Stańczykowski: Halluks lewej nogi

[2003-11-21 23:01:20]

W Polsce nie ma nawet lewackiej kanapy. Najwyżej kilka zydli.

Komunizmu w Polsce chce ponad dwadzieścia organizacji skrajnej lewicy. Kilkadziesiąt tysięcy osób chce cofnąć koło historii... To wizja, którą swojego czasu przedstawiał tygodnik "Wprost" w artykule "Sekcja komunistów" (24/2003).

Nigdy w Polsce nie funkcjonowało dwadzieścia organizacji radykalnej lewicy. Tak naprawdę istnieje ich może pięć, zaś liczba działaczy nie przekracza kilku setek. Mowa tu głównie o przekonanych o swej nieomylności trockistach zrzeszonych w Pracowniczej Demokracji. Wśród lewicowych radykałów organizacja ta cieszy się opinią zamkniętej sekty, gdzie w roli trójcy świętej występuje starsze małżeństwo plus magister politologii.
Dodam, że choć grupa działa na polskiej scenie od kilkunastu już lat, to jeszcze nie zdążyła uświadomić o tym fakcie klasy robotniczej. Na plus Pedecji zapisać można jedynie niezmordowany, acz bezproduktywny zapał do antykapitalistycznej roboty. Seminaria, pikiety, wyjazdy na antyglobalistyczne demonstracje odbywają się często wyłącznie dzięki trockistowskim fanatykom. Prawdopodobnie gdyby nie oni, pies z kulawą nogą nie zaprotestowałby w Polsce przeciw agresji na Irak.

Poza popularną Pedecją jest jeszcze Lewicowa Alternatywa – grupa wyspecjalizowana głównie w zaklejaniu autobusów radykalnymi w treści wlepkami. Jest Nurt Lewicy Rewolucyjnej – także trockiści, ale innego miotu niż ci z PD. Tamtych nie lubią, choć nie bardzo wiadomo za co. Jest wreszcie Grupa Spartakusowska Polski – ozdoba każdej demonstracji. Bez względu na powód jej członkowie domagają się "nowych rewolucji październikowych". Ot taki dowcip środowiskowy, bardziej jednak tragiczny niż śmieszny. Gdyby ktoś pytał, jak liczne są te grupy, powiem tylko, że znam i widziałem chyba wszystkich ich zwolenników.

Komunistyczna Partia Polski i Walcząca Grupa Rewolucyjna zajmują się głównie oskarżaniem wszystkich pozostałych o zdradę i partyzanckimi akcjami malowania w środku nocy haseł na murach. Hasła niezrozumiałe dla nikogo prócz nich samych szokują chyba tylko pismaków z "Wprost". Wszystkich innych śmieszą. Na naszych oczach rozkwita nastoletnia masturbacja rewolucyjna.

Wąska rzesza wielbicieli i wyobcowanie nie przeszkadzają nikomu z tego grona w aktywnej promocji partyjnej prasy. Z niej możemy się dowiedzieć o rewolucyjnym momencie, który nadchodzi, i zdradzieckim SLD chwiejącym się pod naporem prawdziwie lewicowych sił. O każdym udanym strajku czy proteście dowiadujemy się, że jest sukcesem właśnie radykalnej lewicy, a masy robotnicze przyjmują posłańców socjalistycznej nadziei z otwartymi ramionami. Głównie jednak każda z grup zajmuje się opluwaniem innej organizacji rewolucyjnej, co jak wiadomo sprzyja konsolidacji i wspólnej walce.

Inaczej ma się rzecz z działaczami dawnej młodzieżówki PPS. Kiedyś silni, zwarci i gotowi zapewniali SLD spokój na trasie 1-majowych pochodów i stanowili o medialnej sile PPS-u. Zasadniczym problemem socjalistycznej młodzieży była jednak patologiczna wręcz niechęć do gabinetowych rozgrywek politycznych, połączona z kompletną beztroską w tych sprawach. Liczyła się idea. Pieniądze i stanowiska były z założenia czymś brudnym. Hasło "socjalizm" czy "rewolucja" wystarczyło, aby bez zastrzeżeń ufać wznoszącym je "towarzyszom", co ci skrzętnie wykorzystywali przy okazji każdego następnego zjazdu partii. W ten sposób pretorianie Ikonowicza dokonali kilku mniej lub bardziej uzasadnionych partyjnych czystek w iście stalinowskim stylu. Odeszli, kiedy odszedł Ikonowicz. Tyle że już nie do polityki. Siedząc w domu na bezrobociu nadal pierdolą kapitalizm, z tym że dodatkowo także partie polityczne i politykę w ogóle.

Trudno się zresztą specjalnie dziwić, jeśli tylko przyjrzymy się bliżej partiom PPS i UP mającym być podobno lewicowym sumieniem SLD. Tej pierwszej właściwie już nie ma. Po odejściu radykałów, którzy stanowili de facto o sile tej partii, PPS zapadła w śpiączkę polityczną i intelektualną. Dziś partia zdaje się istnieć już tylko w kilku większych miastach, podczas gdy jeszcze niedawno miała kilka tysięcy działaczy. Wśród tych, którzy zostali – zdumiewa natomiast długowieczność. Jej bezpośrednim efektem jest żwawa komisja historyczna. Sentymentalne wspominki w znanym i lubianym gronie cieszą, bo w aktualnej kondycji miło powspominać przedwojenne czasy, gdy PPS miała kilkudziesięciu posłów w parlamencie. Nie śmieszy, lecz przeraża za to skład władz naczelnych lewicowego sojusznika SLD. Są tam ludzie, dla których ideały lewicy są równoznaczne z nacjonalizmem i konsekwentnym tropieniem Żyda. Dość powiedzieć, że swojego czasu ludzie ci szli ramię w ramię z ugrupowaniami typu "Świaszczyca", które ma za zadanie promować słowiański nacjonalizm o charakterze pogańskim...

Nie lepiej jest w parlamentarnej Unii Pracy. Z prężnej niegdyś i autentycznie lewicowej federacji młodzieżowej pozostały jedynie smętne resztki, dla których głównym zajęciem jest regularne uczestnictwo w międzynarodowych seminariach i wykładach. Gdy w kraju jest 40-procentowe bezrobocie wśród młodzieży, reprezentujący odrzuconych młodzi politycy jeżdżą i zapewniają w całej Europie o swej braterskiej miłości do Żydów i pedałów. Wszelkie kwestie dotyczące bezpośrednio ludzi pracy zdają się natomiast w tajemniczy sposób omijać ulicę Bracką, gdzie Unia ma siedzibę. Dorosła UP charakteryzuje się natomiast doskonałą nijakością. Pozbawiona pomysłów i intelektualnej inicjatywy w całej rozciągłości popiera wszystkie projekty starszego brata.

Polską specyfiką można nazwać fakt, że po trzynastu latach kapitalizmu, przy prawie 20-procentowym bezrobociu w atmosferze ogólnej beznadziei nie wykluła się żadna organizacja czy partia będąca antykapitalistyczną lewicą, antagonistyczna także wobec panującego dziś SLD. Takie partie ulokowane na lewo od socjaldemokracji istnieją we wszystkich krajach Unii Europejskiej oraz w tych, które do Unii dopiero kandydują. Sama już ich obecność pozwala lewicowemu wyborcy niejako szantażować duże partie socjaldemokratyczne możliwością poparcia małej partii radykalnie lewicowej. Ten prosty układ wzajemnych zależności wymusza na socjaldemokracji pewien stopień wierności lewicowym ideałom. Tymczasem w Polsce premier socjaldemokratycznego rządu może angażować się w promocje wartości chrześcijańskich, a w gospodarce – liberalnych, zaś jego minister reformować finanse państwa kosztem najuboższych. Może – ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, że dla przynajmniej 20 proc. myślących lewicowo Polaków nie ma i w najbliższej przyszłości nie będzie żadnej alternatywy wobec SLD.

Maciej Stańczykowski



Tekst pochodzi z tygodnika NIE nr 47 (686)

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku