Z drugiej strony Finlandia już od kilku lat nie wychodzi z czołówki zarówno tej, jak i innych podobnych klasyfikacji mierzących takie wartości jak: brak korupcji, wolność prasy, stan środowiska naturalnego, standardy edukacyjne, sprawiedliwy podział dochodów czy bezpieczeństwo obywateli. Więc może rzeczywiście jest coś, czego można się od nas nauczyć.
Musimy sprostać silnej konkurencji takich rajów dla biznesu jak USA, Singapur czy Hongkong, gdzie podatki są niższe. Ale nie tylko Finlandia, ale wszyscy nasi skandynawscy sąsiedzi - Dania, Islandia, Norwegia i Szwecja - zwykle znajdują się w pierwszej dziesiątce. Nasuwa to oczywiste pytanie: dlaczego los państw opiekuńczych nie potoczył się zgodnie z sądami wygłaszanymi przed 20 laty - że to przeżytek, że nie spełniają już swojej roli i niechybnie dojrzeją do tego, by je zdemontować?
Czy to możliwe, że hojne państwa opiekuńcze, nakładające wysokie podatki, mające silne związki zawodowe i nierozstające się ze staromodnymi wartościami socjaldemokratycznymi, osiągnęły swój względny sukces nie mimo to, że są państwami opiekuńczymi, ale właśnie dlatego?
Powodzenie, którym się cieszymy, można przypisać czterem czynnikom: • wiedzy i edukacji, • przedsiębiorczości, • współpracy i solidarności oraz • skandynawskiemu modelowi państwa opiekuńczego.
Jeśli chodzi o wiedzę i edukację, czołowa pozycja państw skandynawskich jest najbardziej widoczna w badaniach naukowych - Szwecja i Finlandia przeznaczają na prace badawcze największy na świecie procent PKB. Jednocześnie równie ważne jest to, że mamy dobrze funkcjonujący, ogólnodostępny i bezpłatny system powszechnej edukacji aż do poziomu szkoły wyższej, bez czego nie moglibyśmy pochwalić się tyloma sukcesami w dziedzinie nowoczesnych technologii.
Kraje skandynawskie nie mają ugruntowanej pozycji liderów na polu przedsiębiorczości, jednak znajdujemy się w czołówce rankingów uwzględniających korzystne warunki dla zakładania nowych firm. Jest to klucz do sukcesu w obliczu najtrudniejszego wyzwania dla Finlandii, jakim jest odbudowa pełnego zatrudnienia.
Oczywiście mamy nadzieję, że Nokia, UPM i inne ogromne firmy międzynarodowe będą nadal odnosiły sukcesy w skali globalnej, ale nie zwiększą one liczby miejsc pracy w Finlandii. Nowe miejsca pracy przyjdą wraz z rozwojem małych i średnich przedsiębiorstw.
Aby być konkurencyjnym, nie trzeba wierzyć w konkurencję "po trupach" ani w całkowitą deregulację. Chociaż jesteśmy za gospodarką rynkową, nie chcemy społeczeństwa rynkowego, pod czym prawie wszyscy się podpisują. Należy uszanować pozarynkowe sfery życia człowieka i współpracy międzyludzkiej - dlatego w skandynawskim pejzażu wciąż obecne są konkurencyjne spółdzielnie. Poza rynkiem jest nie tylko - ani nawet nie głównie - sektor państwowy, mamy przecież jeszcze tzw. trzeci obszar: społeczeństwo obywatelskie.
Silne organizacje rynku pracy były głównym czynnikiem prowadzącym do dialogu między partnerami społecznymi, dzięki nim powstała też rozległa sieć umów zbiorowych - mogą one dotyczyć wszystkich pracowników, również tych spoza związków zawodowych, ale jednocześnie zapewniają sporą elastyczność na poziomie oddziałów, firm czy nawet poszczególnych miejsc pracy.
Partnerzy społeczni są ojcami naszego ogólnokrajowego systemu emerytalnego, który obejmuje nie tylko wszystkich pracowników, ale również przedsiębiorców. Co więcej, zgodzili się oni na małe, ale systematyczne zmiany dostosowujące ten system do starzenia się populacji. Dzięki wprowadzonym zmianom Finlandia jest dziś bodaj jedynym europejskim krajem, który w dającej się przewidzieć przyszłości nie jest zagrożony tzw. bombą emerytalną.
Wszystko to składa się na główne cechy skandynawskiego modelu państwa opiekuńczego, dzięki któremu możemy się poszczycić znacznie bardziej sprawiedliwą dystrybucją dochodów i mniejszym odsetkiem ludzi znajdujących się poniżej granicy ubóstwa niż jakikolwiek inny kraj na świecie.
Analizując sukces modelu skandynawskiego, warto zwrócić uwagę na to, że mimo powszechnego użycia terminu "państwo opiekuńcze" główna odpowiedzialność za świadczenia spoczywa na społecznościach lokalnych. Zasiłki są regulowane przez przepisy ogólnokrajowe, ale władze lokalne cieszą się sporą niezależnością przy podejmowaniu decyzji dotyczących sposobu zapewnienia opieki.
Chociaż w Finlandii i wszystkich innych państwach skandynawskich obowiązują stosunkowo wysokie podatki, wcale nie musi to być przeszkodą dla konkurencyjności. Istotniejszy od wysokości podatków jest sposób, w jaki są one nakładane. System podatkowy musi zapewniać zachęty do tworzenia i szukania miejsc pracy i jednocześnie zniechęcać do działań, które są sprzeczne z koncepcją zrównoważonego rozwoju.
Poza tym ludzie muszą otrzymywać coś naprawdę wartościowego w zamian za podatki, które płacą. Społeczeństwo jest z reguły sceptyczne wobec polityków obiecujących cięcia podatkowe. Zgodnie z badaniami opinii publicznej jest tak naprawdę gotowe zaakceptować wyższe podatki, jeśli tylko otrzyma gwarancję, że wpływy fiskusa zostaną przeznaczone na podwyższenie poziomu usług.
Czy te wszystkie zasady mogą zapewnić trwały sukces w dobie postępującej globalizacji? Przykład państw skandynawskich, które są małymi rynkami, w wysokim stopniu uzależnionymi od handlu światowego, pokazuje, że tak. Jednak nie możemy popadać w samozadowolenie. Potrzebne są ciągłe korekty.
W końcowym rozrachunku przyszłość państw opiekuńczych będzie zależała od woli politycznej. Jeśli decyzja ta zostanie podjęta w ramach demokratycznych procedur, nie powinno być problemu. Ale świetnie zdajemy sobie sprawę z istnienia sowicie finansowanego i bardzo pracowitego lobby dążącego do wprowadzenia neoliberalnej polityki również w krajach skandynawskich.
Erkki Tuomioja
* autor jest ministrem spraw zagranicznych Finlandii
** tekst pochodzi z dodatku Gazety Wyborczej "Gospodarka" (25/11/2004)