Victor Jara: Che Guevara z gitarą

[2003-10-16 22:53:18]

Dokładnie 30 lat temu Joan Turner, angielska tancerka, zamieszkała w Santiago de Chile, udała się do miejskiej kostnicy, aby rozpoznać zwłoki swego męża. Obraz, który tam ujrzała przypominał bardziej koszmarny sen, niż rzeczywistość. Na długim korytarzu leżały, w poszarpanych, zabrudzonych zakrzepłą krwią ubraniach, setki zmasakrowanych ciał. Wśród nich - jej ukochany mężczyzna.
Kobieta o mało nie zemdlała. Jego twarz była strasznie zdeformowana, klatka piersiowa - usiana fioletowymi dziurami od serii z karabinu, w lewym boku brakowało znacznego kawałka ciała. Dłonie były zmiażdżone i dziwacznie powykręcane… Gdyby nie to, że oczy pozostały otwarte, jakby nadal spoglądały spod charakterystycznej czarnej, kędzierzawej czupryny, nikt nie potrafiłby go zidentyfikować. Podzieliłby los pozostałych towarzyszy - pierwszych ofiar zamachu stanu Pinocheta, już przeznaczonych do tajnego pochówku we wspólnej mogile. Tego samego dnia w obecności zaledwie dwóch jeszcze osób, Joan pochowała męża na przyległym cmentarzu komunalnym. Nie było żadnej ceremonii, ani czasu aby dać upust łzom nad grobem. Zbliżała się godzina policyjna, a w domu czekały dwie, nieświadome tragedii córeczki. Na pożegnanie zdążyła tylko położyć mały bukiecik naprędce zerwanych polnych kwiatów i czymś ostrym wyryć na cemencie imię, nazwisko i datę: VICTOR JARA 14 września 1973 r. I tak pozostało do dziś.

O tym, kim był Victor Jara i dlaczego zadano mu tak okrutną śmierć, mało kto w Polsce wie. Natomiast w swej ojczyźnie, Chile, w całej Ameryce Południowej, a nawet w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej pozostał w pamięci milionów, jako wybitny artysta, kompozytor i bard, który walcząc o sprawiedliwszy świat, oddał swoje życie. Jego imię noszą place, ulice i domy kultury na różnych kontynentach. Jest jedną z ikon antyglobalistów, dla wielu na równi z Che Guevarą; tyle, że Victor zamiast karabinu miał gitarę i piękny głos.

Jego krytyczny światopogląd kształtował się stopniowo. Największy jednak wpływ -jak sam podkreślał- wywarły na niego trudne lata dzieciństwa. Przyszedł na świat w wrześniu 1932 roku w biednej, wielodzietnej rodzinie chłopskiej, zamieszkałej na terenach należących do jednego z rodów chilijskich latyfundystów, nieopodal Santiago. Klepisko zamiast podłogi, przeciekający dach, ciasnota, a do tego ciężka praca na pańskim polu od świtu do zmierzchu -To obrazy, które będą się później przewijać w jego twórczości. Inny obraz dzieciństwa, jeszcze bardziej ponury, to ciągle pijany ojciec, pobita matka, krzyki rodzeństwa, strach. "Pamiętam oblicze mego ojca niczym pusty otwór w glinianej ścianie ..." zaczyna się jeden z jego utworów.
Tak silny był uraz wobec ojca, tak silne przywiązanie do matki.
Amanda, pracująca na co dzień jako praczka, dorabiała grając na gitarze i śpiewając podczas wiejskich uroczystości. To po niej odziedziczył talent muzyczny, ale także i charakter. Z dumą opowiadał, jak pewnego ranka matka postanowiła położyć kres koszmarowi dotychczasowego życia, zgarnęła manatki i z całą dzieciarnią wsiadła do pierwszego pociągu jadącego do stolicy, aby zacząć od nowa.
Nadzieje okazały się płonne - od biedy nie uciekli. Jak tysiące innych przybyszy z prowincji, wylądowali w dzielnicy slumsów, niczym nie różniących się od wiejskich baraków. W przekonaniu że jedyną szansą na wyrwanie się z zaklętego kręgu nędzy jest wykształcenie, Amanda harowała dzień i noc, aby dzieci mogły ukończyć jakąś szkołę. Pracowała do momentu gdy serce odmówiło jej posłuszeństwa i padła martwa pośród garnków i talerzy w obskurnej kuchni barowej. Victor miał wówczas 15 lat i jako jedyny zrozumiał sens poświęcenia mamy. Starsze rodzeństwo już dawno zostało wchłonięte przez ulicę, Victor natomiast pilnie się uczył, a wolne chwile spędzał w parafialnym kole Akcji Katolickiej, śpiewając w chórze i uczestnicząc w rozmaitych imprezach kulturalnych. Jego zaangażowanie było tak głębokie, że wkrótce po śmierci mamy, pogrążony w bólu i samotności, wstąpił do seminarium redemptorystów. Po dwóch latach opuścił je z niejasnych przyczyn, a jego stosunek do Kościoła katolickiego stal się od tej pory chłodny.
Czy przestał wierzyć? Trudno powiedzieć, gdyż większość jego twórczości o tematyce społeczno-politycznej przesiąknięta jest symboliką chrześcijańską. Jedna z jego najsłynniejszych piosenek "Modlitwa do siewcy" (Plegaria a un labrador), wzywająca uciskanych tego świata do buntu, skonstruowana została na kanwie "Ojcze nasz" (połączenie dość egzotycznie brzmiące dla polskiego ucha).

Na początku lat 50-tych, przypadkowo przeczytane ogłoszenie prasowe o naborze do amatorskiego chóru uniwersyteckiego miało zadecydować o całym dalszym życiu Victora Jary. Na uniwersytecie poznaje nowe, nieznane mu dotąd środowisko intelektualistów, mocno lewicujących, zgodnie z tradycją akademicką na zachód od Odry. Duchowym autorytetem tego środowiska był Pablo Neruda, komunista i poeta, przyszły noblista. To tacy ludzie mieli wpłynąć na ostateczne wykrystalizowanie się światopoglądu Victora. Na uniwersytecie poznaje również miłość swego życia, późniejszą żonę. Joan Turner tańczyła i wykładała ekspresję ciała na Akademii Teatralnej.
Victor, zafascynowany sztuką teatralną zdał egzamin na wydział reżyserii, który kończy z wyróżnieniem. Po mimo wyraźnych uzdolnień w tym kierunku -jego sztuki wielokrotnie odnosiły sukces nawet poza granicami kraju stopniowo jego główną dziedziną ekspresji staje się piosenka autorska. Ona bowiem daje mu możliwość bezpośredniego zabierania głosu w naglących sprawach współczesnego świata i dotarcie ze swym przesłaniem do masowego odbiorcy. Jest druga połowa lat 60-tych i Jara śpiewa o Wietnamie, Che Guevarze walczącym w Boliwii, masakrach dokonywanych w Chile przez rządzącą ówcześnie chadecję....
Swoją twórczością muzyczną Jara włączał się w nurt Nowej Pieśni Chilijskiej (będącej z kolej przejawem szerszego zjawiska o zasięgu kontynentalnym tzw. Nowej Pieśni Latynoamerykańskiej), mającej przeciwdziałać inwazji amerykańskiej kultury masowej, a z drugiej strony - ocalić tożsamość kulturalno-społeczną ludu. Przedstawiciele Nowej Pieśni odegrali istotną rolę w zwycięstwie socjalisty Salvadora Allende w wyborach prezydenckich w 1970 r. Słowa do popularnego hymnu "Venceremos" (Zwyciężymy) napisał Victor Jara.

Okres rządów Jedności Ludowej (przerwanych 3 lata później przez krwawy zamach gen Pinocheta) to okres burzliwych przemian społecznych i prawdziwej eksplozji w dziedzinie kultury. Jara wydaje płytę za płytą, poszukuje nowych form ekspresji muzycznej, koncertuje w zakładach pracy i wykłada na uniwersytecie. Kiedy na skutek amerykańskich sankcji Chile coraz bardziej pogrąża się w chaosie, Victor zaczyna wyjeżdżać za granicę, aby śpiewem zjednywać poparcie dla swojego kraju. Jego zaangażowanie musiało budzić wściekłość przeciwników politycznych, obawiających się utraty przywilejów. Znalazł się na czarnej liście - zaczęły się groźby, anonimowe telefony, próby pobicia, oszczerstwa. Poważne i poważane gazety (należące do garstki oligarchów) rozpisywały się na temat jego seksualności, świadome, że w kraju "machos" zarzut homoseksualizmu jest zaiste ciężkiego kalibru. Tymczasem Victor nie tylko się nie przejmował, ale wręcz odczuwał rodzaj satysfakcji. "Tak reagują, bo uderzam gdzie ich boli, w ich zakłamany, egoistyczny system wartości, który jest przyczyną nieszczęść moich rodaków". Od początku 1973 roku groźba wojny domowej rozpętanej przez opozycję staje się coraz bardziej realna, Jara pisze "Vientos del Pueblo" (Wiatry Ludu), bijąc na alarm- "Znów chcą splamić moją ojczyznę krwią robotników.....Znów chcą włożyć krzyż na ramiona Chrystusowi". Czarne chmury zbierają się nad Santiago.

Aresztowano go 12 września, nazajutrz po zamachu stanu, wraz z dwoma tysiącami studentów, profesorów i pracowników uniwersytetu, na którym wykładał. Zabrano ich na pobliski kryty stadion (Estadio Chile) już przygotowany do roli tymczasowego obozu koncentracyjnego. Po drodze Victor pozbył się dowodu tożsamości w nadziei, że nie zostanie zidentyfikowany. Niestety, był zbyt znany, tak, że jeden z oficerów rozpoznał go w tłumie i natychmiast skierował do specjalnie wydzielonego miejsca, "Teraz będziesz śpiewał, ty skurwysynu, pedale jeden!" -krzyczał żołnierz, wyraźnie podekscytowany.
Od tego momentu trudno dokładnie odtworzyć ostatnie godziny wielkiego artysty. Ktoś, kto ocalał widział go w jednej z latryn, cuchnących, zalanych gównem, służących jako katownie. Leżał cicho na mokrej podłodze, jakby nieżywy. Ktoś inny widział jak go bili, jak w odpowiedzi zaintonował "Venceremos" i jak wtedy, z furią zmiażdżyli kolbami jego ręce gitarzysty. Ocalała jego ostatnia, niedokończona piosenka, pisana w pośpiechu na małych kawałkach papieru, świadectwo piekła.

Joan Turner, pochowawszy męża, spakowała małą walizkę i wraz z córkami -Manuelą i Amandą, pogrążona w żałobie, wsiadła do samolotu, odlatującego do Londynu. W Europie włączyła się w ruch solidarności z Chile, a szczególnie poświęciła się ratowaniu spuścizny Victora. W tym czasie w Chile, w publicznych miejscach, na stosach, płonęły książki "niebezpiecznych" autorów. Płonęły również płyty Jary. Na szczęście ich matryce, przemycone wcześniej przez granicę, były już bezpieczne. Dzięki pomocy wielu ludzi - w tym Beatlesów- dokonywano nowych nagrań. Do założonej przez wdowę Fundacji im. Victora Jary zgłosili swój udział tacy artyści jak Mike Andrews, Bono, Stanley Forman, Kate Guinzburg, Pete Seeger, Mercedes Sosa, Mikis Teadorakis, Paco PeEa, Peter Gabriel i wielu innych.

Od tamtych ponurych dni minęło 30 lat. Nie ma już Pinocheta i jego szwadronów śmierci, zrzucających z helikopterów przeciwników do Pacyfiku, lub w kratery wulkanów. Od ponad 10 lat panuje system demokratyczny. Joan Turner powróciła do Santiago de Chile, gdzie wciąż kieruje Fundacją i prowadzi szkołę tańca. Nadal czeka na pełną prawdę i sprawiedliwość, tak jak tysiące innych krewnych ofiar dyktatury.


Mario Galdamez




/Stadion - ostania pieśń/

Jest nas pięć tysięcy
W tej małej części miasta,
Jest nas pięć tysięcy.
Ilu nas będzie razem
W miastach całego kraju?
Tylko tutaj, dziesięć tysięcy rąk, które sieją
I wprawiają w ruch fabryki.

Iluż głodnych, zziębniętych, zastraszonych, obolałych,
zgnębionych, sterroryzowanych i doprowadzonych do obłędu.

Sześciu z naszych zagubiło się
W gwieździstej przestrzeni.

Jeden umarł, drugi pobity tak, że nie wiedziałem,
Iż można tak pobić człowieka.
Pozostałych czterech chciało położyć kres swym
lękom
Jeden skacząc w otchłań
Drugi uderzając głową o mur.
Ale wszyscy nieruchomo spojrzeli na śmierć.
Jakie przerażenie wywołuje twarz faszyzmu!
Realizuje swe cele z zimną precyzją
Nie zwracając uwagi na nic.
Krew to dla nich ordery,
Masakrowanie to dla nich akt bohaterstwa.
Czy tak ma wyglądać ten świat, który stworzyłeś, mój Boże?
Czy po to były twoje siedem dni cudu i pracy?
W tych czterech ścianach jest tylko jedna liczba,
Która się nie powiększa,
Która powoli zostanie ogarnięta przez śmierć.

(...)

Jest nas pięć tysięcy bezczynnych par rąk
Ile ich jest w całej ojczyźnie?
Krew towarzysza Prezydenta
Uderza głośniej niż bomby i salwy.
Tak na nowo uderzy nasza pięść.

Pieśnio, jak źle mi wychodzisz
Kiedy musze wyśpiewać przerażenie!
Strach, który przeżywam
I od którego umieram.
Widząc siebie pośród tylu i tylu
Mgnień nieskończoności,
W których cisza i krzyk
Są celem i końcem tej pieśni.
To co widzę... Nigdy tego nie widziałem,
To co czułem i to co czuje
Da początek...

Mario Galdamez


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


21 września:

1909 - Urodził się Kwame Nkrumah, polityk ghański, działacz ruchu panafrykańskiego w Europie i USA. Jeden z inicjatorów utworzenia OJA. 1957-60 premier, 1960-66 prezydent Ghany. Realizował koncepcję tzw. socjalizmu afrykańskiego. Obalony przez wojskowych.

1928 - Czterodniowy strajk 10 tysięcy włókniarzy łódzkich przeciwko nowemu regulaminowi pracy; zakończony zwycięstwem.

1976 - USA: Orlando Letelier, minister w rządzie Salvadora Allende, został zabity w Waszyngtonie przez bombę podłożoną przez tajnych agentów Pinocheta.

1997 - W wyborach parlamentarnych w Polsce zwyciężyła AWS - 33,8% (201 mandatów), przed SLD - 27,1% (164), UW - 13,4% (60), PSL - 7,3% (27) i ROP - 5,6% (6). UP, zdobywając 4,74 %, nie weszła do sejmu.

2009 - Obalony i wypędzony z Hondurasu były prezydent Manuel Zelaya potajemnie wrócił do stolicy kraju Tegucigalpy, gdzie schronił się w ambasadzie Brazylii.


?
Lewica.pl na Facebooku