Prawda Michnika
W telewizji Adam Michnik perswaduje, że największym osiągnięciem nowej Polski jest jego dziennik. Na billboardach czytamy, że jego Gazecie nie jest wszystko jedno. To oznaka megalomanii Michnika, problemów finansowych największego dziennika, umoczenia w Rywingate, a wreszcie coraz większego rozmijania się świata GW ze światem realnym.
Przetarłem oczy ze zdumienia, gdy spojrzałem na okładkę "Gazety Wyborczej" z 6 września. Prawie jakbym czytał "Nowego Robotnika". Robotnicy chcą wiedzieć, jakim sposobem złodzieje biznesmeni wyprowadzili kasę z Wagonu SA, i mają prawo uzyskać odpowiedź - czytamy w GW.
Gazeta schizofreniczna
Zaniepokojenie rozwojem protestów pracowniczych, bezpośrednio podkopujących wizję świata Wyborczej, dało się już zauważyć podczas rozbicia protestu w Ożarowie. Rafał Kalukin krytykował więc policję za użycie siły przeciwko robotnikom, choć musiał lawirować, żeby nie przyznać wprost, że tzw. wrogie przejęcie i zamknięcie fabryki nie jest czymś dziwnym w gospodarce neoliberalnej, wychwalanej prze GW.
O rozmijaniu się świata michnikowców i tego realnego świadczy raport, który ukazał się w GW (nr 179), dotyczący stosunku Polaków do transformacji ustrojowej. Na pytanie: "Jaki wpływ miały zmiany w Polsce po 1989 r. na Twoje życie?", 68 proc. odpowiedziało "niekorzystny", 19 proc. - "korzystny". Zaś odnośnie ogólniejszej kwestii: "Czy zmiany w Polsce po 1989 r. raczej się udały czy nie?", 57 proc. odpowiedziało "nie udały się", a tylko 6 proc. - "udały się" (reszta uznała, że "trudno powiedzieć"). Oczywiście, znaleźli się usłużni publicyści, którzy bagatelizowali te wyniki. Na szczyty śmieszności wspiął się Tomasz Panek: "wbrew obiegowym opiniom Polakom w większości żyje się coraz lepiej". Winne jest po prostu malkontenctwo Polaków. Tyle, że wśród malkontentów sprzedaż Wyborczej nie wzrośnie.
Gazeta wojenna
Nie czuje się pan oszukany tym, że przedstawiono motyw zbrojnej interwencji w Iraku i nie został on w żaden sposób dowiedziony? - znów przetarłem oczy ze zdziwiena, czytając pytanie Artura Domasławskiego z GW do ministra Włodzimierza Cimoszewicza. A czy "Gazeta Wyborcza" nie poczuwa się do odpowiedzialności za rozsiewanie kłamstw na temat irackiego zagrożenia? Parcie Michnika do wojny, znów wbrew społeczeństwu (które nie dojrzało), doprowadziło do szczytów absurdu. W GW z 17 stycznia br. na pierwszej stronie widzimy tytuł w trzech wierszach "Inspektorzy ONZ złapali Saddama na kłamstwie". Tak duży tytuł jest zarezerwowany dla superwiadomości, a okazało się, że opisane głowice do przenoszenia ładunków chemicznych były starymi, zardzewiałymi rakietami. Kłamstwo było tak oczywiste, że nawet Amerykanie nie wykorzystali go w swej propagandzie. A potem Michnik mówi o uczciwości i prawdzie.
Gazeta dywersyjna
Awantura iracka podkopała pozycję GW w klasie średniej. Wśród młodzieży powoli zaczyna z nią konkurować alternatywna wizja świata ruchu alterglobalistycznego.
Michnik grzmiał: "Antyglobaliści nie chcą świata demokracji parlamentarnej i gospodarki rynkowej, wspieranego przez siłę Paktu Atlantyckiego. Są chorzy na antyamerykanizm - groźne szaleństwo naszego czasu" (22.11.2003). Niechcący Adam sięgnął sedna sprawy, bez siły Paktu i amerykańskich F16 globalizacja liberalna pod dyktando USA i wielkich koncernów nie miałaby takiego przebicia.
Ponieważ jednak połajanki raczej nie działają na młodych ludzi, trzeba już wcześniej kanalizować rosnącą kontestację. Daleki jestem od spiskowej teorii dziejów, ale pewne zdarzenia układają się w logiczny ciąg. Czy przypadkiem jest, że "Gazeta Wyborcza" promuje radykalne na pokaz zespoły, jak choćby The Cool Kids of Death, przy okazji kreśląc na nowo historię polskiej alternatywy muzycznej (niedawny cykl wywiadów z muzycznymi buntownikami z lat 80.)? Na Śląsku zorganizowano pod koniec wakacji kilka koncertów - metalowych, bluesowych, a nawet KSU, w obronie radia ROCK, zagrożonego zamknięciem za łamanie przepisów Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie to, że chodzi o radio Agory, wciągającej młodzież w wojnę sitwy Michnika i Czarzastego.
Jak potraktować niedawne powołanie partii Zieloni 2004, wśród których założycieli są byli prominentni działacze Unii Wolności - Janusz Okrzesik (były senator z Bielska) oraz Radosław Gawlik? Michnik od dawna czuł estymę do Zielonych pokroju Daniela Cohn-Bendita - podobnie jak on byłego opozycjonisty z 1968, który rozmienił ideały na drobne. Tacy Zieloni, jak pokazuje przykład niemiecki, zawsze dobrze się ustawią.
Jakie efekty przyniesie ofensywa "Gazety Wyborczej"? Mierne, bo kapitalizm realny jest jednak nie humanitarny. I nie pomogą tu nawet apele Adama Michnika.
Nie wierzę Brylewskiemu
Robert Brylewski, lider Brygady Kryzys (tej, co śpiewała "Nie wierzę politykom") w wywiadzie dla GW (14-15.06.03):
"Jeszcze niedawno głosowałem na Unię Wolności, ale teraz nie wiem, co zrobię, bo Unia praktycznie przestała istnieć".
"Podział Europy w sprawie interwencji w Iraku był bardzo niepokojący. Nie podoba mi się samolubna postawa Francji i Niemiec. Zapomnieli chyba, że gdyby nie pomoc Ameryki, w odbudowie Europy, nie mieliby dziś tak słodko. Denerwuje mnie coraz powszechniejszy antyamerykanizm na zachodzie kontynentu.
Czy byłeś zwolennikiem interwencji w Iraku?
Wojna nigdy nie jest czymś dobrym. Ale wielkim błędem było odpuszczenie Saddamowi w 1991 roku. To jest jak z bólem zębów, leczenie będzie bardziej bolesne i kosztowne."
"To, co mówicie, (poparcie ataku na Irak - km) nie jest chyba popularne w waszym środowisku?
Nie tylko w naszym. Przecież większość Polaków była bezwarunkowo przeciwko wojnie. Wynika to często z nieświadomości politycznej."
Wiemy już, że nonkonformizm Roberta Brylewskiego polega na tym, że jest po stronie Ameryki i "Gazety Wyborczej", przeciwko samolubnej Francji i nieuświadomionemu społeczeństwu. Dawny buntownik okazał się zwykłym ciulem (wart przypomnienia piękny śląski wyraz).
Daniel Zaremba
Tekst pochodzi z pierwszego numeru Nowego Robotnika