Tobolewski: Soros przeciw Bushowi

[2004-07-30 15:11:07]

- Prezydent Bush prowadzi Stany Zjednoczone w bardzo niebezpiecznym kierunku, a kraj pod jego rządami stał się zagrożeniem dla całego świata - pisze George Soros w wydanej niedawno w Polsce książce "Bańka amerykańskiej supremacji". Jeśli chcemy liczyć na lepsze jutro - twierdzi słynny miliarder i finansista - konieczna jest nie tylko zmiana przywództwa i polityki USA, ale także reforma organizacji międzynarodowych, dziś często przytłoczonych amerykańską dominacją.

George Soros, ur. w 1930 r., jest z pochodzenia węgierskim Żydem. Olbrzymiego majątku, dziś szacowanego na 7 mld USD, dorobił się na spekulacjach finansowych. W 1989 r. wycofał się z giełd, rozpoczął natomiast wspieranie transformacji Europy Środkowo-Wschodniej. W Budapeszcie ufundował Open Society University, a w większości państw regionu założył fundacje, których zadaniem jest rozwój społeczeństwa obywatelskiego. W Polsce Sorosowski rodowód ma Fundacja Batorego. Wspierał też przemiany w licznych państwach Afryki i Azji. Łącznie na działalność charytatywną przeznaczył 5 mld USD.

W 1999 r. Soros opublikował książkę "Kryzys światowego kapitalizmu", w której krytykuje globalizację pod dyktando neoliberalnych recept. W lipcu 2003 r. zamieścił w amerykańskich dziennikach całostronicowe płatne ogłoszenie zatytułowane: "Kiedy naród idzie na wojnę, ludzie zasługują na prawdę", w którym stwierdzał, że dane wywiadu wykorzystane przez administrację do uzasadnienia ataku na Irak, były przesadzone lub fałszywe.

W ataku na ekipę Busha Soros używa różnego autoramentu argumentów, zwykle podnoszonych już przez innych krytyków. Gani więc waszyngtońską administrację za jej mętne związki z przemysłem zbrojeniowym, za odmowę podpisania protokołu z Kyoto, za propagandę i manipulowanie opinią publiczną, za niebezpieczną i nieudolną politykę zagraniczną... Choć jego język bywa czasami ostry - np. neokonserwatywnych "jastrzębi" konsekwentnie nazywa ekstremistami - książka jest wzorem politycznego taktu i umiaru. Ale to wcale nie przeszkadza jej być wymownym głosem sprzeciwu wobec polityki Białego Domu.

Wrogowie społeczeństwa otwartego

Oryginalnym wkładem Sorosa w krytykę Busha i jego politycznego zaplecza jest zestawienie ich doktryny z filozoficznymi pomysłami Karla Poppera, a zwłaszcza koncepcją społeczeństwa otwartego. Autor "Bańki" przypomina za swoim mentorem, że nie jest możliwa ideologia potrafiąca przynieść powszechną szczęśliwość. Pokojowe współżycie ludzi o różnych poglądach zapewnić może jedynie otwarta debata publiczna i instytucje, które stopniowo będą wdrażać zmiany, cały czas pozostając otwarte na krytykę i skłonne do jej słuchania, gdy zdarzy im się mylić. W praktyce oznacza to, że nie istnieje "jedynie słuszna prawda", na którą ktokolwiek mógłby mieć monopol. Nawet, jeśli zasiada w fotelu prezydenta jedynego obecnie światowego mocarstwa.

Na pierwszy rzut oka to dość skromny arsenał intelektualny w ideowym starciu z ekipą Busha. Wszak teoretycznie podobne poglądy głosi np. "Gazeta Wyborcza", co nie przeszkadzało jej w entuzjastycznym niemal poparciu amerykańskiej inwazji na Irak. Sorosowi to jednak wystarcza. Według niego ideologia wyznawana przez Republikanów, a zwłaszcza ich neokonserwatywne skrzydło, opiera się połączeniu dwóch fundamentalizmów: wolnorynkowego i religijnego. A, jak wiadomo, wszelki fundamentalizm nie dopuszcza żadnych wątpliwości i własnej omylności. Fundamentaliści zawsze sądzą, że wiedzą, co jest dobre i - jeśli tylko mają okazję - próbują to narzucać innym. To, oczywiście, kłóci się z logiką społeczeństwa otwartego.

Podkopane fundamenty

Soros podkreśla, że polityka realizowana przez Cheneya, Rumsfelda czy Ashcrofta, stanowi zagrożenie dla tradycyjnych amerykańskich wartości. Rzecz jasna, neokonserwatyści oficjalnie do tego się nie przyznają, posługując się nowomową, w której bezpieczeństwo zastępuje prawa człowieka, a wojna nazywana być może wolnością. Administracja Busha oszukuje własny naród, zaszczepiając mu strach dzięki manipulacji takimi terminami jak terroryzm i broń masowej zagłady.

Terroryści nie mają ojczyzny, dlatego wojna z nimi jest wygodnym uzasadnieniem dla uznania całego właściwie świata za arenę, na której toczy się bój. Atakują z ukrycia, każdy zatem może być jednym z nich, a przynajmniej potajemnie im sprzyjać. Korzystając z tego typu argumentacji rząd niemal bez żadnych protestów wprowadził bezprecedensowe ograniczenie praw obywatelskich. Z kolei objęcie broni atomowej, chemicznej i biologicznej wspólnym terminem "broni masowej zagłady", zaciera różnicę między nimi odwracając uwagę opinii publicznej od rażącej dysproporcji między uzbrojeniem, którym ewentualnie mogą dysponować terroryści, a mobilizowanymi przeciw nim środkami. Tajemnicze - jak pisze Soros - ataki wąglikiem wkrótce po 11 września przyniosły minimalne szkody, ale pozwoliły administracji Busha przekonać Amerykanów, że czyha na nich olbrzymie niebezpieczeństwo.

W rezultacie realizacji ideologii neokonserwatystów w USA zaczyna brakować demokracji, swobód obywatelskich, wolności słowa czy otwartości na inne kultury. Soros cytuje senatora Russella Feingolda, jedynego, który głosował przeciwko tzw. US Patriotic Act, ustawie, która w imię walki z terroryzmem nadała władzom specjalne uprawnienia kosztem praw obywateli: "Utrzymanie naszej wolności jest jednym z głównych powodów naszego zaangażowania w tę nową wojnę z terroryzmem. Przegramy tę wojnę bez jednego wystrzału, jeśli poświęcimy swobody obywatelskie narodu amerykańskiego".

Z pewnością Sorosowską krytykę trudną uznać za spektakularną, ale jego ciosy są nader celne. Łatwiej im bowiem zyskać przychylność opinii publicznej, niż takim głosom takich enfants terribles amerykańskiej debaty politycznej jak Noam Chomsky, Susan Sontag czy Lyndon LaRouche. A to, koniec końców, wyborcy zdecydują, czy po jesiennych wyborach prezydenckich w USA zmieni się lokator Białego Domu.

Bush musi odejść

Soros od pewnego już czasu zdecydowanie zwalcza Busha. W listopadzie ub.r. poinformował, że wesprze finansowo Demokratów, aby to ich kandydat wygrał wybory. - To, by Bush przestał być prezydentem USA jest obecnie najważniejszą sprawą w moim życiu - mówił wtedy w wywiadzie dla "The Washington Post".

Neokonserwatyści - dowodzi Soros - są wyznawcami darwinizmu społecznego, uznają bowiem, że relacje między państwami i narodami przypominają stosunki panujące w świecie zwierząt: silniejszy wygrywa, a słabszy co najwyżej może zostać pożarty. Ekipa Busha wykorzystała zamachy z 11 września do realizacji doktryny światowej supremacji USA, powstałej na długo przed terrorystycznym atakiem islamskich ekstremistów. Rozpadające się wieże WTC były dogodnym pretekstem dla podważenia swobód obywatelskich i podjęcia próby zbrojnego narzucania światu amerykańskiej woli w imię tzw. wojny prewencyjnej. Dla amerykańskiej administracji widmowe zagrożenie terroryzmem okazało się znacznie bardziej przydatne niż Korea Północna, początkowo wskazywana przez neocons jako wróg numer jeden i główny powód dla zwiększania wydatków zbrojeniowych.

Wdrażając swoje idee w życie Waszyngton nie tylko ogranicza wolności Amerykanów, ale również psuje pozycję USA w świecie. Niszczy dobre stosunki z tradycyjnymi sojusznikami, gardzi instytucjami międzynarodowymi, a koncepcję współpracy dla bezpieczniejszego świata zastępuje światowym przywództwem USA opartym właściwie wyłącznie na prymacie militarnym. Skutkiem tej nowej polityki amerykańskiej zagranicznej jest wzrost znaczenia sił autorytarnych w wielu państwach świata oraz kompromitacja samej idei demokratyzacji.

Globalny socjaldemokrata

Zmiany zaszły już tak daleko, że sama wyborcza porażka Busha już ich nie odwróci. Niszczycielski wpływ doktryny supremacji USA łączy się z negatywnymi skutkami, jakie przynosi światu neoliberalna globalizacja. W myśl koncepcji społeczeństwa otwartego Soros nie proponuje radykalnych zmian natomiast jednostronnych działań. "Konstruktywna wizja" przedstawiona w drugiej części "Bańki" przypomina raczej globalną wersję programu socjaldemokratycznego, z powolną ewolucją światowego systemu. Zdaniem Sorosa dominująca pozycja Ameryki nie powinna być traktowana jako szansa podporządkowania sobie przez nią reszty świata, ale może przynieść może przynieść korzyści nie tylko jej samej. Jej mądre zagospodarowanie przyczyni się do bezpieczniejszej i bardziej sprawiedliwej przyszłości całego globu.

Znany filantrop, podobnie jak w swojej poprzedniej książce, atakuje fundamentalizm wolnorynkowy, a zamiast neokonserwatywnych recept proponuje zmniejszanie nierówności społecznych i ekonomicznych, rozbudowę i wzmocnienie instytucji międzynarodowych, promocję demokracji i praw człowieka, rozwój multilateralnej współpracy dla rozwoju wspólnego dobra, a nie tylko wyniszczającą konkurencję. Dużo uwagi poświęca przy tym uwzględnianiu celów społecznych, podkreślając, że same rynki finansowe nie potrafią ich zaspokoić. Klimat kooperacji umożliwiłby obcięcie budżetów zbrojeniowych i przeznaczenie większych środków na pomoc międzynarodową. Tę zaś należy nie tylko rozwinąć, ale też tak zreformować, by większa jej część trafiała do biedniejszych społeczeństw, a nie do ciemiężących ich władców.

Pomysłem, który Soros szczególnie intensywnie promuje w ostatnim czasie i który zajął kilka stron w najnowszej jego książce jest kampania "Ogłaszaj, ile płacisz". Punktem wyjścia jest smutna konstatacja, że większość państw Trzeciego Świata, w których znajduje się dużo złóż zasobów naturalnych, są równie biedne jak ich sąsiedzi pozbawieni bogatych złóż, zwykle natomiast mają bardziej skorumpowane i mniej demokratyczne rządy. Ta "klątwa zasobów naturalnych" wynika w dużej mierze z polityki wielkich międzynarodowych koncernów. Choć bogactwa naturalne powinny należeć do narodów, to w praktyce ich dysponentami są lokalni przywódcy, suto opłacani przez firmy zajmujące się eksploatacją złóż. Dzięki presji wywieranej w ramach kampanii na wielkich koncernach przez szereg organizacji pozarządowych, korumpowane rządy nie mogą ukrywać, jakie czerpią zyski z opłat za koncesje dla zagranicznych spółek wydobywających zasoby naturalne.

Czy bańka pęknie?

Polityka zagraniczna neokonserwatystów, a więc ich dążenie do światowej supremacji USA, przypomina Sorosowi znany z rynków finansowych cykl hossa-bessa, w którym na rozgorączkowane głowy inwestorów spada zimny prysznic nagłych spadków. Trend wzmacniany przez optymistyczne nastawienie rośnie dopóty, dopóki przepaść pomiędzy rzeczywistością a mylnymi wyobrażeniami uczestników wydarzeń nie staje się nazbyt wielka. Gdy granica zostanie przekroczona - bańka pęka.

Faktem jest - dowodzi Soros - amerykańska dominacja w świecie, ale myli się ekipa Busha, sądząc, że w związku z tym USA mogą i powinny siłą narzucać swoją wolę innym. Wprawdzie po 11 września neokonserwatystom udało się w dużej mierze przekonać naród, że podstawą nowego ładu ma być dominacja militarna Ameryki w każdym zakątku globu oraz jej prawo do uderzenia prewencyjnego, ale dążenie w tym kierunku przynosi rezultaty odwrotne od przewidywanych.

Za sprawą polityki zagranicznej Busha wkraczamy w obszar niestabilności, a o tym, jak mylna jest jego doktryna przekonuje rozwój sytuacji w Iraku. Po gładkim zwycięstwie wojskowym zamiast stabilizacji przychodzi czas wielkiego chaosu. Dla Sorosa właśnie Irak jest "chwilą prawdy", punktem, w którym hossa zmienia się w bessę, początkiem końca obecnego prezydenta. Nie jest to wprawdzie pewne, bo administracja Busha długo skutecznie robiła Amerykanom wodę z mózgów, ale trend najwyraźniej się odwraca. - Zrobię wszystko, co będę mógł - deklaruje Soros w epilogu swojej książki - żeby zagwarantować, że to, co nieuniknione, faktycznie nastąpi.

Fragmenty tekstu opublikowane zostały w 7(11) nr Nowego Robotnika.

Marek Tobolewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku