Anaszewicz: Nie taka nowa lewica straszna

[2004-03-05 23:19:40]

Co znaczy lewica?

Z zaciekawieniem, ale momentami i z zażenowaniem przyglądałem się dyskusji, która odbyła się ostatnio na www.lewica.pl. Punktem wyjściowym do dyskusji był artykuł krytycznie oceniający powstające na polskiej scenie politycznej nowe partie i organizacje lewicowe.

Nietrudno się domyślać, że w artykule najbardziej dostało się Zielonym 2004. Autor tekstu - określający się jako przedstawiciel radykalnej lewicy - podjął próbę odpowiedzi na pytanie: "co znaczy radykalna lewicowość?". Jak podkreśla na początku, dotychczas sądził, że radykalna lewica opiera się wyłącznie na odrzuceniu kapitalizmu oraz działaniach antysystemowych. Jest także, jego zdaniem, nierozerwalnie związana z ruchami pracowniczymi.

Niektórzy jednak, nad czym ogromnie ubolewa, mają inne (czytaj: niewłaściwe, wrogie, systemowe itd.) poglądy. Dostaje się Zielonym, a konkretnie Kindze Dunin, która w wywiadzie dla tygodnika Nowe Państwo ośmieliła się podkreślić, iż podstawowym wyróżnikiem lewicy (ale nie radykalnej tylko nowej, co Dunin podkreśliła) jest przywiązanie do światopoglądu. "Jeśli opowiadam się za interwencją państwa w gospodarce, to przecież dlatego, że reprezentuję pewien równościowy punkt widzenia. Z tego samego powodu opowiadam się za prawem kobiety do aborcji" - wyjaśniła. Ta opinia, zdaniem autora dyskutowanego artykułu, dyskwalifikuje Dunin i całe jej środowisko od zabierania głosu pod szyldem lewicy w ogóle. Autor tekstu, parafrazując jej wypowiedzi, cynicznie twierdzi, iż wystarczy być postępowym w sprawie gejów, walczyć z nacjonalizmem i wspierać feminizm, aby zostać zaliczonym do grona lewicy. Fakt, iż w swoich wypowiedziach Kinga Dunin "nie wspomina słowem o kwestiach gospodarczych", świadczy jego zdaniem, iż w polityce nie ma ona nic do powiedzenia. Przez takie poglądy – twierdzi autor - "historię ruchu będzie trzeba przeredagować", wielu historycznych liderów nie zabierało przecież głosu w sprawach światopoglądowych, a w niektórych często było bardziej konserwatywnych... Hm, naprawdę?

Moim zdaniem Kinga Dunin podejmuje w Nowym Państwie sensowną próbę wyznaczenia kardynalnych wartości i celów nowej lewicy. Twierdzi: "Najpierw walczyliśmy o prawa cywilne, następnie o prawa polityczne, w końcu o prawa socjalne. Dziś - gdy towarzyszy nam idea praw człowieka - walczymy z kolejnymi formami arbitralnego upośledzenia obywateli w społeczeństwie. Nazwijmy to walką o prawa kulturowe, o równouprawnienie rozmaitych mniejszości: kobiet, mniejszości seksualnych". I ten pogląd - nazywany bełkotem przez autora artykułu - również spotyka się z jego panicznym atakiem. "Oznacza to, że czas walk społecznych się skończył. (...) Teraz jest czas walki z jakimiś kolejnymi formami upośledzenia" - stwierdza.

Autor usiłuje definiować lewicowość jedynie przez pryzmat programu ekonomicznego. Dowiadujemy się między innymi, że kwestie ekonomiczne nie mają - jego zdaniem - nic wspólnego ze społeczną pozycją kobiet.

Zakaz skrętu w prawo

Jeden z uczestników dyskusji nad artykułem słusznie zauważa, że autor tekstu wszelkie problemy pozaekonomiczne traktuje jako "pseudoproblemy". Niestety kolejny (lewicowy?) wtrąca: "Kwitnie feministyczna publicystyka w prasie burżuazyjnej oraz powstają nowe lokale dla warszawskich gejów. (...) Jaka lewica, takie efekty". W dyskusji popularny staje się język, którego stałym elementem są słowa "kapitalizm", "burżuazja", "system" itd.

Myślę, iż mamy tutaj do czynienia z pewną modą, dotyczącą - mam nadzieję - małej grupki polityków w stylu "starych-maleńkich", w których wykonaniu polityka nabiera klimatu rewolucyjnego folkloru. Do niedawna sądziłem, że młodzi ludzie lokujący swoją aktywność na tzw. radykalnej lewicy są naturalnym i często bardzo skutecznym partnerem wszystkich, którym bliskie są idee równouprawnienia i tolerancji dla każdego człowieka. Dzisiaj, niestety, dostrzegam dziwne - jeśli nie prawicowe, to zdecydowanie konserwatywne - tendencje w części tego środowiska. Poglądy autora omawianego tekstu i wielu uczestników dyskusji w prostej linii prowadzą radykalną lewicę pod skrzydła Giertycha i Wrzodaka.

"LPR jest partią społecznych dołów i jej działacze mówią jej językiem. Nie ględzą o gender, prawach mniejszości seksualnych, dyskryminacji kobiet, patriarchalnym reżimie, seksizmie i innych pierdołach rodem z anglosaskich uczelni, tylko o problemach ze znalezieniem pracy, z przeżyciem za zasiłek, o obawach przed utratą pracy, o konkurencji, jaką stwarzają dla małych sklepów sieci hipermarketów - o problemach polskich rodzin, które dotykają niezależnie od płci". Spokojnie, spokojnie to tylko Mirek, młody "lewicowiec", jeden z uczestników naszej dyskusji...

A moim zdaniem pewne sprawy muszą być postawione bardzo jasno. Prawo do aborcji, stosunek do mniejszości narodowych i seksualnych, granice ingerencji Kościoła w neutralne światopoglądowo państwo wiążą się z szerszym rozumieniem praw kulturowych i szerszym rozumieniem praw człowieka, które są wobec tych problemów nadrzędne.

Najpierw chleb, a później edukacja

Jest dla mnie oczywiste, że problemy dotyczące polityki społeczno - gospodarczej bezkonkurencyjnie należą do najważniejszych i nie wiem, skąd tyle tutaj krzyku i "prawicowej histerii". Jednak, i to chcę zdecydowanie podkreślić, polityka równouprawnienia i przeciwdziałania wszelkiej dyskryminacji to odrębny i równie ważny element polityki każdego nowoczesnego państwa. Krzywdzące i - delikatnie mówiąc - niepoważne jest podkreślanie rzekomej dominacji tych elementów w programach partyjnych i rządowych nad innymi elementami życia publicznego. Urząd Pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn powołany został w listopadzie 2001 roku, czyli funkcjonuje dopiero ponad 2 lata. W tym zakresie, podobnie jak i w gospodarce, a może nawet bardziej, mamy braki i ogromne zaległości. Dlatego też wszelka próba marginalizacji elementów polityki równouprawnienia prowadzi do rozmycia politycznego wizerunku lewicy. Jeśli lewicowość oznaczać będzie tylko antykapitalizm i walkę o obronę praw pracowniczych, to Liga Polskich Rodzin rzeczywiście stanie się doskonałym wzorem do naśladowania.

Zgadzam się, że łatwiej jest edukować i zmieniać społeczeństwo, które żyje w godnych i normalnych warunkach. Jednak nie można tworzyć jakiejś sztucznej hierarchii działań: najpierw chleb i praca, a później edukacja. Jedno i drugie jest ważne i nie może bez siebie istnieć. Polityka równouprawnia kobiet, tolerancja, prawa dla mniejszości seksualnych, to elementy działań, których celem jest "otwieranie ludzi" na świat w ogóle. Tylko takie społeczeństwo jest w stanie i ekonomicznie, i społecznie dobrze sobie radzić. Hermetyczność i zamknięcie się na innych to bardzo poważny problem, który w efekcie tworzy zamknięte koło. Ludzie nie nadążają za przyspieszającym nieustannie rozwojem, gospodarczo i emocjonalnie są zdecydowanie w tyle.

Celem powinno być więc dążenie zarówno do zrównoważonego rozwoju państwa i jego obywateli, jak i do ich pełnej emancypacji.

Przeciwko większości?

"Badania socjologiczne wykazują, że w warstwie obyczajowej warstwy pracownicze są bardziej konserwatywne od warstw najbogatszych" - wyjaśnia w dyskusji Mirek. Jego zdaniem albo bierze się pod uwagę opinie robotników, albo "odgrywa się wobec nich rolę dobrych wujków, którzy ich traktują z troską, ale jak dzieci".

Po pierwsze, lewica wolności światopoglądowej, wolności wyboru, domaga się dla całego społeczeństwa, a nie tylko dla siebie. Po drugie, gdybyśmy w 1918 roku zbadali szczegółowo opinię pracowników najemnych, to zdecydowana ich większość pewnie nie popierałaby i co więcej - nie rozumiałaby światopoglądowych elementów programu socjalistów i pierwszych rządów po odzyskaniu niepodległości. A nie ulega dyskusji, iż jedną z największych zdobyczy tego okresu są przecież 5-przymiotnikowe wybory z czynnym i biernym prawem dla kobiet. Bezdyskusyjnie jest to jeden z największych sukcesów polskiej lewicy.

Zresztą problem pełnego równouprawnienia "bez różnicy płci, rasy, narodowości i wyznania", właśnie w tej, a nie innej kolejności, obok wielu innych kwestii światopoglądowych, znalazł swoje miejsce w programie Polskiej Partii Socjalistycznej, uchwalonym podczas zjazdu założycielskiego w listopadzie 1892 roku w podparyskim Montrouge.

Myślenie, że "nie można stanowić prawa przeciwko większości", to moim zdaniem dobry argument dla Romana Giertycha w walce o karę śmierci, czy utrzymanie zakazu "zabijania nienarodzonych dzieci". Chcę jeszcze raz podkreślić, że fundamentalnym elementem systemu lewicy jest zarówno idea państwa opiekuńczego, jak i idea obrony praw człowieka, i przeciwdziałania wszelkiej możliwej dyskryminacji.

Nie możemy zakładać, że ludzie kiedyś się zmienią, staną się bardziej tolerancyjni, otwarci na świat i innych. W tym zakresie lewica musi być bardzo wymagająca, musi pokazywać swojej bazie społecznej, jak rozumie świat. Inaczej będzie w stosunku do niej nieuczciwa. Jeśli więc skupimy się wyłącznie na sprawach społeczno-gospodarczych, to czym lewicowa organizacja, czy partia polityczna różnić się będzie od związków zawodowych?

Zaczynają kwitnąć zabobony

"Kobiety są w Polsce dyskryminowane ekonomicznie? O tak, co szczególnie widać na przykładzie niższego o 5 lat progu wieku emerytalnego dla kobiet, i to przy przeciętnej niższej średniej liczbie lat przeżywanych przez mężczyzn" – z sarkazmem wtrąca do dyskusji Maciek. Zapomina on jednak - albo też tak jest mu wygodnie - o tym, że przecież na krótszym wieku emerytalnym (a nie jest on wymysłem kobiet) tracą przede wszystkim same kobiety, które w konsekwencji otrzymują niższą emeryturę, na kolejne lata konserwującą ich niższą pozycję w społeczeństwie.

"Nawiasem mówiąc, nie tylko kobiety są w mediach traktowane przedmiotowo i w kategoriach obiektów seksualnego pożądania - wystarczy przejrzeć prasę kobiecą czy reklamy wielu produktów skierowanych do kobiet. Tak samo przedmiotowo traktuje się tam mężczyzn, o czym znów ani lewica, ani feministki się nie zająkną" – kontynuując skarży się Maciek. Twierdzenie, że mężczyzn również (podobnie często jak kobiet) dotyka problem przedmiotowego taktowania, jest kolejnym absurdem, który obok przykładów "przemocy domowej kobiet" (a nie - przemocy wobec kobiet) należy do standardowych haseł nie lewicowych, lecz "wrażliwych społecznie" działaczy LPR. "Uprzedmiotowienia kobiet nie da się porównać z uprzedmiotowieniem mężczyzn. To nie tylko reklama czy teledyski, gdzie są one przedstawiane jako obiekt do gwałtu, ale też ustawa antyaborcyjna" - kontrargumentuje Kasia, jedna z uczestniczek dyskusji. Jej zdaniem pełne zrozumie mechanizmów płciowej dyskryminacji możliwe jest tylko przez "biedną, samotną, wychowującą już dwójkę dzieci, wiejską kobietę, która podejmuje decyzję o usunięciu kolejnej ciąży". Wtedy dopiero poznajemy istotę lokalnej społeczności, doskonale widzimy "brak" dyskryminacji kobiet, "łagodność i tolerancję" polskiego Kościoła i wreszcie rzekomą "nadaktywność lewicy w bronieniu interesów kobiet".

Inna z uczestniczek dyskusji porównuje omawiany artykuł do socjalizmu Proudhona, w którym "szlachetni ludzie, nie tknięci zepsuciem postępu, żyją w swych skromnych chatach w wielodzietnym, pobożnym patriarchacie, są biedni, ale szlachetni, nie skrzywdzą muchy itd." Jego podobne podejście jest nie tylko sprzeczne z wartościami lewicy, ale i "obrzydliwe i kołtuńskie". "Chciałoby się zawołać - więcej światła - także, jak się okazuje, na lewicy, gdzie zaczynają kwitnąć zabobony!" - dodaje.

Bo na takie poglądy zgody nie ma i nie będzie.

Na koniec

Moim zdaniem lewica musi być "nie społeczna, nie obywatelska, ale społeczno-obywatelska, kolektywno-indywidualistyczna, po prostu socjal-wolnościowa. Jej przesłanie to wolność, odpowiedzialność, poczucie bezpieczeństwa". Artykuł i dyskusja, które stały się punktem wyjściowym moich rozważań, pokazują, iż nowa - choć bardziej trafne określenie to nowoczesna - lewica fundamentalnie różni się od lewicy klasowej (nazywanej przez autora tekstu radykalną), która, o czym pewnie wielu już zapomniało, była w teoretycznej postaci wynalazkiem Lenina, i "służyć miała nie walce o interesy robotników, ale obaleniu samego kapitalizmu".

Polska jest nadal krajem, w którym przedstawiciele Kościoła publicznie głoszą ksenofobiczne i antysemickie poglądy, w którym homoseksualizm traktowany jest jako ciężka choroba (w wersji light Ludwik Dorn z PiS mówi tutaj o "zdewiowaniu" - co to za słowo!), w którym obowiązuje absurdalny (religijny) zakaz aborcji. Dlatego też w takim kraju nie można być nigdy obojętnym na podobne bzdety, które wygłaszają dodatkowo młodzi ludzie pod szyldem tzw. radykalnej lewicy.

Współczesne warunki - demokracja parlamentarna, media, masowa edukacja, komunikacja, masowa kultura - pozwalają nam łączyć, to, co indywidualne z tym, co społeczne, i odwrotnie. Pamiętajmy, że jednostka w pełni uwalnia się tylko w wolnym, demokratycznym i solidarnym społeczeństwie.

Marcin Anaszewicz


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


26 listopada:

1942 - W Bihaciu w Bośni z inicjatywy komunistów powstała Antyfaszystowska Rada Wyzwolenia Narodowego Jugosławii (AVNOJ).

1968 - Na wniosek Polski, Konwencja ONZ wykluczyła przedawnienie zbrodni wojennych.

1968 - W Berlinie zmarł Arnold Zweig, niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego, socjalista, pacyfista.

1989 - Założono Bułgarską Partię Socjaldemokratyczną.

2006 - Rafael Correa zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Ekwadorze.

2015 - António Costa (Partia Socjalistyczna) został premierem Portugalii.


?
Lewica.pl na Facebooku