Ciszewski: Mity neoliberalizmu

[2004-08-26 23:51:36]

Ideologii neoliberalnej udało się stworzyć mit braku alternatywy oraz monopolu na naukowe podejście do gospodarki. Całe rzesze ekonomistów i polityków starają się wmówić społeczeństwu, że proces neoliberalnej globalizacji, polegający na podporządkowaniu wszystkiego regułom rynkowym jest nieodwracalny. Pojawiają się wręcz twierdzenia, jakoby wolności wciąż było za mało i jedynie pozostawienie gospodarki samej sobie prowadziło do dalszych osiągnięć.

Twierdzenia te nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Każdy z głównych postulatów liberałów może być obalony, jeśli tylko spojrzy się na wskaźniki ekonomiczne i doświadczenia różnych państw.

Mit wysokich podatków

Bardzo rozpowszechniony wśród polskich neoliberałów z różnych ugrupowań jest postulat obniżania podatków, zwłaszcza tych od firm i dla osób najzamożniejszych. Ma to być lekiem na wszelkie zło i gwarantować postęp ekonomiczny. Fakt, że rośnie bezrobocie, a społeczeństwo nie odczuwa rzekomego wzrostu gospodarczego ma wynikać w dużej mierze z wysokich podatków dla inwestorów. Przy każdej możliwej okazji twierdzenie to powtarzają "niezależni" eksperci z Business Centre Club i Centrum im. Adama Smitha.

Podstawowy błąd takiego rozumowania polega na tym, że w rzeczywistości podatki w Polsce wcale nie są wysokie. Wystarczy porównać je z nakładanymi w krajach Europy Zachodniej. W tym świetle nie dziwi dążenie przedstawicieli Francji Czy Niemiec do zmniejszenia dysproporcji w tej dziedzinie i podniesienia przede wszystkim podatku CIT do średniej unijnej.
Nie dziwi także oburzenie tymi pomysłami sponsorowanych przez wielki biznes "ekspertów" ekonomicznych oraz polityków, wraz z gronem pożytecznych głupców, którzy uwierzyli w ich argumentację.
Nie zwracają oni jednak uwagi na fakt, że wyższe podatki wiążą się z wyższymi wpływami do budżetu państwa. Odbija się to bezpośrednio na dobrobycie społeczeństw. Dzięki pieniądzom bogatych możliwe jest utrzymanie wysokiego poziomu publicznego szkolnictwa, służby zdrowia czy innych usług publicznych. Wynika z tego, że narzekanie na jakość życia i jednocześnie wysokie podatki dla najbogatszych jest przejawem schizofrenii politycznej. Państwa z wyższymi opłatami dla bogatych są jednocześnie liderami na przykład w zwalczaniu bezrobocia, czy dostępności opieki medycznej. Wystarczy tu wymienić Skandynawię, gdzie bezrobocie wynosi ledwie kilka procent. Państwa takie jak Szwecja, czy Norwegia tradycyjnie plasują się na pierwszym miejscu jeśli chodzi o wskaźniki rozwoju społecznego, co potwierdzają coroczne raporty ONZ(1).

Skandynawowie znacznie wyprzedzają kraje takie jak Rosja, gdzie podatki są niższe, czy kraje trzeciego świata, gdzie ściągalność jakichkolwiek opłat za działalność gospodarczą jest praktycznie zerowa.

Jednym z argumentów mających dowodzić zbawczego wpływu obniżania podatków dla firm i elit ekonomicznych jest rzekome dążenie przedsiębiorców do znacznych inwestycji. Ma ona być hamowana przez działania fiskusa. Tutaj również argumentacja liberałów sypie się, gdy spojrzeć na wskaźniki. Pierwszym dowodem jest wspomniany wyżej poziom bezrobocia. Kraje obniżające podatki wcale nie zanotowały znaczącego wzrostu zatrudnienia. Nie poprawiła się także jego jakość. Odpowiedzialna jest za to coraz bardziej powszechna we współczesnym kapitalizmie tendencja do ograniczania zatrudnienia i cięcia w ten sposób kosztów produkcji. Nawet eksperci powiązani z międzynarodowymi instytucjami finansowymi twierdzą, że zmierzamy w kierunku społeczeństwa 20:80, gdzie jedynie 20% ludzi będzie niezbędnych w procesie wytwarzania dóbr. Nowe technologie i wzrost efektywności pracy nie przyczyniły się do zmniejszania obciążeń pracowników, ale do redukcji zatrudnienia (2).

Zmniejszenie podatków od firm oznaczałoby więc w tej sytuacji jedynie zwiększenie wartości dodanej, którą dysponują pracodawcy. Sytuacja zatrudnionych nie uległaby zmianie. Nie zmieniłyby się także znacząco ceny produktów, gdyż obecnie kapitalizm jest nastawiony bardziej niż kiedykolwiek na zwiększanie zysków. Dochodzi wręcz do tego, że firmy takie jak Danone, poprawiające z roku na rok swoją sytuację finansową zwalniają pracowników, aby zwiększyć dochody, a co za tym idzie podnieść wartość swoich akcji (3).

Neoliberałowie w swym antypodatkowym szale nie zauważają również, że w ostatnich latach bardzo znacząco wzrosła rola rynków finansowych. Nowoczesne technologie pozwalają garstce wybranych bogacić się na krótkoterminowych spekulacjach finansowych. Na światowym rynku znajduje się obecnie więcej pieniądza niematerialnego, niż materialnego. Rozrost wszelkich funduszy powierniczych, emerytalnych czy sektora bankowego jest tak wielki, że nie jest już nawet badany (4).

Członkom elit finansowych znacznie łatwiej jest inwestować w papiery wartościowe czy wahania kursów walut, niż na przykład w budowę nowych zakładów pracy. Pierwsza opcja daje im o wiele szybszy zysk. Nie wiąże się także z długofalowymi wydatkami na budowę infrastruktury, czy zdobywanie rynku. Mamy więc do czynienia z klasą bogacącą się, a jednocześnie nie działającą w żadnym wypadku na rzecz społeczeństwa.

Nieprzekonujący jest także argument jakoby obniżenie najwyższych stawek podatkowych przyczyniało się do znaczącego wzrostu konsumpcji. Wprawdzie bogaci kupują wówczas więcej dóbr, ale są to przeważnie dobra luksusowe. Kraje takie jak Meksyk, które zliberalizowały gospodarkę zanotowały wprawdzie wzrost liczby milionerów, ale oznaczało to na przykład wzrost sprzedaży drogich limuzyn z importu. Bogacze, choćby dlatego że jest ich garstka, nigdy nie będą tworzyli wielkiego popytu na lokalne produkty.

Jedynym rozwiązaniem byłoby w tym momencie obniżenie najniższej stawki podatkowej. Na to jednak polski rząd nie zgodzi się, ponieważ płaci ją około 95% społeczeństwa. Zmniejszenie wpływów do budżetu musiałoby więc być zrównoważone poprzez podwyższenie najwyższej stawki.

Mit wyższej jakości wszystkiego co prywatne i deregulacji rynku

Bardzo ważne miejsce w neoliberalnej mitologii zajmuje twierdzenie jakoby podporzadkowanie jakiejś dziedziny życia regułom rynku było zawsze korzystne.
Własność prywatna miałaby zatem być lepsza od publicznej czy społecznej. Okazuje się że istnieje wiele przykładów na to że wcale tak nie jest.

Zamachy z 11.09.2001 były możliwe między innymi dzięki temu że władze Stanów Zjednoczonych postanowiły zderegulować rynek przewozów lotniczych. Firmy, które na tym zyskały postanowiły maksymalizować dochody między innymi poprzez cięcie wydatków na bezpieczeństwo. Odbiło się to także na zarobkach pilotów, którzy obecnie muszą pracować o wiele dłużej za te same pieniądze, co również nie jest bez wpływu na bezpieczeństwo pasażerów (5).

Można tu także wymienić rodzime przykłady. Fabryka Kabli w Ożarowie była jednym z liderów w produkcji światłowodów, póki nie sprzedano jej firmie Tele - fonika. Wówczas zaczęła nagle przynosić straty. Okazało się że było to celowe działanie właściciela zmierzające do koncentracji produkcji w jednej z posiadanych przez niego fabryk, a co za tym idzie minimalizacji kosztów.
Także prywatyzacja Telekomunikacji Polskiej nie przyniosła znaczącej poprawy jakości jej usług.

Często poruszanym ostatnio tematem jest również niska jakość towarów oferowanych przez supermarkety. Ich działanie, polegające między innymi na przebijaniu daty przydatności do spożycia czy sprzedaży, w ramach promocji,
różnego rodzaju bubli, jest dobitnym przykładem na to w jaki sposób prywatny właściciel może zwiększać swoje zyski kosztem klientów. Deregulacja rynku sprawia dodatkowo że czuje się w tym procederze bezkarny. Nie jest prawdą, że
klient ma wówczas prawo wyboru, gdyż w większości przypadków nie jest świadom oszustwa lub dany segment rynku został opanowany przez firmy, które stosują podobne nieuczciwe praktyki. Na całkowicie wolnym rynku zwykle wygrywa ten, kto stosuje nieuczciwe zagrywki. Tak zwana "etyka biznesu" jest obecnie jedynie pustym sloganem.

Deregulacja rynku jak mawiają liberałowie, ma pobudzać konkurencję. Każdy może według nich być przedsiębiorcą, byle nie przeszkadzało mu państwo. Twierdzenie to miałoby sens jedynie wtedy, gdyby podmioty startowały z tego samego poziomu, tymczasem wolny rynek oznacza niszczenie małych przedsiębiorstw przez wielkich potentatów. W starciu zawsze wygrywa ten za którym stoi większy kapitał założycielski. To on ma wpływy polityczne i kontakty międzynarodowe.
Kapitał w ostatnich latach podlegał sporym procesom koncentracyjnym. Obecnie znacząca część transakcji jest dokonywana między przedsiębiorstwami należącymi do tych samych ponadnarodowych korporacji (6).

Oznacza to że w większości wypadków lokalni przedsiębiorcy są spychani do roli podwykonawców, całkowicie zależnych od wielkich firm. Gdy zmianie ulega koniunktura na rynku, jako pierwsi padają jej ofiarą. Deregulacja wiąże się więc z dwoma standardami, jednym dla wielkich, a drugim dla całej reszty.

Utrata kontroli nad rynkami finansowymi jest równie groźna. Sytuacja taka ułatwia między innymi pranie brudnych pieniędzy oraz daje terrorystom możliwość zdobywania funduszy. Przed 11.09.2001 grupy powiązane z Al-Kaidą rozpoczęły spekulacje akcjami towarzystw lotniczych, których samoloty posłużyły do ataku na WTC i Pentagon, stawiając na spadek ich wartości. Po zamachu zarobiły na tej operacji ogromne pieniądze. Obecnie nikt nie jest w stanie powiedzieć co stało się z zyskami i gdzie znajdują się te pieniądze (7).

Mit kapitalizmu jako synonimu wolności i demokracji

Wielu neoliberalnych polityków i ekspertów przekonuje, że rozwój kapitalizmu jest równoznaczny z demokracją. Felietonista Thomas Friedman sformułował tezę, jakoby dwa kraje, w których istnieje Mc Donald’s nie będą toczyć ze sobą wojny. Krytycy określają tego typu twierdzenia mianem "populizmu rynkowego" (8).

Neoliberałowie nie chcą przy tym przyjąć do wiadomości, że niemal wszystkie obecne konflikty wynikają ze sporów wewnętrznych. Toczą się nie tylko w trzecim świecie, ale także w krajach kapitalistycznych, takich jak Meksyk czy Kolumbia. Skrajnym przykładem jest tu przypadek Kolumbii, gdzie od lat toczy się wojna domowa, a swobody obywatelskie zostały znacząco ograniczone, pomimo demokratycznej fasady. Państwo to zostało niedawno uznane za najniebezpieczniejsze dla działaczy związkowych. Co roku ma tam miejsce kilkaset zabójstw na tle politycznym. Dokonują ich szwadrony śmierci, sponsorowane przez właścicieli ziemskich oraz ponadnarodowe korporacje. Zarzut finansowania płatnych morderców jest stawiany między innymi Coca Cola Company (9).

Neoliberalne reformy z powodzeniem są wprowadzane w wielu krajach autorytarnych. Przenoszenie przez ponadnarodowe korporacje produkcji do krajów takich jak Nepal czy Pakistan jest bardzo opłacalne, gdyż o wiele niższe są tam koszty pracy. Dzieje się tak między innymi dlatego, że tamtejsi pracownicy zarabiają grosze, a zrzeszanie się i dochodzenie przez nich swoich praw jest zabronione lub w znacznym stopniu utrudnione. Również politycy w kraju autorytarnym są łatwiejsi do skorumpowania, ponieważ nie podlegają weryfikacji w wolnych wyborach. Tworzony jest więc model kapitalizmu kompradorskiego,opierającego się na autorytarnych elitach, korzystających z neoliberalnych reform.

W krajach trzeciego świata swobodnie działają prywatne armie, sponsorowane przez ponadnarodowe korporacje. W Nigerii na przykład kompanie naftowe
utworzyły własne państwo w państwie. Wraz z siłami rządowymi podjęły się wyniszczenia lokalnego ludu Ogoni, który zgłaszał swoje prawa do roponośnych obszarów. Według obserwatorów z międzynarodowych organizacji broniących praw człowieka, takich jak Amnesty International, w 36 krajach, w których działa koncern Shell dochodziło do łamania praw człowieka i ataków na przeciwników działań firmy. Korporacja ta koprzystała między innymi na okupacji Timoru Wschodniego przez Indonezję, podczas której otrzymała aż 11 kontraktów na wydobycie ropy naftowej (10).

Ważnym aspektem sytuacji w krajach autorytarnych, prowadzących neoliberalne reformy jest często także promowany przez władze konsumpcyjny styl życia. Społeczeństwu daje się możliwość korzystania z popkultury i stara się je jak najbardziej zmakdonaldyzować i odwrócić przez to uwagę od kwestii politycznych.

Mit wszechwładzy związków zawodowych

Bardzo rozpowszechnionym argumentem neoliberałów, który często słyszymy również w Polsce, jest przekonanie o hamowaniu rozwoju przez związki zawodowe. Organizacje pracownmicze uzyskały podobno tak szerokie uprawnienie że obecnie nie robią nic innego, tylko stoja na roszczeniowych pozycjach i utrudniają reformy. Niektórzy neoliberałowie mówią wręcz że ideałem byłoby społeczeństwo, w którym pracownicy zawieraliby wolne umowy z pracodawcami, bez udziału państwa.

Jest to typowo utopijne twierdzenie. Nie może być mowy o jakichkolwiek równych umowach, gdy strony nie dysponują porównywalnymi siłami. Pracodawca w obecnym systemie posiada całkowitą kontrolę nad środkami produkcji. Przy obecnym poziomie bezrobocia ma także zawsze grupę chętnych do podjęcia danej pracy. Może wręcz zmuszać zatrudnionych do zmiany zawartych umów na mniej dla nich korzystne. Nie można więc mówić o jakiejkolwiek równości. Wycofanie się państwa oraz organizacji pracowniczych z nadzorowania porozumień oznaczałoby całkowite wydanie pracowników na łaskę pracodawców. Już obecnie wiele umów nie jest przestrzeganych. Proponowane przez skrajnych neoliberałów zmiany zamiast wolności doprowadziłyby do sytuacji, w której zatrudniony nie miałby żadnych szans na dochodzenie swoich praw. Liczba umów zawieranych ustnie wzrosłaby, a trudno liczyć jedynie na dobrą wolę pracodawcy, zwłaszcza gdy ma w ręku
wszelkie atuty.

Podobnie jest z funkcjonowaniem całego polskiego prawa pracy. Nie jest ono wbrew pozorom przesadnie rygorystyczne. Rzadko również było z całą surowością egzekwowane. Ostatnie lata przyniosły jego wręcz nagminne łamanie. Neoliberałowie twierdzą że dowodzi to przestarzałego charakteru jego zapisów.
Nie jest to prawda. Wszystkie państwa o wysokim wskaźniku rozwoju rozwinęły się między innymi dzięki surowej egzekucji praw pracowniczych. Wychwalane przez prawicę Stany Zjednoczone są natomiast przykładem że słaba ochrona pracowników skutkuje wzrostem rozwarstwienia społecznego. W wyniku marginalizacji tamtejszych związków zawodowych powstała grupa tak zwanych "working poor", czyli pracujących biednych. Są to osoby nie zatrudnione na różnych stanowiskach, ale nie będące w stanie utrzymać się z pensji. Zmusza to
pracowników do podejmowania dodatkowych zajęć, czyli zwiększa ich obciążenia pracą.

Marginalizacja organizacji pracowniczych oznacza więc de facto wydłużenie dnia roboczego i niemożliwość dochodzenia własnych praw.

Nieprawdą jest również jakoby związki zawodowe przeszkadzały rozwojowi. Są one nieodłącznym składnikiem demokracji. W Polsce zresztą pomimo teoretycznie silnej pozycji słabną z roku na rok. W praktyce nie jest na przykład egzekwowane prawo do zrzeszania się zatrudnionych w firmach prywatnych. Szeroko znane są przykłady podejmowania takich prób na przykład w supermarketach. Z reguły kończyły się one wyrzuceniem wszystkich podejrzewanych o przynależność do związków zawodowych z pracy. W dodatku coraz większy wpływ, również w dziedzinie polityki uzyskują przedstawiciele elit ekonomicznych. Organizacje takie jak Business Centre Club czy Centrum im. Adama Smitha, reprezentujące neoliberalny i antypracowniczy punkt widzenia uzyskały monopol na dostarczanie mediom ekspertów ekonomicznych. W porównaniu
nawet sytuacja największych central związkowych i ich wpływ na polityków czy dostęp do środków przekazu są o wiele mniejsze.

Omówione powyżej mity to jedynie niektóre z prezentowanych przez zwolenników neoliberalizmu. Problemem współczesnego dyskursu politycznego jest fakt, że zostały one uznane za fakty. Ich podważanie sprawia, że kontestatorzy są uznawani za populistów i niebezpiecznych radykałów. Sami neoliberałowie operują natomiast pojedynczymi przykładami sukcesów jakie przyniosła w pewnych dziedzinach ich działalność. Ignorują jednak fakt, że często powodowały one większe koszty społeczne niż zyski i były korzystne jedynie dla części społeczeństw. Pomijane są także przykłady spektakularnych porażek neoliberalizmu w innych krajach i współpracy jego zwolenników z autorytarnymi reżimami. Niestety polemika jest w obecnej sytuacji bardzo utrudniona. Nawet większość partii socjaldemokratycznych operuje dziś neoliberalnymi sloganami. Konieczna jest więc debata nad tym jak powinny zachować się obecnie środowiska kontestujące współczesny system ekonomiczny.


(1) www.undp.org
(2) Hans Peter Martin, Harald Schumann, Pułapka globalizacji, Wrocław 2000, str. 39.
(3) www.corporatewatch.org.uk
(4) Susan George, Corporate Globalisation, w Anti-Capitalism. A guide to the movement, Londyn 2000.
(5) Steve Tombs, Nadzór nad rynkiem i ryzyko: amerykański przemysł lotniczy i następstwa 11 września, w 11 Września. Przyczyny i konsekwencje w opiniach intelektualistów.
(6) Susan George, Corporate globalisation, op. cit.
(7) Christian Grefe, Mathias Greffrath, Harald Schumann, Czego chcą krytycy globalizacji, Kraków 2004, str. 96-98.
(8) Dave Whyte, Interesy po staremu? Moralność wielkich korporacji i wojna z terroryzmem”, w 11 września, przyczyny i konsekwencje w opiniach intelektualistów, Warszawa 2003.
(9) www.cokewatch.org
(10) www.corporatewatch.org.uk

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku