Traktując niezwykle odpowiedzialnie swoją misję krzewienia PRAWDY, "Gazeta" często sonduje, czy owa PRAWDA jest podobnie silnie zakorzeniona w społeczeństwie, jak i wśród jej dziennikarzy. Zdaniem komentatorów "Gazety" szczególnie DOBRA i PRAWDZIWA była transformacja ustrojowa, dlatego też jej poświęcane są kolejne sondaże i badania.
Niecały rok temu "Gazeta Wyborcza" (2-3.08.2003 r.) opublikowała raport dotyczący stosunku Polaków do transformacji ustrojowej. Na pytanie "jaki wpływ miały zmiany w Polsce po 1989 r. na Twoje życieś" 68 proc. odpowiedziało "niekorzystny", 19 proc. "korzystny". Zaś odnośnie do ogólniejszej kwestii "czy zmiany w Polsce po 1989 r. raczej się udały, czy nieś" 57 proc. odpowiedziało "nie udały się", a tylko 6 proc. "udały się" (reszta uznała, że "trudno powiedzieć"). Po niecałym roku badania w nieco zmienionej formie zostały powtórzone (GW, 25.06.2004r.). Wyniki były podobne - również tym razem okazało się, że Polacy bardzo jednoznacznie krytykują przemiany ustrojowe po 1989 roku. Zdecydowana większość polskiego społeczeństwa uznała, że w PRL-u miała więcej niż dziś pieniędzy, poczucia bezpieczeństwa, przyjaciół, czasu dla siebie i poczucia sensu życia. Ich zdaniem w III RP więcej jest tylko wolności i kłamstwa w życiu publicznym. Z badań można również dowiedzieć się, że przywódcą, który najwięcej zrobił dla Polski w okresie powojennym był, zdaniem prawie połowy respondentów, Edward Gierek. Co można z tych danych wywnioskowaćś Wydaje się, że po prostu Polacy uważają, iż transformacja ustrojowa zupełnie się nie powiodła, a standardy ich życia po 1989 roku obniżyły się. Zresztą dane ekonomiczne odnoszące się do poziomu życia Polaków potwierdzają subiektywne odczucia społeczeństwa. W porównaniu z okresem gierkowskim, ale też nawet z 1989 rokiem, dzisiaj jest znacznie większe bezrobocie, czterokrotnie więcej ludzi żyje poniżej minimum socjalnego, wzrosła liczba bezdomnych, a wysokość realnych płac większości społeczeństwa nadal nie osiągnęła poziomu z roku 1989. Polacy są zatem niezadowoleni, ponieważ pogorszyła się ich sytuacja materialna, a wraz z nią wzrósł pesymizm i niepewność o przyszłość. Ale polski klerk, tym bardziej przedstawiony jako "ekspert", (co uprawomocnia jego wypowiedzi jako wyrażające PRAWDĘ) ma na temat sytuacji ekonomicznej Polaków, jak też odnośnie do ich samopoczucia dużo więcej do powiedzenia. Komentatorzy "Gazety Wyborczej" widzą w deklarowanych opiniach Polaków, jak i danych GUS-u głębszy sens i pod powłoką wydawałoby się krytycznej świadomości społecznej odnajdują strukturę nieświadomości, w której wyraża się pełne przyzwolenie na transformację ustrojową i zadowolenie z warunków materialnych życia.
Już po zeszłorocznym raporcie eksperci określili, jaka jest PRAWDA transformacji. Jeden z dyżurnych "ekspertów" kraju, współautor raportu, Janusz Czapiński tłumaczył, jak prawidłowo należy czytać suche wyniki sondażu. Otóż podstawowym jego wnioskiem jest opinia, że "nie można łączyć złej oceny reform z tęsknotą za PRL." Czapiński lepiej zna psychiczne odczucia Polaków od nich samych. Dlatego dzięki swoim badaniom doszedł on do odkrywczego wniosku, będącego tytułem całego artykułu. Brzmi on "Gorzej, czyli lepiej". Innym pomysłem na interpretację niezadowolenia społecznego jest jego osąd, że "społeczeństwa są zwykle konserwatywne - boimy się zmian, nawet jeśli o nich marzymy". W jego ujęciu Polakom realnie żyje się coraz lepiej, ale radykalna poprawa sytuacji materialnej napawa ich strachem. W istocie afirmują dokonujące się zmiany, tylko chytrze zwodzą poszukiwaczy PRAWDY z "Gazety Wyborczej". Ale ludzi, którym "nie jest wszystko jedno" nie da się oszukać - może zwykłego psychologa lub socjologa łatwo byłoby przechytrzyć, ale nie misjonarza, który wie, czego potrzebują Polacy, niezależnie od ich własnych przekonań. Jeszcze ciekawsze komentarze można przeczytać w "Gazecie" po publikacji raportu, zgodnie z którym Polacy wysoko oceniają Edwarda Gierka. Oto Waldemar Kuczyński powiada o epoce Gierka, że "z punktu widzenia gospodarki to oprócz stalinizmu najgorszy okres dla Polski." Polacy mają nieco inne zdanie od jednego z głównych architektów transformacji ustrojowej i większość z nich uważa, że cały okres PRL-u opierał się na lepszych rozwiązaniach ekonomicznych niż w czasie, gdy Kuczyński kierował polską gospodarką. Dane ekonomiczne potwierdzają przekonania społeczeństwa. W latach 1990-1993, gdy Kuczyński był obok Balcerowicza najbardziej wpływowym ekonomistą kraju, nastąpił olbrzymi spadek PKB, radykalny spadek realnych płac i skokowy wzrost bezrobocia. Była to największa klęska gospodarcza od czasów drugiej wojny światowej. Tymczasem za Gierka nastąpił, przeciwnie, wzrost PKB, wzrost płac i zachowane było niskie bezrobocie. Kuczyński jednak nie interesuje się wulgarną ekonomią, tylko ekonomią PRAWDZIWĽ, zgodnie z którą Gierek był niszczycielem prawie takim jak Stalin, a on sam, wraz z Balcerowiczem, autorem cudu gospodarczego. Kuczyński, jak przystało na wszechstronnego eksperta "Gazety", chce też wyjaśnić motywy, wedle których Polacy wyżej ocenili swoje życie w PRL-u niż w III RP. Zręby psychologiczno-socjologicznej teorii Kuczyńskiego zawierają się w zdumiewająco błyskotliwej tezie, która tłumaczy opinie Polaków: "W ogóle dziś Polacy generalnie mają zły nastrój i stąd tak krytyczne opinie o dzisiejszej III RP. W ramach tego dziś Polakom wszystko jawi się jako gorsze, niż było w PRL." Oczywiście "złego nastroju" nie należy wiązać ze złymi rozwiązaniami ekonomicznymi Kuczyńskiego, bo takich nie było. Negatywna percepcja III RP jest bowiem społecznym kaprysem. Tę odkrywczą opinię uściślił drugi komentator badań, Janusz Weiss. "Sentyment do PRL ma także przyczynę psychologiczną. Przecież każdy stara się wypchnąć z pamięci rzeczy niemiłe, przykre i upokarzające, a często na siłę wydobywa się i kreuje wspomnienia pozytywne, nawet czasem nieprawdziwe." Ten sam komentator sprytnie tłumaczy też powszechne wśród Polaków przekonanie, że dzisiaj jest o wiele więcej kłamstwa w życiu publicznym niż w PRL-u. "Powszechne przeświadczenie, że III RP jest bardziej zakłamana w życiu publicznym niż PRL, bierze się stąd, że w czasach komunizmu kłamstwo było totalne i mało kto zdawał sobie sprawę z jego powszechności." Innymi słowy, wspomnienia Polaków są nieprawdziwe i ich życie w PRL-u było jednym wielkim kłamstwem - ich zadowolenie, poczucie sensu życia, wyższy poziom bezpieczeństwa, czy potwierdzany przez GUS wyższy poziom dochodów, wszystko to było fikcją, sprzeczną z PRAWDĄ, do której dostęp mają Czapiński, Kuczyński czy Weiss. Do czego zatem odnosi się napis, widniejący na wielkich billboardach "Gazety Wyborczej"? Odsyła on do PRAWDY ahistorycznej i aspołecznej, obojętnej, a nawet jawnie sprzecznej z potocznymi opiniami, ze wspomnieniami, marzeniami, wyobrażeniami społecznymi; PRAWDY negującej dane ekonomiczne, parametry bezrobocia, biedy, spadku poziomu życia; PRAWDY negującej tak rzeczywistość, jak i potoczne wyobrażenia o niej. Reklama "Gazety Wyborczej" jest więc obietnicą lepszego świata, heroicznym marzeniem polskich elit, aby społeczeństwo w pełni przejęło ich autorytarny, elitarny ogląd świata, aby biernie poddało się zniewalającemu głosowi PRAWDY, która mu mówi, że jest szczęśliwe, że transformacja się udała, że nie ma dla niej alternatywy; PRAWDY, która odbiera sens jakiemukolwiek oporowi. Billboard "Gazety Wyborczej" wyraża obietnicę realizacji największego projektu intelektualnego III RP; obietnicę stworzenia społeczeństwa zupełnie pogodzonego z losem i idealnie bezkrytycznego wobec władz; obietnicę spełnionego totalitaryzmu.
Piotr Szumlewicz
Dane na temat negatywnych skutków transformacji ustrojowej można znaleść w wielu opracowaniach ekonomicznych, np. J. Główczyk, "Społeczno-ekonomiczne skutki transformacji ustrojowej w Polsce", Warszawa 2002. "Polityka społeczna. Zarys wykładu wybranych problemów", red. L. Frąckiewicz, Katowice 2002.
Artykuł ukazał się we wrześniowym numerze pisma Nowy Robotnik