współczesne ZOMO, czyli prewencja radzi sobie nieco gorzej, jak by to wynikało z relacji prasowych dzieje się tak w wyniku powściągliwości funkcjonariuszy, bardziej prawdopodobny jest jednak brak ich przekonania co do sprawy, którą bronią, ale to już inna sprawa. Nawet dzisiaj pojawiają się nawiązania do dawnych czasów. Pan premier odwiedza w szpitalu rannych policjantów i pociesza ich niczym dobry wujek. Nie tłumaczy przy tym że oberwali właśnie dzięki jego nieudolnej polityce ekonomicznej, która spycha coraz większe rzesze ludzi w stan nędzy. Kto by się jednak tym przejmował, zwłaszcza w relacjach „Trybuny (Ludu?)”.

Błędem byłoby jednak mówienie że jedynie media związane z układem władzy rozpętują nagonkę na górników. Gazeta Wyborcza, powstała właśnie dzięki zmianie systemu, możliwej po protestach robotniczych z lat 80 i zakładana przez „przyjaciela robotników” Adama Michnika, przygotowała bardzo ciekawy show propagandowy. Redaktorzy nie odważyli się na zamieszczenie bardzo radykalnego komentarza, posłużyli się bardzo znaną techniką, pozwalającą uniknąć odpowiedzialności za słowa – zamieścili listy oburzonych czytelników z Warszawy. Oczywiście opinie są dobrane, aby uzasadniać odpowiednią tezę i niemal we wszystkich powtarzają się oskarżenia o chuliganerię i niszczenie miasta. Pojawiają się też bardzo ciekawe elementy. Jeden z oburzonych domaga się aby wreszcie ktoś miał odwagę wyprowadzić na ulice wojsko. Brawo! Należałoby oczywiście dać jeszcze rozkaz „amunicji nie żałować!” i z pewnością przestrzegający prawa obywatele byliby uradowani, tylko czy nie znamy tego już przypadkiem z historii? Co działo się w XIX wieku, czy nawet nie tak dawno w czasach stanu wojennego? Może redaktorzy GW byliby konsekwentni i napisali, że siły porządkowe powinny działać tak jak kiedyś w kopalni „Wujek”. Wtedy przecież górnicy też rzucali kamieniami i metalowymi śrubami w próbujących „przywrócić porządek”. Tyle że tamto to była „słuszna walka o demokrację”. Tak jakby ktoś zapomniał że wówczas również kluczowe były postulaty ekonomiczne, a do zmiany systemu robotnikom się nie paliło.
Pozostałe „opinie czytelników” wyrażają obawę o stan zdrowia funkcjonariuszy. Jeden pisze natomiast że „pracuje w gmachu ministerstwa gospodarki i niczym nie zawinił”. Niestety gazeta zapomniała podać czy list (wysłany na forum internetowe GW) przesłano w godzinach pracy. Wówczas wiedzielibyśmy czy biurokraci rzeczywiście pracują, czy przepuszczają raczej nasze podatki na surfowanie po sieci. Wiele przypadków dowodzi że bardziej prawdopodobne jest to drugie rozwiązanie.

Taka drobnostka jak stan polskiego górnictwa czy sytuacja samych górników pozostała niezauważona przez większość tytułów. Wspomniano że protestowali przeciwko zamykaniu jakichś kopalń, ale pisano o tym tak jakby był to jedynie pretekst do wszczynania burd. Nawet ci którzy zauważyli że do Warszawy przyjechali ludzie zdesperowani, mający problemy z przeżyciem od pierwszego do pierwszego, dodawali że nie usprawiedliwia to formy protestu. Górnik powinien oczywiście siedzieć cicho, a jeśli nawet jego sytuacja staje się tak nieznośna że nie jest w stanie tego wytrzymać, powinien oflagować kopalnie czy chodzić z niezliczonymi petycjami do władz i polityków. Od tego przecież są aby zgłaszać się do nich ze swoimi problemami i nie ma znaczenia że wszelkie papierowe listy protestacyjne oraz petycje zwykle lądują w koszu. Mało kto zastanawia się też nad tym, że każda ekipa rządząca ogranicza program dla górnictwa do zamykania kolejnych kopalń. Nie są one zresztą wyjątkiem, podobnie jest w całym przemyśle. Niedługo Polska zostanie sprowadzona do roli rynku zbytu i taniej montowni, gdzie nic się nie wytwarza, a jedynie składa z gotowych części.
Czy któryś z tytułów prasowych zwrócił uwagę na fakt, że nagle bardziej zaczęło się opłacać sprowadzanie węgla z Australii i Nowej Zelandii niż wydobywanie go na Śląsku? Nie trzeba wielkiego geografa, aby zauważyć że choćby ze względu na odległość, sytuacja taka wydaje się kuriozalna.
Gdy tygodnik „NIE” (Nr 36 /4 IX 2003) zauważył że Unia Europejska zmierzała do tego, aby Polska produkowała węgiel i stworzyła nawet mechanizmy pozwalające wspomaga finansowo kopalnie, które są w trudniej sytuacji, zapadła wstydliwa cisza. Nikt nie chce podjąć tematu, bo być może stara neoliberalna śpiewka o nieopłacalności wydobycia okazała by się bajką.

Czyżby łatwiej było zwalać wszystko na górników i ich zachowanie? Być może według naszej prasy mają oni po prostu w sobie zbyt dużą dozę agresji, a wszystko inne jest jedynie pretekstem do jej rozładowania.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku