Ciszewski: Unia Pracy – bez złudzeń
[2004-05-25 13:20:49]
Radykalizm UP jest czysto deklaratywny. Jeszcze przed sformowaniem koalicji z SLD, jawiła się jako bardziej zdecydowany jej człon. Miała czuwać nad społecznymi działaniami rządu. Jako jeden z elementów tego nadzoru wymieniano pełniącą obowiązki rządowego pełnomocnika do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn Izabelę Jarugę-Nowacką. Problem w tym że żadnej bardziej społecznej polityki nie było. UP od razu przyjęła oportunistyczne argumenty partnera koalicyjnego, który w imię „oszczędności” i „wiarygodności wobec inwestorów” łamał kolejne punkty programu wyborczego, dzięki któremu doszedł do władzy. Unia Pracy kilkakrotnie protestowała. Tyle że był to sprzeciw jedynie propagandowy i symboliczny. Poparła na przykład nieśmiało wprowadzenie 50% stawki podatków dla najbogatszych, później jednak bardzo szybko się z tego wycofała. Podobnie było z projektem opodatkowania kościołów, zgłoszonym przez ówczesną senator Unii Pracy, Krystynę Sienkiewicz. Pomysłu nawet nie poddano rzetelnej debacie, a jego inicjatorka została na placu boju sama. Została nawet skrytykowana przez Tomasza Nałęcza za zbytni radykalizm. Unia Pracy nie była skuteczna nawet na polu światopoglądowym, gdzie mogłoby się wydawać, że opór będzie mniejszy. Nie udało się zliberalizować ustawy antyaborcyjnej, ani ograniczyć wpływów kościoła katolickiego. Nieskuteczny okazał się także sprzeciw wobec cięć socjalnych związanych z tak zwanym planem Hausnera. Pełnomocnik do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn nie wystąpiła w obronie likwidowanego funduszu alimentacyjnego, pomimo że spycha to ogromną rzeszę kobiet w nędzę. Bardzo mało zajmowała się także rosnącym bezrobociem wśród kobiet czy dotykającymi przede wszystkim ich zwolnieniami grupowymi. Prawdopodobnie nie było to wyrazem złej woli ze strony Izabeli Jarugi–Nowackiej, lecz wynikało z bardzo słabej pozycji, jaką zajmowała w rządzie. Robiła to, na co jej pozwolono, czyli de facto zajmowała się tylko pewnymi niszowymi problemami. Jej resort został utworzony w celu pokazania że „lewica” prowadzi prokobiecą politykę, nie miał jednak żadnego wpływu na decyzje Rady Ministrów. Nie bez znaczenia był również fakt, że czołowymi postaciami w UP stali się wicemarszałek sejmu, Tomasz Nałęcz oraz jego protegowany Janusz Lisak, który został szefem klubu parlamentarnego. Obaj politycy to wprost idealny przykład bezideologicznego oportunizmu. Nie potrafili sprzeciwić się SLDowcom w niczym, a nawet zwalczali wszelkie odchyły w ramach UP. Po odejściu z szeregów partii tego duetu nastała nadzieja na zmianę. Tyle że już teraz wiemy że w sferze praktycznej zmieniono niewiele. Pomimo poparcia Marka Pola, Jaruga–Nowacka wygrała wybory na przewodniczącą jedynie kilkoma głosami. Oznacza to że dawni aparatczycy oraz oportuniści nadal są silni i nie chcą zmian. Nie odeszli z UP za częścią liderów, ponieważ nadal widzą szansę na objęcie posad, jeśli nie na szczeblu centralnym, to w samorządach. Na kongresie nie zostały podjęte także żadne istotne decyzje programowe. Dla zmiany wizerunku i stworzenia prawdziwie lewicowego ugrupowania konieczne były głębokie reformy. Wbrew pozorom mogłyby one przynieść wiele dobrego, gdyż istnieje coraz większy, niezadowolony elektorat o poglądach lewicowych. W obecnej sytuacji są zmuszeni poprzeć Samoobronę lub nie iść w ogóle na wybory. Swoistym testem radykalizmu i zdecydowania UP był postulat wycofania wojsk okupujących Irak. Pojawił się on przy okazji debaty nad ewentualnym poparciem rządu Marka Belki. Był akcentowany nawet gdy Jaruga-Nowacka otrzymała w nowym gabinecie stanowisko wicepremiera. Teraz jednak już wycofuje się ze swoich wcześniejszych żądań. W radiowej debacie przyznała, że wycofanie sił okupacyjnych jest niemożliwe. Pokazuje to że UP wcale nie zyskała na znaczeniu i nadal jest marginalizowana i poddawana presji przez resztę „lewicy”. Co gorsza, zamiast postawić sprawę na ostrzu noża w haniebny sposób wycofuje się teraz z wcześniejszych postulatów, zganiona przez innych członków nowego rządu. Znamienny jest fakt że przewodnicząca UP w ogóle weszła do nowego gabinetu. Zrobiła to pomimo jawnej obrazy ze strony Jerzego Hausnera, który stwierdził że nie zostanie wicepremierem jeśli Jaruga–Nowacka wejdzie w skład rady ministrów. Politycy zostali jakoś pogodzeni. Prawdopodobnie było to możliwe dlatego że przedstawicielce UP przyznano rolę lewicowego listka figowego. Nie ma co do tego wątpliwości choćby ze względu na fakt, że nie kieruje żadnym ministerstwem. Ma za to dbać o społeczny wizerunek rządu. Wedle słów Józefa Oleksego miałaby być „lewicowym korektorem polityki”. Oznacza to nic innego jak usprawiedliwianie kolejnych cięć socjalnych, bo na zmianę antyspołecznych działań Jerzego Hausnera nie ma co liczyć. Dodatkowo szefem rządu został Marek Belka, człowiek Amerykanów, który był współodpowiedzialny za okupację Iraku. Nie ma więc także co liczyć na nową, niezależną politykę zagraniczną. Unia Pracy pomimo że mogła zacząć tworzyć alternatywę dla SLD oraz SLD bis, czyli SdPL, brnie w samobójczy układ rządowy. Ugrupowanie mieniące się radykalnym, a kapitulujące przy pierwszej sposobności przed oportunistami nie stanowi żadnej alternatywy. Pomimo jak chciałbym wierzyć szczerych intencji Izabeli Jarugi–Nowackiej, nie ma co łudzić się zwrotem UP na lewo. Partia ta po latach wasalizacji wobec SLD nie jest już zdolna do samodzielnych działań. Sytuację pogarsza dodatkowo fakt, że Unia Pracy nie prowadzi praktycznie żadnej poważniejszej działalności poza parlamentem. O ile nie powinno to dziwić w przypadku neoliberałów czy konserwatystów, to w przypadku ugrupowania lewicowego, które powinno być blisko zwykłych ludzi, jest bardzo negatywne. Niemożność stworzenia alternatywy wobec umiarkowanej „lewicy”, a raczej ukrywających się pod jej płaszczykiem liberałów, wynika w dużej mierze z braku organizacji społecznych. Ich deficyt powoduje sytuację, w której partie nie mają żadnej podbudowy i nie liczą się z obywatelami. Bez względu na to jakie hasła by głosiły, zaraz po wyborach walczą jedynie o stanowiska. Nie czują żadnej presji społecznej. Przykład UP oraz kilku innych inicjatyw pokazuje że partyjne podejście do lewicy nie sprawdza się. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
25 listopada:
1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.
1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.
1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").
1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.
2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.
?