„Duże namioty”, jak pobłażliwie określano wielkie hale, w których odbywały się mityngi i dyskusje z udziałem zaproszonych przez organizatorów „gwiazd” świeciły raczej pustkami. Większość uczestników preferowała mniejsze workshopy, gdzie każdy mógł włączyć się w dyskusje. Spontaniczność Hindusów rzucała się w oczy na każdym kroku, wiele interesujących debat odbywało się na gorąco w jadalniach i na wolnym powietrzu. Koncerty i przedstawienia teatralne aranżowane były spontanicznie na każdym wolnym jeszcze skrawku powierzchni. To tutaj naprawdę pulsowało życie forum, dla wielu delegatów, szczególnie tych z indyjskiego interioru znacznie ważniejszy był występ teatralnej trupy przedstawiającej walkę indyjskich chłopów z wielkimi posiadaczami ziemskimi od debaty poświeconej polityce rolnej Banku Światowego.
Ponad 100 tys. uczestników, około 1500 konferencji, paneli i workshopów, nowa tematyka, zorientowana bardziej na problemy największego kontynentu - to tylko niektóre osiągnięcia bombajskiego forum. Można do nich dodać zaangażowanie w proces nowych sił, np. silnych indyjskich partii komunistycznych, które przyniosły ze sobą wsparcie organizacyjne i wieloletnie doświadczenie w oporze wobec światowego imperializmu. Właśnie dzięki udziałowi przedstawicieli indyjskiej zorganizowanej lewicy udało się ograniczyć powiązania i zależność pomiędzy Światowym Forum Społecznym a fundacjami i donatorami związanymi z korporacyjnym kapitałem. Fundacja Forda, zasilająca od początku Światowe Forum Społeczne, wstrzymała patronat nad bombajskim forum, zabrakło również rządowych agencji brytyjskich i agend Unii Europejskiej oraz Fundacji MacArthura. Oczywiście problem finansowania organizacji pozarządowych pozostał, ŚFS nie sprawdza źródeł finansowania uczestników forum, dlatego wiele organizacji wspieranych przez korporacyjny kapitał uczestniczyło w forum.
Podczas rozmów z delegatami można było wyczuć pewne zniecierpliwienie - od pierwszego światowego forum upłynęły już cztery lata, ruch zdążył objąć wszystkie kontynenty, potrafił zaangażować wiele organizacji i setki tysięcy uczestników, skupił na sobie uwagę mediów, nie potrafił jednak przedstawić spójnej alternatywy dla współczesnego kapitalizmu. Niektórzy upatrują słabość w zbyt wielkiej różnorodności idei. Niektórzy w swojej krytyce posunęli się o krok dalej, postanawiając świadomie opuścić platformę ŚFS. Naprzeciw ŚFS rozłożyło sie alternatywne forum Mumbai Resistance 2004, grupujące organizacje z całego świata, sprzeciwiające sie zaangażowaniu organizacji pozarządowych finansowanych ze źródeł powiązanych z kapitałem. Uczestnicy MR2004 nie mogli zgodzić sie z postulatem ŚFS odrzucającym użycie siły i jasno zdefiniowali swoją alternatywę - budowę socjalizmu. W MR2004 wzięło jednak udział jedynie 5 tys. delegatów.
Dla wielu masowy charakter, różnorodność i otwartość stanowią o sile ŚFS. Brak konkretnej alternatywy spoleczno-gospodarczej nie uważają wcale za oznakę słabości. Zdaniem Vinoda Rainy, jednego z organizatorów forum, „ŚFS to dziesiątki, a nawet setki małych forów, które są okazja do wymiany doświadczeń i koordynacji pomiędzy delegatami z rożnych stron świata. Jeśli nie udało nam sie przedstawić tutaj jednej spójnej alternatywy, to zapewne poszczególnym delegatom i organizacjom udało sie załatwić setki spraw i to jest nasz sukces”.
Podczas koncertu kończącego forum brazylijski bard, a zarazem minister kultury Gilberto Gil zaprosił wszystkich do Brazylii na przyszłoroczne forum. Doświadczenie indyjskie było bardzo potrzebne, przeniesienie forum na inny kontynent nadało mu prawdziwie globalnego charakteru. Również w Bombaju zdecydowano, że to Czarny Ląd będzie gościł Światowe Forum Społeczne w 2006 roku.
Marcin Pazurek
Autor jest korespondentem Nowego Robotnika w Indiach